piątek, 4 marca 2016

Rozdział 6

         Nagle rozległ się dzwonek do drzwi. Spojrzałam pytająco na chłopca, ale on tylko wzruszył ramionami, dając mi do zrozumienia, że nie spodziewał się dzisiaj nikogo. Razem z Davim wstaliśmy i poszliśmy.
- Tylko nie to - mruknął cicho chłopiec, gdy otworzyłam drzwi.
         Była to słynna Bruna Marquezine, dziewczyna Neymara...
         Stała uśmiechnięta, w ręku trzymała niewielką walizkę. Wpuściłam ją do środka, bo co miałam zrobić? Weszła jak gdyby nigdy nic i uklęknęła przy chłopcu.
- Cześć, Davi! - przywitała się.
         Chłopczyk skinął głową, niezbyt zadowolony z zaistniałej sytuacji. Z tego co mówił mi Neymar, jego dziewczyna miała przylecieć dopiero jutro, czyli wtedy kiedy ja mam wolne. Cóż, chyba będę musiała się z nią użerać przez te kilka godzin. Błagam, niech Brazylijczyk szybciej przyjedzie.
- Hej, jestem Bruna - podniosła się i odwróciła w moją stronę.
- Vanessa - powiedziałam od niechcenia i uśmiechnęłam się sztucznie.


***

         Przeprosiłam na chwilę Brunę oraz Daviego - musiałam wyjść na zewnątrz, aby się trochę przewietrzyć. Z tą wariatką nie da się w ogóle wytrzymać! Przez całą godzinę gadała mi tylko i wyłącznie o butach, torebkach, ciuchach, o butach, torebkach, ciuchach. I tak w kółko! Nie mam zielonego pojęcia jak Neymar z nią wytrzymuje. Dla mnie to jest nie lada wyzwanie.
Wyjęłam telefon z kieszeni i zadzwoniłam do Brazylijczyka. Odebrał po dwóch sygnałach.
- Cześć, Neymar - powiedziałam, zanim zdążył się odezwać.
- Hej, wszystko w porządku? - spytał, łapiąc oddech.
- Tak, tak - zapewniłam go.
- Też właśnie chciałem do ciebie zadzwonić - oznajmił. - Niestety, ale dziś będę wieczorem - dodał po chwili.
         Nie, tylko nie to! Rzecz jasna, nie chodziło mi o Daviego - z synkiem Neymara bardzo chętnie spędzałam każdą chwilę. Był takim grzecznym i spokojnym chłopcem. Miałam tu raczej na myśli Brunę, bo to w jej towarzystwie dostawałam w głowę.
         Westchnęłam cicho.
- To nie problem? - spytał niepewnie.
- Jasne, że nie - odparłam. - Muszę kończyć, pa - rozłączyłam się, nie czekając na odpowiedź.
         Wzięłam głęboki wdech i weszłam do środka.
- Neymar będzie wieczorem - oznajmiłam Brunie, a ona pokiwała głową.
Podszedł do mnie Davi.
- Pójdziemy na spacer? - zapytał, a ja się uśmiechnęłam.
- Oczywiście - odwzajemniłam uśmiech.
- To nawet dobrze się składa, bo ja pójdę się odświeżyć po podróży - powiedziała Marquezine.

***

         Podczas spaceru Davi wyjawił mi, że nie przepada za dziewczyną swojego taty. Gdy wróciliśmy ze spaceru, Bruna siedziała na kanapie i oglądała telewizję. Nawet na nas nie spojrzała. Postanowiłam zignorować ją tak jak ona zignorwała mnie i Daviego, więc znowu zaczęliśmy bawić się dinozaurami. Było przy tym wiele zabawy. Śmialiśmy się głośno. Ilekroć Marquezine rzucała na nas gniewne spojrzenia. Tak, bo przecież jej nie wolno przeszkadzać.
W pewnym momencie usłyszałam otwieranie drzwi. Wiedziałam, że to Neymar. Odetchnęłam z ulgą. Wstałam, Davi poszedł w moje ślady. Do salonu wszedł uśmiechnięty od ucha do ucha Brazylijczyk.
- Neymar! - krzyknęła Bruna, podbiegła do niego i rzuciła mu się na szyję, po czym pocałowała go w policzek.
         Chłopak był bardzo zdziwiony i zaskoczony tą nagłą wizytą swojej dziewczyny. Marquezine pocałowała go w usta, a we mnie - nie wiem czemu - się zagotowało. Poczułam się zazdrosna, co wydawało mi się absurdalne, bo przecież on mi się nawet nie podobał... A może podobał? Tylko okłamywałam nawet samą siebie?

***

         Chciałam już iść do domu, ale Neymar nalegał, abym została na obiedzie. Do naszej rozmowy wtrąciła się Bruna - też "chciała", żebym zjadła z nimi posiłek. Zgodziłam się, ale tylko ze względu na Daviego, który poprosił mnie tak jak jego tata.
         Junior poszedł przygotować obiad, Bruna skierowała się do garderoby, aby się przebrać, a ja z Davim wróciłam do naszej zabawy. Po pewnym czasie udałam się na górę do łazienki. Kiedy przechodziłam obok garderoby usłyszałam głos Marquezine, która z kimś rozmawiała. Nie chciałam podsłuchiwać, ale gdy powiedziała "kochanie", cofnęłam się do drzwi.
- W niedzielę wieczorem wrócę do Brazylii - powiedziała szczęśliwa. - Wyciągnę od Neymara trochę kasy i wtedy polecimy sobie... może na Ibizę? - stałam jak zamurowana. - Dobrze, kochanie, muszę kończyć, bo nie chcę, aby ktoś mnie przyłapał. Kocham cię, pa - szybko poszłam do łazienki.
- Co ja mam teraz zrobić?! - powiedziałam cicho, sama do siebie.

__________________________________________________
Rozdział trochę krótki. Mimo tego, mam nadzieję, że się Wam podoba. 
Być może dodam w ten weekend jeszcze rozdział 7.
Bardzo proszę o komentarze.

Zapraszam również na mojego drugiego bloga z opowiadaniem:
http://ty-i-ja-w-madrycie.blogspot.com

4 komentarze:

  1. Nareeszcie :D
    Oj Bruna, nie ładnie.
    Według mnie, Vannesa powinna o tym powiedzieć Neyowi, ale znając życie on i tak jej nie uwierzy...
    Z niecierpliwością czekam na kolejny <3

    OdpowiedzUsuń
  2. No proszę! Kto by pomyślał, że Bruna zdradza Neya? Czekam na next, bo jestem ciekawa, jak się zachowa Vanessa. :)
    PS Zapraszam w wolnej chwili na nowe opowiadanie: http://utracony371.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział czekam na następny życzę weny ;)

    OdpowiedzUsuń

Szablon by
InginiaXoXo