środa, 30 lipca 2014

Pytanko :D

Hej :)
Mam takie pytanko xD
Czy chcecie rozdziały długie, ale będą rzadziej dodawane czy chcecie rozdziały krótkie, ale będą dodawane częściej?
Proszę o odpowiedź w komentarzu. ;)
Zrobiłam też ankietę z tym samym pytaniem. :)

Rozdział 7

*Jennifer*
        Siedzę sobie cichutko i patrzę jak grają.
- Ej, zobacz może Neymar ma facebook'a? - Spytała Tini.
- O, dobry pomysł! Tylko nie wiem czy będę miała dostęp do internetu.
- Zobacz.
        Wyjęłam telefon z kieszeni i weszłam na facebook'a. Na szczęście miałam dostęp do internetu, więc mogłam od razu sprawdzić czy ma konto. Szukałam i szukałam. Po kilku minutowych poszukiwaniach okazało się, że ma konto!
- Ej, Tini, ma! Ma tam konto!
- Tak?! - Krzyknęła z entuzjazmem. - No to w takim razie go zaproś!
- Ale czy mi wypada? - Spytałam.
- No jasne, że tak! Czemu nie?
- Dobra, zaproszę go.
        Wysłałam mu zaproszenie do znajomych.
- Ej, a zobacz, wejdź na jego profil i zobacz czy ma, status, że jest w związku.
        Weszłam jeszcze raz na jego profil.
- Nie! Jest wolny! - Powiedziałam.
- No to super.
- GOOOOL! - Krzyknęłyśmy równocześnie.
        Gola strzeliła drużyna Neymara...
- Myślałam, że jesteś za drużyną Diego? - Spytałam.
- No... Wiesz... W drużynie Neymara jest ten chłopak co mi się podoba, więc wiesz...
        Byłam w rozterce - kibicować drużynie swojego brata czy kibicować drużynie chłopaka, który Ci się podoba.
- Wiesz, będę kibicowała drużynie Ney'a. - Powiedziałam po dłuższej chwili.
        Nagle przestali grać. Spojrzałyśmy na siebie.
- To już koniec? - Spytała Tini.
- Nie wiem.
        Opuściłyśmy trybuny i poszłyśmy poczekać na Diego przed klubem.

--------------
A oto rozdział 7 ;)
Mam nadzieję, że się podoba :P
Proszę o komentarze <3
I mam pytanko: czy chcielibyście, aby zrobiła takie coś jak "zapytaj bohatera"? Byście tam mogli pytać bohatera. ;) Napiszcie w komentarzu ;)

poniedziałek, 28 lipca 2014

Rozdział 6

*Jennifer*
- Hmm, wiesz co? Uważam, że jeśli coś do niego czujesz to powinnaś mu to powiedzieć. - Powiedziała.
        Że co? Chyba zwariowała. Na serio zwariowała! Jakbym mu to powiedziała to jestem w stu procentach przekonana, że by mnie wyśmiał. Ja go znam przecież kilka dni i to jeszcze ledwo go znam, a jak bym mu wyskoczyła z takim czymś no to by patrzył się na mnie jak na wariatkę.
- Chyba Cię pogięło. - Powiedziałam spokojnie. - Śmiał by się ze mnie.

*Martina*
         Chwilę się zastanawiałam.
- Nie, na pewno nie. - Stwierdziłam.
- Dobra, widzę, że zaczynają już grać. Miłego oglądania. - Powiedziała Jenn.
- Wzajemnie. - Mruknęłam.
        Uważam, że oni pasują do siebie. Ślicznie by ze sobą wyglądali. Muszę coś zrobić, żeby byli razem. Jennifer uważa, że do siebie nie pasują... Ha! Nie wie jak bardzo się pomyliła! Już chyba wiem, dlaczego tak na niego krzyczała, gdy na nią wpadł, odpowiedź była prosta - po prostu podobał jej się (i nadal podoba) i przecież musiała grać wściekłą no bo jak to, miała być milutka? Przejrzałam ją, na pewno. Gdy Neymar wpadł na Jenn, widać było, że się o nią martwił, patrzył na nią z troską. Widziałam również, że ona mu się podoba. Widziałam to po jego oczach, twarzy, a nawet i po głosie - gdy pytał się jej czy nic się jej nie stało. Albo wtedy gdy powiedziałam jej:
- Chyba mu się spodobałaś.
- Weź daj spokój. Mi też się on podoba.

         Sama się nawet przyznała. A potem było coś w stylu "nie, nie", chyba raczej "tak, tak". Albo wtedy, gdy do mnie zadzwoniła i spytałam ją czy była dzisiaj na treningu...
- A jak tam Ty? Byłaś dzisiaj na treningu?
- No wiesz...
- Byłaś?
- Nie, nie byłam.
- Dlaczego?
- Po prostu nie chciałam go zobaczyć.
- I co powiedziałaś Diego?
- Że się źle czuję.

        Nie chciała go zobaczyć. Tylko pytanie: "dlaczego?". Właśnie, dlaczego? Może po prostu chciała to wszystko przemyśleć? No bo przecież wpadł na nią przystojny chłopak, wysportowany... A ona się zakochała? Miłość od pierwszego wejrzenia? Chyba można to tak nazwać w jej przypadku.
        Przypomniało mi się, gdy powiedziała:
- Ale się dzisiaj z nim spotkałam.
        Spotkała się...
- No, wyszłam dzisiaj wieczorem z Abi na spacer i nagle tak patrzę a akurat on tam szedł. W moją stronę! Ja oczywiście zaczęłam iść w przeciwną stronę...
        Wyszła z Abi i akurat jej przyszły chłopak szedł w jej stronę. Pewnie gdy go zobaczyła to zmiękły jej nogi. A może nawet i zemdlała? Kto wie? Może zemdlała, ale mi tego nie powiedziała?
- Ale on mnie zawołał, więc poczekałam na niego. Przeprosił mnie jeszcze raz, ja go zresztą też przeprosiłam. Wiesz, za moje zachowanie. Potem on mi zaproponował, że mnie odprowadzi.
        No jasne, że ją zawołał! Przeprosił ją, a ona go. Ooo, zaproponował, że ją odprowadzi...
- Tak, odprowadził. Potem zapytał się czy jutro przyjdę z Diego na trening.
        Oczywiście, odpowiedziała mu, że przyjdzie. Dobrze, że powiedziała, że przyjdzie. Inaczej to bym ją chyba zabiła.
        Gdy spytałam ją, czy on jej się podoba odpowiedziała:
- Wiesz... Przystojny jest, ale ja... Ja na razie nie szukam chłopaka.
         Zgadzam się, jest przystojny! Sama potwierdziła, że jest przystojny! Plus dla ciebie, Jenn. "na razie nie szukam chłopaka"?! Taaa, jasne.
        Już ja się postaram, aby połączyć tę dwójkę! Będzie z nich piękna, słodka para!

