sobota, 27 grudnia 2014

Liebster Blog Award :) - AKTUALIZACJA

Hej :)
Chciałabym bardzo podziękować za trzy nominacje. :3

#1
Bardzo dziękuję za nominację:
http://hearts-are-breakable.blogspot.com/


1. Masz jakieś zwierzęta?
Odpowiedź: Tak, mam.
 2. Ile masz lat?
Odpowiedź: Nie powiem. :D
 3. Co lubisz robić w weekend? 
Odpowiedź: Lubię spotykać się z przyjaciółmi, oglądać filmy, czytać książki, wychodzić na dwór.
4. Jakie lubisz opowiadania? 
Odpowiedź: Najbardziej lubię opowiadania o piłkarzach, szczególnie o Neymarze. :)
5. Lubisz święta? 
Odpowiedź: Oczywiście, że tak! Święta to czas wyjątkowy, taki magiczny.
6. Wolisz ksiązki czy filmy?
Odpowiedź: Lubię to i to.
 7. Ulubiony piosenkarz/rka?
Odpowiedź: A mogę wymienić kilka? To tak: Jennifer Lopez, Shakira, Claudia Leitte, Don Omar,  Thiaguinho, Pitbull.
 8. Masz rodzenstwo? 
Odpowiedź: Tak.
9. Co myślisz o nietolerancji? 
Odpowiedź:  Jestem osobą tolerancyjną i nie mam pojęcia jak można oceniać ludzi np. po wyglądzie czy koloru skóry?
10. Jaki posiadasz talent? 
 Odpowiedź: Hmm... Nie wiem czy to talent, ale bardzo dobrze gram w piłkę ręczną i mam zamiar zapisać się do jakiegoś klubu... A tak poza tym to podobno ładnie rysuję, umiem rozśmieszać innych xd
11. Największe marzenie?
Odpowiedź: Ale jak je napiszę to się nie spełni? :D



#2
Bardzo dziękuję za nominację:
http://neymaarmylife.blogspot.com/



1.Lubisz grać w siatkówkę ?
Odpowiedź: Tak, bardzo lubię ten sport.
2.Lubisz święta ?
Odpowiedź: Oczywiście, że tak!
3.Masz instagrama ?
Odpowiedź: Tak! :)
4. Masz jakieś zwierzątko ? Jakie ? 
Odpowiedź: Psa i chomika. :)
5. Lubisz nosić bransoletki ?
Odpowiedź: Tak, zawsze noszę kilka.
6. Jaki masz kolor ścian w swoim pokoju ?
 Odpowiedź: Aktualnie pomarańczowy, ale wkrótce będę miała ściany koloru zielonego + chyba żółtego. ;)
7.Ulubiona piosenka ?
Odpowiedź:  Aktualnie mam kilka ulubionych piosenek: Thiaguinho - Ousadia e Alegria, Indila - S.O.S, Enrique Iglesias - Bailando, Michel Teló - Ai Se Eu Te Pego, Gusttavo Lima - Balada Boa, Jennifer Lopez - I Luh Ya Papi.

8. Ulubiony film ?
Odpowiedź: "Gwiazd naszych wina".
9. Lubisz czytać ?
Odpowiedź: Oczywiście, że tak!
10.KIedy masz urodziny ? 
Odpowiedź: 26 maja
11. Jakie blogi lubisz czytać ? 
Odpowiedź: Z opowiadaniami, ale także z różnymi ciekawostkami o moim idolu na przykład. ;)



#3
Bardzo dziękuję za nominację:
http://football-life-and-love.blogspot.com/

1. Data urodzin ?
Odpowiedź: 26 maja
2. Ulubiony sport oraz sportowiec ?
Odpowiedź: Moim ulubionym sportem jest piłka ręczna, natomiast moim ulubionym sportowcem jest Neymar Jr. ;)
3. Masz jakieś zwierzę ?
Odpowiedź: Tak, mam.
4. Miasto vs. Wieś
Odpowiedź: Miasto.
5. Morze vs. Góry
Odpowiedź: Morze.
6. Twoje motto ?
Odpowiedź: Idź przed siebie i nigdy się nie poddawaj.
7. Ulubiona książka ?
Odpowiedź: "Neymar o sobie".
8. Ulubiony film ?
Odpowiedź: Mam ich kilka: "Gwiazd naszych wina" i "Ostatnia Piosenka".
9. Masz przyjaciół ?
Odpowiedź: Oczywiście, że mam. <3
10. Twoje największe marzenie ?
Odpowiedź: Ale jak je "powiem" to się nie spełni. :P
11. Dlaczego piszesz bloga ?
Odpowiedź: Ponieważ lubię pisać opowiadania. ;)


Blogi, które nominuję:
1. http://niekomentuj.blogspot.com/
2. http://queriendote-en-mis-brazos.blogspot.com/
3. http://neymarjunior199.blogspot.com/
4. http://differentoneshots.blogspot.com/
5. http://mamy-tylko-kradzione-chwile-szczescia.blogspot.com/
6. http://hearts-are-breakable.blogspot.com/
7. http://neymaarmylife.blogspot.com/
8. http://njr-mi-amor.blogspot.com/
9. http://neymarowo.blogspot.com/
10. http://neymarzetesconfession.blogspot.com/
11. http://niekomentuj.blogspot.com/

Pytania:
1. Czy lubisz piłkę nożną? Uzasadnij swoją odpowiedź.
2. Lubisz czytać książki? Jeśli tak, to jakie?
3. Gdzie chciałabyś pojechać?
4. Twój ulubiony kolor?
5. Ulubiony zespół?
6. Masz jakieś zwierzątko? Jeśli tak, jakie?
7. Ulubiony/a aktor/aktorka?
8. Co zamierzasz robić w Sylwestra?
9. Co lubisz robić w wolnym czasie?
10. Uprawiasz jakiś sport? Jeśli tak, jaki?
11. Ulubiony klub piłkarski?

piątek, 26 grudnia 2014

Rozdział 50

Chłopak zaczął iść w naszą stronę. Poczułam dłonie Neymara na mojej talii, które zaciskał w pięści. Był spięty i to bardzo, ja również. Bałam się co Cesc tym razem wymyślił. Powoli zaczynałam mieć dość tego wyjazdu, właśnie z powodu tego piłkarza jak i jego "przyjaciółki". Chciałam jak najszybciej wracać już do swojego domu. Od samego początku, gdy dowiedziałam się, że Cesc i Jessica z nami jadą, wiedziałam, że będą kłopoty. I były - same kłopoty.
- Hej. - uśmiechnął się szeroko. Nie miałam zamiaru się z nim witać, jak gdyby nigdy nic się nie stało. Piłkarz siedzący koło mnie, którego trzymałam za rękę również nic nie powiedział. Cały czas wpatrywał się bacznie w chłopaka. - Wiem, że wszystko spieprzyłem... Naszą przyjaźń, Neymar, was, ciebie i Jenn, ale ja naprawdę żałuję... Bardzo was przepraszam. - powiedział, a w jego głosie wyczułam, że nie mówił tego szczerze. Sama już nie wiedziałam co mam myśleć. Widziałam, że on w ogóle się tym nie przejął, że prawie rozwalił związek swojego przyjaciela.
Spojrzałam na mojego chłopaka, który z nerwów "rysował" na piasku jakieś rysunki. Lekko go szturchnęłam, a on spojrzał w moją stronę. W jego oczach było widać  zakłopotanie i zaniepokojenie. Zupełnie nie wiedziałam co mam powiedzieć. Widziałam po piłkarzu, który siedział koło mnie, że nie chce rozmawiać z nim, ja sama tego nie chciałam, ale wypadało by coś powiedzieć. Nie wiedziałam jednak, czy powinnam odezwać się pierwsza czy poczekać, aż Ney zdecyduje się odezwać pierwszy.
- Możesz stąd iść? - zapytał Neymar, który posłał piłkarzowi spojrzenie, które wyrażało "niemile widziany".
- Mogę, ale nie chcę. - odparł Cesc. - Musimy pogadać. - oznajmił poważnie.
- Nie, nie musimy. - warknął Ney. - Idź stąd. - ponowił próbę.
- Porozmawiamy? - zwrócił się do mnie.
Ja tylko wzruszyłam ramionami i wpatrywałam się w Neymara, który ledwo zauważalnie kiwnął głową.
- Czego chcesz? - spytał Neymar.
- Rozmowy. Chcę porozmawiać. - wyjaśnił.
- Ale ja nie chcę. - warknął. - A ty, kochanie? - zapytał mnie.
Ponownie wzruszyłam ramionami.
- Możesz iść?! - krzyknął Ney, podniósł się i ruszył śmiałym krokiem w stronę Cesca, który stał oparty o jakieś drzewo. Natychmiast zerwałam się z miejsca i podbiegłam do piłkarzy. Złapałam Neymara za ramię i zaczęłam go odciągać od chłopaka. Było ciężko, ale w końcu się jakoś mi udało. Pogłaskałam Neymara po policzku i szepnęłam:
- Spokojnie, ja się tym zajmę. - powiedziałam, zwracając się do mojego chłopaka. - Mógłbyś już iść? - zapytałam piłkarza, który stał niedaleko nas.
- Niech wam będzie, ale następnym razem porozmawiamy! - powiedział i zaczął iść w stronę prawdopodobnie naszego obozowiska.
Zostałam z Neymarem "sam na sam". I całe szczęście, bo nie wiem jakby to się dalej potoczyło, ale wkrótce przecież będzie trzeba z nim porozmawiać...

