sobota, 21 lutego 2015

Epilog

Siedziałam na krześle już od dobrych paru godzin. No, ale cóż. Musiałam wyglądać pięknie na własnym ślubie. To właśnie dzisiaj powiemy sobie z Neymarem sakramentalne "tak". Makijaż robiła mi siostra mojego ukochanego, a wyzwanie z fryzurą podjęła Cami wraz z Martiną.
- I jak ci się podoba? - zapytały równocześnie dziewczyny, a ja otworzyłam oczy.
Wpatrywałam się w lustro z wielkim zaskoczeniem. Nie poznawałam własnej siebie.
- Czy to aby na pewno ja? - spytałam.
- Oczywiście. - odpowiedziała Martina.
- Dziewczyny, jak ja ślicznie wyglądam.  To wszystko dzięki wam. Dziękuję. - wstałam i przytuliłam każdą po kolei z wdzięcznością.
Obok pokoju były słychać czyjeś kroki. Cami wyjrzała zza drzwi.
- Czy moja ukochana już gotowa ? - usłyszałam głos mojego ukochanego.
- Jeszcze chwilka i będzie cala błyszczała. Ale ty już lepiej idź,  zobaczysz ją dopiero przed ołtarzem. - powiedziała przyjaciółka, po czym zamknęła drzwi i podeszła do mnie.
- Twój ukochany się niecierpliwi. - zaśmiała się. - No to teraz zakładamy sukienkę, parę poprawek i wszystko będzie okej.
Gdy założyłam białą suknię ślubną, wyglądałam jeszcze piękniej. W oczach miałam łzy, ale dziewczyny kazały mi się nie rozpłakać, ponieważ nie chciały, abym się rozmazała. A to by popsuło cały efekt ich ciężkiej pracy, którą w to włożyły.
Podeszłam do okna i wyjrzałam przez nie. Moje oczy spostrzegły jego. Przyglądałam się jemu dyskretnie, żeby mnie nie zobaczył.
Na dole słychać było, że panował wielki ruch. Spojrzałam na zegar i zaczęłam panikować.
- Za chwile ceremonia, jak ja się denerwuję. - szepnęłam sama do siebie.
Zachowałam jednak zimną krew i starałam się uspokoić. Nadeszła pora na którą czekałam całe życie. Ja i Ney staniemy przed ołtarzem i powiemy sobie sakramentalne "tak".
Podszedł do mnie mój tata i złapał mnie za rękę.
- Córeczko,  wiem, że z nim będziesz szczęśliwa.
- Tak tato, wiem. - przytaknęłam.
Z lekkim poddenerwowaniem podążyłam w stronę ołtarza.
Jednak kiedy ujrzałam mojego narzeczonego, a za chwilę już męża, cały niepokój uciekł z moich myśli.
Jego obecność dawała mi poczucie całkowitego bezpieczeństwa. W końcu znalazłam się u boku Neymara.
Po wypowiedzeniu przez księdza ważnych słów, przyszedł czas na te najważniejsze.
Z jego i z moich ust wypłynęło "tak". Ujął mnie w boku i pocałował mnie.
Przyszedł czas na długo wyczekiwaną zabawę. Po poczęstunku, wszyscy ruszyli na parkiet. Ja i Ney tańczyliśmy na samym środku.
Ney przybliżył swoją twarz do mojego ucha.
- Pamiętaj, na zawsze razem. - powiedział.
- Na zawsze. - potwierdzeniem tego wyznania był gorący pocałunek.