------------------
Przepraszam, że wczoraj go nie dodałam :)
Mam nadzieję, że się podoba ;)
Proszę o komentarze <3

niedziela, 27 lipca 2014

Rozdział 5

 *Jennifer*
        Tini z Diego wybuchli śmiechem.
- Nie, nie. - Powiedziałam ze złością w głosie. - Ja się w nim nie zakochałam! Po prostu go lubię! Czy to tak trudno zrozumieć? - Wydarłam się.
- Cóż, ja i tak wiem swoje. - Powiedziała Tini.
- Ah! Ty wiesz swoje, a ja wiem swoje. Nie zakochałam się w nim. Lubię go! Lubię! Mam Wam to może przeliterować? - Spytałam.
- Nie musisz. - Mruknął brat.
- To się cieszę. Czy to znaczy, że nie mogę już z nim rozmawiać? - Zapytałam.
- Nie, no. Możesz przecież. - Powiedziała Martina.
- No widzisz.
- Później Ci coś powiem. - Szepnęła mi na ucho Tini.
- Dobra.
        Gdy doszłyśmy do klubu, Diego udał się do szatni, ja z Tini zaś poszłyśmy na trybuny. Gdy usiadłyśmy, spojrzałam na przyjaciółkę.
- Co takiego chciałaś mi powiedzieć? - Spytałam.
- No wiesz... - Zaczęła niepewnie. - Chciałam Cię przeprosić.
- Ale za co? Za co Tini?
- Za to moje takie gadanie. Wiesz, że się zakochałaś... Nie powinnam tak była... I to jeszcze przy Twoim bracie.
- A, no spoko. Nic się takiego chyba nie stało.
- Ale gorąco. - Powiedziała.
- Faktycznie. Ale jutro ma być na szczęście już zimniej... - Mruknęłam. - Ale serio? Będziemy rozmawiać o pogodzie? - Zapytałam.
- Masz rację. Hmm, ciekawe jak on ma na imię... - Westchnęła.
- Kto? - Zapytałam ciekawa.
- A no ten co gra z tej drużyny, w której jest Neymar. - Znowu westchnęła.
- A, ten. Możemy się dowiedzieć. - Zauważyłam.
- Ciekawe jak. - Wymamrotała.
- Diego. - Powiedziałam tylko.
        Uśmiechnęła się do mnie.
- Dobry pomysł. To zapytam się go po treningu. Albo... - Zawahała się.
- Co "albo"?
- Mam prośbę. - Uśmiechnęła się niepewnie.
- Jaką?
- Czy może mogłabyś Ty się zapytać Diego jak on ma na imię? - Zapytała zawstydzona.
- Jasne, czemu nie?
- Naprawdę? Dzięki! - Powiedziała i przytuliła mnie mocno.
- Spokojnie, Tini, bo zaraz mnie udusisz! - Zaśmiałam się.
- Przepraszam.
- O, już! Idą! - Krzyknęłam.
        Zobaczyłam Diego, który mi pomachał. Również mu pomachałam. Po chwili zaczęłam szukać Neymara. Gdzie on jest?! Tylko błagam, niech on tutaj jest! A jak się przeziębił? Nie, nie. Na pewno nie.
        Nagle go zauważam. Gdy nasze spojrzenia się spotkały, uśmiechnął się do mnie, a ja również go odwzajemniłam. Pomachał do mnie, a ja mu. Dobrze, że siedziałam. Inaczej to bym się chyba przewróciła. Jeszcze nie zemdlałam. Jeszcze. On jest taki miły, zabawny, fantastyczny, wspaniały, przystojny... Ma takie piękne oczy... Takie śliczny biały uśmiech... Jest taki kochany... Zaraz, zaraz! Mam nadzieję, że nie powiedziałam tego głośno, to były tylko moje myśli... Bo jeśli powiedziałam to głośno to Tini na bank będzie mi gadała, że się w nim zakochałam! No, ale ja się chyba naprawdę w nim zakochałam... Ja go po prostu lubię. Tak, ja go po prostu lubię. To tylko kolega... Ale zawsze może...
        Mój były chłopak był najpierw kolegą. Poznaliśmy się w szkole... Rozmawialiśmy na przerwach. Później zaczęliśmy się więcej spotykać... Uznałam go potem za przyjaciela, no, a potem... Chodziliśmy ze sobą.
        Ale czy i tak będzie i w tym przypadku? Sądzę, że nie. Mi się on podoba, ale pytanie: czy ja mu się podobam? Również: sądzę, że nie. Niby się uśmiecha. No bo się uśmiecha, ale na pewno robi to tylko i wyłącznie z grzeczności...
        Chyba mu na mnie zależy... No bo jakby mu na mnie nie zależało, to by nie przepraszał non stop, tak? Chyba, że się mylę, rzecz jasna. Gdyby mu na mnie nie zależało to by nie rozmawiał z moim bratem o mnie...
        Moje rozmyślania przerwała Martina, oczywiście.
- Hej, hej! Halo! Jesteś tam? - Zaczęła mi machać ręką.
- Tak, tak. Jestem. A co? - Zapytałam.
- Mówię do Ciebie od jakichś 2 minut, pytam się, a Ty nic! - Zaśmiała się.
        Nadal patrzyłam się na Neymara. A on na mnie...
- Co Ty się tak zamyśliłaś? - Spytała zaciekawiona.
        Powędrowała wzrokiem za moim spojrzeniem i również się na niego spojrzała. Potem przeniosła wzrok na mnie.

------------------
A oto rozdział 5 :)
Taki trochę dłuższy od poprzedniego :D
Proszę o komentarze <3
Może dzisiaj dodam 6 część. :)
Chcecie dzisiaj 6 część? <3