---------------
Rozdział byłby już wczoraj, ale to wszystko przez książkę "Neymar o sobie", która mnie wciągnęła :D Jeszcze nie przeczytałam jej całej, ale jest świetna <3
Co do rozdziału to mam nadzieję, że Wam się podoba. :)
Kiedy następny? Tego nie wiem. :)

wtorek, 23 grudnia 2014

Wesołych Świąt! :)

Hej! <3
Chciałabym życzyć Wam wesołych, zdrowych, radosnych i spokojnych świąt. :)
Żebyście dostały duuużo prezentów xd
I Neymara pod choinkę :D
Bo u mnie Neymar będzie. :P
No to jeszcze raz: WESOŁYCH, ZDROWYCH, RADOSNYCH I SPOKOJNYCH ŚWIĄT. <3
 
 ♥

piątek, 19 grudnia 2014

Rozdział 49

Całował mnie długo, namiętnie, czule, tak romantycznie... Na początku nie odwzajemniałam pocałunków, ale później już tak dopóki nie zapaliła mi się czerwona lampka. Oderwałam się od niego, a on spojrzał na mnie zdezorientowany.
- Musimy porozmawiać. - oznajmiłam.
- Wiem. Może pójdziemy się przejść? - zaproponował.
- Okej, chodźmy.
Ruszyliśmy w stronę przeciwnym do naszego, hm "obozowiska". Wyszliśmy na taką jakby dróżkę. Po obu stronach drogi były lasy, które wyglądały przepięknie. Promienie słoneczne próbowały przebić się przez korony drzew, słychać było ćwierkanie ptaków - przyjemnie się tego słuchało.
Szliśmy powoli, w równym tempie i długo. Tak, szliśmy długo. Trochę zaczynałam się bać, bo przecież nigdy nic niewiadomo, ale to chyba przez to, bo za dużo naoglądałam się telewizji i w ogóle. Jednak to był mój chłopak? Więc mogłam mu ufać i ufam cały czas. Przy nim czuję się całkowicie bezpiecznie, ale co teraz z nami będzie? On całował się z jego byłą, a ja... całowałam się z jego przyjacielem. Wiem, że nie powinnam, ale samo tak jakoś wyszło. Muszę mu o tym powiedzieć - nie mam zamiaru go okłamywać.
- Daleko jeszcze? - zapytałam, lekko dysząc.
- Nie, nie. Za chwilę będziemy. - powiedział, zerkając w moją stronę, ja również na niego spojrzałam.
- A tak właściwie to gdzie my idziemy? - spytałam ciekawa.
- Na przepiękną plażę, którą jak ostatni raz tutaj byłem, odkryłem ją. - powiedział dumny.
I faktycznie - po prawie dwóch godzinach marszu, Ney stanął, więc ja też i zaczęłam się rozglądać. Mówił prawdę - tutaj było jeszcze piękniej niż na plaży na naszym obozowisku. Tutaj również były dookoła lasy, ale nie wiem dlaczego - było tak inaczej, tak magiczniej. W powietrzy panowała przyjemna atmosfera. Piłkarz usiadł na piasku. Poszłam w jego ślady i po chwili ja też siedziałam na gorącym piasku. Woda również musiała być ciepła - słoneczko świeciło od samego rana.
Siedzieliśmy w ciszy, która wcale mi nie przeszkadzała i myślę, że mojemu towarzyszowi również. Dotknęłam ręką piasku i zaczęłam coś na nim "rysować". Narysowałam jakieś "arcydzieło", ale dopiero po chwili zorientowałam się co to jest - serce.
- Śliczne. - skomentował Neymar, spoglądając na mnie i uśmiechając się lekko.
Nagle mój chłopak zaczął pisać coś wenątrz narysowanego przeze mnie serduszka. Napisał "J + N", czyli pierwsze literki naszych imion.
- Porozmawiajmy. - zaproponowałam.
- Porozmawiajmy. - powtórzył. - Teraz sobie coś przypomniałem z wczoraj i... żałuję. Naprawdę żałuję. Musisz mi uwierzyć. Wiem, że tyle razy cię zraniłem, ale... Kocham cię.
- Ależ ja ci wierzę. - wyjaśniłam. - Ufam ci. - powiedziałam. - Ale muszę ci o czymś powiedzieć... - zaczęłam, ale nie wiedziałam jak dobrać słowa.
- Tak? - zapytał trochę zaniepokojony. - Możesz śmiało powiedzieć. - uśmiechnął się. - Coś nie tak? - jego uśmiech zgasł, gdy zobaczył moją minę.
- Widzisz... Wczoraj... Ja... Całowałam się... Z... Nim... - wydukałam.
- Z kim? - spytał, udając, że nie wie o kogo chodzi, chociaż tak naprawdę doskonale wiedział.
- Nie domyślasz się?
- Domyślam się... - powiedział spokojnie. - Wybaczysz mi?
- Pod jednym warunkiem.
- Jakim?
- Że ty mi także wybaczysz. - odpowiedziałam.
- Oczywiście, że ci wybaczam, kochanie. - uśmiechnął się szeroko, a ja odwzajemniłam uśmiech.
- A więc ja też ci wybaczam, ty mój przystojniaku. - przybliżyłam swoją twarz do jego i zaczęłam go całować, a on odwzajemniał pocałunki.
Nagle usłyszałam głośne chrząknięcie. Niechętnie oderwałam się od Neymara i spojrzałam w stronę, z której dobiegał hałas. Zobaczyłam tam nie kto innego jak Cesc'a, który uśmiechał się niepewnie.

----------
A oto rozdział 49 <3
Mam nadzieję, że się podoba. ;)
Proszę o komentarze. <3
Nie mam pojęcia kiedy pojawi się next, ale już niedługo. ;3

 ♥

sobota, 13 grudnia 2014

Pytanko xd

Tak sobie pomyślałam, że mogłabym założyć bloga z aktualnościami, ciekawostkami o nie kto innym jak naszym kochanym Neymarze. <3
Tylko pytanie: czy ktoś by tam w ogóle zaglądał i czytał ??
Oczywiście opowiadanie cały czas będę pisać, więc proszę się oto nie martwić. :)

piątek, 12 grudnia 2014

Rozdział 48

*Oczami Jennifer*
Przez prawie cały czas nie spuszczałam z oka mojego chłopaka. W ogóle nie zwracał na mnie uwagi. Zachowywał się tak, jakby mnie tu nie było. Postanowiłam się tym nie przejmować, tak jak robił to on i zacząć się bawić, tak jak on. Potańczyłam trochę z przyjaciółką. Wypiłam kilka drinków i pijana ponownie zaczęłam ruszać się w rytm muzyki. Podszedł do mnie również pijany Cesc i zaprosił mnie do tańca. Na początku się zawahałam, ale gdy spojrzałam na Neymara, że on tańczy z tą całą Jessicą, zgodziłam się.
Impreza zakończyła się koło drugiej. Poszłam spać do namiotu Cami.
Obudziło mnie słońce, które promienie słoneczne próbowały przebić się do namiotu oraz ćwierkanie ptaków, które śpiewały sobie całkiem głośno.
Ziewnęłam, przeciągnęłam się i nie budząc przyjaciółki, która cały czas spała, wyszłam na zewnątrz. Okazało się, że wszyscy spali. No, prawie wszyscy. Z wyjątkiem mnie i Neymara, który siedział sobie na krzesełku. Gdy mnie zauważył, podszedł do mnie.
- Hej. - przywitał się.
- Cześć? - również się przywitałam, ominęłam go i poszłam na plażę, którą było już widać.
Ściągnęłam klapki i weszłam do wody, zanurzając stopy. Woda była trochę chłodna. Pewnie dlatego, bo był jeszcze ranek, więc woda nie zdążyła się jeszcze nagrzać.
Nagle poczułam jak moją talię oplatają czyjeś ramiona. Odwróciłam się i okazało się, że to Ney. Wyrwałam się z jego uścisku i zaczęłam iść brzegiem.
- Co jest? - zapytał, chwytając moją dłoń.
- Ty się pytasz "co jest"? Serio?!
- Nie wiem o co ci chodzi. - powiedział, podnosząc jedną brew do góry, oznajmiając jednocześnie, że naprawdę nie wie o co chodzi.
- Aha, czyli tak dużo wypiłeś, że nic już nie pamiętasz?
- Faktycznie, nic nie pamiętam... - wyjaśnił. - Coś zrobiłem? - spytał przerażony.
- Wiesz... Widziałam cię jak całowałeś się z Jessicą, potem mnie całkowicie ignorowałeś, a teraz nagle sobie o mnie przypomniałeś!
 - Ja... Przepraszam... Byłem pijany... Oczywiście mnie to nie usprawiedliwia, ale kocham cię.
- Ta, pewnie też jej wczoraj powiedziałeś, że ją kochasz...
- Nie, na pewno bym jej tego nie powiedział. - oznajmił pewny.
- Skąd możesz wiedzieć jak nawet nie pamiętasz co się wczoraj wydarzyło...
- Kochasz mnie? - zapytał.
- Ney, kocham, ale... - nie dokończyłam, bo zaczął mnie całować.




Przepraszam, że krótki, ale tak jakoś wyszło. :D
Nie mam pojęcia kiedy pojawi się następny, bo mam dużo nauki. :/
Proszę o komentarze <3
 
 Słodziak z niego <3

środa, 10 grudnia 2014

Mecz

Hej <3
Oglądacie mecz ??
FC Barcelona vs. PSG ??
Bo ja tak <3
Jest Neymar ♥♥♥

Rozdział 47

*Oczami Jennifer*
Biegłam przed siebie, nie zważąjąc dokąd biegnę, nie zważając chociażby na to, że mogę się zgubić, ale w tym momencie nie zwracałam na to uwagi.
Jak on mógł mi to zrobić? Jakby mnie kochał to by tego nie zrobił...
To już jest chyba koniec...
Biegłam długo, mając wrażenie, że ktoś za mną podąża, ale nie odwracałam się, bo wiedziałam kto to może być, ale w tej chwili było to mi już obojętne.
Chciałam udać się jak najdalej stąd, ale byłam już zmęczona tym bieganiem, więc zaczęłam iść. Spojrzałam i zobaczyłam jakąś niewielką plażę. Usiadłam na chłodnym piasku i schowałam twarz w dłoniach. Po chwili poczułam jak ktoś zakłada mi bluzę i jak ktoś mnie obejmuje. Wiedziałam kto to - nawet nie musiałam się odwracać, aby się o tym przekonać.
Zaczęłam płakać.

- Ciiii, spokojnie, nie płacz. - powiedział.
- Jak mam nie płakać jak on... tam... - nie dokończyłam.
- Wiem, że jest ci przykro, ale on nie jest wart ani jednej łzy. Może to nie jest odpowiedni moment, ale wysłuchasz mnie? - zapytał.
Kiwnęłam lekko głową.
- Gdy cię po raz pierwszy zobaczyłem... Nie mogę nawet tego opisać! Od razu mi się spodobałaś. Jak dowiedziałem się, że jesteś z nim... Zdenerwowałem się. Wiedziałem, że prędzej czy później cię zrani. On nie zasługuje na ciebie, ty zasługujesz na kogoś lepszego. Nie mówie, że jestem lepszy, mam swoje wady, ale mam też zalety. Gdy cię widzę, moje serce zaczyna szybciej bić. Wiem, że jesteś dziewczyną mojego przyjaciela, ale... Ja się w tobie zakochałem. To jest silniejsze ode mnie! Ja cię kocham... - powiedział.
Spojrzałam mu prosto w oczy i widziałam w ich radoś. Odruchowo się uśmiechnęłam. Cesc zaczął przybliżać swoją twarz do mojej. Zaczął mnie całować. Na początku nie odwzajemniałam pocałunków, ale później już tak. Wplotłam mu palce we włosy i przybliżyłam go jeszcze bliżej. On położył rękę na mojej talii.
Po chwili zapaliła mi się czerwona lampka i odsunęłam się od niego.
- Przepraszam. - powiedziałam tylko i pobiegłam w stronę "pola namiotowego", zostawiając chłopaka samego.
- Gdzie tak długo byłaś? - zapytała Cami, gdy od razu mnie zobaczyła.
- Rozmawiałam. - odpowiedziałam i usiadłam na krzesełku, a obok mnie moja przyjaciółka.
Kątem oka zauważyłam, że Neymar siedzi obok Messi'ego i patrzy się na mnie smutnym wzrokiem.
- Mam prośbę. - zaczęłam, spoglądając na przyjaciółkę.
- Jaką? - zapytała.
- Mogłabym spać u ciebie?
- Jasne! Obie się zmieścimy, więc nie ma problemu.
- Dziękuję.

