czwartek, 30 października 2014

Rozdział 32

*Jennifer*
         Obudził mnie Neymar, który głaskał mnie po włosach. Odwróciłam się w jego stronę.
- Hej. - powiedziałam i pocałowałam go w usta.
- Mmm... Hej. - powiedział i uśmiechnął się. - Jak się spało?
- A dobrze, a tobie? - zapytałam.
- Mi też.
         Nagle poczułam zapach jedzenia. Widocznie Ney to zauważył, bo powiedział:
- Zrobiłem ci śniadanie. - powiedział i wskazał na szafkę nocną, na której stał talerz z jedzeniem.
- Dziękuję. - powiedziałam i pocałowałam go. - A ty?
- Ja już jadłem.
         Gdy jadłam śniadanie, Ney mi się cały czas przyglądał. Nie spuszczał ze mnie wzroku. Trochę mnie to krępowało, ale starałam się nie okazywać tego po sobie. Nigdy nie lubiłam, gdy ktoś patrzył jak jem. Nie wiem dlaczego, ale tak miałam, no ale cóż poradzić?
         Po śniadaniu poszłam wziąć prysznic, wykonałam poranne czynności i ubrałam się. Po mnie do łazienki wszedł Ney, ja natomiast zeszłam do kuchni i zaczęłam przygotowywać obiad. Chwilę się zastanawiałam, co bym tu mogła zrobić na obiad. Postanowiłam, że zrobię spaghetti. Po około 2 godzinach do kuchni wszedł Ney. Już zrobiłam obiad i nakryłam nawet do stołu.
- Gorzej niż baba. - powiedziałam.
         Miał na sobie czarne jeansy i niebieską koszulkę. Włosy oczywiście ułożył. Zawsze długo układał swoją piękną fryzurkę. Uważał, że musi mieć wszystko perfekcyjnie zrobione.
- Słyszałem. - powiedział.
- Chodź. - oznajmiłam, złapałam go za rękę i pociągnęłam w stronę jadalni.
         Po chwili jedliśmy już obiad. Miałam ogromną nadzieję, że mu smakowało. Mi samej bardzo smakowało, ale chciałam usłyszeć jego opinię. Po obiedzie powiedział:
- Muszę ci powiedzieć kochanie, że obiad był bardzo pyszny.
- Cieszę się, że ci smakowało.
        Nagle zaczął dzwonić mój telefon. Szybko się zerwałam i wzięłam telefon z blatu. Dzwoniła mama. Natychmiast odebrałam.
- Hej. - przywitałam się. - I jak tam podróż? - zapytałam.
- Cześć, skarbie. Podróż minęła nam bardzo spokojnie. Wszystko jest w porządku, jesteśmy już na miejscu. Muszę ci powiedzieć, że jest tu pięknie! A jak tam u ciebie?
- To dobrze, że wszystko jest w porządku. Na pewno jest pięknie. A u mnie wszystko dobrze. Bardzo za wami tęsknie. - wyznałam.
- My za tobą też bardzo tęsknimy. - powiedziała. - Niedługo się zobaczymy.
- Tak. Niedługo. Mamo, będę już kończyć. Pozdrów i ucałuj tatę i Diego.
- Dobrze. Pa.
- Pa. - rozłączyłam się.
        Poszłam do salonu. Na kanapie już siedział Neymar. Podeszłam do niego, usiadłam na kanapie.
- Mama dzwoniła. - wyjaśniłam. - Już są na miejscu.

*4 miesiące później*
         Od wyjazdu moich rodziców i brata, minęły już 4 miesiące. Coś się wydarzyło? Nic szczególnego. Jest mi trudno, ale jakoś daję sobie radę. Neymar wspiera mnie w trudnych chwilach. Odwiedziłam Hiszpanię - odwiedziłam ich 3 razy. Naprawdę jest tam pięknie.
         Właśnie wychodzę z domu, ponieważ idę na randkę z Neymarem. Umówiliśmy się w parku, koło fontanny. Gdy dochodziłam, widziałam Neymara. Uśmiechnęłam się szeroko. Nie mógł tego widzieć, bo stał do mnie tyłem. Był ubrany w ciemne jeansy i koszulę w kratę. Włosy oczywiście perfekcyjnie ułożył.
         Jednak nie stał on sam. Koło niego stała jakaś wysoka blondynka. Nigdy jej nie widziałam. Wyglądało to tak, jakby się o coś kłócili. Zupełnie nie wiedziałam o co chodzi. Małymi krokami, zaczęłam iść w ich stronę. Zobaczyłam, że dziewczyna podchodzi do Neymara i całuje go... Namiętnie... Stanęłam zupełnie jak wryta. Neymar w ogóle nic nie robił. Nie oderwał od niej, nic nie robił! Po prostu sobie stał. Byłam w szoku. Ufałam mu, a on... Zaczęłam iść w ich stronę. Miałam łzy w oczach. Podbiegłam do nich i powiedziałam:
- Jak mogłeś?!
        Dopiero wtedy się oderwał. Gdy spojrzałam w jego oczy, on również był w szoku. Miał łzy w oczach? Ale to mnie już nie obchodziło.
- Jak mogłeś? - powtórzyłam. - Z nami koniec! - krzyknęłam i zaczęłam biec w kierunku domu.
        Dogonił mnie i złapał za ramiona, zmuszając mnie jednocześnie, żebym stanęła.
- Puść mnie!
- Jenn, ja...
- Z nami koniec! Puść mnie!
        Nie puścił mnie, więc się wyrwałam. Zaczęłam biec w kierunku domu. Byłam cała zapłakana. Wbiegłam do domu, rzuciłam torebkę na ziemię i poszłam do salonu.
        Zadzwoniłam po Martinę. Od razu wiedziała, że coś się stało. Poprosiłam ją, żeby do mnie przyszła. Po 5 minutach była już u mnie. Pocieszała mnie. Byłam jej bardzo wdzięczna.
        Nie spałam całą noc. Całą noc przepłakałam. Całą noc myślałam. Musiałam to zrobić.
        Całą noc dzwonił mój telefon. Nie trudno było zresztą zgadnąć, kto do mnie wydzwania.
        Gdy Martina się obudziła, postanowiłam, że poinformuję ją o moich planach.
- Tini... Bardzo ci dziękuję... Za wszystko co dla mnie zrobiłaś. Naprawdę. Postanowiłam, że polecę do rodziców i brata, do Hiszpanii. Wiem, Tini mi też jest ciężko, ale... Będziemy się widywać, będziemy do siebie dzwonić, pisać. Naprawdę. Obiecuję. Przysięgam.
         Tini było strasznie ciężko, ale zrozumiała. Zarezerwowałam bilety. Lot miałam już jutro. Zadzwoniłam do rodziców i poinformowałam ich o moim przyjeździe. Trochę się zdziwili, ale wszystko im wytłumaczyłam. Zrozumieli od razu. Przyjadą po mnie na lotnisko.
         Martina poszła, a ja zostałam sama. Kilka razy słyszałam, jak ktoś próbował dobijać się do drzwi. Oczywiście tym kimś był Neymar.
         Gdy widziałam przez okno, że idzie (chyba do domu), postanowiłam, że pójdę do sklepu. Gdy wróciłam ze sklepu, zaczęłam się pakować. Po spakowaniu była już godzina 22. Zmieniłam numer telefonu. Poszłam do łazienki, wzięłam szybki prysznic i poszłam do swojego pokoju i położyłam się spać.
         Rano na lotnisko pojechała ze mną Martina i Oscar. Uściskali mnie mocno i prosili mnie, abym zadzwoniła, jak już będę na miejscu.
          Po około 1 godzinie, siedziałam już w samolocie i myślałam, co mnie czeka w Hiszpanii, w Barcelonie..


