sobota, 5 marca 2016

Rozdział 7 - "Zobaczyłam, że Neymar leży, a po chwili widziałam, jak znoszą go z boiska na noszach. W oczach miałam łzy."

Chciałabym zaprosić Wszystkich na moje dwa pozostałe blogi z opowiadaniami:
http://ty-i-ja-w-madrycie.blogspot.com
http://to-ty-mnie-zmienilas-na-lepsze.blogspot.com

A teraz zapraszam do przeczytania rozdziału siódmego, którego jednak szybciej dodaję, niż zamierzałam :)

     Wyszłam do pracy o wiele za wcześnie, ale chciałam przemyśleć parę spraw. W piątek, kiedy zostałam na obiedzie u Neymara... Panowała napięta atmosfera. Dla mnie taka była, ponieważ nie wiedziałam jak mam się zachować. Czy miałam powiedzieć Brazylijczykowi, co usłyszałam? Co powiedziała Bruna? Ostatecznie nie wyjawiłam mu tego, bo po pierwsze - na pewno by mi nie uwierzył, bo byłam wręcz przekonana, że Marquezine jakoś i tak by się wyparła, a ja wtedy wyszłabym na kompletną idiotkę. Po drugie - nie chciałam się mieszać w ich związek. Być może mu powiem, zobaczę jak daleko posunie się Bruna. Nie chcę okłamywać Neymara, ale boję się mu o tym powiedzieć, w obawie, że mi nie uwierzy. No bo co? Uwierzyłby przecież swojej partnerce, nie mi.

    Nim się obejrzałam, stałam już pod drzwiami od domu Brazylijczyka. Tym razem drzwi otworzył mi Davi. Na moją twarz wkradł się szeroki uśmiech. Weszłam do willi, ciągnięta przez chłopca za rękę. U szczytu schodów ujrzałam gospodarza tej posiadłości.
- Hej - przywitałam się, a Ney podszedł do mnie i pocałował w policzek na przywitanie.
     Byłam zaskoczona tym gestem z jego strony. Zarumieniłam się, co niestety Neymar zauważył i się zaśmiał. Zmiękły mi nogi, a świat dookoła zaczął wirować.
- Cześć, wszystko w porządku? - spytał z zaniepokojeniem.
- Tak, tak - odpowiedziałam, spoglądając na niego ukradkiem.
- Niestety muszę już jechać - oznajmił smutny. - Dziś wrócę wcześnie, obiecuję - puścił do mnie oczko, a mi znowu zrobiło się słabo.
     Pożegnał się z synem, potem ze mną - zwykłym "do zobaczenia", wziął swoją torbę treningową i wyszedł. Chłopiec zaproponował mi, abyśmy pograli w piłkę w nożną. Zgodziłam się, ale najpierw zrobiłam mu śniadanie. Dopiero wtedy poszliśmy grać. Davi zaskoczył mnie trochę - sądziłam, że umie grać w piłkę nożną, ale nie aż tak! Widać było, że Neymar z nim trenuje. Zagrałam z chłopcem krótki mecz. Oczywiście, dałam mu wygrać. Widząc jego entuzjazm, nie powstrzymałam się od śmiechu. Później poszliśmy popływać w basenie, a następnie udaliśmy się na krótki spacer. Gdy wróciliśmy do domu, czekał już tam na nas Brazylijczyk.
- Chciałbym, abyś kogoś poznała - powiedział tajemniczym tonem.
     Skinęłam głową. W trójkę udaliśmy się do salonu, gdzie na kanapie siedziała młoda dziewczyna.
- Vanessa poznaj moją siostrę, Rafafę - zaśmiał się Neymar.
     Rafaela wstała i podeszła do mnie.
- Miło mi cię poznać - uśmiechnęłam się w jej stronę.
- Ciebie również - posłała mi szczery uśmiech. - Ney mówił mi o tobie dużo, oczywiście same dobre rzeczy - odwdzięczyła mu się pięknym za nadobne. Chłopak rzucił siostrze pobłażliwe spojrzenie, ja natomiast po raz kolejny tego dnia się zarumieniłam.
- Pogramy w piłkę? - spytał Davi, łapiąc swojego tatę za rękę.
- Jasne - pocałował syna w czoło.
- Wy też zagracie? Ja będę z tatą, a wy razem, zobaczymy kto wygra, choć ja już wiem - zachichotał.
Spojrzałam na Rafaelę. Zgodziła się, więc ja też. Wyszliśmy do ogrodu.
- Damy dziewczynom trochę szans, co młody? - zapytał Neymar Daviego.
- Nie ważcie się, poradzimy sobie - powiedziała Rafa.
     Na początku było trudno, nie powiem, ale później? Obie z Brazylijką dawałyśmy sobie świetnie radę. Strzeliłyśmy nawet dwie bramki - ja jedną, a ona drugą. Raz ja broniłam, raz dziewczyna. U chłopaków było podobnie. Pech akurat chciał, że w naszej drużynie broniła Rafaela, a u nich Davi, więc musiałam okiwać Neymara, który miał piłkę. Nie mam pojęcia jakim cudem, ale jakoś mi się to udało i delikatnie strzeliłam do bramki, uważając przy tym, aby nic nie zrobić chłopcu.
- No i kto wygrał? - krzyknęła Rafaela. - My! - wytknęła język w stronę brata.
     Przybiliśmy ze sobą wszyscy piątki. Musiałam się już zbierać. Neymar zaoferował się, że mnie podwiezie. Jego siostra oznajmiła, że zajmie się na tę chwilę Davim. Zgodziłam się, czując na sobie błagalne spojrzenie Brazylijczyka.