piątek, 25 lipca 2014

Rozdział 4

*Jennifer*
        Rano obudziłam się wyspana i szczęśliwa. Cieszę się, że pogodziłam się z Neymarem. Cieszę się również, że dzisiaj idę z Diego i Tini na trening! Może uda mi się dzisiaj z nim porozmawiać? Byłoby fajnie. Tak go unikałam, a teraz... Tak szczerze? To już się nie mogę doczekać kiedy go zobaczę, kiedy znowu z nim porozmawiam.
        Polubiłam go, on chyba zresztą mnie też. Przynajmniej tak mi się wydaje. Trochę byłam zła na Diego, za ten plan. A teraz? Cieszę się. Chyba mu nawet podziękuję. Bo to w sumie dzięki niemu się pogodziliśmy. Rozmawia mi się z nim super - mamy wspólne zainteresowania...
        Po śniadaniu postanowiłam zabić czas - aby szybko mi zleciało do tej 17 - i poszłam z Abi na długi spacer. Poszłyśmy nad rzekę, do której Abi od razu wskoczyła. Była cała mokra! Jeszcze potem jak wracałyśmy to zaczęła się tarzać w błocie, więc jak wróciłyśmy do domu to musiałam ją wykąpać.
        Potem zjadłam obiad. Gdy zerknęłam na zegar, uśmiechnęłam się do siebie - była godzina 15, a więc pora zacząć się szykować!
        Gdy się już uszykowałam, zadzwoniłam jeszcze do Martiny, aby się na pewno upewnić czy z nami idzie. Powiedziała, że chętnie pójdzie, bo chce mnie poobserwować, jak zachowuję się przy Neymarze - śmiała się z tego jak nie wiem...
        Zeszłam na dół i zaczęłam szukać Diego.
- Diego! - Zawołałam.
        No, gdzie on może być? - Pomyślałam.
- Diego! - Zawołałam po raz kolejny.
- Spokojnie, tutaj jestem. - Powiedział z uśmiechem.
- Idziemy? - Zapytałam podekscytowana.
- A co Ty taka podekscytowana? - Spytał z uśmiechem.
        No i zauważył, że jestem podekscytowana. Kurde...
- Co? Ja? Podekscytowana? - Powiedziałam z udawanym zdziwieniem.
- No raczej. Przecież nie ja. - Zaśmiał się.
- Coś Ci się chyba wydaję. - Odparłam. - To idziemy?
- No to chodź.
        Akurat pod naszym domem spotkaliśmy Tini. Uściskałam ją na przywitanie.
- Hej. - Powiedziałam równocześnie z bratem.
- Cześć, cześć. - Powiedziała.
- Aha... Diego... - Powiedziałam. - Chciałabym Ci podziękować.
- Za co niby? - Chyba go zaskoczyłam.
- No wiesz, za to, że dzięki Tobie pogodziłam się z Neymarem. - Wyjaśniłam.
- A, za to. - Uśmiechnął się. - Nie ma za co.
- Uuuuu, Jennifer się zakochała?! - Krzyknęła Martina.

-----------
Teraz rozdziały będą krótkie, ale postaram się je dodawać codziennie lub co dwa dni :)
Czasem może dodam 2 rozdziały dziennie :P

niedziela, 20 lipca 2014

Rozdział 3

*Jennifer*
        Odwróciłam się i spojrzałam na niego.
- Hej. - Powiedział.
- Cześć.
- Czemu mnie unikasz? - Spytał.
- Co? Nie, nie. Ja Cię nie unikam. Naprawdę.
- To czemu nie przyszłaś dzisiaj ze swoim bratem? Albo czemu jak Cię przed chwilą wołałem to już chciałaś odejść? - Zapytał.
- A czy ja muszę codziennie przychodzić ze swoim bratem?
- Nie musisz.
- No właśnie.
- Ale odpowiesz na pytanie? A raczej pytania?
- Może. - Powiedziałam. - Słucham, jakie masz pytania.
- Czemu nie przyszłaś dzisiaj ze swoim bratem?
- Bo się dzisiaj źle czułam. - Skłamałam znowu.
- Mhm. A czemu jak Cię przed chwilą wołałem to już chciałaś odejść?
- A, no bo ja Cię nie poznałam...
- Aha. Słuchaj, ja naprawdę nie chciałem na Ciebie wpaść. - Powiedział.
- Wiem. Przecież to był zwykły wypadek. - Powiedziałam.
        Postanowiłam mu wybaczyć. Przecież to był zwykły wypadek - i miał rację. Po prostu mnie nie zauważył i wpadł na mnie, a raczej wbiegł, ale... Przepraszał mnie ciągle, a ja go tak brzydko traktowałam! Jaka ja jestem głupia! Martwił się o mnie... Martina miała rację - martwił się o mnie. Sama też to wtedy widziałam i słyszałam.
- Przepraszam. - Powiedział.
- Spokojnie. Przeprosiny przyjęte. Ja też chcę Cię przeprosić, bo zachowałam się brzydko w stosunku do Ciebie, bo kilka razy mnie przepraszałeś, a ja głupia krzyczałam na Ciebie, więc też Cię bardzo przepraszam.
- Nic się nie stało. - Uśmiechnął się. - Przeprosiny przyjęte.
- Dziękuję. - Również się do niego uśmiechnęłam. - Fajny psiak. - Wskazałam na jego psa.
- A, dzięki.
- Jak się wabi?
- Alex. A Twoja? - Spytał.
- Abi. - Powiedziałam. - Wybacz, ale muszę już iść. Jestem bardzo zmęczona. - Wyjaśniłam.
- Spoko. Może Cię odprowadzę? - Spytał z uśmiechem.
- Jeśli chcesz. - Powiedziałam i też się uśmiechnęłam.
- Chcę.
- No to chodź. - Powiedziałam. - A jak masz na imię? - Spytałam.
- Wybacz, zapomniałem się przedstawić.
- Nic się nie stało.
- Neymar.
- Jennifer.