----------
A oto rozdział 32 :)
Mam nadzieję,  że się podoba. ;)
Jeśli chcecie to mogę dziś albo jutro dodać kolejny rozdział. Tylko pytanie: czy chcecie? :)
Proszę o komentarze <3

Rozdział 31

*Jennifer*
        Obudziłam się znowu bardzo wcześnie, ale tym razem musiałam. Niechętnie wstałam z łóżka i podeszłam do szafy. Dość długo szukałam ubrań, które dzisiaj ubiorę. Nie mogłam się po prostu zdecydować. W końcu wybrałam i poszłam powolnym krokiem do łazienki. Wzięłam szybką kąpiel, wykonałam poranne czynności i ubrałam się. Ubrałam krótkie jeansowe spodenki, fioletową bluzkę na ramiączkach i do tego czarne adidasy. Włosy pozostawiłam rozpuszczone, jedynie to tylko je rozczesałam i ułożyłam grzywkę.
        Zeszłam na dół. Moim celem była kuchnia, więc czym prędzej się do niej udałam. Przechodząc obok jadalni, widziałam Diego i tatę jak siedzieli przy stole. Gdy weszłam do kuchni, zobaczyłam, że mama przygotowuje śniadanie. Zaproponowałam, że pomogę jej. Zgodziła się od razu. Po przygotowaniu posiłku, zaniosłyśmy je do jadalni i tam razem wszyscy zjedliśmy. Nie jedliśmy w ciszy, wręcz przeciwnie - rozmawialiśmy, śmialiśmy się. Po śniadaniu umyłam naczynia.
         Tata z Diego znosili już walizki na dół. Nie jadę z nimi na lotnisko, pożegnamy się już tutaj w domu. I nadszedł ten moment... Wszyscy wyszliśmy z domu, aby udać się do samochodu. Tata spakował walizki do bagażnika, następnie zamknął bagażnik. Wszyscy stanęli przede mną. Miałam już łzy w oczach.
- Więc... - zaczęłam. - Obiecuję, jeszcze raz, że będę dzwoniła tak często jak tylko się da. Będziemy się odwiedzać. Dajcie znać, jak będziecie już na miejscu. - powiedziałam już, płacząc.
- Dobrze, skarbie. - powiedziała mama. - Kochamy cię. - powiedzieli już wszyscy.
- Ja was też kocham. - wszystkich ich przytuliłam. - Daj znać Diego, jak zapiszesz się do klubu piłkarskiego. Poinformuj mnie również, jak będziesz miał mecz. - uśmiechnęłam się.
         Pożegnanie trochę trwało, jednak musieli już jechać na lotnisko. Ze łzami, które spływały im po policzkach, wsiedli do samochodu i odjechali. Ja, natomiast, stałam tam gdzie stałam przez dobre 10 minut. W końcu się otrząsnęłam i z wielkim płaczem, weszłam do domu.
         Poszłam do salonu i usiadłam na kanapie. Zdrzemnęłam się trochę. Obudził mnie dzwoniący do mnie telefon.
- Neymar. - szepnęłam sama do siebie. - Halo? - powiedziałam do słuchawki.
- Cześć. - przywitał się. - I jak tam? - zapytał niepewnie.
- Jakiś czas temu pojechali na lotnisko. - oznajmiłam. - Teraz już pewnie są w samolocie.
- Aha, może przyjdę po ciebie? Pójdziemy sobie gdzieś? - zaproponował.
- Wiesz, wolę zostać dzisiaj w domu. Może przyszedłbyś do mnie?
- Okej, niedługo będę.
- Ok, czekam.  - rozłączyłam się.
        Postanowiłam, że posprzątam trochę dom. Jednak po około 20 minutach, usłyszałam dzwonek do drzwi. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam Neymara. Wpuściłam go do środka. Poszliśmy do salonu i usiedliśmy na kanapie.
- Hej. - powiedział z uśmiechem, jednak jego uśmiech szybko zgasł, gdy zobaczył, że znowu wybuchłam płaczem.
- Hhej. - wydukałam z trudem.
        Ney przytulił mnie mocno i głaskał mnie po głowie.
- Nie płacz. - powiedział i pocałował mnie w policzek. - Ja wiem, że jest ci ciężko, ale...
- Nie no masz rację. - uśmiechnęłam się blado. - A mam takie pytanko...
- Tak? Jakie? - zapytał zaciekawiony.
- Może zostałbyś u mnie na noc? - zaproponowałam.
- Chętnie. - powiedział i uśmiechnął się. - Może obejrzymy jakiś film?
- Okej, ale jaki?
- Może najpierw wybierzmy gatunek? - zaoponował.
- Tylko jaki? - zapytałam.
- No... - zaczął, ale mu przerwałam.
- O nie! Tylko nie horror! Dobrze wiesz, że będę się bała.
- Wiem, ale przecież masz mnie. - uśmiechnął się szeroko.
- Niech ci już będzie. - powiedziałam.
         Neymar podszedł do półki i zaczął szukać filmu. Wiedziałam, że wykorzysta to, że się zgodziłam na ten horror. Dobrze wiedziałam, że wybierze najstraszniejszy jaki tylko może być.
         Po chwili wrócił do mnie, trzymając w ręku płytę. Moi rodzice uwielbiali oglądać horrory, więc mieli tylko te najstraszniejsze. Czułam, że będę żałowała, że zgodziłam się oglądać horror.
         Poszliśmy do kuchni po jakieś jedzenie i udaliśmy się do salonu.  Położyłam się wygodnie na kanapie i z uwagą patrzałam na Neymara jak włącza film. Po chwili przyszedł i położył się obok mnie na kanapie i zrobił tak, że leżałam przytulona do niego, prawie na nim leżąc.
         Na początku były jakieś tam reklamy - jak to zawsze niestety bywa. Muszę się nie bać.  Muszę być twarda. Muszę mu pokazać, że nie będę się bała jakiegoś tam filmu. Przecież to tylko film. No tak! Bo przecież to tylko film. Pokaż mu, że nawet jak wybierze najstraszniejszy horror na świecie to i tak nie będziesz się bała!
         Po chwili horror się zaczął. Oglądaliśmy go przytuleni do siebie. Niestety wybrał chyba najstraszniejszy horror na świecie! Okropnie się bałam, ale postanowiłam być twarda. Kilka razy aż podskoczyłam, jednak dalej sobie obiecywałam, że "dam radę", ale oczywiście nie dałam, co było w sumie do przewidzenia. W końcu nie wytrzymałam i mocno się do niego przytuliłam. Widać było po jego minie, że jest z tego zadowolony, że "horror w końcu zaczął działać". Widziałam uśmiech na jego twarzy. Niech się cieszy, niech się cieszy, niech się cieszy.
          Gdy film się skończył, spojrzałam na Neymara. Okazało się, że on również na mnie patrzy.
- I jak tam? - zapytał z uśmiechem. - Horror straszny, prawda?
- Wcale nie był aż taki straszny. - odpowiedziałam.
- Serio? - spytał z niedowierzaniem w głosie.
- Serio. Myślałam, że wybierzesz jakiś straszny, ale wcale nie był taki straszny.
- Widziałem, jak się bałaś.
- No jestem ciekawa niby kiedy? - zapytałam.
- Jak oglądaliśmy ten horror. Przyznaj się, bałaś się.
- No dobra, bałam się. - przyznałam.
- Tak! - powiedział z szerokim uśmiechem. - To co teraz robimy? - spytał.
- Wiesz, zmęczona już jestem. Może chodźmy się już położyć? - zaproponowałam.
- Dobrze, kochanie. - powiedział.
         Poszliśmy na górę do mojego pokoju i położyliśmy się na łóżku.
- Dobranoc. - powiedział i pocałował mnie w policzek.
- Dobranoc... - powiedziałam.
         I zasnęliśmy w swoich objęciach.



