czwartek, 30 października 2014

Rozdział 32

*Jennifer*
         Obudził mnie Neymar, który głaskał mnie po włosach. Odwróciłam się w jego stronę.
- Hej. - powiedziałam i pocałowałam go w usta.
- Mmm... Hej. - powiedział i uśmiechnął się. - Jak się spało?
- A dobrze, a tobie? - zapytałam.
- Mi też.
         Nagle poczułam zapach jedzenia. Widocznie Ney to zauważył, bo powiedział:
- Zrobiłem ci śniadanie. - powiedział i wskazał na szafkę nocną, na której stał talerz z jedzeniem.
- Dziękuję. - powiedziałam i pocałowałam go. - A ty?
- Ja już jadłem.
         Gdy jadłam śniadanie, Ney mi się cały czas przyglądał. Nie spuszczał ze mnie wzroku. Trochę mnie to krępowało, ale starałam się nie okazywać tego po sobie. Nigdy nie lubiłam, gdy ktoś patrzył jak jem. Nie wiem dlaczego, ale tak miałam, no ale cóż poradzić?
         Po śniadaniu poszłam wziąć prysznic, wykonałam poranne czynności i ubrałam się. Po mnie do łazienki wszedł Ney, ja natomiast zeszłam do kuchni i zaczęłam przygotowywać obiad. Chwilę się zastanawiałam, co bym tu mogła zrobić na obiad. Postanowiłam, że zrobię spaghetti. Po około 2 godzinach do kuchni wszedł Ney. Już zrobiłam obiad i nakryłam nawet do stołu.
- Gorzej niż baba. - powiedziałam.
         Miał na sobie czarne jeansy i niebieską koszulkę. Włosy oczywiście ułożył. Zawsze długo układał swoją piękną fryzurkę. Uważał, że musi mieć wszystko perfekcyjnie zrobione.
- Słyszałem. - powiedział.
- Chodź. - oznajmiłam, złapałam go za rękę i pociągnęłam w stronę jadalni.
         Po chwili jedliśmy już obiad. Miałam ogromną nadzieję, że mu smakowało. Mi samej bardzo smakowało, ale chciałam usłyszeć jego opinię. Po obiedzie powiedział:
- Muszę ci powiedzieć kochanie, że obiad był bardzo pyszny.
- Cieszę się, że ci smakowało.
        Nagle zaczął dzwonić mój telefon. Szybko się zerwałam i wzięłam telefon z blatu. Dzwoniła mama. Natychmiast odebrałam.
- Hej. - przywitałam się. - I jak tam podróż? - zapytałam.
- Cześć, skarbie. Podróż minęła nam bardzo spokojnie. Wszystko jest w porządku, jesteśmy już na miejscu. Muszę ci powiedzieć, że jest tu pięknie! A jak tam u ciebie?
- To dobrze, że wszystko jest w porządku. Na pewno jest pięknie. A u mnie wszystko dobrze. Bardzo za wami tęsknie. - wyznałam.
- My za tobą też bardzo tęsknimy. - powiedziała. - Niedługo się zobaczymy.
- Tak. Niedługo. Mamo, będę już kończyć. Pozdrów i ucałuj tatę i Diego.
- Dobrze. Pa.
- Pa. - rozłączyłam się.
        Poszłam do salonu. Na kanapie już siedział Neymar. Podeszłam do niego, usiadłam na kanapie.
- Mama dzwoniła. - wyjaśniłam. - Już są na miejscu.