        Odprowadzanie trochę trwało - rozmawialiśmy, śmialiśmy się, bawiliśmy się z naszymi psiakami. W końcu doszliśmy do mojego domu. Stanęliśmy pod bramą. Spojrzałam na niego, a on na mnie. Uśmiechnęliśmy się do siebie w tym samym czasie.
- A jutro przyjdziesz ze swoim bratem na trening?
- Tak, przyjdę. - Powiedziałam. -  Muszę już iść. To pa.
- Pa.
        Weszłam do domu szczęśliwa - wszystko sobie wyjaśniliśmy i wszystko jest już dobrze.
        Poszłam do jadalni, bo poczułam zapach jajecznicy, a byłam już bardzo głodna. Zobaczyłam przy stole mamę, tatę i Diego. Usiadłam na krześle.
- Hej. - Powiedziałam. - Już wróciłam!
- Trochę długo Ci to zajęło. - Zauważył tata.
- No byłam z Abi na spacerze.
        Po skończonej kolacji poszłam do swojego pokoju i usiadłam na łóżku. Po chwili ktoś otworzył drzwi. Zobaczyłam twarz Diego.
- Mogę wejść?
- Wchodź. - Powiedziałam.
        Usiadł obok mnie.
- I jak tam?
- Dobrze, a tam?
- Rozmawiałaś z Neymarem? - Zapytał.
        Co? Skąd on wie, że rozmawiałam z Neymarem?
- Skąd wiesz, że rozmawiałam z nim? - Spytałam.
- No...
- No? - Nie odpowiedział. - To był Twój plan, prawda?
- Tak. - Przyznał.
- Ehhh.
- Ale pogodziliście się?
- Tak.
- No to się ciesz.
- Cieszę.
- No i widzisz.
- Widzę. Dobra, możesz wyjść?
- Mogę.
- Dzięki. No to idź.
- Spoko, ale mam jeszcze jedno pytanko.
- Jakie?
- Idziesz jutro ze mną na trening?
- A o której jutro masz?
- O 17.
- No to pójdę.
- Okej.
        I wyszedł z pokoju.
        Postanowiłam zadzwonić do Tini. Odebrała po dwóch sygnałach.
- Halo? - Usłyszałam jej głos.
- Hej, Tini. - Powiedziałam.
- O, hej, Jenn.
- I jak tam spotkanie? - Spytałam zaciekawiona.
- Weź... Normalnie masakra jakaś!
- Czemu?
- Myślałam, że jest spoko, ale nie. Zwykły dupek! - Powiedziała. - A wiesz co było najlepsze w tym całym naszym spotkaniu? - Powiedziała z sarkazmem. - Że pod koniec naszego spotkania zadzwoniła do niego jakaś laska, żeby się z nim na jutro umówić! Wiesz jaka ja byłam wściekła? Chyba sobie nie zdajesz z tego sprawy! Wiesz jak ja się na niego patrzyłam? Po co on się w ogóle ze mną umawiał! Pff, za takie spotkanie to ja dziękuję! Za takiego chłopaka to ja też dziękuję!
- Ale się rozgadałaś. - Stwierdziłam. - Spokojnie, doskonale Cię rozumiem. Nie warto się takim dupkiem przejmować, Tini.
- Wiem, wiem. - Powiedziała. - A jak tam Ty? Byłaś dzisiaj na treningu?
        O nie!
- No wiesz...
- Byłaś?
- Nie, nie byłam.
- Dlaczego? - Spytała.
- Po prostu nie chciałam go zobaczyć.
- I co powiedziałaś Diego?
- Że się źle czuję.
- Aha.
        Nastała cisza.
- Ale się dzisiaj z nim spotkałam. - Powiedziałam po chwili.
- Co?! Jak?! Gdzie?! Kiedy?! Gadaliście?! A o czym?!
- No, wyszłam dzisiaj wieczorem z Abi na spacer i nagle tak patrzę a akurat on tam szedł. W moją stronę! Ja oczywiście zaczęłam iść w przeciwną stronę...
- I co było dalej?
- Ale on mnie zawołał, więc poczekałam na niego. Przeprosił mnie jeszcze raz, ja go zresztą też przeprosiłam. Wiesz, za moje zachowanie. Potem on mi zaproponował, że mnie odprowadzi.
- I odprowadził? - Spytała.
- Tak, odprowadził. Potem zapytał się czy jutro przyjdę z Diego na trening.
- I co mu powiedziałaś? - Zapytała.
- Że przyjdę.
- I potem jeszcze z nim rozmawiałaś?
- Hm, nie. Pożegnałam się z nim i on poszedł do swojego domu, no a ja do swojego.
- Czekaj, czekaj! Ale jak się z nim pożegnałaś? Całusem w policzek? A może w usta? - Zażartowała.
- No co Ty! Po prostu "pa" a on "pa".
- Szkoda. - Powiedziała.
- Co? Czego szkoda?
- A sama nie wiem, sorry. A mam takie pytanko...
- Jakie? - Spytałam lekko podenerwowana.
- Ale nie obrazisz się na mnie jak Ci je zadam? - Spytała.
- Ale mnie nastraszyłaś! - Powiedziałam ze śmiechem. - No, pytaj.
- On Ci się podoba? - Spytała.
        Czy on mi się podoba? Czy on mi się podoba? No, podoba, podoba. Przystojny jest...
- Wiesz... Przystojny jest, ale ja... Ja na razie nie szukam chłopaka. - Wyjaśniłam.
- Uuuu.
- Ha, ha! Żadnego "uuuu"! Wiesz, Tini. Będę już kończyła, bo jestem strasznie zmęczona.
- Dlaczego jesteś zmęczona?
- Byłam z mamą na wielkich zakupach i trochę chodziłyśmy po sklepach.
- A mówiłaś, że się źle czułaś... - Zaśmiała się.
- Dobrze wiesz, że to było kłamstwo! - Również się zaśmiałam. - A jutro pójdziesz ze mną i Diego na trening?
- Chętnie. O, poznam przy okazji Twojego przyszłego chłopaka!
- Weź! Dobra, ja kończę. Pa.
- Pa. - Rozłączyłam się.
        Poszłam jeszcze się umyć, ubrałam się w piżamę i położyłam się spać.