----------
Może dodam dziś jeszcze jeden rozdział ;)
Mam nadzieję, że się podoba :)
Proszę o komentarze <3
Biorę się za pisanie kolejnych rozdziałów. :D

poniedziałek, 27 października 2014

Rozdział 30

*Jennifer*
        Obudziłam się dosyć wcześnie. Chyba jeszcze wszyscy spali. Zeszłam na dół, by sprawdzić czy faktycznie wszyscy jeszcze spali. I tak, tak wszyscy jeszcze spali. W sumie to dobrze, bo mogę przecież przygotować im śniadanie. Udałam się do kuchni i zaczęłam przygotowywać śniadanie.
        Będzie mi ich bardzo brakowało... Rodziców i Diego, ale przecież będziemy się widywać, jednak niezbyt często. Postaram się dzwonić do nich tak często, jak tylko będę mogła.
       W oczach miałam łzy, łzy smutku.
        Jednak zostaję tutaj dla... przyjaciół, Neymara - mojego chłopaka, i w sumie to dla samej siebie. Gdybym jednak poleciała z rodzicami i bratem do Hiszpanii to... bym nie wytrzymała chociaż jednego dnia bez Neymara. Gdybym poleciała, mógłby ze mną zerwać, bo związek na odległość... A gdybym jednak poleciała i Ney nie zerwałby ze mną to byśmy się widywali, ale niezbyt często.
        Gdy zrobiłam już śniadanie, nakryłam do stołu, poszłam na górę do swojego pokoju i ubrałam się. Następnie zawołałam wszystkich na śniadanie. Szkoda było mi ich budzić, ale przecież to ich w sumie ostatni dzień tutaj, bo jutro rano już mają samolot.
        Zeszłam na dół do jadalni, usiadłam przy stole i zaczekałam na rodziców i Diego. Po chwili przyszli. Posiłek zjedliśmy w ciszy. Po skończonym posiłku, posprzątałam ze stołu, prosząc jednocześnie ich, aby poczekali chwilę. Szybko umyłam naczynia i poszłam jadalni, gdzie na moją prośbę czekała moja rodzina. Usiadłam na krześle i powiedziałam:
- Słuchajcie, w sumie to wasz ostatni dzień tutaj, więc pomyślałam sobie, że warto spędzić go razem, we czwórkę. Co wy na to?
- To bardzo dobry pomysł. - przyznał Diego razem z rodzicami.
- Wiem, tylko za bardzo nie wiem, gdzie moglibyśmy pójść. Może wspólny piknik nad jeziorem? - zaproponowałam.
- Okej, to już ustalone. Spakujemy wszystko co potrzebne i możemy jechać. Tylko nie będziemy mogli za długo tam być, bo musimy się jeszcze spakować. - stwierdził tata.
        Gdy spakowaliśmy wszystko co było nam potrzebne, pojechaliśmy nad jezioro. Podczas drogi, napisałam Neymarowi sms'a:
- Cześć, kochanie. :* Co tam u ciebie? :) Jak się spało? Dzisiaj nie będziemy mogli się spotkać, bo jadę właśnie z rodzicami i bratem nad jezioro. Dopiero jutro będziemy mogli się spotkać. Mam nadzieję, że nie jesteś zły?
        Po chwili otrzymałam odpowiedź:
- Hej, kotku. :* A wszystko dobrze, a u ciebie? A spało mi się dobrze, a tobie? :) Szkoda, że dzisiaj nie będziemy mogli się spotkać. Oczywiście, że nie jestem zły. Wiem przecież, że jutro Twoi rodzice i Diego lecą i nie będziesz widywać ich zbyt często, więc rozumiem, że chcesz spędzić z nimi cały dzień. :) <3
       Odpisałam mu:
- No u mnie prawie wszystko dobrze... Bo wiesz... Rodzice jutro lecą, ale dam radę. A dobrze mi się spało. :) Dziękuję, że mnie rozumiesz i w ogóle, za to, że jesteś, że mnie wspierasz. Dziękuję. <3 Zaraz będziemy na miejscu. :)
       Po krótkiej chwili otrzymałam odpowiedź:
- Nie dziękuj. :) Ok, miłej zabawy. ;)
        Napisałam mu:
- Dziękuję <3
        Po około 5 minutach byliśmy już na miejscu.Rozłożyliśmy koc, wypakowaliśmy wszystko to co tutaj zabraliśmy i usiedliśmy na kocu. Trochę porozmawialiśmy, a potem Diego zaproponował, żebyśmy zagrali w piłkę. Ja miałam być z mamą, a Diego z tatą. Wszyscy się zgodziliśmy i ustaliliśmy co i jak i trochę pograliśmy. Potem pograliśmy w siatkówkę, kąpaliśmy się i ogólnie spędziliśmy wspólnie cały dzień.
       Gdy wróciliśmy było koło 20, jednak nie poszłam jeszcze spać - pomogłam się im spakować. Trochę tego mieli. Po dwóch godzinach byli już spakowani, więc poszłam wziąć szybki prysznic i poszłam do swojego pokoju, ułożyłam się do snu i po dłuższej chwili zasnęłam.


------------
Obiecałam, więc dodaję.  :)
Mam nadzieję,  że się podoba. ;)
Może dziś dodam rozdział 31, ale to dopiero wieczorem :)