 -------
Wiem, że krótki, ale niedługo wstawię jeszcze jeden rozdział. :)
Proszę o komentarze <3
 <3

Rozdział 46

*Oczami Jennifer*
- Wszystko wzięłaś? - upewniał się Neymar, gdy włożył moją walizkę do bagażnika.
- Tak. - potwierdziłam.
Gdy dojechaliśmy i wysiedliśmy, wszyscy już prawie byli na miejscu zbiórki. Podeszliśmy do Messi'ego, trzymając się za ręce.
- Siema. - przywitał się Ney z przyjacielem.
Ja również się z nim przywitałam zwykłym "hej". Nagle usłyszałam, że jakiś czarny samochód parkuje koło auta mojego chłopaka. Na początku nie rozpoznałam kierowcy tego pojazdu, ponieważ samochód miał ciemne szyby, ale gdy wysiadł, okazało się, że to nie kto inny jak Cesc Fabregas. Trochę się tym faktem zdenerwowałam, bo to oczywiście nie wróżyło nic dobrego, ale starałam się tym nie przejmować. Przecież on nie może popsuć mi wyjazdu, a raczej nam - mi i Neymarowi.
- A co ona tutaj robi?! - moje rozmyślania przerwał mój chłopak.
Podąrzyłam wzrokiem za jego spojrzeniem i okazało, że ze złością wpatruje się w swoją byłą dziewczynę Jessicę. Ja również byłam zła. Jak nie Fabregas, to teraz ona! Powoli zaczynałam mieć tego wszystkiego dosyć.
- To moja przyjaciółka. - odparł Cesc, a nas wszystkich zamurowało.
- A to mój przyjaciel. - wyjaśniła Jessica.
Równocześnie z Neymarem, głośno westchneliśmy, po czym spojrzaliśmy na siebie i cicho się zaśmialiśmy.
- Hej! - krzyknęła dziewczyna, którą od razu rozpoznałam po głosie. Była to moja przyjaciółka Cami.
- Cześć. - przywitałam się i pocałowałam ją w policzek.
Gdy wszyscy pojawili się na miejscu zbiórki, wszystko ustaliliśmy i wsiedliśmy do pojazdów. Przez pewien czas jechaliśmy w ciszy, aż postanowiłam ją przerwać:
- Neymar...
- Hmm? - spojrzał na mnie.
- Oni nie mogą popsuć nam tego wyjazdu... - zaczęłam.
- I nie zepsują. - powiedział z mocą.
- Mam nadzieję. Hej! Patrz na drogę!
- Przecież patrzę. - zaśmiał się.
Po około godzinie dojechaliśmy na miejsce. Było tu bardzo pięknie. Wszędzie dookoła las, ogromne jezioro, które aż zapraszało, aby się wykąpać. Woda była czysta. Niedaleko była niewielka plaża, na której znajdował się duży pomost, na którym można było łowić ryby. Panowała idealna cisza i spokój. Jedyne co zakłócały spokój to nasze rozmowy i odgłosy natury, które uwielbiam.
- Podoba ci się? - spytał mój chłopak.
- Jasne. Uwielbiam jeździć nad jeziora.
- Ja też. Uwielbiam ciszę i spokój. - powiedział.
Każdy zaczął rozstawiać namioty, więc my też to uczyniliśmy. Trochę za bardzo nie wiedziałam jak, bo gdy jeździliśmy nad jezioro, to zawsze tata to robił. Jednak pomogłam Neymarowi, a on mnie przy okazji nauczył. Później zjedliśmy śniadanie, przebraliśmy się w stroje kąpielowe i poszliśmy wszyscy na plażę. Chłopaki poszli się kąpać, a my dziewczyny postanowiłyśmy, że się trochę poopalamy. Nasi ukochani zaczęli marudzić, żebyśmy popływały z nimi, że woda jest ciepła. W końcu udało im się nas namówić i wszystkie pobiegłyśmy w stronę wody. Żeby się upewnić, że woda jest na pewno ciepła, zanurzyłam najpierw stopy i rzeczywiście - woda była ciepła i przyjemna. Od razu się zanurzyłam. Pochlapaliśmy się trochę, powygupialiśmy i później nie mając już siły po zabawach w wodzie, poszliśmy usiąść na kocyk.
Gdy słońce grzało moje ciało, przypomniało mi się, że są tutaj z nami Cesc i Jessica. Taka byłam zajęta, że nawet zapomniałam o ich obecności. Na razie nic do mnie i mojego chłopaka nie gadali.
Zjedliśmy obiad i poszliśmy popływać na rowerach wodnych. Było naprawdę super! Potem zjedliśmy pyszną kolację i ktoś (nie wiem kto) włączył muzykę. Wszyscy zaczęliśmy tańczyć, później usiedliśmy na swoich krzesełkach i rozmawialiśmy.
- Pójdziemy się przejść? - spytała Cami.
- Jasne. - powiedziałam jeszcze mojemu chłopakowi, że idę się przejść.

*Oczami Jessici*
Siedziałam koło mojego przyjaciela i obserwowałam cały czas co się dzieje. Zauważyłam, że Jennifer wstaje i idzie z jakąś dziewczyną się przejść.
Szturchnęłam Cesca, a on spojrzał na mnie zdziwiony.
- Jennifer poszła się przejść. Idź do niej. To przecież część naszego planu. - powiedziałam.
- A ty pogadaj z Neymarem.
- Wiem. Wszystko wiesz, co i jak? - chciałam się upewnić.
- Oczywiście. Powodzenia. - powiedział.
- Wzajemnie. - uśmiechnęłam się pewnie i cały czas patrzyłam jak Cesc idzie w stronę, gdzie poszły te dziewczyny, ja natomiast czekałam na odpowiedni moment, żeby wziąć na bok mojego byłego i z nim porozmawiać. Widziałam po nim, że jest trochę pijany, więc ułatwi mi to.
Inni tańczyli, inni rozmawiali, siedząc. Postanowiłam zacząć działać.

*Oczami Cesca*
Szedłem, mając nadzieję, że idę w dobrą stronę. Okazało się, że w dobrą, bo je zauważyłem. Zaczynałem biec w ich kierunku, one chyba to usłyszały, bo odwróciły się w moim kierunku. Na twarzy Jennifer pojawiła się złość, natomiast na twarzy jej towarzyszki widać było zaskoczenie.
- Hej. - powiedziałem. - Mógłbym porozmawiać z Jennifer? - zwróciłem się do jej przyjaciółki.
- Jasne. - odparła Camila i poszła.
- Czego chcesz? - zapytała Jenn.
- Porozmawiać. - wyjaśniłem.
- O czym? - spytała.
- O nas. - odpowiedziałem.
- Nie ma żadnych nas! - krzyknęła.
- Neymar... - zacząłem.
- Co?
- On właśnie...
- Powiedz! - zażądała.
- Całuje się z... Jessicą! - oznajmiłem.
- Nie wierzę ci. - zaśmiała się.
- To chodź, zobaczysz. - złapałem ją za rękę i zacząłem ciągnąć w miejsce, w które wcześniej ustaliłem z Jessicą, gdzie ma zaprowadzić Neymara. Miałem nadzieję, że wszystko działało zgodnie z planem i faktycznie - gdy zaprowadziłem Jennifer do tego miejsca, zobaczyłem, że Jess i Ney się całują. Widać od razu było, że chłopak odwzajemnia jej pocałunki. Jedną rękę trzymał na jej karku, a drugą oplótł wokół jej talii. Moja towarzyszka stała koło mnie jak sparaliżowana. W końcu nie wytrzymała i zaczęła uciekać. Ja biegłem za nią. Wyjąłem telefon z kieszeni i napisałem sms'a do Jess, że nasz plan się udał.