-----------------------
A oto rozdział 3 ;)
Mam nadzieję, że się podoba.
Proszę o komentarze <3

środa, 16 lipca 2014

Rozdział 2

*Jennifer*
        Obudziłam się. Ziewnęłam i przeciągnęłam się. Usiadłam na łóżku i skierowałam swój wzrok na budzik - 8:25. Cóż, nie wyspałam się tej nocy. Dlaczego? Dlatego, ponieważ ON mi się przyśnił! Ten sen był chyba najgorszy z moich wszystkich snów, bo śniło mi się, że ja on... On i ja... My... Byliśmy razem...!!!
- A jeśli to sen proroczy? - Szepnęłam do siebie.
        A może to jest na serio sen proroczy i...
        Moje rozmyślania przerwało pukanie do drzwi.
- Proszę! - Krzyknęłam.
        W drzwiach zobaczyłam twarz Diego.
- Hej. - Powiedział.
- Cześć. - Mruknęłam. - Czego chcesz?
- Idziesz dzisiaj ze mną i Tini na trening? - Zapytał.
- Po pierwsze to Tini dzisiaj nie idzie...
- Dlaczego?
- Bo się już umówiła...
- A z kim? - Dopytywał.
- A co Cię to interesuje? - Warknęłam.
- Spokojnie. - Powiedział. - Tak tylko pytam. A po drugie?
- Co "po drugie"?
- No nie wiem. Ty coś tam mówiłaś, że "po pierwsze to Tini dzisiaj nie idzie".
- A, no tak! Po drugie to ja też z Tobą dzisiaj nie idę.
- Co? Dlaczego?
        Przez dłuższą chwilę zastanawiałam się co powiedzieć.
- Bo źle się dzisiaj czuję. - Wymyśliłam.
- Dobra. A jutro pójdziesz?
- Zobaczę.
- Okej. To ja idę.
- A może Ty udajesz?
- Co? Po co miałabym udawać?
- Żeby się z nim nie spotkać. - Stwierdził sprytnie.
- Ha, ha. Śmieszny jesteś. Naprawdę się źle czuję.
- Jasne, jasne. Dobra, ja idę. Mam nadzieję, że jutro ze mną pójdziesz.
- Może. To cześć.
- Hej. - Powiedział i wyszedł z mojego pokoju.
        Diego miał rację - wcale się nie źle czułam. Nie chciałam go po prostu zobaczyć. Nie chciałam również iść z tego powodu, bo na pewno  by się ze mnie śmiali. Z wyjątkiem mnie oczywiście i tego chłopaka. A może nawet i on by się ze mnie śmiał? Nie, no. W sumie to kiedyś będę musiała iść z Diego tam... Przecież kiedyś i tak  na pewno spotkam się z nim twarzą. I co wtedy? Nie mam pojęcia. Na razie udam, że jestem przeziębiona czy coś w tym stylu. Ale co ze szkołą? W sumie... to i tak jest za kilka dni zakończenie roku szkolnego. Ha, jeszcze się okaże, że po wakacjach będzie ze mną w klasie! Wtedy to by było...
        Postanowiłam jeszcze trochę pospać, bo w końcu weekend, więc czemu nie? Spałam aż do 11. Spałabym pewnie i dłużej, ale mama zawołała mnie na śniadanie. Wybrałam ubrania, które dziś założę i powolnym krokiem udałam się do łazienki, aby wziąć szybki prysznic. Potem zeszłam na dół. Zobaczyłam, że przy stole jest tylko mama. Podeszłam do stołu i usiadłam na krześle i spojrzałam na mamę, która czytała gazetę.
- Hej. - Powiedziałam.
- Hej.
- A gdzie jest Diego? - Spytałam.
- Na treningu przecież... Słyszałam jak rano z nim rozmawiałaś.
- A, no tak. A tata gdzie jest?
- W pracy.
- Mhm.
- Jakie plany masz na popołudnie?
- Hm, jeszcze nie wiem.
- Z Tini nigdzie się nie wybierasz? - Spytała zaciekawiona.
- Nnie. - Odparłam. - Tini... Ona dzisiaj się umówiła z kimś tam...
        Pokiwała głową. Wyszła z jadalni i po chwili wróciła z talerzem pełen pysznych naleśników. Postawiła talerz na stole.
- Smacznego. - Powiedziała.
- Dziękuję, wzajemnie.
        Po skończonym posiłku, umyłam naczynia, wyszłam z Abi na długi spacer i wróciłam do domu.  Udałam się do salonu. Moja mama oglądała jakiś tam program. Usiadłam obok niej na kanapie i również zaczęłam oglądać. Po dłuższej chwili mama zapytała:
- A może pojedziemy na wielkie zakupy?
- Dzisiaj?
- Tak.
- Chętnie. - Powiedziałam. - Ale co z Diego? Przecież nie wziął kluczy.
- Hm, może podjedziemy do klubu i podrzucimy mu klucze?
- Nie, nie! - Zaprotestowałam.
- Dlaczego?
- A może poczekamy aż wróci, dopiero jak wróci to wtedy pojedziemy? - Spytałam, ignorując jej pytanie.
- No dobrze. Możemy zrobić i tak.
- Okej.
- A czemu dzisiaj nie poszłaś z Diego?
- A bo... Źle się czułam rano.
- Mhm. Idź się uszykuj, bo niedługo Diego wróci, bo jak wróci to będę chciała jechać od razu. - Powiedziała.
- Dobra.
        Poszłam na górę się uszykować.

-------------------------------------------

*Diego*
        Przed treningiem umówiłem się z Neymarem przed klubem, aby pogadać. Właśnie wychodzę z szatni i idę przed klub. O, jest już Ney. Podszedłem do niego.
- Siema. - Powiedział.
- Siemka. - Powiedziałem
- I co? Rozmawiałeś z nią? - Zapytał.
- Tak. Ona chyba myśli, że Ty to specjalnie zrobiłeś, ale sam już nie wiem.
- Aha, a czemu dziś nie przyszła? - Spytał.
- Powiedziała mi, że niby się źle czuje, ale widać, że kłamała.
- Może ona nie chce przychodzić tutaj ze względu na mnie? - Zasugerował.
- Nie, myślę, że nie. Ona jest po prostu... Nieśmiała... No i tam... Wiesz. Po prostu ona może by się tak nie gniewała, ale widziałeś, wszyscy się śmiali. Nawet ja!
- Wiem, widziałem. I co teraz?
- Sam nie wiem. Spróbuję jeszcze z nią pogadać. I tak niedługo na pewno tutaj przyjdzie.
- Dzięki.
- Spoko. Hm, wiesz co? Wpadłem na pomysł. Ona głównie wieczorami wychodzi z naszym psem, więc może byś wyszedł, że niby udałeś się na spacer i ją zobaczysz i do niej podejdziesz?
- Świetny pomysł! Tak się składa, że też mam akurat psa. - Uśmiechnął się.
        Powiedziałem mu jeszcze gdzie chodzi z Abi na spacery i mniej więcej o której godzinie. Mam nadzieję, że mój plan się uda. Pozostaje tylko czekać do wieczora.
        Wszedłem do domu, położyłam torbę w przedpokoju i  udałem się do salonu, gdzie mama i siostra siedziały już na kanapie.
- Cześć. - Powiedziałem.
- O, już wróciłeś. - Powiedziała mama. - Słuchaj, my idziemy z Jenn na zakupy.
        Spojrzałem na Jennifer. Przecież niby rano się tak źle czuła. Wiedziałem, że to kłamstwo! Pff. Nie chciała go po prostu spotkać. No, ale dzisiaj go i tak spotka.
        Zacząłem się śmiać.
- Co? - Spytała Jennifer.
- Podobno się źle czułaś. - Wypomniałem jej.
- Jenn, źle się czułaś? - Spytała mama. - Czemu nic mi nie powiedziałaś?
- Tak, źle się czułam, ale rano. Teraz jest już wszystko w porządku. - Powiedziała.
- Taaa. Kłamałaś. - Stwierdziłem.
- Nie, nie kłamałam. - Powiedziała Jenn. - Mamo, jedziemy już?
- Tak. Diego nie wychodź nigdzie z domu.
- Okej. - Powiedziałem.
        I wyszły z domu, a ja udałem się do kuchni, aby zrobić sobie coś do jedzenia.