niedziela, 26 października 2014

Rozdział 29

*Jennifer*
        Zaczęliśmy się całować, ale przerwał nam... dzwoniący do mnie telefon. Dzwoniła Martina.
- Ta to ma wyczucie czasu. - mruknęłam i odebrałam.
- Hej. - powiedziała.
- Hej. - powiedziałam. - Wiesz, miałam niedługo właśnie do ciebie dzwonić, bo muszę powiedzieć ci o czymś ważnym. Spotkamy się dzisiaj?
- Jasne, a o której? Za jakąś godzinę? W naszej ulubionej kawiarni?
- Okej to do zobaczenia.
- Pa. - rozłączyłam się.
        Pogadałam jeszcze trochę z Neymarem, a potem odprowadził mnie do kawiarnii. Pocałował mnie namiętnie i poszedł, ja zaś czekałam na Martinę. Trochę na nią czekałam, ale na szczęście już przyszła.
- Cześć, Jenn. - powiedziała i pocałowała mnie w policzek, następnie usiadła na krześle.
- Cześć, Tini. - przywitałam się.
- Zamówimy coś? - spytała.
- Jasne.
        Zamówiłyśmy cappuccino. Po chwili otrzymałyśmy zamówienie. Spojrzałam na przyjaciółkę.
- Tini, mam ci coś ważnego do powiedzenia. - powiedziałam.
- Co takiego? - zapytała.
- Dzisiaj dowiedziałam się, że wyprowadzamy się z Brazylii. Za dwa dni. Lecimy do Hiszpanii, a dokładniej to do Barcelony. Lecimy tam ze względu na pracę. Moi rodzice dostali tam świetną pracę... Zapytałam się rodziców, czy mogę sama zostać tutaj, w Brazylii. Bo przecież mam tutaj rodzinę, przyjaciół, a przede wszystkim ciebie i Ney'a. Rodzice powiedzieli mi, że muszą się jeszcze zastanowić. Dzisiaj dadzą mi odpowiedź. - powiedziałam.
- Nie wiem co ci powiedzieć, Jenn... Zaskoczyłaś mnie tą informacją. Mam tylko nadzieję, że zostaniesz tutaj, a jak nie... To cóż, jeśli nie zostaniesz tutaj, to mam nadzieję, że będziemy się odwiedzać?
- Oczywiście, że tak, Tini! - powiedziałam z uśmiechem i przytuliłam ją. - Wiesz co, ja się już będę zbierać.
- Daj znać jak już się dowiesz co twoi rodzice postanowili...
- Jasne. To pa.
- Pa.
        Wyszłam z kawiarni i ruszyłam w stronę domu. Bardzo bałam się co mi powiedzą. Gdy stanęłam przed drzwiami mojego domu, wzięłam głęboki oddech. Weszłam do środka. Ściągnęłam buty i poszłam do jadalni.
- Mamo, tato, Diego, możecie tutaj przyjść? Jestem w jadalni! - krzyknęłam.
       Po chwili wszyscy przyszli i usiedli na krzesłach. Nastała cisza.
- I co? - zapytałam ciekawa. - Mogę zostać tutaj w Brazylii?
- Tak, możesz. - powiedziała mama.
- Naprawdę? - spytałam z niedowierzaniem, podbiegłam do mamy i taty i mocno ich przytuliłam.
- Tylko masz dzwonić tak często, jak tylko się da, pamiętaj. Masz uważać.
- Oczywiście, postaram się dzwonić codziennie. I tak, będę uważać. - obiecałam. - Będzie mi was strasznie brakowało. - powiedziałam. - Ale będziemy się widywać.
- Nam ciebie też będzie strasznie brakowało. - powiedziała. - Ale będziemy się widywać. - powtórzyła po mnie i uśmiechnęła się.
- Pójdę już do siebie. Późno jest już trochę. Dobranoc! - powiedziałam i ruszyłam ku schodom.
- Dobranoc. - powiedzieli.
        Weszłam do swojego pokoju, usiadłam na łóżku i wyjęłam telefon z kieszeni. Zadzwoniłam do Neymara. Odebrał już po pierwszym sygnale.
- Cześć. - powiedziałam, udając smutną.
- Cześć. - przywitał się. - I co? Zostajesz? - zapytał drżącym głosem.
- Niestety, ale... wyprowadzam się z Brazylii. - chciałam zobaczyć, jak zareagowałby na taką wiadomość.
- Aaale jjak tto? - zapytał z niedowierzaniem w głosie.
- Żartuję! - prychnęłam. - Zostaję! Zostaję tutaj w Brazylii! Z tobą! - zaczęłam krzyczeć szczęśliwa.
- Naprawdę? Nawet nie wiesz jak się cieszę! - również zaczął krzyczeć. -Ej, ale nie strasz mnie już tak nigdy więcej. Myślałem, że naprawdę się wyprowadzasz.
- Ja też się bardzo cieszę. Wiesz co, będę już musiała kończyć, bo jestem strasznie zmęczona. Kocham cię, pa, dobranoc.
- Ja ciebie też kocham, pa, dobranoc. - rozłączył się.
        Wstałam, podeszłam do szafy i wyjęłam piżamę. Wzięłam z biurka moją kosmetyczkę i poszłam do łazienki. Mimo, że byłam strasznie zmęczona, postanowiłam wziąć długą i relaksującą kąpiel. Po kąpieli ubrałam się w piżamę, umyłam zęby i poszłam do swojego pokoju. Odłożyłam kosmetyczkę na miejsce i położyłam się na łóżku. Po chwili zasnęłam.

----------
A oto rozdział 29 :)
Może jeszcze dziś dodam rozdział 30, a jeśli nie to jutro rano ;)

Rozdział 28

*Jennifer*
*2 tygodnie później*
        Obudziły mnie promienie słoneczne, które wpadały do mojego pokoju. Niechętnie wstałam z łóżka i poszłam do łazienki, aby wziąć szybki prysznic. Po prysznicu poszłam zrobić sobie śniadanie. Po śniadaniu, postanowiłam, że pójdę na spacer. Spacerowałam sobie po parku. Po około godzinie poszłam do domu. Gdy weszłam do domu, poszłam do swojego pokoju i postanowiłam, że zadzwonię do Neymara. Wyjęłam telefon z kieszeni i wybrałam jego numer. Odebrał po dwóch sygnałach.
- Hej. - przywitałam się.
- Cześć. - powiedział. - Co porabiasz? - zapytał.
- A nic takiego. - mruknęłam. - A ty?
- Ja niedawno wstałem i teraz właśnie jem śniadanie.
- Smacznego.
- Dzięki. Spotkamy się dzisiaj?
- Jasne, a o której i gdzie?
- No nie wiem, przyjdę po ciebie o piętnastej i pójdziemy sobie gdzieś.
- Okej to pa.
- Pa. - rozłączyłam się.
         Wzięłam laptopa z biurka i usiadłam na łóżku. Gdy już miałam go włączyć, usłyszałam głos mamy.
- Jenn, zejdź, proszę na chwile na dół!
- Już idę! - krzyknęłam.
        Odłożyłam laptopa na biurko i zeszłam po schodach. Potem poszłam do jadalni - bo stamtąd dochodziły głosy mojej rodziny. Mama, tata i Diego siedzieli przy stole i mieli bardzo poważne miny. Niepewnie usiadłam na wolnym krześle.
- Hej. - powiedziałam niepewnie. - Coś się stało?
- Musimy wyprowadzić się z Brazylii. - oświadczyła mama, a mnie kompletnie zamurowało.
- Co? Ale jak to? Dlaczego? - spytałam smutna.
- Ze względu na pracę. - powiedziała. - Dostałam świetną pracę w Hiszpanii, w Barcelonie,  tata również dostał tam pracę. Przykro mi, naprawdę. Wiem, że jest Wam ciężko, bo macie tu przyjaciół, a ty Jenn, masz tutaj chłopaka, ale musimy. - widać było, że też jest jej ciężko.
        Podeszłam do niej i mocno ją przytuliłam. Obie miałyśmy łzy w oczach. Wszyscy mieliśmy.
- Kiedy lecimy? - zapytałam.
- Za dwa dni. - powiedział tata.
- A czy... czy mogę zostać tutaj? - zapytałam niepewnie.
- Sama? - zapytała mama.
- No tak... Jestem przecież już pełnoletnia...
- No nie wiem. - powiedział tata.
- Proszę. Obiecuję, że będę codziennie dzwonić. Będziemy się też widywać. Nie zbyt często, ale będziemy.
- Musimy jeszcze to przemyśleć. - powiedziała mama.
- Dobrze, dacie znać mi jeszcze dzisiaj?
- Tak. - powiedzieli równocześnie.
- Okej ja muszę już iść, bo umówiłam się z Neymarem. Niedługo wrócę. Pa
- Pa.
        Właśnie gdy miałam zamiar wychodzić, zadzwonił dzwonek do drzwi. Otworzyłam. Był to Neymar.
- Hej. - powiedziałam i pocałowałam go w policzek na przywitanie.
- Cześć. - powiedział uśmiechnięty.
- To gdzie idziemy? - zapytałam.
- Może chodźmy do parku?
- No dobrze.
        Złapał mnie za rękę i ruszyliśmy w stronę parku. Przez całą drogę do parku myślałam. Czy moi rodzice zgodzą się, żebym została w Brazylii? Mam nadzieję, że tak. Jestem już przecież pełnoletnia. Znalazłabym jakąś pracę... Ale dlaczego aż tak chcę zostać w Brazylii? Na pewno, ze względu na mojego chłopaka. Związek na odległość nie jest dobrym pomysłem. A co jeśli Ney by mnie zostawił?
        Moje rozmyślania przerwał właśnie Neymar. Dopiero po chwili, zorientowałam się, że jesteśmy już w parku.
- Co taka zamyślona i smutna? - zapytał, gdy usiedliśmy na jednej z ławek.
- Słuchaj, muszę ci o czymś powiedzieć. - oznajmiłam.
- Tak? Co takiego? - zapytał zaniepokojony.
- Dzisiaj, całkiem niedawno, dowiedziałam się, że musimy wyprowadzić się z Brazylii. Ja, Diego i nasi rodzice.  Za dwa dni lecimy do Hiszpanii, do Barcelony. Moi rodzice znaleźli tam pracę. Spytałam się ich, czy mogę zostać tutaj, w Brazylii. Powiedzieli mi, że pomyślą jeszcze. Dzisiaj dadzą mi odpowiedź. Ja naprawdę nie chcę jechać. Mam tutaj rodzinę, przyjaciół, a przede wszystkim ciebie. - powiedziałam i wybuchłam płaczem, Ney przytulił mnie mocno.
- Nie martw się. - powiedział. - Spójrz mi w oczy. - poprosił, a ja zrobiłam to o co mnie poprosił. - Zostaniesz tutaj, tak?
- Nie wiem, to zależy od moich rodziców.
- A ja czuję, że zostaniesz tutaj. Głowa do góry. Wszystko będzie dobrze. - gdy to powiedział, pocałował mnie bardzo namiętnie.
- Tak myślisz?
- Tak, tak myślę. - powiedział z uśmiechem.
        Zaczęliśmy się całować, ale przerwał nam...