-----------
A oto rozdział 46 ;)
Mam nadzieję, że się podoba <3
Ney i Davi ♥♥♥

wtorek, 9 grudnia 2014

Rozdział 45

Obudził mnie dźwięk przychodzącego sms'a. Wzięłam komórkę od ręki. Miałam dużo nieodebranych połączeń i jednego sms'a. Od Neymara:
- Hej. Wybierasz się na trening?
Napisałam mu, że nie, że zobaczymy się potem.
Wstałam z łóżka, poszłam do łazienki. Wykąpana i ubrana zeszłam na dół do kuchni i zrobiłam sobie śniadanie - płatki z mlekiem. Po zjedzeniu, umyłam naczynia i pojechałam do szpitala.
Stanęłam przed drzwiami od sali, w której leżał Cesc. Wzięłam głęboki oddech i cicho zapukałam. Usłyszałam ciche "proszę", więc pociągnęłam za klamkę i weszłam niepewnie do środka.
Zobaczyłam go leżącego na łóżku. Podeszłam do jego łóżka, usiadłam na stojącym obok krzesełku i spojrzałam na niego. Na jego twarzy malował się uśmiech.
- Jak się czujesz? - spytałam.
- W miarę dobrze. - odpowiedział.
- Kiedy stąd wychodzisz?
- Dzisiaj.
- Mhm. - nastała krępująca cisza, którą po dłuższym czasie przerwał chłopak.
- Ja nie kłamałem wczorej, kiedy mówiłem, że się w tobie zakochałem. - powiedział, a ja kompletnie nie wiedziałam co odpowiedzieć.
- Ja nie wiem co mam powiedzieć. - zaczęłam. - Ja jestem z Neymarem. - zaczęłam, ale on mi przerwał.
- Kochasz go?
- Co to w ogóle za pytanie? - zdenerwowałam się. - Oczywiście, że go kocham!
- Ale można kochać więcej niż jedną osobę. - mruknął.
- Ale ja kocham jedną osobę. Neymara.
- Podobam ci się. - stwierdził.
- Słuchaj, nie podoba mi się ta rozmowa, po za tym muszę już iść. - wstałam i ruszyłam w stronę drzwi, ale jego głos mnie zatrzymał.
- Nie zaprzeczyłaś. - zaśmiał się. - Jutro będę już na treningu, więc porozmawiamy jeszcze, okej?
Nic nie mówiąc, wyszłam z sali.
Pojechałam prosto do domu. Usiadłam na kanapie i zaczęłam myśleć.
Jak on może tak spokojnie o tym mówić? Że mnie kocha? Że się we mnie zakochał? Że mi się podoba? Teraz już sama nie wiem. On jest naprawdę przystojny, ale przecież mam Neymara...
Przerwał mi dzwonek do drzwi. Spojrzałam na zegarek, była godzina 11:24, a więc nie mógł to być Neymar, bo jest pewnie jeszcze na treningu... To w takim razie kto? Aby się przekonać, kto się do mnie dobija, poszłam otworzyć. Był to nie kto inny jak Cesc. Westchnęłam głośno.
- Mogę wejść? - zapytał.
- Yhy.
Poszłam do salonu, on za mną. Usiadłam na kanapie, a on na drugiej, która stała na przeciwko tej, na której siedziałam.
- Co cię do mnie sprowadza? - zapytałam, ale domyślałam się, o czym chce ze mną porozmawiać.
- Musimy porozmawiać. - wyjaśnił.
- Ale my nie mamy o czym rozmawiać. - zaśmiałam się, patrząc mu w oczy.
- Widzę jak na mnie patrzysz. Ty mi się podobasz, ja tobie, więc...?
- Nie wmawiaj mi, że mi się podobasz!
- Nie oczekuję od ciebie, że od razu będziemy razem, ale zobaczysz, że poczujesz coś do mnie.
- Raczej wątpię.
- To nie wątp. Neymar cię zrani. - powiedział i wyszedł.
Ja siedziałam jak sparaliżowana. Co to miało oznaczać? "Neymar cię zrani"?
Znowu przerwał mi dzwonek do drzwi. Już myślałam, że to znowu on, ale tym razem był to Ney. Odetchnęłam z ulgą i wpuściłam piłkarza. On na przywitanie pocałował mnie w policzek i uśmiechnął się.
- Hej. - powiedział.
- Cześć. Chcesz coś do picia?
- Nie, dzięki.
- Jak tam na treningu? - spytałam.
- A dobrze, a nawet bardzo dobrze. Trener zrobił nam takie malutkie wakacje. - zaśmiał się. - Mamy 4 dni wolnego. - uśmiechnął się szeroko.
- I co w związku z tym? Widzę, że coś kombinujesz. - zaśmiałam się.
- Oczywiście, że coś kombinuję. Razem z chłopakami ustaliliśmy, że wszyscy z naszymi partnerkami pojedziemy nad jezioro! - oznajmił z entuzjazmem.
- Naprawdę? Ale fajnie! - ucieszyłam się. - Kiedy jedziemy?
- Już jutro rano. Na 4 dni.
- O, to muszę się już spakować.
- Ja też, ale to potem jak wrócę do domu. Jak coś to wezmę dla nas namiot, więc ty nie bierz...
- Dobrze. Jesteś głodny? Może zrobimy coś dobrego na obiad?
- Jasne. Może pizzę?
- No to chodźmy.
Podczas przygotowania pizzy, nie obyło się bez śmiechów. Wzięłam całą paczkę mąki i wysypałam ją na niego. Oczywiście musiał mi oddać i to co nie zdążyłam mu wysypać, on wysypał mi na głowę. Cała kuchnia była w mące oraz my. Gdy Ney włożył pizzę do piekarnika, wyszliśmy na dwór. Piłkarz zauważył, że w basenie jest woda, więc wziął mnie na ręce i do niego mnie wrzucił. Postanowiłam, że on też się wykąpię i gdy on wyciągnął do mnie rękę, żeby pomógł mi wstać, ja go pociągnęłam i Neymar wylądował razem ze mną w basenie.
Później poszliśmy się przebrać w suche ubrania, następnie poszliśmy nakryć do stołu. Gdy nakryliśmy, Neymar poszedł do kuchni po nasz obiad, a ja usiadłam na krześle. Po chwili wrócił z szerokim uśmiechem na twarzy.
Po skończonym posiłku, Neymar oświadczył, że musi już jechać do domu, bo musi się jeszcze spakować. Gdy wychodził, pocałował mnie namiętnie w usta i wyszedł.
Patrzyłam jak jego samochód znika za zakrętem.
Poszłam do łazienki, wzięłam długą i relaksującą kąpiel. Potem wzięłam ogromną walizkę i zaczęłam się pakować. Nigdy nie lubiłam się pakować.
W między czasie, gdy się jeszcze pakowałam, zadzwonił do mnie telefon. Dzwonił oczywiście Ney.
- I jak tam idzie ci pakowanie? - zapytał, gdy odebrałam.
- Szkoda gadać! A tobie?
- Szkoda gadać. - powtórzył. - Nienawidzę się pakować.
- Witaj w klubie. - powiedziałam, nagle mi się coś przypomniało. - Słuchaj... Mam takie pytanie: czy Cami też może pojechać jutro nad to jezioro?
- Jasne. Czemu nie? Ponoć Shakira też bierze jakieś koleżanki.
- No to fajnie. Cieszę się. Dobra, będę kończyć, bo jest już późno, a jutro rano trzeba spać. Właśnie, gdzie i o której jest zbiórka?
- Zbiórka jest o 8:30, koło parku.
- W tym parku, w którym byliśmy...
- Tak. Przyjadę po ciebie.
- Nie musisz.
- Przyjadę po ciebie. - powtórzył.
- Dobra. To pa!
- Pa, piękna. - rozłączyłam się i dokończyłam pakowanie.
Byłam padnięta, więc położyłam się na łóżko i nawet nie wiem kiedy zasnęłam.

----------
Proszę o komentarze. <3


Jaki on jest cudowny <3
 

Rozdział 44

Przytuliłam się mocno do Neymara i zaczęłam go namiętnie całować. Oczywiście, ktoś nam musiał przerwać. Usłyszałam głośne chrząknięcie. Oderwaliśmy się od siebie. - Jennifer, jesteś idealną dziewczyną. Ja się w tobie zakochałem. - powiedział... Cesc Fabregas.
Zupełnie nie wiedziałam co mam powiedzieć. Przecież to jest przyjaciel Neymara! Jak on tak może? Kompletnie go nie rozumiałam. Powiedzieć tak do dziewczyny swojego przyjaciela w obecności jej chłopaka?
Neymar wstał, ja również. Spojrzałam pytającym i zdziwionym wzrokiem na mojego chłopaka. Na jego twarzy było widać zaskoczenie, niepokój i złość.
- Słucham? - zapytał Ney.
- No... Zakochałem się w niej. - wskazał na mnie i uśmiechnął się do mnie.
- Przecież to moja dziewczyna! - zdenerwował się Ney.
- Spokojnie. - szepnęłam mu na ucho i chwyciłam mocno jego rękę.
- Wiem, ale to jest silniejsze ode mnie. - wytłumaczył Cesc.
Neymar nie wytrzymał, wyrwał się z mojego uścisku i uderzył Cesca z pięści w nos, który ten stracił równowagę i się przewrócił.
Mój chłopak złapał mnie za rękę i zaczął iść w stronę mojego domu. Ja natomiast odwróciłam się i zobaczyłam, że chłopak, którego uderzył Ney cały czas leży. Zaczęłam się niepokoić. Przecież mógł uderzyć się głową o chodnik i umrzeć.
Zaczęłam wyrywać się, ale Neymar trzymał mnie mocno. W końcu jakoś mi się udało i podbiegłam do leżącego chłopaka.
- Dzwoń na pogotowie! - krzyknęłam do piłkarza, który zaczął iść w moją stronę.
Karetka przyjechała bardzo szybko. Gdy odjechała, odezwałam się:
- Jedziemy!
- Co? Gdzie? - zdziwił się.
- No jak to gdzie? Do szpitala!
- Nie. - powiedział stanowczo.
- Jak to nie? Przecież to twój przyjaciel! Mogło mu się coś stać.
- Taki z niego przyjaciel, że chce mi odebrać dziewczynę? Ja nie jadę i ty też nigdzie nie pojedziesz.
- Słucham? Kim ty jesteś żeby mi rozkazywać? Jadę! Cześć! - zaczęłam biec w kierunku mojego domu.
Wsiadłam w samochód, którym dawno już nie jeździłam, bo wszędzie podwoził mnie Ney. Jechałam bardzo szybko, nie zważając na znaki. Na ulicach było pusto. Zaparkowałam auto i wysiadłam. Weszłam do szpitala i podeszłam do jakiejś pielęgniarki, która wskazała mi, gdzie leży Cesc Fabregas. Biegiem ruszyłam w stronę windy i wjechałam na drugie piętro. Szukałam na drzwiach numerków. W końcu znalazłam. Usiadłam na wolnym krzesełku, których było tu pełno. Po około 20 minutach z pomieszczenia wyszedł lekarz. Natychmiast wstałam.
- Dzień dobry, panie doktorze. Karetka przywiozła niedawno tutaj mojego... - zawahałam się. - kuzyna. - zmyśliłam. -  Nazywa się Cesc Fabregas. Co się mu stało?
- Tak. - potwierdził. - Pan Cesc został pobity, stracił równowagę i uderzył głową o chodnik. Robiliśmy badania. Wyniki są bardzo dobre.
Odetchnęłam z ulgą.
- A czy mogę teraz do niego wejść? - spytałam z nadzieją.
- Dzisiaj niestety nie, ale jutro będzie pani mogła.
- Dobrze, dziękuję.
Wyszłam ze szpitala, wsiadłam do samochodu i ruszyłam. Tym razem również jechałam bardzo szybko - po prostu chciałam jak najszybciej wrócić do domu i się położyć, bo byłam już mocno zmęczona, a oczy same mi się zamykały.
W końcu dojechałam, z czego się ucieszyłam. Od razu po wejściu do domu, pobiegłam na górę do mojego pokoju, przebrałam się w piżamę i położyłam się. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.

---------------------
A oto rozdział 44 :)
Zabieram się za pisanie kolejnych rozdziałów. ;)
 Ney ♥

poniedziałek, 8 grudnia 2014

Rozdział 43

Gdy nakładałam błyszczyk na usta, do pomieszczenia weszła jakaś blondynka z długimi włosami, czarną sukienką, która była bardzo obcisła. Dziewczyna patrzała na mnie, a ja nie wiedziałam o co jej chodzi. Po jakimś czasie nie wytrzymałam, odwróciłam się w jej stronę. Od razu ją rozpoznałam. Była to Jessica. Tak, to ta była mojego chłopaka, która jest modelką.
- Przepraszam bardzo, ale o co pani chodzi? - spytałam grzecznie.
- Zostaw Neymara. - powiedziała stanowczo. - On cię i tak nie kocha. - zaśmiała się. - Co? Naprawdę myślisz, że jest tobie wierny? No to w takim razie się mylisz. Wtedy po tej imprezie w tym klubie, spędziliśmy razem noc. Wiem, że pewnie mi nie wierzysz, ale mam dowód. - zaczęła szukać coś w torebce i po chwili podała mi zdjęcie, na którym była ona sama i Neymar, na którym się całowali. - Widzisz? On cię nie kocha...
Nie mogłam dalej tego słuchać. Po prostu wybiegłam z łazienki, wybiegłam z domu i biegłam przed siebie. Było bardzo ciemno. Praktycznie nie widziałam gdzie biegnę. Z oczu leciały mi łzy. A gadał, że mnie kocha! Jak ja mogłam uwierzyć w te jego słówka?
Musiałam teraz pobyć sama, aby na spokojnie to wszystko przemyśleć. Nie wiedziałam, dokąd mam pójść, ale ostatecznie wybrałam plażę, która nocą wyglądała tutaj pięknie. Była cisza, spokój, a więc dla mnie okej. Zdjęłam buty i szłam na boso w stronę wody. Piasek był zimny, ale w momencie, gdy moje pięty go dotykały, sprawiał przyjemność. Usiadłam, następnie położyłam się.
Jak ja mogłam być taka naiwna i głupia? Myślałam, że wszystko się jakoś ułoży po tej długiej rozłące, ale nie. Gdy już wszystko się układało (tak mi się zresztą wydawało, że się układa), to oczywiście musiało się coś stać. Jak zawsze zresztą.
A przeczuwałam, że się coś złego stanie, no i stało się.
Zaraz, zaraz...
Przecież ona mogła to wszystko zmyślić. Zdjęcie mogło być przecież zrobione, wtedy, kiedy byli jeszcze razem.
Postanowiłam, że z nim porozmawiam. Muszę przecież to wyjaśnić.
Wstałam, otrzepałam się z piasku i ruszyłam szybkim krokiem w stronę willi organizatora imprezy.
Wyjęłam telefon z kieszeni:
- 15 nieodebranych połączeń,
- 4 nieprzeczytane wiadomości.
Oczywiście od Neymara. Otworzyłam wiadomości:
Wiadomość pierwsza:
- Co się stało? Gdzie jesteś?
Wiadomość druga:
- Jenn, gdzie jesteś?
Wiadomość trzecia:
- Martwię się o ciebie!
Wiadomość czwarta:
- Odezwij się! Błagam!
Postanowiłam, że do niego zadzwonię, żeby się nie martwił. Tak też zrobiłam - zadzwoniłam do niego. Odebrał po pierwszym sygnale.
- Jennifer? Bogu dzięki! - usłyszałam jego głos. - Gdzie jesteś?
- Idę w stronę domu Munira. - wyjaśniłam.
- To ja już wyjdę. Impreza już się kończy pomału. Będę na ciebie czekał pod domem.
- Okej. - rozłączyłam się.