-------------------------------------------

*Jennifer*
        Wsiadłam szybko do samochodu na miejscu pasażera. Zaczęłyśmy jechać do ulubionego mojego i mamy sklepu. Kurczę! Diego się skapnął, że go okłamałam!
- Czemu nic nie powiedziałaś, że się źle czułaś rano? - Spytała mama.
- Nie wiem.
- A co Ci było?
- A, no, bolał mnie brzuch.
- Mogłaś mi powiedzieć, dałabym Ci jakąś tabletkę przeciwbólową.
- Wiem, ale wiedziałam, że samo przejdzie. - Powiedziałam. - No i przeszło. - Zaśmiałam się nerwowo.
        Zaczęłam myśleć jak zmienić temat...
- A co chciałabyś sobie kupić? - Spytałam.
- W sumie to chciałabym kupić sobie jakąś sukienkę i sandały. A Ty?
- Ja... Hm, chciałabym sobie kupić jakieś spodenki, bluzki, buty na koturnie i czapki z daszkiem
- No to zapowiadają się udane zakupy! - Stwierdziła z entuzjazmem mama.
- Dokładnie. - Potwierdziłam.
         Po ponad 4 godzinach wróciłyśmy do samochodu. Zakupy były udane, ale bolą mnie nogi, że już nie mam siły nawet chodzić! Ale w sumie było warto, bo kupiłam sobie to co chciałam, czyli spodenki i kilka bluzek, buty na koturnie i czapki z daszkiem, które kocham! Mama kupiła sobie też to co chciała - sukienkę i sandały. Poszłyśmy jeszcze do kawiarni na kawę i poszłyśmy zjeść do jakiejś knajpki. A potem wróciłyśmy właśnie do samochodu.
        Właśnie jedziemy do domu. Przypomniałam sobie, że przecież będę musiała iść jeszcze z Abi na spacer. Nie wiem tylko czy dam radę.
- Ale jestem zmęczona. - Powiedziałam.
- Ja też, ale chyba było warto, prawda?
- Oczywiście. Tak jak mówiłaś, zakupy były udane. - Powiedziałam.
- Musimy to powtórzyć. Może za tydzień?
- Jasne. Będzie fajnie.
        Gdy podjechałyśmy pod dom zauważyłam samochód taty. Czyli dopiero teraz wrócił z pracy. Na szczęście jutro ma wolne, więc sobie odpocznie.
        Wysiadłyśmy z samochodu i wyjęłyśmy torby z bagażnika i poszłyśmy do domu. Od razu poszłam do kuchni, wyjęłam szklankę z szafki i nalałam sobie soku pomarańczowego. Wypiłam całą zawartość szklanki i następnie poszłam usiąść na kanapę. Westchnęłam głośno. Tak mi się nie chce iść z Abi! Ale muszę.
        Nagle obok mnie usiadł mój brat. Spojrzałam na niego.
- Nie idziesz z Abi? - Zapytał.
- Zaraz pójdę. A co?
- Nie, nic.
- Dobra, idę z Abi, bo później to już mi się nie będzie chciało. - Powiedziałam.
        Założyłam buty, wzięłam obrożę i założyłam ją Abi, później zapięłam ją na smyczy i wyszłam na dwór. Poszłam z nią tam gdzie zawsze chodzimy na spacery - do lasu. Puściłam ją, aby sobie trochę pobiegała - Abi nigdy odpukać mi nie uciekła. Zawsze, gdy ją wołałam, przychodziła. Podniosłam z ziemi patyk i rzuciłam go jej, a ona mi go przyniosła. Nagle zobaczyłam, że ktoś idzie - jakiś chłopak z owczarkiem niemieckim. Nie, nie jakiś chłopak tylko akurat on! Ale dlaczego akurat on? Nie może to być ktoś inny? Jakiś mój na przykład kolega z klasy? Ale nie! Musi akurat być on!
        Był coraz bliżej! I co teraz? Zawołałam Abi i ruszyłam w przeciwną stronę.
- Hej! Czekaj! - Powiedział.
        No to pięknie!

--------------------
Postanowiłam, że dzisiaj dodam 2 rozdział. ;)
Czekam na komentarze <3
Komentarze motywują mnie do dalszego pisania <3