----------------
Mam nadzieję, że się podoba;)
Jeśli chcecie to mogę dodać jeszcze dzisiaj  z 2 rozdziały albo nawet i 3... Tylko pytanie: czy chcecie ? :)  

sobota, 25 października 2014

Rozdział 27

*Jennifer*
        Nazajutrz obudziło mnie szczekanie psa. No tak, muszę wyjść z Abi na spacer. Niechętnie wstałam, ubrałam się w różową bluzkę z krótkim rękawkiem, do tego krótkie spodenki jeansowe i trampki.
        Po około godzinie wróciłam. Zjadłam śniadanie i poszłam do swojego pokoju. Miałam kilka nieodebranych połączeń. Od Neymara. Zadzwoniłam do niego.
- Halo? - usłyszałam jego głos.
- Hej, dzwoniłeś.
- Cześć, tak dzwoniłem. Bo moja siostra idzie dzisiaj do swojej koleżanki na noc, rodzice idą do znajomych na kawę.
- No i co w związku z tym? - spytałam.
- Więc będę miał wolny dom, więc chciałem spytać, czy byś nie chciała przyjść do mnie na noc.
- Chętnie. - powiedziałam. - A o której mam do ciebie przyjść?
- Przyjdę po ciebie tak o 15. Co ty na to?
- Okej. To pa, do zobaczenia.
- Do zobaczenia, pa. - rozłączył się, a ja zaczęłam się pakować. Spakowałam ubrania, które ubiorą na jutro oraz piżamę, bieliznę, kosmetyczkę. Po spakowaniu, poszłam poinformować rodziców, że zaraz tu będzie po mnie Ney. Powiedziałam im też o tym, że zostaję u niego na noc. Po chwili przyszedł Neymar. Wziął ode mnie torbę i zaczęliśmy iść w stronę jego domu.
        Jego dom był ogromny, prawie tak jak mój, tylko ja miałam chyba trochę mniejszy. W środku wyglądał jeszcze lepiej. Neymar pokazał mi swój pokój. Zostawiliśmy w jego pokoju moją torbę i udaliśmy się na dół do salonu. Ney zaproponował, żebyśmy obejrzeli horror. Nie mając nic przeciwko, zgodziłam się. Neymar poszedł po popcorn, a ja usiadłam na kanapie i czekałam na mojego chłopaka, który po chwili wrócił z miską pełnego popcornem. Miskę z popcornem postawił na stoliku, a on podszedł do półki z filmami i wybrał jakiś tam horror, włączył go i usiadł koło mnie na kanapie. Przysunął się do mnie jak najbliżej, objął mnie ramieniem, a ja położyłam głowę na jego ramieniu. Horror był naprawdę bardzo straszny. Bałam się i to mocno. Jednak pod końcówkę filmu, Neymar zaczął mnie namiętnie całować, oddawałam każdy pocałunek.
- A film? - zapytałam między pocałunkami.
- I tak to już końcówka. - mruknął.
        Wziął mnie na ręce i zaniósł do swojego pokoju. Położył mnie delikatnie na łóżku, nie przestając mnie całować. Zdjęłam z niego koszulkę, którą potem gdzieś rzuciłam i ujrzałam jego umięśniony tors. Przejechałam po nim opuszkami palców. Neymar nie pozostał mi dłużny i ściągnął mi moją bluzkę. Potem pozbyliśmy się reszty ubrań.
- Na pewno chcesz? - zapytał zdyszany Ney.
- Tak. Kocham cię. - powiedziałam.
- Kocham cię.
        I zrobiliśmy to...
        Rano obudził mnie mój chłopak, który całował moje ramię. Przeciągnęłam się, otworzyłam oczy i odwróciłam głowę w stronę Neymara. Uśmiechnął się do mnie, a ja odwzajemniłam uśmiech.
- Cześć, kochanie. - przywitał się. - I jak się spało? - zapytał.
- Hej, kotku. - powiedziałam. - A bardzo dobrze, a tobie? - spytałam.
- Wspaniale. Jesteś głodna? Co powiesz na śniadanie?
- Powiem, że z chęcią. - uśmiechnęłam się, a on odwzajemnił uśmiech.
        Ubraliśmy się i zeszliśmy na dół, trzymając się za ręce. Przygotowaliśmy wspólnie śniadanie. Nie obyło się bez wygłupów. Po przepysznym śniadaniu, poszliśmy na spacer, potem Ney mnie odprowadził do domu. Powiedział, że dzisiaj przyjdzie po mnie, bo chce przedstawić mnie swoim rodzicom.
       Zgodziłam się, ale bardzo denerwowałam się tym spotkaniem. Nie wiedziałam jak mam się zachowywać... Na szczęście porozmawiałam z mamą, która mnie wysłuchała i poradziła mi. Potem poszłam się uszykować na spotkanie z jego rodzicami. Potem przyszedł po mnie Ney i poszliśmy do jego domu, w którym czekali już na nas jego rodzice. Tak strasznie się denerwowałam, a zupełnie niepotrzebnie! Polubiłam od razu rodziców Ney'a. Oni chyba zresztą mnie też. Bardzo dobrze rozmawiało mi się z jego mamą. Potem, gdy Neymar odprowadził mnie już do domu, zaproponowałam mu, żeby on poznał moich rodziców. Widziałam po nim, że się troszeczkę denerwował. Wszedł ze mną do środka. Widać było, że polubił moich rodziców, a oni go, z czego się ucieszyłam. Ney nie posiedział u nas zbyt długo, gdyż musiał już iść do domu.