----------
THE END :*
Epilog pisałam razem z przyjaciółką, za co bardzo jej dziękuję, za to, że mi pomogła, bo bez niej nie byłoby tego epilogu. Jeszcze raz bardzo Ci dziękuję. :*
No i to koniec tego opowiadania. Jest mi strasznie smutno, bo to opowiadanie było moim pierwszym opowiadaniem, które skończyłam pisać całe. :D Nie mogę uwierzyć, że to już koniec tego opowiadania.... Nie mogę również uwierzyć w to, że dokończyłam go pisać. :)
Bloga nie usuwam. :)
W takim razie... Skoro już koniec tego opowiadania to zapraszam na kolejne, na którym jest już prolog. Anonimy już mogą dodawać tam komentarze. :) Zapraszam serdecznie, a oto link:
http://nie-pozwole-ci-umrzec.blogspot.com/
(opowiadanie jest również o Neymarze)

Rozdział 79

Obudziły mnie promienie słoneczne, które przebijały się przez okno do naszego domku. Wczoraj przylecieliśmy na Ibizę. Jest tu naprawdę cudownie! Z okna mamy piękny widoczek. Domek znajduje się na plaży. Rozejrzałam się po naszej sypialni. Ściany były koloru beżowego, ale był to jasny odcień. Łóżko było duże, koloru brązowego. Na przeciwko łóżka, na ścianie wisiał ogromny telewizor. Po prawej stronie znajdowało się wielkie okno.
Spojrzałam w bok, myśląc, że zobaczę Neymara. Jednak go nie zobaczyłam. Zamiast niego, na poduszce leżała mała, biała karteczka, która była zgięta w pół. Wzięłam ją do ręki. Na kartce było napisane:
"Przyjdę po ciebie o 18. Zabieram cię gdzieś. :)! :*
NJR"
Westchnęłam głośno, zastanawiając się, gdzie chce mnie zabrać. Nic konkretnego nie przychodziło mi do głowy, więc wstałam i udałam się do kuchni, gdzie zrobiłam sobie śniadanie. Dopiero, gdy zmywałam naczynia, dostrzegłam na blacie kuchennym kolejną karteczkę. Wzięłam ją i przeczytałam:
"Idź do garderoby... :*
NJR"
Zgodnie z poleceniem, które było napisane, poszłam do garderoby, gdzie ujrzałam śliczną, czarną sukienkę do kolan. Wpatrywałam się w nią jak zaczarowana. Po kilku minutach ocknęłam się i zobaczyłam czarne buty na obcasie, które pasowały do sukienki idealnie.
Odłożyłam rzeczy na miejsce i poszłam do kuchni zrobić obiad. Gdy skończyłam myć naczynia, poszłam do łazienki się szykować. Po około dwóch godzinach byłam już gotowa. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał godzinę 17:55 - idealnie. Zeszłam na dół do salonu, gdzie usiadłam na kanapie. Punktualnie o 18, usłyszałam, że ktoś wszedł do domu. Odwróciłam się i zobaczyłam Neymara, który ubrany był w garnitur, włosy oczywiście miał starannie ułożone. Był uśmiechnięty od ucha do ucha. Wstałam z kanapy i rzuciłam mu się na szyję. Pocałowałam go w policzek na przywitanie.
- To co? Idziemy? - zapytał, cały czas uśmiechnięty, lecz widać było po nim, że jest trochę zdenerwowany.
- Oczywiście. - uśmiechnęłam się szeroko.
Wyszliśmy na zewnątrz. Neymar złapał mnie za rękę i zaczęliśmy iść.
- Dziękuję za tę piękną sukienkę i te piękne buty. - powiedziałam.
- Ależ nie masz za co dziękować. - uśmiechnął się. - Cieszę się, że ci się podobają.
- Bardzo. - przyznałam. - Ale nie rozumiem... Z jakiej to okazji?
- Zaraz się wszystkiego dowiesz. - powiedział tajemniczym głosem.
Po chwili mój ukochany zawiązał mi oczy opaską, abym nie podglądała. Po paru minutach zdjął opaskę, a ja nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Znajdowaliśmy się na plaży, na której byliśmy sami. W oddali zobaczyłam nakryty stolik i dwa krzesełka, a dookoła stolika były rozsypane róże, które tworzyły kształt serca. Neymar wziął mnie za rękę i poprowadził do stolika. Odsunął dla mnie krzesło, więc usiadłam, a po chwili piłkarz siedział już na przeciwko mnie. Zjedliśmy pyszne spaghetti, popijając winem. Dużo rozmawialiśmy, śmialiśmy się. W pewnym momencie Ney spoważniał, wstał i podszedł do mnie. Wstałam, a on uklęknął na jedno kolano, po czym wyjął z kieszeni marynarki pudełeczko, które otworzył, a moim oczom ukazał się piękny pierścionek. Spojrzałam mojemu ukochanemu prosto w oczy.
- Jennifer, nie ma chwili, w której bym o tobie nie myślał. Jesteś całym moim światem. Kocham cię jak wariat. Czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną?
- Ney... Tak, tak, wyjdę za ciebie. - powiedziałam, a po moich policzkach spłynęły łzy, które były spowodowane szczęściem. Rzuciłam się w ramiona ukochanego, który przytulił mnie mocno do siebie, po czym założył pierścionek. Reszta wieczoru przepłynęła w miłej atmosferze. Koło godziny 23, poszliśmy do domu, gdzie udaliśmy się do sypialni.