***

     Reszta tygodnia minęła mi szybko i wspaniale. Zaprzyjaźniłam się z Rafaelą. Jest naprawdę bardzo wspaniałą osobą! Chciała, abym przyszła do niej (a raczej do Neymara) w sobotę na noc. Potwierdziłam swoje przyjście. 
     Zapukałam do drzwi, a po chwili otworzyła mi Brazylijka. Pocałowałam ją w policzek na przywitanie. Zaproponowała mi, abyśmy obejrzały jakiś film. Zgodziłam się, pomogłam jej wszystko uszykować. Poszłyśmy do salonu. Nagle usłyszałam czyjeś śmiechy, a mianowicie Neymara i... Marquezine.
- Bruna przyleciała wczoraj do Neymara - wyjaśniła mi przyjaciółka.
     Pokiwałam głową. Usiadłam na kanapie, a Rafaela obok mnie.
- Coś się stało? - spytała.
- Możemy porozmawiać? - zapytałam niepewnie.
- Jasne - wstałyśmy i wyszłyśmy na zewnątrz. Udałyśmy się na taras.
     Nie wiedziałam czy mam komuś o tym powiedzieć, ale uznałam, że jego siostrze mogę powiedzieć o swoich spostrzeżeniach, tym bardziej, że była moją przyjaciółką.
- Głupio mi o tym mówić, bo wiem, że mi nie uwierzysz - zaczęłam, a dziewczyna spojrzała na mnie zaciekawiona i jednocześnie zaniepokojona. - Widzisz, w zeszły piątek, Bruna przyleciała do Neymara wcześniej niż miała, dlatego też ją poznałam. Gdy twój brat wrócił, zaproponował mi, abym została na obiedzie. Zgodziłam się. W pewnym momencie musiałam pójść do łazienki. Gdy szłam, usłyszałam głos Bruny, który dochodził z garderoby. Postanowiłam to zignorować i iść dalej, ale wtedy usłyszałam, jak powiedziała "kochanie". Cofnęłam się. Bruna mówiła komuś, że w niedzielę wieczorem wraca do Brazylii. Obiecała temu komuś, że wyciągnie trochę pieniędzy od Neymara i wtedy polecą sobie prawdopodobnie na Ibizę - Rafaela spoglądała na mnie z niedowierzaniem. - Wiem, Rafa, że mi nie wierzysz...Niepotrzebnie ci o tym mówiłam... - nie dokończyłam, bo mi przerwała.
- Nessa, ja ci wierzę - powiedziała.
- Co? - nie mogłam w to uwierzyć.
- Wierzę ci. Widzisz, też kiedyś usłyszałam, jak Bruna z kimś rozmawiała. Gdy jej nie było, natychmiast powiedziałam o tym Neymarowi, ale on nie chciał mnie słuchać. Mówił, że pewnie coś źle usłyszałam, ale ja byłam pewna, że tak nie było. Teraz jeszcze ty coś podobnego usłyszałaś...