-------
A oto rozdział 27 :)
I pytanko: czy chcecie abym jutro dodała rozdział 28 ??  :) A może nawet i 29 ? :)

Rozdział 26

*Jennifer*
*2 dni później*
        Obudził mnie dzwoniący telefon. Był to Neymar, więc odebrałam.
- Hej kochanie. - przywitał się. - Co dzisiaj porabiasz? - zapytał.
- Cześć. - również się przywitałam. - A nic dzisiaj takiego nie zamierzam, a ty? - spytałam.
- Więc zapraszam cię dzisiaj na naszą w sumie to pierwszą randkę. - powiedział.
- Naprawdę?
- Tak. Przyjdę po ciebie o siedemnastej. - powiedział. - Pa.
- Pa. - rozłączyłam się.
        Byłam zdziwiona i jednocześnie bardzo szczęśliwa. To będzie nasza w sumie pierwsza randka.
        Spojrzałam na zegarek, który wskazywał równą godzinę 11. Postanowiłam, że już pomału zacznę się szykować na randkę. Trochę za wcześnie, ale lepiej tak, niż potem bym musiała się martwić, że z czymś nie zdążę, a tak to wszystko na spokojnie.
        Zeszłam na dół do kuchni, w której stała już mama i robiła śniadanie.
- Hej. - przywitałam się. - Masz dzisiaj wolne?
- Hej. Tak, dzisiaj mam wolne. - powiedziała. - Gdzieś się wybierasz? - zapytała.
- Ehm, tak. - powiedziałam. - Bo wiesz... No mój chłopak zabiera mnie dzisiaj na randkę...
        Mama ucieszyła się bardzo. Oczywiście chciała go już poznać, jednak powiedziałam jej, że wszystko w swoim czasie.
        Po śniadaniu, udałam się do łazienki i wzięłam długą, relaksującą kąpiel. Potem musiałam już iść na obiad, więc poszłam do jadalni, w której zjadłam pyszny obiad. Po obiedzie udałam się do swojego pokoju. Podeszłam do szafy i zaczęłam się zastanawiać co ubiorę na randkę. Postanowiłam, że ubiorę czerwoną sukienkę do kolan, do tego czarne buty na obcasie, biżuterię w kolorze złotym. Po ubraniu się zrobiłam makijaż - nie za mocny, akurat w sam raz. Włosy upięłam w wysokiego koka.
        Gdy zeszłam na dół, mama, tata i Diego gwizdnęli z wrażenia. Oczywiście tata i Diego zaczęli się wypytywać z jakiej to okazji, gdzie idę, a co najważniejsze - z kim idę. Powiedziałam im...
        Punktualnie o siedemnastej, przyszedł po mnie Neymar. Miał ubraną białą koszulę i do tego czarne jeansowe spodnie. Wyglądał bardzo przystojnie... Co ja gadam! On zawsze jest przystojny!!!
        Pocałował mnie na przywitanie w policzek, oczywiście nie obeszło by się bez komplementu - powiedział, że wyglądam fantastycznie.
        Potem udaliśmy się na naszą randkę. Gdy szliśmy, w pewnym momencie, Neymar wyjął z kieszeni przepaskę. Spojrzałam na niego pytająco, chociaż wiedziałam już, co zamierza z nią zrobić.
- Żebyś nie podglądała. - wyjaśnił.
- Wiem, wiem.
        Zawiązał mi przepaską oczy, także nic nie widziałam. Złapał mnie za ramiona i zaczął prowadzić... gdzieś.
       Poczułam, że nie jesteśmy już na dworze, tylko w jakimś budynku. Neymar stanął, co spowodowało, że i ja stanęłam. Odwiązał przepaskę, a moim oczom ukazał się pięknie nakryty stolik, na którym paliły się świeczki. Wyglądało to bardzo pięknie. Spostrzegłam, że znajdowaliśmy się w jakiejś restauracji. Kilka innych stolików było zajętych przez inne pary, osoby. Podeszliśmy do stolika. Neymar odsunął dla mnie krzesło. Usiadłam, a on usiadł na przeciwko mnie. Po chwili przyszedł kelner, więc złożyliśmy zamówienie. Po około 20 minutach, zamówienie przyszło, więc zaczęliśmy jeść. Gdy zjadłam, spojrzałam na Neymara. Okazało się, że on też już zjadł i też się na mnie patrzył.
- I jak? Podoba ci się? - zapytał.
- Tak, i to bardzo. - przyznałam.
- Kocham cię. - powiedział, cały czas patrząc mi w oczy.
- Kocham cię. - powtórzyłam.
        Pocałowaliśmy się bardzo namiętnie. Chwilę jeszcze posiedzieliśmy, ale potem wyszliśmy z restauracji. Neymar odprowadził mnie do domu. Przed wejściem do domu, podziękowałam mu za dzisiejszą randkę i kolację, pocałowałam go i weszłam do domu.
        Gdy tylko weszłam do domu, mama zaczęła zasypywać mnie pytaniami. Po około 30 minutach, mogłam już iść do siebie, ale poszłam jeszcze do łazienki, wzięłam szybki prysznic, przebrałam się w piżamę i dopiero potem poszłam do swojego pokoju. Położyłam się na łóżku, otuliłam się kołdrą i zasnęłam.


---------
A oto rozdział 26 :D
A mam takie pytanko: czy chcecie żebym dodała już dziś rozdział 27 ?
Kto chce ??  :)

niedziela, 19 października 2014

Rozdział 25

*Jennifer*
        Obudziły mnie promienie słoneczne, które przebijały się przez okno do mojego pokoju. Nie chcąc wstać, poleżałam sobie jeszcze chwilę. Przekręciłam się na drugi bok i przykryłam się cała kołdrą. Jednak nic nie trwa wiecznie, więc po paru minutach musiałam już wstawać. Musiałam przecież się uszykować. Podeszłam do szafy i wyciągnęłam rzeczy, które dzisiaj ubiorę oraz strój kąpielowy. Wzięłam ręcznik i w podskokach pognałam do łazienki. Wzięłam szybki, ale relaksujący prysznic. Ubrałam już strój kąpielowy, a na to moje ubrania, które tylko na plaży zdejmę i będę już w stroju. Stwierdziłam, że nie będę robiła makijażu, bo idę przecież na plażę, więc pewnie będziemy się kąpać, więc po co? Żeby być potem rozmazana? Nie. Włosy związałam w wysokiego kucyka. Następnie udałam się do kuchni, w celu przygotowania sobie śniadania. Zrobiłam sobie tylko kanapkę z szynką i z serem. Gdy zjadłam, poszłam jeszcze na górę do swojego pokoju, aby spakować się na plażę. Z szafy wyjęłam niewielką torbę plażową, do której spakowałam ręcznik, okulary przeciwsłoneczne i butelkę wody mineralnej. Gdy byłam już całkowicie gotowa, wyszłam z pokoju i zeszłam po schodach na dół. Gdy byłam już na dole, rozległ się dzwonek do drzwi. Podeszłam szybko do lustra, poprawiłam fryzurę i poszłam otworzyć drzwi. W drzwiach stał Neymar. Przywitaliśmy się całusem i poszliśmy w stronę plaży. Ney powiedział, że ślicznie wyglądam, a ja oblałam się rumieńcem. Zobaczyłam, że mój chłopak trzyma w ręku koc, z czego się ucieszyłam, bo zupełnie zapomniałam o kocu. Miał też ze sobą jakąś torbę plażową. Gdy doszliśmy na plażę, rozłożyliśmy koc blisko wody. Usiadłam na kocu, wyjęłam z torby okulary przeciwsłoneczne, które założyłam na nos i położyłam się. Neymar położył się obok mnie. Zamknęłam oczy. Zasnęłam...
        Obudził mnie Neymar pocałunkiem w usta. Oddałam pocałunek. Oderwałam się od niego i spojrzałam mu prosto w oczy.
- Idziemy popływać? - zapytał z uśmiechem.
- Wiesz, mi się tak tu fajnie leży. - powiedziałam. - Może potem. - uśmiechnęłam się i zamknęłam oczy.
- Ej no, ale ja chcę popływać. - zaczął marudzić.
- No to idź. - mruknęłam.
- Ale ja chcę z tobą. - powiedział.
- A ja chcę jeszcze trochę poleżeć. - oznajmiłam. - Może potem, okej?
- Nie, nie okej. - powiedział i wziął mnie na ręce. Momentalnie otworzyłam oczy. Zaczęłam się wyrywać, ale nie miałam szans. Był silniejszy. Niósł mnie w stronę wody.
- Ney... proszę... - zaczęłam go błagać.
- Będzie super... - nalegał.
- Tak będzie super jak ja cię wrzucę do tej wody. - powiedziałam ze złością.
- Prędzej ja ciebie. - zaczął się śmiać, akurat wszedł do wody. Zanurzał się coraz głębiej. Woda sięgała mu teraz do brzucha, więc byłam trochę ochlapana już wodą. Zaczęłam się wyrywać i bić go po ramieniu, ale nic to nie dawało - żadnych rezultatów. Nagle zjawiłam się w wodzie. Woda była okropnie zimna.
- Idiota! - zaczęłam krzyczeć. - Jesteś nienormalny! - ruszyłam w kierunku brzegu, jednak nie mogłam, bo złapał mnie za ramię i przyciągnął do siebie.
- Puść mnie. - powiedziałam wkurzona. - Żarty żartami, ale bez przesady! Woda jest lodowata!
- Nie przesadzaj. - powiedział. - Zobacz, ja się kąpię. W sumie to nie tylko ja. O, widzisz? Inni też się kąpią.
- No wybacz, ale dla mnie ta woda jest lodowata, tak?
- Może jeszcze powiesz, że jest taka jak wtedy jak zatonął Titanic? - zaśmiał się.
- Puść mnie. - wyrwałam mu się i popłynęłam w stronę brzegu. Usiadłam na koc, wyjęłam ręcznik z torby i otuliłam się nim. Było mi strasznie zimno, może jemu nie, ale mi tak. Cała trzęsłam się z zimna. Całe szczęście, że słoneczko ładnie grzało. Położyłam się z powrotem na koc. Po chwili poczułam, że obok mnie, ktoś się kładzie. Wiedziałam kto to. Przyciągnął mnie do siebie, ja cicho westchnęłam. Otworzyłam oczy i spojrzałam na niego. Neymar usiadł, ja też po chwili usiadłam.
- Przepraszam. - powiedział.
- Nic się nie stało. - westchnęłam. - Masz dzisiaj trening? - zapytałam.
- Tak, mam. - odpowiedział.
- A o której? - spytałam.
- O czternastej. - oznajmił. - Idziesz też?
- Pójdę. - powiedziałam.
- To super, może już chodźmy? - zapytał. - Przyjdę po ciebie po trzynastej.
- Okej.
        Wzięłam łyka wody mineralnej, którą tu sobie wzięłam. Spakowałam ręcznik i włożyłam okulary przeciwsłoneczne. Pomogłam Neymarowi wytrzepać koc. Potem Ney mnie odprowadził do domu. Przyszedł po mnie po trzynastej i udaliśmy się na trening. Grali dzisiaj jakiś mecz. Oczywiście drużyna mojego chłopaka wygrała, z czego byłam ogromnie dumna i szczęśliwa. Potem udaliśmy się do kawiarni na kawę. Następnie Neymar odprowadził mnie do domu.