Rozdział 1

*Jennifer*
        Właśnie doszliśmy do tego klubu.
- Dobra, idę do szatni. - Oznajmił Diego.
- Spoko, a z kim dzisiaj gracie? - Spytałam.
- A z taką jedną bardzo dobrą drużyną, która dzisiaj została przeniesiona do naszego klubu.
- O, to dostaniecie dzisiaj wycisk. - Powiedziała Martina.
- Wiem, tym bardziej, że oni mają 15-18 lat.
- 17 lat? - Spytałam zaskoczona.
- Tak. - Potwierdził Diego.
- To w naszym wieku! - Krzyknęła szczęśliwa Tini.
- Na to wygląda. - Powiedziałam.
- Tylko niektórzy mają 17 albo 18 lat, większość z nich ma po 15 i 16.
- Super! Może będą jakieś przystojniaki! - Krzyknęła Martina.
- Cicho, Tini. - Powiedziałam i skarciłam ją wzrokiem. - Dobra, idź się przebrać. - Zwróciłam się do brata. - A my idziemy na trybuny, chodź. - Zwróciłam się tym razem do Tini.
        Poszłyśmy usiąść. Martina od razu, gdy usiadłyśmy, wyjęła telefon z kieszeni i zaczęła coś patrzeć w internecie.
        Natomiast ja, zaczęłam myśleć. A może faktycznie będą jakieś przystojniaki? Aktualnie nie mam chłopaka. Kiedyś miałam, ale zerwałam z nim, ponieważ na własnych oczach zobaczyłam, że całuje się z inną! Bardzo przeżyłam to rozstanie - ufałam mu, a on? A on mnie zdradził! Dlatego nie szukam chłopaka. Nie chciałabym zostać znowu zraniona. Martina mówi, żebym wrzuciła na luz, bo przecież nie każdy facet jest taki jak mój były. Cóż, i tak wiem swoje.
        Moje rozmyślania przerwała Tini.
- Jenn, zobacz!
- Co? O co chodzi?
- Zobacz, wiesz, ten co mi się podoba napisał do mnie!
- Wow! - Powiedziałam.
- No wiem, że "wow"!
- A co napisał? - Spytałam zaciekawiona.
- Że chce się ze mną spotkać!!!
- Wow! - Powtórzyłam.
- I co ja mam mu odpisać?
- No jak to co? - Spytałam zaskoczona. - Napisz mu, że chętnie się z nim spotkasz.
- Okej! Jutro się spotkamy! Niestety nie będę mogła jutro przyjść tu z Tobą.
- Spoko.
               Po jakichś 5 minutach, usłyszałam, że już zaczyna się mecz. Spojrzałam na boisko, na które zaczęli wchodzić zawodnicy. Wśród zawodników zobaczyłam mojego brata, któremu pomachałam ręką i pokazałam kciuk do góry, na znak, że jestem pewna, że dobrze sobie poradzi. Skinął głową, uśmiechnął się i również pokazał mi kciuk do góry. Po chwili zaczął się mecz.
- O, zaczął się! - Powiedziałam.
- Widzę. - Odparła Tini. - Co robisz? - Spytała.
        Spojrzałam na nią jak na wariatkę.
- No jak to co, Tini? - Powiedziałam zdziwiona. - Oglądam mecz. - Wyjaśniłam.
- A wiesz co ja robię?
- Yyy, no też oglądasz mecz? - Spytałam.
- No tak. Ale też w między czasie szukam jakichś przystojniaków. - Powiedziała. - A komu kibicujesz?
        Ah, cała Martina! Tylko chłopacy jej w głowie!
- Oczywiście, że drużynie mojego brata. A Ty?
- No też.
        Zaczęłam oglądać, ale oczywiście musiała mi przerwać Martina.
- Widzisz go?
- Kogo? - Spytałam zaciekawiona.
- No tego zawodnika. - Wskazała głową na chłopaka z tej nowej drużyny.
        Zaczęłam się mu przyglądać.
- Przystojny, prawda? - Zapytała.
- Czy ja wiem? - Mówiąc to, nie odrywałam wzroku od tego chłopaka. - Musiałabym przyjrzeć mu się z bliska. Teraz nie za bardzo go widzę.
- Ja Ci mówię. Ten chłopak to ciacho! Chyba się z nim umówię.
- No to się umów. Sorry, Tini, ale chcę się skupić na meczu.
- Spoko, spoko.
        Mogłam nareszcie oglądać mecz w spokoju. Jak na razie jest 0:0. Mam nadzieję, że drużyna mojego brata, wygra. Nagle ten chłopak, który spodobał się Tini, strzelił gola, więc jest 1:0. Trochę się wkurzyłam, ale po około 10 minutach mój brat strzelił gola!
- GOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOL!!! - Krzyknęłam zadowolona, że aż Martina podskoczyła.
- Spokojnie. Wiesz, jak się przestraszyłam?
- Po prostu bardzo się cieszę. - Wyjaśniłam trochę zawstydzona.
- A więc jest 1:1. - Powiedziała Tini.
- Tak. - Potwierdziłam.
        Gdy zostało 5 minut do końca meczu, zaczęłam się strasznie denerwować. Nagle drużyna, w której był ten "przystojniak", który podobał się Tini, strzeliła gola! Zwróciłam uwagę, na tego, który strzelił właśnie tego gola. Przyglądałam mu się uważnie - nawet mi się spodobał.
        Niestety, drużyna Diego przegrała - 2:1.
- Niestety przegrali. - Powiedziałam.
- Niestety. - Powtórzyła.
- To co? Schodzimy?
- Tak, chodźmy.
        Gdy byłyśmy już na boisku, powiedziałam:
- Masz ochotę iść na zakupy?
- Na zakupy?
- No tak.
- A wiesz co, chętnie.
- To poczekaj, pójdę powiedzieć Diego, że idziemy na zakupy.
- Okej.
        Zaczęłam iść w kierunku brata, który stał na środku boiska. Zobaczyłam, że zawodnicy biegają po całym boisku - chyba się gonili. W końcu podeszłam do Diego, który rozmawiał ze swoim kolegą.
- Hej, ładną strzeliłeś bramkę.
- Dzięki.
- My idziemy z Tini na zakupy, więc wracasz sam.
- Spoko.
- To my idziemy. Pa.
- Pa.
        Odwróciłam się na pięcie i zaczęłam iść w stronę Martiny. Nagle ktoś na mnie wpadł - jeden z tych, którzy biegali po boisku. Oboje straciliśmy równowagę i upadliśmy. Jako pierwszy podniósł się chłopak. Dopiero wtedy, gdy spojrzałam się na niego, zobaczyłam go, co mi się podoba, nie co podoba się Tini, tylko mi. To on na mnie wpadł! Ale ma przechlapane!
        On też dopiero teraz dostrzegł na kogo wpadł. Podszedł do mnie i wyciągnął rękę w moją stronę, aby zapewne pomóc mi wstać. Stwierdziłam, że nie potrzebuję pomocy i wstałam sama. Może nie skorzystałam z jego pomocy, bo po prostu byłam zła na niego? No ale... On... Mi... Się... Podoba?
- Przepraszam. - Powiedział.
- Jak ty chodzisz? - Krzyknęłam. - A raczej biegasz!
        Kątem oka zobaczyłam, że Martina śmieje się na całego.
- Przepraszam. - Powtórzył. - Ja nie chciałem.
- To po co biegasz jak jakiś wariat?! - Byłam mocno wkurzona.
- Coś Ci się stało? - Zapytał z troską w głosie.
- Chyba nie. - Powiedziałam i zaczęłam iść w kierunku Martiny.
- Poczekaj! - Zawołał.
        Odwróciłam się. Dopiero teraz dostrzegłam, że nie tylko Martina się ze mnie śmieje, a wszyscy! Nawet Diego!
- Co? - Spytałam.
- Na pewno nic Ci się nie stało?
- Na pewno.
        Odwróciłam się i podeszłam do Mariny, która nadal się śmiała.
- Chodźmy już stąd. - Powiedziałam przez zaciśnięte zęby.
- Ha, ha, wyluzuj, Jenn.
- Co wyluzuj Jenn?!

-------------------------------------------

*Neymar*
         Strasznie zrobiło mi się głupio. To przeze mnie ta dziewczyna upadła. Miała rację - jak ja biegam?! Ale to był zwykły wypadek. Gdy się odwróciłem zobaczyłem, że wszyscy się śmieją.
- To nie jest śmieszne! - Krzyknąłem.
- No jak to nie? Jest!
- Przestańcie!
        Nagle usłyszałem:
- Współczuję Twojej siostrze. - Powiedział ktoś. - Jak Neymar na nią wpadł... Auć! To musiało boleć.
        A więc to jego siostra? Zacząłem iść w stronę tego Diego. Podszedłem do niego. Spojrzał na mnie z uśmiechem na twarzy. Mi natomiast nie było do śmiechu.
- Siema. - Powiedział.
- Cześć. - Powiedziałem. - Przepraszam, że wbiegłem na Twoją siostrę, ale to był wypadek. Nie zauważyłem jej. - Zacząłem się tłumaczyć.
- To nie mnie powinieneś przeprosić tylko ją. - Zauważył. - Ale spoko. - Uśmiechnął się.
- Racja. Przeprosiłem ją chyba z dwa razy, ale ona chyba nie chciała mnie słuchać.
- Spoko. Nie przejmuj się nią. Jak chcesz to mogę z nią pogadać.
- Byłbym wdzięczny. - Powiedziałem.
- Nie ma sprawy. Diego jestem. - Powiedział.
- Neymar. - Powiedziałem.
- Niestety muszę już iść. Cześć, Neymar. Do jutra. Jak wrócę do domu to z nią porozmawiam.
- Siema, Diego. Dzięki.