Gdy doszłam już pod dom, Neymar na mnie czekał. Chciał mnie pocałować w policzek, ale odsunęłam się od niego. On spojrzał na mnie zdziwiony.
- Musimy porozmawiać. - wyjaśniłam.
- Chodź, mam przecież samochód. - powiedział i wsiedliśmy do pojazdu. - To gdzie jedziemy? - spojrzał na mnie.
- Do mnie, do domu. - odpowiedziałam.
Nic nie powiedział, tylko odpalił auto. Nim się obejrzałam, Neymar parkował samochód przed moim domem. Bez słowa wysiadłam. Otworzyłam drzwi od domu i weszłam do środka, za mną wszedł Ney.
Udałam się do salonu, usiadłam na kanapie, on także. Przez parę minut siedzieliśmy w ciszy. Postanowiłam, że ją przerwę.
- Musimy porozmawiać. - oświadczyłam.
- Wiem. - zgodził się. - Dlaczego uciekłaś z imprezy? - spytał.
- Słuchaj, gdy byłam w łazience, weszła do niej twoja była dziewczyna Jessica. - zaczęłam, ignorując jego pytanie.
- Co? - był zdziwiony. - Ale jak to?
- Tak to. Na początku ją ignorowałam, aż w końcu nie wytrzymałam i spytałam się, że o co jej chodzi. A ona... - nie dokończyłam.
- Co "ona"? - zaniepokoił się.
- A ona powiedziała, że mam cię zostawić, że mnie nie kochasz, że spędziliście razem noc po imprezie w tym klubie, wtedy kiedy wyznałeś mi miłość, pamiętasz? - nie czekając na jego odpowiedź, kontynuowałam. - Pokazała mi nawet zdjęcie, jako dowód, na którym byłeś ty i ona, na którym się całujecie.
Gdy skończyłam mówić, spojrzałam na niego. Ona patrzył mi prosto w oczy. W jego oczach było widać ból, zaskoczenie, złość.
- Posłuchaj. - zaczął. - Ona kłamie. Ja cię naprawdę kocham. Kocham cię najmocniej na świecie. To było pewnie zdjęcie, które zrobiła nam, gdy byliśmy jeszcze razem. A ja cię nie zdradziłem. Gdy wracałem z tej imprezy, po drodze wpadłem na Messi'ego, który został u mnie na noc, bo sam nie miał dość siły, by udać się do swojego domu, a jak wiesz, Messi mieszka trochę dalej. Jeśli mi nie wierzysz, zapytaj... - nie dane mu było dokończyć, bo mu przerwałam:
- Wierzę ci. - powiedziałam. - Przepraszam cię, że uciekłam.
- Strasznie się o ciebie martwiłem. - wyjaśnił. - Wracamy? - zapytał.
- Jasne. - odpowiedziałam z uśmiechem. - Kocham cię. - pocałowałam go bardzo namiętnie.
- Ja ciebie też. - powiedział, gdy się od siebie oderwaliśmy. - Idziemy się przejść? - zapytał.
- Co? O tej godzinie? Późno już jest. - zaśmiałam się.
- Nic nie szkodzi. Niedaleko stąd jest park, do którego uwielbiam chodzić.
- No dobrze. - zgodziłam się.
Ubraliśmy buty, wzięłam bluzę, bo zrobiło się trochę chłodno na dworze. Wyszliśmy i Ney zaczął prowadzić mnie w stronę parku. Po około 20 minutach byliśmy już na miejscu. Usiedliśmy na jednej z ławeczek. Przytuliłam się mocno do Neymara i zaczęłam go namiętnie całować. Oczywiście, ktoś nam musiał przerwać. Usłyszałam głośne chrząknięcie. Oderwaliśmy się od siebie.
- Jennifer, jesteś idealną dziewczyną. Ja się w tobie zakochałem. - powiedział...

Na dziś to już ostatni rozdział. :D
Bardzo proszę o komentarze. <3

Rozdział 42

*Oczami Jennifer*
Uszykowana już, czekałam aż przyjedzie po mnie Ney. Po chwili usłyszałam dzwonek do drzwi. Wiedziałam, że to on, więc poszłam otworzyć. Otworzyłam drzwi, jakby się paliło! Przede mną stał mój uśmiechnięty ukochany, który jest najważniejszą osobą w moim życiu.
Zakluczyłam drzwi i wsiadliśmy do samochodu. Ney włączył radio, w którym akurat leciała piosenka Michel Teló "Ai Se Eu Te Pego". Mój chłopak zaczął śpiewać, po chwili dołączyłam do niego. Akurat, gdy piosenka się skończyła, podjechaliśmy pod ogromny domek. Co ja gadam? Jaki domek? Podjechaliśmy pod ogromną willę.
Wysiedliśmy z auta i udaliśmy się do domu piłkarza. Otworzył nam sam gospodarz domu. Gdy weszliśmy, grała głośna muzyka, parę osób tańczyło. Ogólnie było już naprawdę dużo ludzi. Usiadłam z Neymarem na jednej z kanap.
Miałam jakieś dziwne przeczucie, że coś się dzisiaj wydarzy, ale złego. Ja to mam zawsze czarne myśli!
Starałam się nie okazywać po sobie, że jestem spięta, ale nie było to dla mnie łatwe. W końcu jakoś zapanowałam nad swoim strachem i żeby odpędzić od siebie te myśli, że "coś się złego wydarzy", wstałam, złapałam Neymara za rękę i pociągnęłam w stronę takiego jakby parkietu.
Po tańcu, znowu usiedliśmy na tej samej kanapie co przed tem. Było tu bardzo dużo ludzi. Widocznie Munir zaprosił nie tylko piłkarzy, ale także swoich znajomych.
Jakież było moje zdziwienie, gdy z tłumu dobrze bawiących się imprezowiczów, zobaczyłam Cami. Podeszłam do niej. Ona również była trochę zaskoczona. Potańczyłyśmy trochę. Byłam już trochę zmęczona, więc powiedziałam jej, że idę usiąść. Ona kiwnęła tylko głową i zaczęła tańczyć z gospodarzem domu. Zaczęłam szukać Neymara, ale go nie było. Zaczęłam się niepokoić. W końcu przyszedł i gdy mnie zobaczył, od razu do mnie podszedł. Pocałował mnie w policzek, a ja zrobiłam to samo. Powiedziałam, że idę do toalety, i że zaraz przyjdę. On powiedział tylko "okej", a ja poszłam na górę do łazienki. Gdy nakładałam błyszczyk na usta, do pomieszczenia weszła jakaś blondynka z długimi włosami, czarną sukienką, która była bardzo obcisła. Dziewczyna patrzała na mnie, a ja nie wiedziałam o co jej chodzi. Po jakimś czasie nie wytrzymałam, odwróciłam się w jej stronę. Od razu ją rozpoznałam. Była to...

Chcecie jeszcze kolejny rozdział? :)

Rozdział 41

Cześć wszystkim !! :) Jestem przeziębiona, więc mam trochę wolnego czasu i zabieram się za pisanie rozdziałów ;) Być może dzisiaj dodam więcej niż jeden ??

