*Jennifer*
Obudziłam się dosyć wcześnie. Chyba jeszcze wszyscy spali. Zeszłam na dół, by sprawdzić czy faktycznie wszyscy jeszcze spali. I tak, tak wszyscy jeszcze spali. W sumie to dobrze, bo mogę przecież przygotować im śniadanie. Udałam się do kuchni i zaczęłam przygotowywać śniadanie.
Będzie mi ich bardzo brakowało... Rodziców i Diego, ale przecież będziemy się widywać, jednak niezbyt często. Postaram się dzwonić do nich tak często, jak tylko będę mogła.
W oczach miałam łzy, łzy smutku.
Jednak zostaję tutaj dla... przyjaciół, Neymara - mojego chłopaka, i w sumie to dla samej siebie. Gdybym jednak poleciała z rodzicami i bratem do Hiszpanii to... bym nie wytrzymała chociaż jednego dnia bez Neymara. Gdybym poleciała, mógłby ze mną zerwać, bo związek na odległość... A gdybym jednak poleciała i Ney nie zerwałby ze mną to byśmy się widywali, ale niezbyt często.
Gdy zrobiłam już śniadanie, nakryłam do stołu, poszłam na górę do swojego pokoju i ubrałam się. Następnie zawołałam wszystkich na śniadanie. Szkoda było mi ich budzić, ale przecież to ich w sumie ostatni dzień tutaj, bo jutro rano już mają samolot.
Zeszłam na dół do jadalni, usiadłam przy stole i zaczekałam na rodziców i Diego. Po chwili przyszli. Posiłek zjedliśmy w ciszy. Po skończonym posiłku, posprzątałam ze stołu, prosząc jednocześnie ich, aby poczekali chwilę. Szybko umyłam naczynia i poszłam jadalni, gdzie na moją prośbę czekała moja rodzina. Usiadłam na krześle i powiedziałam:
- Słuchajcie, w sumie to wasz ostatni dzień tutaj, więc pomyślałam sobie, że warto spędzić go razem, we czwórkę. Co wy na to?
- To bardzo dobry pomysł. - przyznał Diego razem z rodzicami.
- Wiem, tylko za bardzo nie wiem, gdzie moglibyśmy pójść. Może wspólny piknik nad jeziorem? - zaproponowałam.
- Okej, to już ustalone. Spakujemy wszystko co potrzebne i możemy jechać. Tylko nie będziemy mogli za długo tam być, bo musimy się jeszcze spakować. - stwierdził tata.
Gdy spakowaliśmy wszystko co było nam potrzebne, pojechaliśmy nad jezioro. Podczas drogi, napisałam Neymarowi sms'a:
- Cześć, kochanie. :* Co tam u ciebie? :) Jak się spało? Dzisiaj nie będziemy mogli się spotkać, bo jadę właśnie z rodzicami i bratem nad jezioro. Dopiero jutro będziemy mogli się spotkać. Mam nadzieję, że nie jesteś zły?
Po chwili otrzymałam odpowiedź:
- Hej, kotku. :* A wszystko dobrze, a u ciebie? A spało mi się dobrze, a tobie? :) Szkoda, że dzisiaj nie będziemy mogli się spotkać. Oczywiście, że nie jestem zły. Wiem przecież, że jutro Twoi rodzice i Diego lecą i nie będziesz widywać ich zbyt często, więc rozumiem, że chcesz spędzić z nimi cały dzień. :) <3
Odpisałam mu:
- No u mnie prawie wszystko dobrze... Bo wiesz... Rodzice jutro lecą, ale dam radę. A dobrze mi się spało. :) Dziękuję, że mnie rozumiesz i w ogóle, za to, że jesteś, że mnie wspierasz. Dziękuję. <3 Zaraz będziemy na miejscu. :)
Po krótkiej chwili otrzymałam odpowiedź:
- Nie dziękuj. :) Ok, miłej zabawy. ;)
Napisałam mu:
- Dziękuję <3
Po około 5 minutach byliśmy już na miejscu.Rozłożyliśmy koc, wypakowaliśmy wszystko to co tutaj zabraliśmy i usiedliśmy na kocu. Trochę porozmawialiśmy, a potem Diego zaproponował, żebyśmy zagrali w piłkę. Ja miałam być z mamą, a Diego z tatą. Wszyscy się zgodziliśmy i ustaliliśmy co i jak i trochę pograliśmy. Potem pograliśmy w siatkówkę, kąpaliśmy się i ogólnie spędziliśmy wspólnie cały dzień.
Gdy wróciliśmy było koło 20, jednak nie poszłam jeszcze spać - pomogłam się im spakować. Trochę tego mieli. Po dwóch godzinach byli już spakowani, więc poszłam wziąć szybki prysznic i poszłam do swojego pokoju, ułożyłam się do snu i po dłuższej chwili zasnęłam.
------------
Obiecałam, więc dodaję. :)
Mam nadzieję, że się podoba. ;)
Może dziś dodam rozdział 31, ale to dopiero wieczorem :)
Świetny rozdział. Dawaj dzisiaj kolejny.
OdpowiedzUsuń