-------------------------------------------

*Jennifer*
        Zamiast mi odpowiedzieć ruszyła szybko do jej ulubionego sklepu.
- Sorry, ale to tak śmiesznie wyglądało... Jeszcze Ty taka wkurzona. - Powiedziała.
- Dla mnie to nie było śmieszne! I dla tego chłopaka też nie!
- On się o Ciebie martwił.
- Co?
- Nie widziałaś tego?
- Nnie.
- Chyba mu się spodobałaś.
- Weź daj spokój. Mi też się on podoba. - Powiedziałam, zanim zdążyłam ugryźć się w język.
- Czy ja dobrze usłyszałam? - Spytała Tini z szyderczym uśmieszkiem.
- Ale co?
- On Ci się podoba!
- Co?! Nie!
- Tak!
- Chyba Cię pogięło! Daj już z tym spokój!
- Dobra, ale i tak wiem swoje.
        Westchnęłam głośno.
        Do domu wróciłam bardzo późno. No co? Był piątek! Można sobie zaszaleć. Mimo, że było późno, zastałam w salonie mojego brata, który siedział na kanapie i oglądał telewizor. Spojrzał na mnie i zaczął się śmiać.
        Pomyślałam sobie: "Gdyby spojrzenia mogły zabijać, leżałbyś już dawno martwy".
- No co?! - Zapytałam, chociaż już doskonale wiedziałam z czego się śmieje.
- Nie, nic. Ale wiesz.... To było śmieszne! - Wybuchł śmiechem.
- Nie, to nie było śmieszne!
- No wiesz... Dla mnie to było śmieszne i dla całej reszty... Oprócz...
- Oprócz?
- Ciebie i go.
- Pfff, dobra idę spać.
- Pójdziesz jutro ze mną?
- Nie wiem.
- Dlaczego?
- Nie wiem.
- Okej. On kazał mi z Tobą porozmawiać.
- O czym niby? - Zapytałam zaskoczona.
- Chłopak przepraszał Cię chyba z dwa razy, widać było, że jest mu smutno, a jak Ty poszłaś to on w ogóle się nie śmiał z Ciebie!
- Jasne. Przecież wszyscy się śmiali.
- Tak, wszyscy prócz Ciebie i jego. Przecież to był zwykły wypadek! Nie zrobił tego specjalnie! Nie zauważył Cię! Dlatego na Ciebie wpadł! Gadałem z nim dzisiaj, spoko z niego chłopak.
- No to super, że spoko z niego chłopak. - Powiedziałam z sarkazmem. - Wybacz, ale idę jeszcze z Abi na spacer.
        Poszłam z Abi na spacer. Gdy wróciłam, poszłam na górę do łazienki, wzięłam szybki prysznic, ubrałam się w piżamę i poszłam spać.


-------------------------------------------
 A oto rozdział 1. ;)
Proszę o komentarze <3

sobota, 12 lipca 2014

Prolog

*Jennifer*
Jestem Jennifer i mam 18 lat. Nienawidzę swojego imienia. Jest brzydkie. Jestem miłośniczką zwierząt - posiadam psa rasy Owczarek Niemiecki, suczkę, która wabi się Abi. Interesuję się muzyką, śpiewem, tańcem, rysowaniem i sportem. Ostatnio polubiłam nawet piłkę nożną - a to wszystko przez brata... Tak, mam brata, który ma na imię Diego. Prawie codziennie chodzę z nim na treningi piłki nożnej, które trwają nawet kilka godzin, ale w sumie to nie wiem dlaczego z nim chodzę na te treningi. Chyba po prostu lubię patrzeć jak gra - jest bardzo dobry! Piłką nożną interesuje się już, gdy miał 6 lat, jednak dopiero teraz, gdy ma 15 lat, zdecydował się zapisać do jakiegoś tam klubu, którego nie znam nawet nazwy. No cóż, gdy byliśmy jeszcze mali, graliśmy w piłkę nożną na podwórku. Podobno byłam dobra na bramce. Haha, gdy sobie przypomnę te chwile... to sama nie wiem. Mój brat chce zostać piłkarzem, z całego serca życzę mu tego. Zastanawiam się cały czas, bo też chciałabym uprawiać jakiś sport. Mam dużo wolnego czasu, więc czemu nie? No dobra, tylko jaki? Oto jest pytanie!!! Wioślarstwo? Kajakarstwo? Siatkówka? Koszykówka? Nie wiem. Jeszcze się nad tym zastanowię. Dzisiaj właśnie idę na trening z Martiną - czasami idę tam właśnie z Martiną - z moją najlepszą przyjaciółką. Mówię na nią Tini. I to właśnie dzisiaj idę z nią no i rzecz jasna z Diego, bo przecież to on trenuje a nie my. My siedzimy sobie na trybunach, rozmawiamy, kibicujemy... Muszę iść zacząć się szykować!

---------------------------------

*Martina*
Nazywam się Martina i mam 17 lat. Dla przyjaciół Tini. Kocham zwierzęta. Mam pieska rasy Siberian Husky, który wabi się Azor. Interesuję się malowaniem, muzyką, fotografią. Uwielbiam czytać książki. Moją najlepszą przyjaciółką jest Jennifer, która ma brata Diego. Prawie codziennie chodzę z nimi na treningi piłki nożnej - brat Jenn, trenuje piłkę nożną. Ja z Jenn głównie to siedzimy sobie na trybunach i oczywiście kibicujemy.

 ---------------------------------

*Diego*
Diego. Tak, tak mam na imię. Mam 15 lat. Interesuję się chyba tylko piłką nożną. Tak, piłka nożna to całe moje życie. Codziennie chodzę na treningi z Jenn (moją siostrą) i jej przyjaciółką Martiną (Tini). Jestem napastnikiem. Ponoć jestem bardzo dobry. Codziennie słyszę pochwały - na przykład: "Diego, wspaniale! Kiedyś będziesz bardzo dobrym piłkarzem!". To mnie bardziej motywuje. Dzisiaj mam trening. Muszę iść zacząć się szykować, bo inaczej się spóźnimy! A w sumie to tylko ja, bo Jenn i Tini nie trenują piłki nożnej, a szkoda, bo jak czasami gramy na podwórku to uważam, że są świetne, ale one temu zaprzeczają. No cóż! Idę się szykować!

---------------------------------

*Neymar*
Mam na imię Neymar i mam 18 lat. Kocham zwierzęta - mam psa rasy Owczarek Niemiecki, który wabi się Alex. Interesuję się głównie piłką nożną, ale również interesuję się muzyką, śpiewem, tańcem, czasami coś narysuję. Kocham sport, szczególnie piłkę nożną. Piłka nożna to całe moje życie. Nigdy nie znudzi mi się ten piękny sport! Jestem napastnikiem. Codziennie słyszę pochwały, co mnie cieszy i bardziej motywuje. Dzisiaj nasza drużyna zostaje przeniesiona do jakiegoś klubu. Bardzo się cieszę - będą nowe wyzwania, nowe doświadczenia. Dzisiaj gramy z drużyną, która ma 15-18 lat. Ponoć będziemy bardzo często grać, ćwiczyć, trenować z tą drużyną. Muszę już wyjść z domu, bo inaczej się spóźnię!

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
A oto prolog. ;3
Mam nadzieję, że się podoba. ;)
A tak w ogóle to cześć. :D
Od dzisiaj będę pisała na tym blogu opowiadania o Neymarze... ;) Ale oczywiście też będą inni bohaterowie.
Tak, kocham Neymara. ♥♥♥
Bardzo proszę o komentarze. :)
Szablon by
InginiaXoXo