-----------------------
A oto rozdział 79 :*
No to jest w sumie ostatni rozdział tego opowiadania.
Teraz będę pisać epilog. <3 Dzisiaj również wstawię epilog jak i prolog nowego opowiadania :*

Rozdział 78

Obudziłem się wcześnie, ale tym razem również musiałem. Z jakiego powodu? A raczej z jakich? Trening (obowiązkowy) i ważny mecz. Bardzo zależało nam na wygranej. Spojrzałem w bok i od razu na moich ustach pojawił się szeroki uśmiech. Obok mnie leżała moja ukochana, która tak słodko, jak zawsze spała. Pocałowałem ją w policzek, a ona po chwili otworzyła oczy. Złapałem jej dłoń. Wydawała się taka drobna i zarazem delikatna, w porównaniu z moją. Uśmiechnąłem się promiennie, spoglądając w jej stronę.
- Dzień dobry. - wymruczałem do jej ucha, po czym pocałowałem ją bardzo namiętnie.
- Hej. - przywitała się po oderwaniu. - No to co? Wstajemy?
- Niestety. - potwierdziłem.
Zeszliśmy na dół, trzymając się za ręce. Skierowaliśmy się do kuchni. Zrobiliśmy śniadanie, a potem zaczęliśmy się szykować. Wyszliśmy z domu i wsiedliśmy do samochodu. Naszym celem podróży był Ciutat Esportiva Joan Gamper, na który dojechaliśmy bardzo szybko.
Po wyczerpującym i zarazem długim treningu mogłem trochę odpocząć, więc podbiegłem do mojej ukochanej. Wpiłem się w jej wargi, całując ją namiętnie.
- Fuj! - krzyknął Marc Bartra. - Nie w miejscu publicznym!
- Cicho. - mruknąłem.
Po dwóch godzinach byłem z chłopakami razem w szatni i szykowaliśmy się na mecz.

***

Siedziałam na trybunach i kibicowałam FC Barcelonie, która wygrywała 2-1. W pierwszej połowie strzelił Dani, a w drugiej Neymar. Zostało kilka minut do końca meczu. Miałam nadzieję, że Barcelona wygra. I tak też się stało. Darłam się jak głupia razem z Shakirą i Antonellą. Po zakończeniu meczu poszliśmy świętować wygraną.




