sobota, 21 lutego 2015

Epilog

Siedziałam na krześle już od dobrych paru godzin. No, ale cóż. Musiałam wyglądać pięknie na własnym ślubie. To właśnie dzisiaj powiemy sobie z Neymarem sakramentalne "tak". Makijaż robiła mi siostra mojego ukochanego, a wyzwanie z fryzurą podjęła Cami wraz z Martiną.
- I jak ci się podoba? - zapytały równocześnie dziewczyny, a ja otworzyłam oczy.
Wpatrywałam się w lustro z wielkim zaskoczeniem. Nie poznawałam własnej siebie.
- Czy to aby na pewno ja? - spytałam.
- Oczywiście. - odpowiedziała Martina.
- Dziewczyny, jak ja ślicznie wyglądam.  To wszystko dzięki wam. Dziękuję. - wstałam i przytuliłam każdą po kolei z wdzięcznością.
Obok pokoju były słychać czyjeś kroki. Cami wyjrzała zza drzwi.
- Czy moja ukochana już gotowa ? - usłyszałam głos mojego ukochanego.
- Jeszcze chwilka i będzie cala błyszczała. Ale ty już lepiej idź,  zobaczysz ją dopiero przed ołtarzem. - powiedziała przyjaciółka, po czym zamknęła drzwi i podeszła do mnie.
- Twój ukochany się niecierpliwi. - zaśmiała się. - No to teraz zakładamy sukienkę, parę poprawek i wszystko będzie okej.
Gdy założyłam białą suknię ślubną, wyglądałam jeszcze piękniej. W oczach miałam łzy, ale dziewczyny kazały mi się nie rozpłakać, ponieważ nie chciały, abym się rozmazała. A to by popsuło cały efekt ich ciężkiej pracy, którą w to włożyły.
Podeszłam do okna i wyjrzałam przez nie. Moje oczy spostrzegły jego. Przyglądałam się jemu dyskretnie, żeby mnie nie zobaczył.
Na dole słychać było, że panował wielki ruch. Spojrzałam na zegar i zaczęłam panikować.
- Za chwile ceremonia, jak ja się denerwuję. - szepnęłam sama do siebie.
Zachowałam jednak zimną krew i starałam się uspokoić. Nadeszła pora na którą czekałam całe życie. Ja i Ney staniemy przed ołtarzem i powiemy sobie sakramentalne "tak".
Podszedł do mnie mój tata i złapał mnie za rękę.
- Córeczko,  wiem, że z nim będziesz szczęśliwa.
- Tak tato, wiem. - przytaknęłam.
Z lekkim poddenerwowaniem podążyłam w stronę ołtarza.
Jednak kiedy ujrzałam mojego narzeczonego, a za chwilę już męża, cały niepokój uciekł z moich myśli.
Jego obecność dawała mi poczucie całkowitego bezpieczeństwa. W końcu znalazłam się u boku Neymara.
Po wypowiedzeniu przez księdza ważnych słów, przyszedł czas na te najważniejsze.
Z jego i z moich ust wypłynęło "tak". Ujął mnie w boku i pocałował mnie.
Przyszedł czas na długo wyczekiwaną zabawę. Po poczęstunku, wszyscy ruszyli na parkiet. Ja i Ney tańczyliśmy na samym środku.
Ney przybliżył swoją twarz do mojego ucha.
- Pamiętaj, na zawsze razem. - powiedział.
- Na zawsze. - potwierdzeniem tego wyznania był gorący pocałunek.

----------
THE END :*
Epilog pisałam razem z przyjaciółką, za co bardzo jej dziękuję, za to, że mi pomogła, bo bez niej nie byłoby tego epilogu. Jeszcze raz bardzo Ci dziękuję. :*
No i to koniec tego opowiadania. Jest mi strasznie smutno, bo to opowiadanie było moim pierwszym opowiadaniem, które skończyłam pisać całe. :D Nie mogę uwierzyć, że to już koniec tego opowiadania.... Nie mogę również uwierzyć w to, że dokończyłam go pisać. :)
Bloga nie usuwam. :)
W takim razie... Skoro już koniec tego opowiadania to zapraszam na kolejne, na którym jest już prolog. Anonimy już mogą dodawać tam komentarze. :) Zapraszam serdecznie, a oto link:
http://nie-pozwole-ci-umrzec.blogspot.com/
(opowiadanie jest również o Neymarze)

12 komentarzy:

  1. Dziękuje Ci za ten cudowny blog <3 Uwielbiam go :* Powodzenia w pisaniu kolejnego :)

    OdpowiedzUsuń
  2. ooooooooo cudownie <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie mogę uwierzyć że to już koniec :(
    Dobrze że piszesz kolejne opowiadanie, bo normalnie nie wiem co bym zrobiła ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudownie <3 Zajebiście <3 Przepięknie <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Jejku, szkoda, że już koniec.
    Strasznie podobał mi się Twój Blog.
    Na pewno kolejny będzie równie udanym.
    Dziękuję za umilanie czasu ♥

    OdpowiedzUsuń
  6. Niesamowite było to opowiadanie! c: <3
    Szkoda tylko, że już się skończyło :c
    Napewno będę na tamtym blogu! <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Szkoda, że to koniec :( Będę oczywiście czytać twój drugi blog ;)
    A z nudów wpadnij do mnie, jak chcesz :*
    http://zbuntowanabarwa.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  8. Aaaahhh <3
    Dziękuję za to cudowne opowiadanie ;3 /Zuza

    OdpowiedzUsuń
  9. Papież kiedy umarł miał 85 lat - 8+5=13.

    Godzina śmierci: 21:37 - 2+1+3+7=13.

    Data śmierci: 02.04.2005 - 0+2+0+4+2+0+0+5=13.

    Postrzelony 13 Maja.

    9301 dni pontyfikatu - 9+3+0+1=13.

    Zmarł w 13 tygodniu roku.

    JAN PAWEŁ DRUGI - 13 liter.

    czy to zbieg okoliczności?
    prześlij to dalej niech inni myślą...

    Sorry, ale musi się spełnić....

    Pomyśl sobie życzenie a zobaczysz co sie stanie...

    Zacznij myśleć o czymś czego naprawdę pragniesz,

    To funkcjonuje....Osoba, która mi wysłała ta wiadomość powiedziała, ze jej życzenie.

    spełniło sie w 2 dni po odczytaniu tej wiadomości.

    Wypowiedz życzenie jak skończy sie.

    odliczanie:

    10...

    09...

    08...

    07...

    06...

    05...

    04...

    03...

    02...

    01...

    *Wypowiedz życzenie*

    Wklej te wiadomość w ciągu 10 minut do 10 komentarzy.

    Jeśli tego nie zrobisz stanie się.

    przeciwność Twojego życzeni

    OdpowiedzUsuń
  10. Cudne, szkoda, że już koniec!:c
    W miedzy czasie zapraszam do siebie.:) http://oscuridad-neymar-ff.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń

Szablon by
InginiaXoXo