*Oczami Jennifer*
Gdy dojechaliśmy na Camp Nou, wszyscy piłkarze już byli, ich partnerki również.
Trochę się denerwowałam, ale w sumie sama nie wiem czym? Ney widocznie to zauważył, bo przyciągnął mnie do siebie i namiętnie pocałował. Udaliśmy się wszyscy do szatni, która była podzielona na: szatnię męską i damską. Nikogo praktycznie nie znałam. No, chyba, że z wyglądu. Gdy przebrałam się już w koszulkę Barcy z napisem "Neymar Jr", spodenki i korki, podeszła do mnie śliczna blondynka, którą od razu rozpoznałam - Shakira.
- Cześć. - przywitała się. - Jestem Shakira. - wyciągnęła dłoń w moją stronę.
- Hej. - również się przywitałam. - Jennifer. - odpowiedziałam nieśmiało i uścisnęłam dłoń dziewczyny.
- Będziesz grać? - zapytała.
- Tak. A ty?
- Ja też, chociaż w sumie to nie umiem za bardzo. - powiedziała szczerze.
- Przyznam się, że ja też nie umiem za bardzo grać. Chociaż w sumie to nie wiem. Tyle lat już nie grałam... - uśmiechnęłam się ciepło.
- Damy radę! Przecież wygramy! - oznajmiła pewna siebie.
- Ale jak to "damy"? - spytałam zaskoczona.
- Gramy my, dziewczyny przeciwko chłopakom. - wyjaśniła.
- Przecież my nie damy rady. - zauważyłam. - Oni są zawodowymi piłkarzami...
- Wygramy. Zobaczysz, Jenn. - uśmiechnęła się.
- Przebrałaś się już? - spytałam.
- Tak. Idziemy? - zapytała i nie czekając na moją odpowiedź, złapała mnie za rękę i w podskokach udałyśmy się na boisko.
Gdy weszłyśmy na murawę, ja poszłam w stronę Neymara, który uśmiechał się do mnie szeroko, a moja nowo poznana koleżanka, udała się w stronę swojego ukochanego.
- I jak tam? - zapytał.
- Świetnie. - powiedziałam z nutką sarkazmu w głosie. - I tak wiesz, że wygracie, prawda?
- Nigdy niewiadomo. Przecież bardzo dobrze grasz. Obawiam się raczej, że my przegramy.
- Ta, jasne. - mruknęłam. - Ile minut będzie trwała jedna połowa? - spytałam.
- Tak jak w normalnym meczu - 45 minut.
Rozejrzałam się i z powątpieniem spojrzałam na całe, wielkie boisko. Jęknęłam głośno.
- Żartuję. - zaśmiał się. - Nie wiem. Pewnie z 20 minut.
- Ufff! - odetchnęłam z ulgą.
Neymar chciał mnie już pocałować, ale usłyszeliśmy głos trenera:
- Podejdźcie tu do mnie!
Odsunęłam się od niego z łobuzerskim uśmiechem, tym razem to on jęknął i westchnął. Ja się tylko zaśmiałam, złapałam go za rękę i ruszyłam w stronę trenera.
Uzgodniliśmy, że każda połowa będzie trwać 20 minut, a przerwa 15 minut.
Najpierw trener poprowadził długą i strasznie wyczerpującą rozgrzewkę, że już nie miałam siły grać. Potem dopiero zaczeliśmy grać.
Na początku było ciężko, chociażby odebrać piłkę, ale wiadomo, że początki są zawsze trudne, a potem już jakoś idzie. I tak było też tym razem. Gdy skończyła się pierwsza połowa, wygrywali chłopacy 1:0, ale się nie zmartwiłyśmy i na przerwie wszystko uzgodniłyśmy co i jak. Po przerwie, weszłyśmy na murawę.
Muszę przyznać, że gdy obserwowałam mojego chłopaka jak gra, byłam z niego ogromnie dumna.
W końcu zaczęła się druga połowa. Starałyśmy się, aby nie odbierali nam piłki, ale zawsze szło coś nie tak. I gdy już traciłyśmy nadzieję, że przegramy, zdarzył się po prostu cud! Byłam blisko bramki, gdy Shakira podała mi piłkę, z całej siły kopnęłam piłkę, która oczywiście wleciała do bramki. Cieszyłyśmy się bardzo.
Po meczu, po którym byłam bardzo wykończona, udałam się z dziewczynami do naszej szatni.
Wzięłam prysznic, przebrałam się w swoje ubrania, w których tu przyszłam i jako chyba druga wyszłam z pomieszczenia. Udałam się pod szatnię chłopaków. Zapukałam. Otworzył mi Munir, który uśmiechnął się, gdy mnie zobaczył, odwzajemniłam uśmiech.
- Wejdź. - powiedział i otworzył szerzej drzwi.
- Na pewno mogę? - chciałam się upewnić.
- Pewnie! Wchodź. - weszłam i zobaczyłam Neymara, od razu do niego podeszłam.
On mnie nie widział, bo akurat stał do mnie tyłem. Objęłam go od tyłu. Odwrócił się w moją stronę. Pocałował mnie namiętnie.
- Ej, ej, ej! Bleee. - powiedział Marc Bartra i zaczął się śmiać. - Przestańcie! Nie w miejscu publicznym.
- Zamknij się. - upomniał go Ney i znowu zaczął mnie całować.
Po jakimś czasie oderwaliśmy się od siebie, ale mój ukochany cały czas trzymał mnie za rękę.
- Wszystkich was zapraszam dzisiaj do siebie do domu, ponieważ robię imprezę! - oznajmił nam Munir.
Wyszliśmy z szatni, ze wszystkimi się żegnając. Wyszliśmy na zewnątrz i skierowaliśmy się w stronę samochodu. Wsiedliśmy do pojazdu. Po około 10 minutach byliśmy już pod bramą mojego domu. Weszliśmy do mojego domu, usiedliśmy na kanapie.
- Ja muszę jechać, bo niedługo jest przecież impreza, a muszę się uszykować i w ogóle.
- Okej. A tak w ogóle to gdzie mieszka Munir?
- Nie martw się oto. Przyjadę po ciebie. - uśmiechnął się, pocałował mnie czule, wstał i wyszedł.
Ja zaczęłam szykować się na dzisiejszą imprezę.

------------------
Mam wenę, więc dzisiaj chyba dodam dużo rozdziałów. :D
A tutaj Ney:

niedziela, 7 grudnia 2014

Rozdział 40

*Oczami Neymara*
Obudziły mnie promienie słoneczne, które wpadały do mojego pokoju. Z jękiem, przewróciłem się na drugi bok. Dopiero teraz poczułem straszny ból głowy. No tak - wczoraj tyle wypiłem, że nawet nie pamiętam ile, i takie są tego oto efekty. Przekręciłem lekko głowę i spojrzałem na zegarek - 11:30. Trochę sobie pospałem, ale należało mi się w sumie. Cały czas chodzę późno spać, a wstaję o piątej, jadę na trening, jeżeli nie mam żadnego meczu, jadę do wielkiego domu, który jest pusty, bo rodzice i siostra mieszkają niedaleko.
Postanowiłem, że poleżę sobie jeszcze. Trening jest dopiero o 17. Tak to byłby rano, ale trener przełożył go na późniejszą godzinę. Widocznie przewidział, że możemy mieć problem ze wstaniem.
Podczas leniuchowania, przypomniała mi się wczorajsza impreza. Pamiętam, jak szukałem Jennifer po całym klubie. Wiedziałem, że będzie, ponieważ rozmawiałem wcześniej z jej bratem, Diego. Gdy ją znalazłem, zobaczyłem, że siedzi do mnie tyłem, więc poszedłem do niej cicho na palcach (w sumie niepotrzebnie, bo i tak by pewnie nie usłyszała moich kroków - leciała głośna muzyka). Pokazałem jej przyjaciółce, żeby nic o mnie nie mówiła. Mimo hałasu, usłyszałem krótką rozmowę dziewczyn:
- Za kim się tak rozglądasz? - zapytała towarzyszka Jenn.
- Za nikim. Tak po prostu sobie patrzę.
- Ta, jasne. Za Neymarem.
- No...
- Jennifer!
- No tak, za Neymarem. Widziałaś go?
- Tak.
- A gdzie?
- Jest dokładnie za tobą. - zaczęła się śmiać.
I wtedy odwróciła się w moją stronę. Na jej twarzy było widać zaskoczenie, ale chyba także radość. Nie, pewnie mi się zdawało. Cami, bo tak nazywała się przyjaciółka Jennifer, wstała i ruszyła w stronę stolika. Ja natomiast usiadłem na jej miejscu. Przywitałem się, ona ze mną. Wyjęła telefon i zaczęła coś w nim patrzeć. Siedziałem i nie wiedziałem co zrobić. Chciałem, żeby ze mną porozmawiała. Pochyliłem się ku niej i położyłem swoją rękę na jej drobnej ręce. Poprosiłem ją, czy by nie mogła ze mną porozmawiać. Zależało mi bardzo na tej rozmowie. Miałem zamiar jej wszystko wyjaśnić. Na początku była niemiła, ale jej się nie dziwię. Potem, gdy wszystko wyjaśniłem, zaczęłam płakać normalnie jak dziecko. Cieszyłem się niezmiernie, że mnie wysłuchała. Ale pytanie: czy mi wybaczyła? Z jednej strony poczułem ogromną ulgę, ale z drugiej już nie. Wyjaśniłem jej, to fakt, ale może mi przecież nie wybaczyć.
Spojrzałem na nią i zobaczyłem, że również płacze. Wstałem, podszedłem do niej i najmocniej jak potrafiłem, przytuliłem ją do siebie. Tak bardzo mi jej brakowało. Zacząłem jeszcze bardziej płakać. Gdy po dłuższym czasie, odsunęła się ode mnie, spojrzałem jej głęboko w oczy i powiedziałem:
- Kocham cię.
Na początku się wystraszyłem, że ucieknie, ale wręcz przeciwnie. Przez chwilę zastanawiała się co ma powiedzieć, ale po dłuższym czasie, który wydawał się dla mnie, że trwa wieki, szepnęła:
- Ney... ja ciebie też kocham, ale zrozum... Ja muszę to jeszcze przemyśleć.
Gdy to powiedziała, bardzo się ucieszyłem. Zrozumiałem ją, przecież ją zraniłem, więc musi to oczywiście przemyśleć. Mam jednak nadzieję, że mi wybaczy.
Rozmawialiśmy, śmialiśmy się, tańczyliśmy. Było cudownie zobaczyć ją po tych długich latach.
Potem niestety impreza się skończyła i wróciliśmy do swoich domów.
To tyle co pamiętam.
Postanowiłem, że już wstanę. Przecież nie mogę sobie pozwolić na leżenie cały dzień. Niechętnie, powoli zacząłem się podnosić do pozycji siedzącej. Później wstałem. Cały czas bolała mnie głowa. Wziąłem tabletki przeciwbólowe. Po jakimś czasie pomogły i głowa mnie już nie bolała. Nie byłem za bardzo głodny, więc postanowiłem, że najpierw wezmę prysznic. I tak też zrobiłem. Umyty i ubrany zszedłem na dół, do kuchni i zrobiłem tosty. Po śniadaniu, umyłem naczynia i udałem się do salonu, gdzie zagrałem w fife. Czas zleciał mi bardzo szybko. Spojrzałem na zegarek - 15:24. Miałem jeszcze bardzo dużo czasu.
Nagle wpadłem na pomysł, żeby pojechać do domu mojej przyjaciółki. Chyba mogłem przecież ją tak nazwać, prawda? Sama nawet powiedziała, że póki co, na razie będziemy przyjaciółmi.
Uśmiechnąłem się szeroko, sam nawet nie wiedziałem dlaczego. Jednak po chwili mój uśmiech zgasł, bo przecież nie wiedziałem, gdzie Jennifer mieszka. Nie miałem nawet jej numeru telefonu. Ale zaraz, zaraz! Przecież mam numer Diego! Tak! To jest to! Wykręciłem numer i zadzwoniłem. Błagałem Boga, żeby numer był aktualny i żeby brat Jenn odebrał. Gdy już traciłem nadzieję, usłyszałem głos kumpla.
- Halo? - zapytał.
- Cześć, Diego. - przywitałem się. - Z tej strony Neymar. - wyjaśniłem. - Mógłbyś mi podać adres, gdzie mieszka Jennifer?
Na początku był trochę zdziwiona, tym faktem, że cały czas mam jego numer. Oczywiście podał mi adres jego siostry. Podziękowałem mu, trochę porozmawialiśmy o dzisiejszym treningu.
Po rozmowie z jej bratem, wyszedłem z domu, wsiadłem do swojego samochodu i pojechałem pod podany adres.
Nie jechałem długo. Okazało się, że mieszka całkiem blisko mojego domu.
Zaparkowałem samochód, wysiadłem i skierowałem się w stronę domu. Spojrzałem na karteczkę z adresem, aby upewnić się, że to na pewno tutaj. Wszystko się zgadzało, więc zapukałem do drzwi. Po chwili otworzyła mi Jennifer. Była ubrana w sportową fioletową koszulkę, czarne getry i adidasy.
- Hej. - przywitała się nieśmiało.
- Cześć. - uśmiechnąłem się, a ona odwzajemniła uśmiech.
- Wejdź. - powiedziała.
Udaliśmy się do salonu. Usiadłem na kanapie, a Jenn koło mnie.
- Jak się czujesz? - zapytałem.
- Teraz lepiej, ale rano to była jakaś masakra. Tak mnie głowa bolała, ale wzięłam tabletkę i przestała. A ty jak się czujesz?
- Też już lepiej. - uśmiechnąłem się. - Jesteś już uszykowana?
- Tak, jestem. - odpowiedziała.
- Może już pojedziemy? - zaproponowałem.
- Yyy, za chwilę... - widziałem, że się trochę krępuje.
- Coś się stało? - spytałem.
- Posłuchaj, bo ja całą noc i cały dzień myślałam o... nas.
- Tak? - zaniepokoiłem się.
- I podjęłam już decyzję.
- Jaką? - zapytałem drżącym głosem.
Nie odpowiedziała, tylko przybliżyła twarz do mojej i zaczęła mnie całować. Przez chwilę siedziałem jak zaczarowany. To znaczy, że mi wybaczyła? To znaczy, że da mi jeszcze jedną szansę?