---------------
Jaki beznadziejny ten rozdział...
Dzisiaj dodam jeszcze 79 :*

piątek, 20 lutego 2015

Nowy blog

Hej <3
Chciałabym serdecznie wszystkich zaprosić na mojego nowego bloga z opowiadaniem o Neymarze. Jest już prolog, który mam nadzieję, że się Wam spodoba. :) A oto link:
http://nie-pozwole-ci-umrzec.blogspot.com/

To opowiadanie oczywiście dokończę, tylko muszę jakoś napisać rozdziały. <3

Problem xd

Hej <3
Mam problem :D
Nie mogę jakoś napisać rozdziału xd
Mam pomysły nawet na kolejne rozdziały, ale problem polega na tym, że nie mogę tego jakoś przelać na papier, jak to się mówi. :/

czwartek, 19 lutego 2015

Liebster Blog Award

Hej :)
Dostałam dwie nominację do Liebster Blog Award, za co bardzo dziękuję. :)

#1
Bardzo dziękuję za nominację od Mrs. Szczęsna z bloga:
http://football-life-and-love.blogspot.com

Pytania:
1. Lubisz konie ?
Odpowiedź: Tak, lubię.
 2. Lubisz Harrego Pottera ?
Odpowiedź: Tak.
3. Jakiej muzyki słuchasz ?
Odpowiedź: Hm, mój gust muzyczny jest bardzo wymieszany. Słucham takich piosenek, które po prostu wpadną mi w ucho. ;)
4. W jakim woj. mieszkasz ?
Odpowiedź: Nie powiem. :P
5. Co myślisz o 1D ?
Odpowiedź: Bardzo ich lubię. Kiedyś byłam ich wielką fanką, jednak teraz bardzo rzadko słucham ich piosenek.
6. Uprawiasz jakiś sport ?
Odpowiedź: Nie, ale będę - piłkę ręczną.
7. Masz jakieś nawyki ?
Odpowiedź: Myślę, że tak.
8. Lato vs. Zima ?
Odpowiedź: Oczywiście, że lato!
9. Pies vs. kot ?
Odpowiedź: Pies.
10. Słyszałaś o 12-letnim raperze - MattyBRaps ?
Odpowiedź: Może.
11. Kto według ciebie jest lepszym bramkarzem - Szczęsny vs. Boruc ?
Odpowiedź: Szczęsny. <3


#2
Bardzo dziękuję za nominację od Kath T. z bloga:
http://fanfiction-one-shots.blogspot.com

Pytania:
1. Czym się interesujesz?
Odpowiedź: Fotografią, sportem.
2. Piłka nożna vs. Siatkówka?
Odpowiedź: Piłka nożna.
3. Co wolisz: Cola czy pepsi?
Odpowiedź: Pepsi.
4. Ulubione męskie imie?
Odpowiedź: Hm, nie mam takiego. :)
5. Jak ma na imię twoje zwierze (jeśli je masz)?
Odpowiedź: Nie powiem. :D
6. Czy kiedykolwiek byłaś/byłeś na jakimś meczu?
Odpowiedź: Byłam.
7. Jak zaczęła się twoja przygoda z Bloggerem? I dlaczego wybrał*ś właśnie Bloggera?
Odpowiedź: To było dawno, dawno temu. :D Postanowiłam, że zacznę pisać opowiadanie, a raczej, że spróbuję napisać opowiadanie. Dlaczego wybrałam akurat Bloggera? Moim zdaniem jest najlepszy. :)
8. Facebook vs. Ask.fm
Odpowiedź: Facebook.
9. Kto według Ciebie jest lepszy: Cristiano Ronaldo vs. Lionel Messi?
Odpowiedź: Moim zdaniem lepszy jest Messi.
10. Jaki kolor pokoju chciałbyś/chciałabyś mieć?
Odpowiedź: Zielony połączony z żółtym.
11. Masz rodzeństwo?
Odpowiedź: Tak.


