- Hej. Wybierasz się na trening?
Napisałam mu, że nie, że zobaczymy się potem.
Wstałam z łóżka, poszłam do łazienki. Wykąpana i ubrana zeszłam na dół do kuchni i zrobiłam sobie śniadanie - płatki z mlekiem. Po zjedzeniu, umyłam naczynia i pojechałam do szpitala.
Stanęłam przed drzwiami od sali, w której leżał Cesc. Wzięłam głęboki oddech i cicho zapukałam. Usłyszałam ciche "proszę", więc pociągnęłam za klamkę i weszłam niepewnie do środka.
Zobaczyłam go leżącego na łóżku. Podeszłam do jego łóżka, usiadłam na stojącym obok krzesełku i spojrzałam na niego. Na jego twarzy malował się uśmiech.
- Jak się czujesz? - spytałam.
- W miarę dobrze. - odpowiedział.
- Kiedy stąd wychodzisz?
- Dzisiaj.
- Mhm. - nastała krępująca cisza, którą po dłuższym czasie przerwał chłopak.
- Ja nie kłamałem wczorej, kiedy mówiłem, że się w tobie zakochałem. - powiedział, a ja kompletnie nie wiedziałam co odpowiedzieć.
- Ja nie wiem co mam powiedzieć. - zaczęłam. - Ja jestem z Neymarem. - zaczęłam, ale on mi przerwał.
- Kochasz go?
- Co to w ogóle za pytanie? - zdenerwowałam się. - Oczywiście, że go kocham!
- Ale można kochać więcej niż jedną osobę. - mruknął.
- Ale ja kocham jedną osobę. Neymara.
- Podobam ci się. - stwierdził.
- Słuchaj, nie podoba mi się ta rozmowa, po za tym muszę już iść. - wstałam i ruszyłam w stronę drzwi, ale jego głos mnie zatrzymał.
- Nie zaprzeczyłaś. - zaśmiał się. - Jutro będę już na treningu, więc porozmawiamy jeszcze, okej?
Nic nie mówiąc, wyszłam z sali.
Pojechałam prosto do domu. Usiadłam na kanapie i zaczęłam myśleć.
Jak on może tak spokojnie o tym mówić? Że mnie kocha? Że się we mnie zakochał? Że mi się podoba? Teraz już sama nie wiem. On jest naprawdę przystojny, ale przecież mam Neymara...
Przerwał mi dzwonek do drzwi. Spojrzałam na zegarek, była godzina 11:24, a więc nie mógł to być Neymar, bo jest pewnie jeszcze na treningu... To w takim razie kto? Aby się przekonać, kto się do mnie dobija, poszłam otworzyć. Był to nie kto inny jak Cesc. Westchnęłam głośno.
- Mogę wejść? - zapytał.
- Yhy.
Poszłam do salonu, on za mną. Usiadłam na kanapie, a on na drugiej, która stała na przeciwko tej, na której siedziałam.
- Co cię do mnie sprowadza? - zapytałam, ale domyślałam się, o czym chce ze mną porozmawiać.
- Musimy porozmawiać. - wyjaśnił.
- Ale my nie mamy o czym rozmawiać. - zaśmiałam się, patrząc mu w oczy.
- Widzę jak na mnie patrzysz. Ty mi się podobasz, ja tobie, więc...?
- Nie wmawiaj mi, że mi się podobasz!
- Nie oczekuję od ciebie, że od razu będziemy razem, ale zobaczysz, że poczujesz coś do mnie.
- Raczej wątpię.
- To nie wątp. Neymar cię zrani. - powiedział i wyszedł.
Ja siedziałam jak sparaliżowana. Co to miało oznaczać? "Neymar cię zrani"?
Znowu przerwał mi dzwonek do drzwi. Już myślałam, że to znowu on, ale tym razem był to Ney. Odetchnęłam z ulgą i wpuściłam piłkarza. On na przywitanie pocałował mnie w policzek i uśmiechnął się.
- Hej. - powiedział.
- Cześć. Chcesz coś do picia?
- Nie, dzięki.
- Jak tam na treningu? - spytałam.
- A dobrze, a nawet bardzo dobrze. Trener zrobił nam takie malutkie wakacje. - zaśmiał się. - Mamy 4 dni wolnego. - uśmiechnął się szeroko.
- I co w związku z tym? Widzę, że coś kombinujesz. - zaśmiałam się.