*Oczami Jennifer*
Całą noc i cały dzień nad tym myślałam i podjęłam decyzję. Trochę zdziwiłam się, że zobaczyłam Neymara, który stał pod moimi drzwiami.
- Hej. - przywitałam się nieśmiało.
- Cześć. - uśmiechnął się, a ja odwzajemniłam uśmiech.
- Wejdź. - powiedziałam.
Udaliśmy się do salonu. Usiadłam na kanapie, a Ney koło mnie.
- Jak się czujesz? - zapytał.
- Teraz lepiej, ale rano to była jakaś masakra. Tak mnie głowa bolała, ale wzięłam tabletkę i przestała. A ty jak się czujesz?
- Też już lepiej. - uśmiechnął się. - Jesteś już uszykowana?
- Tak, jestem. - odpowiedziałam.
- Może już pojedziemy? - zaproponował.
- Yyy, za chwilę...
- Coś się stało? - spytał.
- Posłuchaj, bo ja całą noc i cały dzień myślałam o... nas.
- Tak? - zaniepokoił się.
- I podjęłam już decyzję.
- Jaką? - zapytał drżącym głosem.
Nie odpowiedziałam, tylko przybliżyłam twarz do jego i zaczęłam go całować. Po chwili Ney odwzajemniał moje pocałunki. Całował mnie namiętnie. Tak bardzo tęskniłam za nim, za jego ustami, za jego oczami, za jego uśmiechem... Ogólnie... Za nim!
Po dłuższej chwili odsunął się ode mnie, a ja jęknęłam. On tylko się uśmiechnął się i zapytał:
- To znaczy, że mi wybaczasz?
- Tak, Ney, wybaczam ci. - uśmiechnęłam się.
- Kocham cię! - powiedział czule, patrząc mi cały czas w oczy.
- Ja ciebie też! - kątem oka spojrzałam na zegarek i była już 17:30. - Musimy już jechać. - zauważyłam.
- Jasne, kochanie. Chodźmy.
Zakluczyłam dom i poszliśmy w stronę samochodu mojego chłopaka? Tak, mojego chłopaka!
Wsiedliśmy i jechaliśmy na stadion. Na początku jechaliśmy w ciszy, ale ją przerwał:
- Dobrze, że ubrałaś się na sportowo. Chociaż niepotrzebnie. - stwierdził.
- Dlaczego? - spytałam ciekawa.
- Bo będziemy dzisiaj grać mecz.
- No wy. Przecież masz mecz z klubem Diego.
- Zmiana planów. - uśmiechnął się. - Będziesz grać? - spytał.
- Mogę grać. - powiedziałam.
- Okej. Cieszę się bardzo. - uśmiechnął się. - Poznasz dziewczyny moich kumpli. A tak na marginesie, to wiedziałaś, że twój brat ma dziewczynę?
- Jak to? - zapytałam zaskoczona.
- Rozmawiałem z nim dziś i mi powiedział.
- Mi nic nie powiedział. No, dzisiaj sobie z nim na poważnie porozmawiam. - zaśmiałam się.
Przez resztę drogi, rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym.

-----------------------
Wow!! Napisałam już 40 rozdziałów... Aż w szoku normalnie jestem. xD
Mam nadzieję, że się podoba, chociaż wątpię.
Proszę o komentarze. <3
Nie mam pojęcia kiedy będzie rozdział 41, bo mam dużo nauki. :/

czwartek, 4 grudnia 2014

Rozdział 39

 - Kocham cię. - powiedział.
         Przez chwilę zastanawiałam się co mam powiedzieć.
- Ney... ja ciebie też kocham, ale zrozum... Ja muszę to jeszcze przemyśleć.
- Ja rozumiem. Będę czekał, obiecuję. - uśmiechnął się, a ja odwzajemniłam uśmiech.
- To może na początek... Bądźmy przyjaciółmi? - zaproponowałam.
- Oczywiście, przyjaciółko.
- Dobrze, przyjacielu. Mam takie pytanko.
- Jakie? - zapytał zaciekawiony.
- Gdzie jest twoja dziewczyna? Dlaczego nie przyszła z tobą?
- Co? - widocznie myślami był gdzie indziej. - Ale ja nie mam dziewczyny. - odparł zdziwiony.
- Jessica ?? - zapytałam, bo już sama nie wiedziałam.
          Przecież kilka dni temu mówili w telewizji, że są szczęśliwą parą.
- Ale my nie jesteśmy już razem od jakiegoś czasu. - wyjaśnił. - Przed kamerami, graliśmy kochającą się, szczęśliwą parę. W rzeczywistości tak nie było. Często się kłóciliśmy, o byle co. Nigdy mnie nie wspierała w trudnych chwilach. Mieszkaliśmy razem. Gdy wracałem z treningów, jej nie było w moim domu. Wracała w środku nocy albo nad ranem. Byłem świadomy tego, że może mnie zdradzać. I przyłapałem ją na tym. Miałem już tego wszystkiego dosyć i zerwałem z nią. Mówiła oczywiście "to nie tak, wysłuchaj mnie", ale ja nie miałem ochoty jej słuchać.
- Aha. Może porozmawiajmy o czymś innym? - zaproponowałam.
- A o czym byś chciała?
- Tak w ogóle to gratuluję dołączenia do Barcy.
- Dzięki. - uśmiechnął się.
- To było twoje marzenie.
- Tak. - przyznał. - To był, jest i będzie mój najlepszy klub! Zawsze chciałem dołączyć do drużyny Barcy. Gra u boku Messi'ego, to było jedno z moich marzeń, które się spełniło. - powiedział. - Według ciebie, jaki jest najlepszy klub?
- Oczywiście, że FC Barcelona. - uśmiechnęłam się.
- Wiedziałem. - odwzajemnił uśmiech. - No, ja się rozgadałem, teraz kolej na ciebie.
          Wypytywał mnie, co robiłam przez te cztery długie lata, o moich chłopakach (których wcale nie było, na co on się zdziwił) itd...
          Zaczęliśmy wspominać to co było dokładnie cztery lata temu.
- Pamiętasz jak wtedy wpadłeś na mnie na boisku? - zaśmiałam się.
- Pamiętam, ale byłaś wkurzona. - też się zaśmiał.
- No sorry, ale tłum biegających po boisku piłkarzy, którzy biegają jak szaleni, wariaci, ty chcesz iść, a jeden na ciebie wpada!
- Przeprosiłem przecież.
- Wiem, wiem.
- A pamiętasz jak poszliśmy na plażę i ja zaproponowałem, żebyśmy poszli popływać, a ty nie chciałaś i wziąłem cię na ręcę i wrzuciłem cię do wody? - zaśmiał się na samo wspomnienie.
- To akurat nie było śmieszne.
- Przyznaj się. Było to bardzo zabawne.
- Ta, a ty jeszcze z tym Titanic'iem wyskoczyłeś.
- Hahaha, tak. - uśmiechnął się uroczo. - Dobra, trochę pogadaliśmy, jeszcze potem porozmawiamy, ale teraz potańczymy sobie trochę. A więc, mogę prosić do tańca? - zapytał.
- Oczywiście.
          Złapał mnie za rękę i poprowadził na parkiet. Tańczyliśmy obok siebie, rozmawiając, cały czas wybuchaliśmy śmiechem. Było naprawdę cudownie. Po około godzinie byłam już zmęczona i powiedziałam mojemu przyjacielowi, który cały czas obok mnie tańczył, że idę usiąść na trochę. Chłopak zgodził się ze mną i razem poszliśmy w stronę stolika, gdzie siedzieli: Messi, Sanchez, Bartra, Pique, Diego, Shakira i Cami. Usiadłam koło przyjaciółki, a Neymar koło Messi'ego, na przeciwko mnie.
          Rozmawialiśmy, popijając drinki. Wszyscy dobrze się bawiliśmy. Koło drugiej wszyscy zaczęli się zbierać, więc pomyślałam, że mi też by już wypadało iść do domu. Wzięłam torebkę, popatrzyłam na przyjaciółkę, która spała. Zaśmiałam się cicho i zaczęłam ją budzić. Szturchnęłam ją w ramię.
- Ej! Camila! Wstawaj.
          Nie mam zielonego pojęcia, jak udało jej się zasnąć, bo przecież cały czas grała głośna muzyka.
          W końcu otworzyła swoje niebieskie oczy, wstała i spojrzała na mnie zdziwiona. Ziewnęła, przeciągnęła się i wstała.
- Cooo? - zapytała zaspanym głosem.
- Idziemy? Ja się już ledwo na nogach trzymam, ty widzę, że również, więc?
- Okej. Chodźmy. - i wyszłyśmy z klubu.
         Na dworze było już bardzo ciemno. Trochę bałam się wracać, ale na szczęście nie wracałam sama. Gdy już szłyśmy w stronę naszych domów, które znajdowały się niedaleko, zatrzymał mnie głos Neymara. Powiedziałam przyjaciółce, żeby na mnie zaczekała, ona pokiwała głową i ruszyła ku ławeczce.
         Podeszłam do Neymara.
- Już też idziesz? - zapytał.
- Tak. Nie czuję się najlepiej, a jutro przecież macie trening, na którym oczywiście będę, więc już muszę wracać do domu.
- Ja też się źle czuję. Trochę przesadziłem. - uśmiechnął się lekko.
- Ja też. No, jutro to nie będzie pewnie aż tak nam do śmiechu. - stwierdziłam.
- Wiem.
- Okej, będę już szła. To pa! - już odwróciłam się na pięcie, już chciałam zrobić krok, ale Ney złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie.
- Nie pożegnasz się? - spytał zachrypniętym głosem.
         Pocałowałam go w policzek i odsunęłam się z uśmiechem.
- Pasuje? - zapytałam.
- Jasne! Dobranoc. - teraz to on mnie pocałował w policzek.
- Dobranoc! - ruszyłam w stronę przyjaciółki. Każda poszła do swojego domu. Gdy weszłam, od razu skierowałam się do sypialni. Nie miałam siły nawet się ubrać w piżamę - spałam w tych rzeczach, których byłam na imprezie. Zmęczona, szybko zasnęłam.