Jeszcze raz bardzo, ale to bardzo dziękuję za te dwie nominacje. Jeśli ominęłam czyjąś nominację to bardzo przepraszam i proszę o upomnienie w postaci komentarza pod tą notką. :)

Co do rozdziału - to mam pomysły nawet na kolejne rozdziały, ale problem polega na tym, że nie mogę tego jakoś przelać na papier, jak to się mówi. :/

niedziela, 15 lutego 2015

Rozdział 77

*Neymar*
Obudziłem się w poniedziałkowy poranek dosyć wcześnie. Nie chciałem, ale musiałem. Spojrzałem na wtuloną we mnie moją ukochaną. Pocałowałem ją w czoło i wstałem, uważając przy tym, by jej nie obudzić. Poszedłem do łazienki, gdzie wykonałem poranne czynności, po czym zszedłem na dół do kuchni, aby przygotować śniadanie. Gdy już zjadłem swój posiłek, wyjąłem tackę, na którą położyłem śniadanie dla mojej ukochanej. Wszedłem do naszej sypialni i położyłem tackę na szafkę nocną. Jennifer cały czas spała. Wyjąłem zeszyt i wyrwałem z niego kartkę, po czym napisałem na niej:
"Jestem na treningu. Wrócę wieczorem. Mam nadzieję, że śniadanie będzie Ci smakować. :)
NJR".
Złożyłem kartkę na pół i położyłem ją na poduszkę. Pocałowałem moją dziewczynę w policzek i wyszedłem z pokoju. Zszedłem na dół, chwyciłem do ręki torbę treningową, wyszedłem, a następnie wsiadłem do samochodu. Moim celem podróży był Ciutat Esportiva Joan Gamper. Zaparkowałem samochód, wysiadłem i ruszyłem w stronę przyjaciół, którzy byli już przebrani. Czyżby się spóźniłem? Wygląda na to, że tak. Podszedłem do trenera, chcąc przeprosić za moje spóźnienie.
- Dzień dobry. - przywitałem się. - Przepraszam za spóźnienie...
- Spóźnienie? - zdziwił się, spojrzał na zegarek, a potem znowu na mnie. - Nie spóźniłeś się. Jesteś przed czasem. - uśmiechnął się.
- To dobrze. - ulżyło mi. - To ja idę się przebrać. - poszedłem do szatni, przebrałem się i wyszedłem.
Trening był bardzo wyczerpujący, ale musieliśmy dużo ćwiczyć, gdyż jutro był ważny mecz. Jutro gramy z Realem Madryt. Wreszcie, gdy wybiła godzina 18, mogliśmy iść do szatni. Wziąłem prysznic, ubrałem się i powolnym krokiem wyszedłem z szatni. Skierowałem się w stronę samochodu, po czym wsiadłem do niego. Chwilę tak siedziałem, gdyż nie miałem nawet siły jechać do domu. Po kilku minutach, odpaliłem go i pojechałem do domu. Nim się obejrzałem, parkowałem pod domem. Wszedłem do środka. Torbę rzuciłem gdzieś w przedpokoju. Nagle poczułem piękny zapach jakiejś potrawy. Zaburczało mi w brzuchu. Uśmiechnąłem się sam do siebie. Udałem się do jadalni, skąd pochodził zapach. Zobaczyłem ładnie nakryty stół. Po chwili poczułem jak ktoś obejmuje mnie od tyłu. Nie ktoś, a moja ukochana. Odwróciłem się do niej i namiętnie ją pocałowałem. Usiedliśmy przy stole i zaczęliśmy jeść. Gdy zjadłem, spojrzałem na moją dziewczynę, która również na mnie patrzyła. Uśmiechnąłem się do niej szeroko, a ona odwzajemniła uśmiech.
- Mam nadzieję, że ci smakowało? - zapytała.
- Bardzo. - odpowiedziałem zgodnie z prawdą. - A jak smakowało ci śniadanie?
- Było bardzo pyszne. - uśmiechnęła się. - Jak było na treningu?
- To się cieszę, że ci smakowało. - odwzajemniłem uśmiech. - Na treningu? To był najbardziej wyczerpujący trening. - odpowiedziałem. - Co robimy? Może chodźmy do salonu? - nie czekając na jej odpowiedź, wziąłem ją na ręce i ruszyłem do salonu. Usiedliśmy na kanapie.
- Wiesz... - zacząłem, a ona na mnie spojrzała. - W piątek lecimy na Ibizę. Na tydzień. - powiedziałem i na nią spojrzałem.
- Naprawdę? - zapytała z niedowierzaniem w głosie, a ja pokiwałem głową na "tak".
- Oczywiście, jeśli się zgodzisz.
- Oczywiście, że się zgadzam. - pocałowała mnie, a ja odwzajemniłem pocałunek. Potem obejrzeliśmy jakiś film, a następnie udaliśmy się do sypialni, gdzie zasnęliśmy wtuleni w siebie.