----
A oto rozdział 25 :)
Mam nadzieję, że się podoba ;)
Proszę o komentarze;)

niedziela, 12 października 2014

Rozdział 24

*Jennifer*
        Po lodach, postanowiliśmy, że pójdziemy do kina. Chłopacy chcieli iść na jakiś horror, a my z Tini na jakiś tam romans. Jednak zrobiłyśmy z Martiną maślane oczka i ładnie ich poprosiłyśmy... Po długich namowach, zgodzili się. Kupiliśmy bilety, potem popcorn i napoje. A potem udaliśmy się do sali. Chłopacy oczywiście udali się tam z miną męczenników. Dopiero zaczynały się reklamy. Jak ja ich nienawidzę! Jeszcze jakby były krótkie, to bym jeszcze jakoś wytrzymała, a tak? Długie, nudne, które zabierają tylko czas. Cenny czas.
        Zajęliśmy swoje miejsca. Siedziałam koło Neymara i koło Tini, czyli w środku, Oscar siedział koło Martiny. Po długich, bezsensownych reklamach, zaczął się film.
        Po około 15 minutach, zobaczyłam, że Ney śpi. Głowę miał opartą na moim ramieniu. Wyglądał tak uroczo, gdy spał. Ostrożnie - nie chcąc budzić mojego chłopaka - wyjęłam telefon z kieszeni i zrobiłam mu kilka zdjęć. Schowałam telefon z powrotem do kieszeni i wróciłam do oglądania.
        Gdy film się skończył i zapalili światła, byłam strasznie przymulona i zmęczona, prawie zasypiałam. Chłopacy mieli rację - mogłyśmy iść z nimi na ten horror. Film, na którym byłyśmy był totalną beznadzieją. Był nudny, nużący, bezsensowny... Irytował mnie i to strasznie. Cóż, następnym razem pójdziemy na horror. Tam to chociaż będą jakieś emocje, a nie! Przynajmniej będę się bała i nie mogła zasnąć po nocach, ale lepsze to niż "oglądanie" czegoś, co jest nudne i monotonne. Myślałam już, że ten film nigdy się nie skończy. Gdy się skończył, odetchnęłam z ulgą.
        Spojrzałam na mojego chłopaka. Cały czas spał. Uśmiechnęłam się sama do siebie. Postanowiłam go obudzić, ale przed obudzeniem, ręką potargałam mu jego boskie włosy, które oczywiście miał ułożone. Pocałowałam go w policzek na pobudkę. Otworzył oczy. Swój wzrok od razu skierował na mnie. Uśmiechnął się do mnie. Podniósł się do pozycji siedzącej. Gdy zobaczyłam jego włosy, które mu potargałam - były ułożone w różne strony, wybuchłam śmiechem. Zdezorientowany, spojrzał na mnie pytającym wzrokiem.
- Nie, nic. - wyjaśniłam. - Idziemy? - zapytałam wszystkich.
- Jasne. - odpowiedzieli.
        Zerwaliśmy się z miejsc i wyszliśmy z sali. Wszyscy poszliśmy do toalety. Oczywiście ja z Martiną do damskiej, a oni do męskiej. Po chwili wyszłyśmy z Martiną, a naszych chłopaków nadal nie było. Postanowiłyśmy, że usiądziemy w takiej jakby poczekalni. Po około 10 minutach przyszli.
- Co tak długo? - zapytałam. - Nie mogliście szybciej?
- Byłoby szybciej, gdyby nie Neymar. Musiał ułożyć tą swoją fryzurę. - powiedział Oscar.
- No bo ktoś - zaczął Ney - już nie powiem kto - spojrzał na mnie znacząco - potargał mi moją fryzurę.
- Ojej, ale mi przykro, tak, że aż wcale. - zaśmiałam się. - Mieliście rację, chłopaki. - powiedziałam.
- To znaczy? - zapytał Oscar.
- Mogłyśmy iść z wami na ten horror. - wyjaśniłam. - Nie dziwię się, że Ney zasnął. - zaśmiałam się.
- Dokładnie. - potwierdziła Martina. - Ten film był tak nudny, że aż sama prawie zasnęłam!
- Która godzina? - zapytałam.
- Czekaj, zaraz sprawdzę. - powiedziała przyjaciółka, wyjmując swój telefon z kieszeni. - Jest 22:30!
- Co? - odparłam zaskoczona. - Już? To ja już się będę zbierać!
        Neymar zaproponował mi, że mnie odprowadzi, a Oscar zaproponował Tini. Pożegnaliśmy się i razem z moim chłopakiem poszliśmy w stronę mojego domu.
        Mój chłopak. Jak to ładnie brzmi - mój chłopak... Kilka dni temu, nie pomyślałabym, że będę miała chłopaka, a tu proszę.
        Idąc do domu, trzymając za rękę Neymara, przypomniało mi się, że nie podziękowałam Oscarowi! Kurczę! Nagle wpadłam na pomysł - postanowiłam, że później, jak wrócę do domu, to napiszę lub zadzwonię do Tini, żeby podała mi jego numer. Wtedy będę mogła umówić się z nim na spotkanie i właśnie wtedy będę mogła mu podziękować.
- Umówimy się jutro... tylko sami... we dwójkę... - powiedział kuszącym głosem.
- No wiesz... - chciałam się z nim podroczyć.
- No ej. Dzisiaj byliśmy z przyjaciółmi, a jutro chcę, żebyśmy poszli sobie gdzieś sami...
- Hm no dobrze. - powiedziałam po chwili.
- Już nawet wiem gdzie. - oznajmił zagadkowym tonem.
-  Tak? - zapytałam. - W takim razie gdzie?
- Niespodzianka. - powiedział.
- Chcę wiedzieć.
- A ja chcę, żebyś miała niespodziankę.
- A ja chcę, żebyś mi powiedział. Proszę, proszę, proszę! - zrobiłam dość przekonywującą minę.
- No dobrze. Pójdziemy na plażę! - powiedział z entuzjazmem.
- Naprawdę? O jak fajnie! Miałam się wybrać na plażę, ale zupełnie nie miałam czasu.
- Cieszę się, że ci się podoba. - powiedział. - Jesteśmy już.
- O, już. - zdziwiłam się. - A o której idziemy na plażę?
- Przyjdę po ciebie tak o 11.
- Okej no to do zobaczenia jutro. - pocałowałam go w policzek na pożegnanie i poszłam do domu.
        Okazało się, że rodzice jeszcze nie spali, tylko siedzieli w salonie i oglądali film. Porozmawiałam z nimi chwilę. Powiedzieli mi, że mają niedługo zamiar wybrać się do kina. Odradziłam im tego filmu, na którym dzisiaj byłam z moim chłopakiem, Martiną i Oscarem, chłopakiem Tini. Nie wspomniałam im, że mam chłopaka. Może jutro im powiem. Sama jeszcze nie wiem. Po krótkiej rozmowie, udałam się do swojego pokoju, rzuciłam się na łóżko i zasnęłam.