*4 miesiące później*
         Od wyjazdu moich rodziców i brata, minęły już 4 miesiące. Coś się wydarzyło? Nic szczególnego. Jest mi trudno, ale jakoś daję sobie radę. Neymar wspiera mnie w trudnych chwilach. Odwiedziłam Hiszpanię - odwiedziłam ich 3 razy. Naprawdę jest tam pięknie.
         Właśnie wychodzę z domu, ponieważ idę na randkę z Neymarem. Umówiliśmy się w parku, koło fontanny. Gdy dochodziłam, widziałam Neymara. Uśmiechnęłam się szeroko. Nie mógł tego widzieć, bo stał do mnie tyłem. Był ubrany w ciemne jeansy i koszulę w kratę. Włosy oczywiście perfekcyjnie ułożył.
         Jednak nie stał on sam. Koło niego stała jakaś wysoka blondynka. Nigdy jej nie widziałam. Wyglądało to tak, jakby się o coś kłócili. Zupełnie nie wiedziałam o co chodzi. Małymi krokami, zaczęłam iść w ich stronę. Zobaczyłam, że dziewczyna podchodzi do Neymara i całuje go... Namiętnie... Stanęłam zupełnie jak wryta. Neymar w ogóle nic nie robił. Nie oderwał od niej, nic nie robił! Po prostu sobie stał. Byłam w szoku. Ufałam mu, a on... Zaczęłam iść w ich stronę. Miałam łzy w oczach. Podbiegłam do nich i powiedziałam:
- Jak mogłeś?!
        Dopiero wtedy się oderwał. Gdy spojrzałam w jego oczy, on również był w szoku. Miał łzy w oczach? Ale to mnie już nie obchodziło.
- Jak mogłeś? - powtórzyłam. - Z nami koniec! - krzyknęłam i zaczęłam biec w kierunku domu.
        Dogonił mnie i złapał za ramiona, zmuszając mnie jednocześnie, żebym stanęła.
- Puść mnie!
- Jenn, ja...
- Z nami koniec! Puść mnie!
        Nie puścił mnie, więc się wyrwałam. Zaczęłam biec w kierunku domu. Byłam cała zapłakana. Wbiegłam do domu, rzuciłam torebkę na ziemię i poszłam do salonu.
        Zadzwoniłam po Martinę. Od razu wiedziała, że coś się stało. Poprosiłam ją, żeby do mnie przyszła. Po 5 minutach była już u mnie. Pocieszała mnie. Byłam jej bardzo wdzięczna.
        Nie spałam całą noc. Całą noc przepłakałam. Całą noc myślałam. Musiałam to zrobić.
        Całą noc dzwonił mój telefon. Nie trudno było zresztą zgadnąć, kto do mnie wydzwania.
        Gdy Martina się obudziła, postanowiłam, że poinformuję ją o moich planach.
- Tini... Bardzo ci dziękuję... Za wszystko co dla mnie zrobiłaś. Naprawdę. Postanowiłam, że polecę do rodziców i brata, do Hiszpanii. Wiem, Tini mi też jest ciężko, ale... Będziemy się widywać, będziemy do siebie dzwonić, pisać. Naprawdę. Obiecuję. Przysięgam.
         Tini było strasznie ciężko, ale zrozumiała. Zarezerwowałam bilety. Lot miałam już jutro. Zadzwoniłam do rodziców i poinformowałam ich o moim przyjeździe. Trochę się zdziwili, ale wszystko im wytłumaczyłam. Zrozumieli od razu. Przyjadą po mnie na lotnisko.
         Martina poszła, a ja zostałam sama. Kilka razy słyszałam, jak ktoś próbował dobijać się do drzwi. Oczywiście tym kimś był Neymar.
         Gdy widziałam przez okno, że idzie (chyba do domu), postanowiłam, że pójdę do sklepu. Gdy wróciłam ze sklepu, zaczęłam się pakować. Po spakowaniu była już godzina 22. Zmieniłam numer telefonu. Poszłam do łazienki, wzięłam szybki prysznic i poszłam do swojego pokoju i położyłam się spać.
         Rano na lotnisko pojechała ze mną Martina i Oscar. Uściskali mnie mocno i prosili mnie, abym zadzwoniła, jak już będę na miejscu.
          Po około 1 godzinie, siedziałam już w samolocie i myślałam, co mnie czeka w Hiszpanii, w Barcelonie..


----------
A oto rozdział 32 :)
Mam nadzieję,  że się podoba. ;)
Jeśli chcecie to mogę dziś albo jutro dodać kolejny rozdział. Tylko pytanie: czy chcecie? :)
Proszę o komentarze <3

9 komentarzy:

  1. Boże święty! Czemu ja muszę myśleć o takich rzeczach! xD "Gdy dochodziłam, widziałam Neymara"
    Nie wiem czy to przez to przeziębienie czy przez co, ale mam chore myśli O.o
    Niezły dupek z niego >.< za jajca powiesić idiotę! :P
    Daaawaj jeszcze dziś, bo nie mogę się doczekać to tam się wydarzy :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Głupi Neymar >.< - pójdę do niego z Patelnią XD
    Rozdział jak zwykle świetny ;)
    Dawaj mi nexta :D
    Pozdro Vilu ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Super. Masz nowa czytelniczkę :) Staraj się pisać dłuższe rozdziały. Ja obecne czytałam po 2 minuty jeden. Piszesz prosto, łatwo się czyta. Staraj się unikać powtórzeń wyrazów. Będzie bardziej urozmaicone :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Swietny swietny swietny czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział megaa *-*
    Czekam na następny! :3

    OdpowiedzUsuń
  6. To opowiadanie jest genialne! Masz talent, kiedy następny rozdział?

    OdpowiedzUsuń
  7. Kiedy następny rozdział mam nadzieję że nie skończysz pisać tak jak niektóre blogerki (w najlepszym momencie)
    Czekam na next :*

    OdpowiedzUsuń

Szablon by
InginiaXoXo