piątek, 13 lutego 2015

Rozdział 76

*Neymar*
Po długim spacerze wróciliśmy do domu, aby trochę odpocząć oraz aby coś zjeść. Zrobiliśmy wspólnie obiad. Po zjedzonym posiłku, zaczęliśmy się pomału szykować na nasz wypad do kina. Gdy już byliśmy uszykowani, zeszliśmy na dół do salonu i poszliśmy usiąść na kanapie. Jennifer się we mnie wtuliła, a ja objąłem ją i pocałowałem w czoło. Włączyłem telewizor, ale nic ciekawego w niej nie było, więc praktycznie skakałem z kanału na kanał. Nagle usłyszałem głośny trzask drzwi. Po chwili do salonu wparował Dani, a za nim Marc i Gerard. Usiedli na kanapie, na przeciwko nas.
- Puka się. - zwróciłem im uwagę, po czym spojrzałem na każdego po kolei. Cała trójka była uśmiechnięta. Spojrzałem na moją dziewczynę, która patrzyła się na mnie pytającym wzrokiem.
- Cześć! - przywitał się Marc Bartra.
- Co robicie? - spytał Pique.
- Przeszkodziliśmy w czymś? - zapytał Dani.
- Nie. - odpowiedziała moja ukochana, po czym się uśmiechnęła.
- Czy zawdzięczamy waszą wizytę? - zapytałem wkurzony.
- Bo tak sobie pomyślałem, że może pójdziemy wszyscy na jakąś imprezę? - spytał Marc.
- Wiesz, Marc, dzisiaj idziemy do kina. - zaczęła Jenn, ale przerwał jej Dani.
- Do kina?
- No tak. - potwierdziłem.
- To wiecie co? My bardzo chętnie z wami pójdziemy. - oznajmił Bartra, po czym uśmiechnął się łobuzersko.
- Zadzwonię do Shakiry! - wykrzyknął Gerard, wstał i wyszedł.
- A ja dzwonię po resztę! - oznajmił Marc i również wyszedł.
- A ja, a ja... Idę z nim! - powiedział Dani i zrobił to samo co pozostała dwójka, a ja i Jennifer zostaliśmy sami.
Westchnąłem głośno, a moja ukochana na mnie spojrzała.
- Co jest? - zapytała.
- Nic nie można zaplanować! Chciałem ten wieczór spędzić z tobą. Pójść do kina z tobą, no ale oczywiście nie możemy bo ktoś nam musi przeszkodzić.
- Nie martw się. - pogłaskała mnie po policzku. - Dzisiaj pójdziemy sobie z nimi, a kiedy indziej sami...
- No dobrze... - usłyszałem, że mój telefon dzwoni, więc odebrałem. Dzwonił nie kto inny jak Marc. Oznajmił, że za godzinę wszyscy spotykamy się pod kinem. Postanowiliśmy, że już pojedziemy. Zamknęliśmy dom, po czym wsiedliśmy do samochodu, odpaliłem go i ruszyliśmy. Po około 20 minutach byliśmy już na miejscu. Od razu rozpoznałem samochody swoich kolegów. Parking był prawie pusty, a to nawet dobrze, bo prawdopodobnie było mało ludzi. Weszliśmy do środka. Wszyscy siedzieli przy stolikach. Ruszyłem do stolika, w którym były dwa wolne miejsca, trzymając za rękę Jennifer. Usiedliśmy przy stoliku, w którym już siedział Gerard Pique wraz z Shakirą oraz Messi z Antonellą.