----------
A oto rozdział 24 :)
Mam nadzieję, że się podoba.
Proszę o komentarze.  ;)

sobota, 11 października 2014

Rozdział 23

*Jennifer*
        Po około 10 minutach, przyszedł Diego. Pomogłam mu nakryć do stołu. Potem przyniósł talerz pełen przepysznych naleśników.
- Smacznego. - powiedziałam, nakładając sobie naleśnika na talerz.
- Dzięki i wzajemnie. - powiedział.
        Gdy skończyliśmy jeść, spojrzałam na Diego.
- Ja zaraz wychodzę, bo umówiłam się z Martiną. - oznajmiłam, wstając.
- To dobrze się nawet składa, bo umówiłem się już z kolegą z klasy. - powiedział uśmiechnięty.
        Poszłam na górę po torebkę, zeszłam na dół i wyszłam z domu. Poszłam pod dom Tini. Zadzwoniłam dzwonkiem. Po chwili otworzyła mi uśmiechnięta Martina.
- O hej. - powiedziała, całując mnie w policzek na przywitanie. - Możemy już iść. - powiedziała, zamykając drzwi. - To gdzie idziemy? - spytała.
- Może chodźmy do jakiejś kawiarni? - zapytałam.
- To bardzo dobry pomysł. - stwierdziła. - A więc chodźmy.
         Po około 20 minutach, doszłyśmy do naszej ulubionej kawiarni. Zamówiłyśmy obie po kawie i zajęłyśmy miejsca przy jednym ze stoliczków.
- Co masz mi ważnego do powiedzenia? - spytała bardzo ciekawa, patrząc na mnie z uśmiechem, ale wyczuwałam, że trochę się denerwuje.
- No bo widzisz... - zaczęłam. - Jak wyszłam od ciebie z domu i zaczęłam iść w stronę mojego domu to... Neymar mnie zatrzymał i poprosił mnie, abyśmy porozmawiali...
- Tak? I co było dalej? - zapytała.
- Poszliśmy do parku. Okazało się, że Oscar powiedział mu o tym... no wiesz.
- Wiem, wiem. - powiedziała lekko zaskoczona.
- No i on mi potem powiedział, że się we mnie zakochał...
- To dlaczego ci nie powiedział o tym?
- Ponieważ on też się bał, że jak mi powie o tym, to że go wyśmieję. - powiedziałam. - Tak samo jak ja. Nie pamiętasz? Też się bałam, że jak mu o tym powiem, to że on mnie wyśmieje.
- Pamiętam. - potwierdziła, kiwając głową. - I co teraz? - spytała ciekawa.
        Akurat przyszło nasze zamówienie. Wzięłam łyk kawy i spojrzałam na Tini z uśmiechem.
- Jesteśmy razem. - powiedziałam.
- Naprawdę? - spytała z niedowierzaniem. - To wspaniale! Tak się cieszę! - podeszła do mnie i mocno mnie przytuliła.
- Tak, naprawdę. - powiedziałam, gdy usiadła na swoje miejsce. - I wiesz co? To dzięki Twojemu chłopakowi, bo gdyby nie on to pewnie i dzisiaj bym się zastanawiała czy powiedzieć Neymarowi o tym. Muszę mu za to podziękować.
- Mam pomysł. - oznajmiła. - Może zadzwonimy do naszych chłopaków i poprosimy ich, aby podeszli tutaj pod tę kawiarnię i wszyscy gdzieś razem wyskoczymy? - zaproponowała Tini.
- Tak, to dobry pomysł. - przyznałam. - To co? Dzwonimy?
- Jasne.
        Wyjęłam telefon z torebki i zadzwoniłam do Neymara. Odebrał po drugim sygnale.
- Cześć. - powiedziałam.
- Hej. - powiedział. - I jak tam? Możemy się już spotkać? - spytał z nadzieją w głosie.
- Wiesz, plany się trochę zmieniły. - powiedziałam. - Martina wpadła na pomysł, żebym ja do Ciebie zadzwoniła, a ona do Oscara, żebyście przyszli po nas i byśmy sobie gdzieś w czwórkę razem poszli...
- A gdzie jesteście? - zapytał.
        Powiedziałam mu, gdzie znajduje się ta kawiarnia. Powiedział, że zaraz będzie. Zapłaciłyśmy z Martiną za nasze zamówienie i wyszłyśmy przed kawiarnię. Chwilę czekałyśmy. Pierwszy przyszedł Oscar. Przywitał się z Tini, całując ją w policzek.
- Cześć. - powiedział, uśmiechając się. - A Ney gdzie? - spytał się mnie.
- Hej. Jak widać jeszcze go nie ma. - odparłam. - Czy na treningach przed tym, jak przychodziłyśmy z Martiną na trybuny, to też się tak spóźniał? - spytałam bardzo ciekawa.
- O tak, ale tylko czasami. - powiedział Oscar.
        Po kilku minutach, zauważyłam uśmiechniętego Neymara, idącego w naszą stronę.
- Hej. - powiedział, a następnie podszedł do mnie i pocałował mnie w policzek na przywitanie. - To gdzie idziemy? - spytał i splótł nasze dłonie.
- Może chodźmy najpierw na lody? A potem pomyślimy. - zaproponowałam.
- A więc chodźmy. - powiedziała Tini.

----------
A oto rozdział 23 :)
Przepraszam, że tak długo go nie dodawałam, ale nie miałam czasu. :)
Proszę o komentarze <3
Szablon by
InginiaXoXo