***

     Uzgodniłyśmy wspólnie z Rafaelą, że nie będziemy nic mówić póki co Neymarowi. Wieczór spędzony z Brazylijką zaliczał się do tych udanych. Obejrzałyśmy horror. Oczywiście potem każda budziła którąś, aby ta poszła z nią do toalety. Śmiałyśmy się, wygłupiałyśmy. Nazajutrz Ney zaprosił nas na dzisiejszy mecz. Nie miałam zamiaru tam iść, wiedząc, że będzie tam Bruna, ale postanowiłam, że pójdę. Przecież nie idę tam ze względu na nią, tyko po to, aby kibicować Brazylijczykowi.
     Wraz z Rafą oraz Davim zajęliśmy miejsca. Po chwili dołączyła do nas Bruna. Piłkarze zaczęli wychodzić na murawę. Neymar pomachał do nas. Kilka minut później zaczął się mecz. Miałam wrażenie, że ja i siostra jedenastki Barcy krzyczałyśmy najgłośniej. Davi się z nas śmiał, a Marquezine komentowała tylko nasze zachowanie. Ignorowałyśmy ją. W pewnym momencie moja przyjaciółka się wkurzyła i "przypadkiem" wylała na nią trochę napoju. Po tym wydarzeniu Bruna się zamknęła. I dobrze.
     Prawie koniec pierwszej połowy. Rafa pokazywała mi na telefonie śmieszne zdjęcia swojego brata. Nagle usłyszałyśmy krzyk Daviego. Poderwałyśmy się z miejsca. Zobaczyłam, że Neymar leży, a po chwili widziałam, jak znoszą go z boiska na noszach. W oczach miałam łzy.

***

     Rafaela pojechała zawieźć Daviego do swojej znajomej, ja natomiast czekałam z Bruną przed salą, do której przywieźli Neymara. Cała się trzęsłam. Martwiłam się o niego. Nawet bardzo. A Marquezine? Jakby w ogóle się nie przejmowała stanem zdrowia swojego chłopaka. Spływało to po niej.
     Drzwi od sali otworzyły się, wyszedł z niej lekarz. Spieszył się bardzo, zapewne do kolejnego pacjenta. Rzucił tylko szybko, że można wejść. Bruna wbiegła do środka. Nie zamknęła za sobą drzwi, więc wszystko słyszałam.
- I co z tobą, kochanie? - spytała.
     Brazylijczyk długo nie odpowiadał.
- Bru, ja... Mam poważną kontuzję... Nie wiem, czy jeszcze kiedykolwiek zagram w piłkę - powiedział. Słyszałam jak płaczę. W oczach miałam łzy.
- Że co?! - krzyknęła dziewczyna. - I co teraz?! Twoja kariera prawdopodobnie jest zakończona, a ja nie chcę być z chłopakiem, który nie będzie potrafił mnie utrzymać! - wybiegła wściekła z sali.
     Stałam jak zamurowana. Jak ona tak może? W życiu nie widziałam tak okrutnej i samolubnej osoby jak ona.
     Łzy spływały mi po policzkach. Starłam je ręką. Wzięłam kilka wdechów i wydechów. Po czym weszłam niepewnie do środka.

_______________________________
Jak widać, to już koniec Brumaru :)
Bardzo proszę o komentarze <3
Do następnego :*
Możecie dodawać mnie na snapchat'a: aamandziaa
:)

15 komentarzy:

  1. Łooo... Nie spodziewałam się takiego obrotu spraw. Czekam na kontynuację. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Trafiłam na Twój blog przypadkiem. Jak się okazuje, było warto. Rozdziały są tak wciągające, że przeczytałam je dosłownie w kilka minut. Będę zaglądać tu częściej. Czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Najcudowniejszy rozdział <3 <3 <3 Czekam na next :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Proszę, proszę, proszę spodziewałam się tego :D czekam na next!

    OdpowiedzUsuń
  5. Proszę, proszę, proszę spodziewałam się tego :D czekam na next!

    OdpowiedzUsuń
  6. Kiedy następny rozdział??? Nie mogę się doczekać!!:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Super! Nie moge doczekać się następnego rozdziału! ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozdział świetny, czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Boski! :)
    Zapraszam do siebie - opowiadanie o Neymarze ♥
    http://opowiadania-neymar.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. kiedy następny

    OdpowiedzUsuń

Szablon by
InginiaXoXo