 *Jennifer*
- Na jaki film idziemy? - zapytał Messi.
- Nie możemy w tej kwestii się dogadać. - przyznał Pique.
- Na... - zaczął Ney, ale mu przerwałam.
- Tylko nie na horror! Poza tym... Była umowa. - spojrzałam na niego znaczącym wzrokiem, a on zaśmiał się cicho.
- No tak... - odparł.
- Wiem! - krzyknął równocześnie Alexis z Gerardem, a wszyscy wybuchnęli śmiechem.
- Pójdziemy na film... - zaczął Alexis.
- "Titanic" w 3D!!! - dokończył Gerard.
- Dokładnie. - pokiwał głową Sanchez.
- Co? - pozostali chłopacy głośno westchnęli.
- Nam pasuje. - powiedziałyśmy wszystkie my, my dziewczyny.
- Tak! Idziemy! - krzyknął Alexis, po czym ruszył do kasy, aby kupić bilety. Chłopacy jeszcze raz głośno westchnęli, po czym poszli kupić jakieś picie, popcorn. Już po chwili siedzieliśmy w sali, w której miał rozpocząć się seans. W sali byliśmy tylko my - ja, Neymar i zawodnicy z Barcy wraz ze swoimi ukochanymi. Po mojej lewej stronie siedział koło mnie Neymar, a po prawej Antonella. Po kilku minutach film się zaczął. Wspaniale było obejrzeć po raz kolejny ten film, i to w 3D. Na początku niektórzy chłopacy głośno wzdychali, ale po jakimś czasie, widać, że film ich wciągnął. Nim się obejrzałam, a film już się skończył. Oczywiście na końcówce filmu, łzy poleciały mi po policzkach. Spojrzałam na Neymara, a on miał tylko łzy w oczach. Okazało się, że wszyscy chłopacy mieli łzy w oczach. No, oprócz dwójki - Alexisa i Gerarda, którzy płakali. Wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem, po czym udaliśmy się do wyjścia. Porozmawialiśmy jeszcze trochę, a potem poszliśmy do swoich samochodów.

*Neymar*
W drodze powrotnej praktycznie nie rozmawialiśmy. Byłem skupiony na jeździe, a poza tym planowałem niespodziankę dla naszej dwójki... W zasadzie ja już wiedziałem co to będzie, ale moja ukochana nie miała pojęcia, że planuję dla nas... Dobra, jutro jej o tym powiem! O nie! Jutro mam jeszcze trening, na którym muszę obowiązkowo być, ponieważ pojutrze mamy bardzo ważny mecz.
Nim się obejrzałem, parkowałem pod domem. Wysiedliśmy i poszliśmy od razu do naszej sypialni. Położyłem się obok mojej ukochanej, po czym objąłem ją ramieniem. Nawet nie wiem kiedy zasnąłem.

---------------------------------------------
A więc oto rozdział 76. :)
Wiecie, że już niedługo koniec opowiadania?
Bardzo proszę o komentarze <3

:)

Hej :*
Przepraszam, przepraszam, przepraszam!
Bardzo przepraszam!
Przepraszam, że tak długo nie dodaję rozdziału, ale miałam szkołe (teraz mam ferie, więc postaram się dodawać rozdziały tak często jak tylko się da), nauke i życie prywatne, więc nie miałam nawet kiedy napisać rozdziału... Coś tam mam napisane, ale to takie beznadziejne, że aż wstyd mi to wstawiać, a poza tym musiałabym dokończyć ten rozdział... Być może dodam dzisiaj, ale nie wiem... Czy w razie czego, rozdział może być krótki?

Przepraszam również za to, że nie komentuję Waszych wpisów, ale wiedzcie, że czytam Wasze boskie opowiadania! Postaram się komentować. :)

I teraz pytanie: czy pisać krótkie rozdziały, ale dodawać częściej czy pisać długie rozdziały, ale dodawać rzadziej?
Szablon by
InginiaXoXo