niedziela, 26 października 2014

Rozdział 28

*Jennifer*
*2 tygodnie później*
        Obudziły mnie promienie słoneczne, które wpadały do mojego pokoju. Niechętnie wstałam z łóżka i poszłam do łazienki, aby wziąć szybki prysznic. Po prysznicu poszłam zrobić sobie śniadanie. Po śniadaniu, postanowiłam, że pójdę na spacer. Spacerowałam sobie po parku. Po około godzinie poszłam do domu. Gdy weszłam do domu, poszłam do swojego pokoju i postanowiłam, że zadzwonię do Neymara. Wyjęłam telefon z kieszeni i wybrałam jego numer. Odebrał po dwóch sygnałach.
- Hej. - przywitałam się.
- Cześć. - powiedział. - Co porabiasz? - zapytał.
- A nic takiego. - mruknęłam. - A ty?
- Ja niedawno wstałem i teraz właśnie jem śniadanie.
- Smacznego.
- Dzięki. Spotkamy się dzisiaj?
- Jasne, a o której i gdzie?
- No nie wiem, przyjdę po ciebie o piętnastej i pójdziemy sobie gdzieś.
- Okej to pa.
- Pa. - rozłączyłam się.
         Wzięłam laptopa z biurka i usiadłam na łóżku. Gdy już miałam go włączyć, usłyszałam głos mamy.
- Jenn, zejdź, proszę na chwile na dół!
- Już idę! - krzyknęłam.
        Odłożyłam laptopa na biurko i zeszłam po schodach. Potem poszłam do jadalni - bo stamtąd dochodziły głosy mojej rodziny. Mama, tata i Diego siedzieli przy stole i mieli bardzo poważne miny. Niepewnie usiadłam na wolnym krześle.
- Hej. - powiedziałam niepewnie. - Coś się stało?
- Musimy wyprowadzić się z Brazylii. - oświadczyła mama, a mnie kompletnie zamurowało.
- Co? Ale jak to? Dlaczego? - spytałam smutna.
- Ze względu na pracę. - powiedziała. - Dostałam świetną pracę w Hiszpanii, w Barcelonie,  tata również dostał tam pracę. Przykro mi, naprawdę. Wiem, że jest Wam ciężko, bo macie tu przyjaciół, a ty Jenn, masz tutaj chłopaka, ale musimy. - widać było, że też jest jej ciężko.
        Podeszłam do niej i mocno ją przytuliłam. Obie miałyśmy łzy w oczach. Wszyscy mieliśmy.
- Kiedy lecimy? - zapytałam.
- Za dwa dni. - powiedział tata.
- A czy... czy mogę zostać tutaj? - zapytałam niepewnie.
- Sama? - zapytała mama.
- No tak... Jestem przecież już pełnoletnia...
- No nie wiem. - powiedział tata.
- Proszę. Obiecuję, że będę codziennie dzwonić. Będziemy się też widywać. Nie zbyt często, ale będziemy.
- Musimy jeszcze to przemyśleć. - powiedziała mama.
- Dobrze, dacie znać mi jeszcze dzisiaj?
- Tak. - powiedzieli równocześnie.
- Okej ja muszę już iść, bo umówiłam się z Neymarem. Niedługo wrócę. Pa
- Pa.
        Właśnie gdy miałam zamiar wychodzić, zadzwonił dzwonek do drzwi. Otworzyłam. Był to Neymar.
- Hej. - powiedziałam i pocałowałam go w policzek na przywitanie.
- Cześć. - powiedział uśmiechnięty.
- To gdzie idziemy? - zapytałam.
- Może chodźmy do parku?
- No dobrze.
        Złapał mnie za rękę i ruszyliśmy w stronę parku. Przez całą drogę do parku myślałam. Czy moi rodzice zgodzą się, żebym została w Brazylii? Mam nadzieję, że tak. Jestem już przecież pełnoletnia. Znalazłabym jakąś pracę... Ale dlaczego aż tak chcę zostać w Brazylii? Na pewno, ze względu na mojego chłopaka. Związek na odległość nie jest dobrym pomysłem. A co jeśli Ney by mnie zostawił?
        Moje rozmyślania przerwał właśnie Neymar. Dopiero po chwili, zorientowałam się, że jesteśmy już w parku.
- Co taka zamyślona i smutna? - zapytał, gdy usiedliśmy na jednej z ławek.
- Słuchaj, muszę ci o czymś powiedzieć. - oznajmiłam.
- Tak? Co takiego? - zapytał zaniepokojony.
- Dzisiaj, całkiem niedawno, dowiedziałam się, że musimy wyprowadzić się z Brazylii. Ja, Diego i nasi rodzice.  Za dwa dni lecimy do Hiszpanii, do Barcelony. Moi rodzice znaleźli tam pracę. Spytałam się ich, czy mogę zostać tutaj, w Brazylii. Powiedzieli mi, że pomyślą jeszcze. Dzisiaj dadzą mi odpowiedź. Ja naprawdę nie chcę jechać. Mam tutaj rodzinę, przyjaciół, a przede wszystkim ciebie. - powiedziałam i wybuchłam płaczem, Ney przytulił mnie mocno.
- Nie martw się. - powiedział. - Spójrz mi w oczy. - poprosił, a ja zrobiłam to o co mnie poprosił. - Zostaniesz tutaj, tak?
- Nie wiem, to zależy od moich rodziców.
- A ja czuję, że zostaniesz tutaj. Głowa do góry. Wszystko będzie dobrze. - gdy to powiedział, pocałował mnie bardzo namiętnie.
- Tak myślisz?
- Tak, tak myślę. - powiedział z uśmiechem.
        Zaczęliśmy się całować, ale przerwał nam...



----------------
Mam nadzieję, że się podoba;)
Jeśli chcecie to mogę dodać jeszcze dzisiaj  z 2 rozdziały albo nawet i 3... Tylko pytanie: czy chcecie ? :)  

6 komentarzy:

  1. dodaj jeszcze dziś ;)
    a rozdział super jak zawsze :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny. Ty masz coś w sobie. Myślisz prawie jak ja. Tak logicznie. Wiesz co piszesz. I wydaje mi się że myślisz o szczegółach takich jak wiek Jen. To mi się właśnie podoba w tym opowiadaniu. Wiesz o czym piszesz. Bo to chyba jest najważniejsze, żeby pisać z sensem. Bo czasami jak czytam inne opowiadania to mam wrażenie że niektóre autorki piszą jedno a myślą drugie. Ty nie, jak piszesz to myślisz o tym co piszesz i czy to ma sens. Tak mi się wydaje. Może źle myślę, ale takie odniosłam wrażenie.
    Omfg ale Ci litanie dowaliłam. Wzięło mnie na pisanie. 😄
    Uwielbiam twije powiązanie. 😘

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sorry tam na końcu miało być opowiadanie a nie powiązanie. I jeśli są inne dziwne i niepasujące słowa to przepraszam ale mam włączoną klawiature T9 i aytomatycznie mi się zmienia.

      Usuń

Szablon by
InginiaXoXo