- Oczywiście, że coś kombinuję. Razem z chłopakami ustaliliśmy, że wszyscy z naszymi partnerkami pojedziemy nad jezioro! - oznajmił z entuzjazmem.
- Naprawdę? Ale fajnie! - ucieszyłam się. - Kiedy jedziemy?
- Już jutro rano. Na 4 dni.
- O, to muszę się już spakować.
- Ja też, ale to potem jak wrócę do domu. Jak coś to wezmę dla nas namiot, więc ty nie bierz...
- Dobrze. Jesteś głodny? Może zrobimy coś dobrego na obiad?
- Jasne. Może pizzę?
- No to chodźmy.
Podczas przygotowania pizzy, nie obyło się bez śmiechów. Wzięłam całą paczkę mąki i wysypałam ją na niego. Oczywiście musiał mi oddać i to co nie zdążyłam mu wysypać, on wysypał mi na głowę. Cała kuchnia była w mące oraz my. Gdy Ney włożył pizzę do piekarnika, wyszliśmy na dwór. Piłkarz zauważył, że w basenie jest woda, więc wziął mnie na ręce i do niego mnie wrzucił. Postanowiłam, że on też się wykąpię i gdy on wyciągnął do mnie rękę, żeby pomógł mi wstać, ja go pociągnęłam i Neymar wylądował razem ze mną w basenie.
Później poszliśmy się przebrać w suche ubrania, następnie poszliśmy nakryć do stołu. Gdy nakryliśmy, Neymar poszedł do kuchni po nasz obiad, a ja usiadłam na krześle. Po chwili wrócił z szerokim uśmiechem na twarzy.
Po skończonym posiłku, Neymar oświadczył, że musi już jechać do domu, bo musi się jeszcze spakować. Gdy wychodził, pocałował mnie namiętnie w usta i wyszedł.
Patrzyłam jak jego samochód znika za zakrętem.
Poszłam do łazienki, wzięłam długą i relaksującą kąpiel. Potem wzięłam ogromną walizkę i zaczęłam się pakować. Nigdy nie lubiłam się pakować.
W między czasie, gdy się jeszcze pakowałam, zadzwonił do mnie telefon. Dzwonił oczywiście Ney.
- I jak tam idzie ci pakowanie? - zapytał, gdy odebrałam.
- Szkoda gadać! A tobie?
- Szkoda gadać. - powtórzył. - Nienawidzę się pakować.
- Witaj w klubie. - powiedziałam, nagle mi się coś przypomniało. - Słuchaj... Mam takie pytanie: czy Cami też może pojechać jutro nad to jezioro?
- Jasne. Czemu nie? Ponoć Shakira też bierze jakieś koleżanki.
- No to fajnie. Cieszę się. Dobra, będę kończyć, bo jest już późno, a jutro rano trzeba spać. Właśnie, gdzie i o której jest zbiórka?
- Zbiórka jest o 8:30, koło parku.
- W tym parku, w którym byliśmy...
- Tak. Przyjadę po ciebie.
- Nie musisz.
- Przyjadę po ciebie. - powtórzył.
- Dobra. To pa!
- Pa, piękna. - rozłączyłam się i dokończyłam pakowanie.
Byłam padnięta, więc położyłam się na łóżko i nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
----------
Proszę o komentarze. <3
Jaki on jest cudowny <3
Świetny. :* Dodasz dzisiaj jeszcze jeden, dwa, a najlepiej pięć? <3
OdpowiedzUsuńDziękuję :*
UsuńHahaha dzisiaj dodam chyba dużo, ale nie wiem xd
Jaki fajny ;3
OdpowiedzUsuńCo ten Fabregas kombinuje ? ;o
Czekam następny :*
Dziękuję <3
UsuńSuper. :) Fabregas mnie przeraża xD zapraszam do mnie :)
OdpowiedzUsuńPs. Pare dni mnie tu nie bylo a tu z 39 rozdz zrobiło się 45..
Wow :o Fabsiu kombinuje... nie podoba mi się to! xD Czekam na next :) nie mogę się doczekaać :D tak jak koleżanka u góry twierdzę, iż najlepiej, żebyś dodała jeden, dwa a najlepiej pięć ^^
OdpowiedzUsuńDziękuję
UsuńHahaha okej :*
Super *.*
OdpowiedzUsuńJa tez jestem chora
OdpowiedzUsuńAle widze ze.mi umilasz czas:)