-------------
Hej :)
A oto rozdział 39...
Wiem, beznadziejny... :/
Nie mam pojęcia kiedy dodam rozdział 40, ale niedługo. :)
Proszę o komentarze <3

wtorek, 2 grudnia 2014

Rozdział 38

          Neymar usiadł na miejsce Cami - dokładnie na przeciwko.
- Hej. - przywitał się i uśmiechnął się łobuzersko.
          Myślałam, że zemdleję.
- Cześć. - mruknęłam.
          Wyjęłam telefon z mojej małej torebeczki. Nagle poczułam, jak ktoś kładzie rękę na mojej ręce. Spojrzałam i okazało się, że to Neymar.
- Czy mogłabyś odłożyć telefon i ze mną porozmawiać? - zapytał.
- A czy ty mógłbyś zabrać rękę?
- Przepraszam. - powiedział i posłusznie zabrał rękę. - Mam ci dużo do wyjaśnienia... - powiedział.
- Wątpię. Widziałam wszystko dokładnie wtedy w parku.
- To nie tak jak myślisz. - zaczął, ale mu przerwałam.
- Chyba wiem, co widziałam. - mruknęłam.
- Nie bądź niemiła.
- A co ty myślałeś? Po tym co mi zrobiłeś?
- Właśnie dążę do tego, żeby ci to wszystko wytłumaczyć. Mogę? - kiwnęłam głową na "tak" - Dziękuję. Widzisz... To była moja była, która chciała żebym cię zostawił i żebym do niej wrócił. Zaczęliśmy się kłócić. Mówiłem jej, że i tak do niej nie wrócę, ale ona była głucha. To nie było tak, że to ja ją wtedy pocałowałem. Otóż nie. Widocznie wiedziała, że to ty jesteś moją dziewczyną, zobaczyła cię i mnie pocałowała, nie wiedziałem, że może posunąć się aż tak daleko. Natychmiast się od niej oderwałem i już miałem iść, ale wtedy usłyszałem twój głos, zobaczyłem cię, jak szłaś w moją stronę, zła, wkurzona, zraniona, smutna... Gdy powiedziałaś, że to już koniec, załamałem się. Nie mogłem w to uwierzyć. Dzwoniłem do ciebie, ale nie odbierałaś. Kilka razy przyjechałem pod twój dom, waliłem w te głupie drzwi, mając nadzieję, że je otworzysz. Chciałem z tobą porozmawiać, chciałem się z tobą w jakiś sposób skontaktować. Miałem nadzieję, że z tobą jeszcze porozmawiam. Postanowiłem, że pojadę do Tini, i tak też zrobiłem. Wpuściła mnie do środka. Oczywiście na mnie nakrzyczała, ale jej się nie dziwię, należało mi się. Wyjaśniłem jej wszystko. Gdy wszystko jej wyjaśniłem, powiedziała, że wyjechałaś. Że już ciebie nie ma tu w Brazylii. Wtedy się kompletnie załamałem. Moje serce rozpadło się na milion kawałków.Wyszedłem z domu Martiny i pojechałem pod twój dom. Był pusty, tak jak moje serce. Odechciało mi się żyć. Zamknąłem się w sobie. Dużo razy opuszczałem treningi. Miałem nadzieję, że to tylko głupi koszmar, że jak się obudzę to będziesz przy mnie. Jednak gdy budziłem się tak każdego dnia, ciebie nie było. Ciebie nie było! Przez te 4 lata, myślałem cały czas o tobie! Nie było chwili, gdybym o tobie nie myślał! Miałem dziewczyny, bo miałem, ale one były tylko po to, aby zapomnieć o tobie, ale cały czas o tobie myślałem. Mówiłem sobie w myślach, że pewnie masz już chłopaka, a nawet narzeczonego czy męża, że już mnie nie pamiętasz, że już nawet pewnie nie pamiętasz, że ze mną chodziłaś. Ja ciebie cały czas kocham. - w oczach miał łzy, a po chwili łzy spływały mu po policzku.
         Ja też miałam łzy w oczach. W końcu nie wytrzymałam i wybuchłam płaczem.
         Neymar wstał, myślałam, że pójdzie sobie, ale nie. Podszedł do mnie i mocno mnie przytulił. Obydwoje płakaliśmy. Tak bardzo mi go brakowało! Wtuliłam się w niego najmocniej jak potrafiłam. Po dłuższym czasie, oderwałam się od niego. Spojrzałam w te jego śliczne brązowe oczy, które miał czerwone od płaczu.
- Kocham cię. - powiedział.


-----------
A wstawię jeszcze rozdział 38, skoro już jest napisany :P
Proszę o komentarze <3 ;*
Rozdział 39 dodam jutro albo w czwartek ;)

Rozdział 37

*Jennifer*
          Biegałam po całym domu i szykowałam się na dzisiejszą imprezę. Byłam już ubrana - w ciemne jeansy, złotą bluzkę z krótkim rękawem i czarne adidasy. Do tego jeszcze złoty łańcuszek, kilka złotych bransoletek i złote kolczyki. Włosy pozostawiłam rozpuszczone - jak zwykle - i zrobiłam lekkie fale. Zrobiłam trochę mocniejszy makijaż, ale tylko odrobinkę. Stanęłam przed lustrem, by zobaczyć efekt końcowy.
          Usłyszałam za sobą gwizdnięcie z zachwytu i natychmiast się odwróciłam.
- Puka się. - zauważyłam.
- Hej. - przywitała się Cami. - Świetnie wyglądasz.
- Cześć. - przewróciłam oczami. - Dzięki, ty też.
- Gotowa? - zapytała.
- Tak, prawie. Już kończę.
- Pośpiesz się dziewczyno! Za pięć minut już osiemnasta!
- Że co?! - przestraszyłam się.
- Nie no, żartuję. - zaśmiała się. - Ale się pośpiesz.
- Weź ludzi nie strasz kobieto. - mruknęłam.
         Cami bardzo uważnie mi się przyglądała. Cały czas mnie obserwowała. Śledziła każdy mój ruch. Nie powiem - trochę mnie to krępowało.
         W końcu skończyłam się szykować. Odwróciłam się w stronę przyjaciółki, która patrzyła coś w telefonie.
- Już jestem gotowa. Możemy iść. - oświadczyłam.
- Okej, no to idziemy. - oznajmiła i ruszyłyśmy w stronę drzwi.
         Gdy byłyśmy w połowie drogi, Cami się odezwała:
- A kto tam w ogóle będzie?
- Ja, ty, Diego, kumple z drużyny Diego, chłopaki z Barcy, ich siostry, dziewczyny.
- Mhm. Ten Twój Neymar też będzie, prawda? - zapytała z uśmiechem.
- Przestań! On nie jest mój.
- Może i nie jest, ale będzie. Zobaczysz.
- Czy ty coś sugerujesz? - spytałam wkurzona.
- Nie... Może... Nie wiem.
- Okej...
- Coś czuję, że coś się ciekawego wydarzy na tej imprezie. - oznajmiła.
- Ciekawe co? - mruknęłam.
          Przyjaciółka patrzyła na mnie znacząco.
- O nie, nie nie! Chyba ciebie pogięło!
- Wszystko jest możliwe. - uśmiechnęła się szeroko.
- Mogę cię o coś prosić? - zapytałam.
- Jasne. Słucham?
- Nie rób niczego głupiego okej?! - poprosiłam.
- To znaczy?
- Nie udawaj, że nie wiesz o co mi chodzi.
- No dobra, dobra. Obiecuję.
          Resztę drogi przeszłyśmy praktycznie w milczeniu. Gdy stanęłyśmy pod klubem, spojrzałam znacząco na Cami. Ona tylko się uśmiechnęła i kiwnęła głową. Weszłyśmy do klubu. Grała głośna muzyka, wszędzie było pełno ludzi. Większość tańczyła. Kilka osób siedziało przy dużych, brązowych stolikach. Wszyscy pili jakiś tam alkohol.
         Rozpoznałam mojego brata, który siedział przy jednym ze stolików i rozmawiał z kilkoma kumplami. Postanowiłyśmy, że pójdziemy do Diego. I tak też zrobiłyśmy. Gdy stanęłam przed nim, on nawet mnie nie zauważył. Klepnęłam go lekko w ramię, odwrócił się z szerokim uśmiechem.
- Hej! Siadajcie! - powiedział i wskazał na wolne siedzenia.
          Usiadłyśmy. Trochę się krępowałam, bo praktycznie nikogo tutaj nie znałam. W końcu Diego raczył nas sobie przedstawić.
- Aaa, przepraszam. Chłopaki to jest Jennifer, moja siostra - wskazał na mnie - a to jest Cami, jej przyjaciółka - wskazał na moją przyjaciółkę, która grzecznie siedziała sobie obok mnie. Wiedziałam, że to tylko pozory. - Jennifer, Cami, to jest Gerard Pique, Cesc Fabregas i Alexis Sanchez.
- Cześć. - powiedziałam równocześnie z moją towarzyszką.
          Na początku, w ogóle prawie z nimi nie rozmawiałyśmy, ale potem się tak rozkręciłyśmy, że nie mogłyśmy się zamknąć.
          Rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Bardzo spodobał mi się Cesc. Mieliśmy wspólne zainteresowania. Ogólnie to całą trójkę polubiłam.
          Chłopacy postawili nam drinki. Wszyscy dobrze się bawiliśmy.
          Postanowiłyśmy, że usiądziemy sobie na trochę we dwie i ruszyłyśmy ku wolnego stolika.
          Taka byłam zajęta, że zapomniałam, że przecież Neymar też tutaj jest, a raczej powinien być. Zaczęłam się dyskretnie rozglądać. Może i nie robiłam tego tak dyskretnie, jak mi się wydawało, bo Cami zapytała:
- Za kim się tak rozglądasz?
- Za nikim. Tak po prostu sobie patrzę. - skłamałam.
- Ta, jasne. Za Neymarem.
- No...
- Jennifer!
- No tak, za Neymarem. Widziałaś go?
- Tak.
- A gdzie?
- Jest dokładnie za tobą. - zaczęła się śmiać.
          A ja się odwróciłam - i faktycznie. Za mną stał uśmiechnięty Neymar, który był ubrany w ciemne jeansy i czarną koszulkę.
- Hej. - powiedział. - Czy mógłbym ją porwać na trochę? - zwrócił się do mojej przyjaciółki.
- Jasne. Ja pójdę do Diego, Pique i Sanchez'a. - uśmiechnęła się, puściła mi oczko i poszła w stronę stolika, gdzie siedziała cała trójka.
          Neymar usiadł na miejsce Cami - dokładnie na przeciwko.
- Hej. - przywitał się i uśmiechnął się łobuzersko.
-----------
A oto rozdział 37 ;)
Proszę o komentarze <3
Chyba jutro dodam rozdział 38 :P

poniedziałek, 1 grudnia 2014

;)

Hej :D
Pragnę Was poinformować, żeby później nie było żadnych nieporozumień, że mam też konto na photoblog'u ;)
A oto one:
http://www.photoblog.pl/neymarjrlove/171161406

Tam też będę dodawała rozdziały. :-)

A tak w ogóle to wiecie, że mam już napisany rozdział 37 ?? Nie ?? To teraz już wiecie. :P
Tylko nie wiem kiedy wstawić mam... :D Dzisiaj? Może jutro ??
Szablon by
InginiaXoXo