wtorek, 2 grudnia 2014

Rozdział 37

*Jennifer*
          Biegałam po całym domu i szykowałam się na dzisiejszą imprezę. Byłam już ubrana - w ciemne jeansy, złotą bluzkę z krótkim rękawem i czarne adidasy. Do tego jeszcze złoty łańcuszek, kilka złotych bransoletek i złote kolczyki. Włosy pozostawiłam rozpuszczone - jak zwykle - i zrobiłam lekkie fale. Zrobiłam trochę mocniejszy makijaż, ale tylko odrobinkę. Stanęłam przed lustrem, by zobaczyć efekt końcowy.
          Usłyszałam za sobą gwizdnięcie z zachwytu i natychmiast się odwróciłam.
- Puka się. - zauważyłam.
- Hej. - przywitała się Cami. - Świetnie wyglądasz.
- Cześć. - przewróciłam oczami. - Dzięki, ty też.
- Gotowa? - zapytała.
- Tak, prawie. Już kończę.
- Pośpiesz się dziewczyno! Za pięć minut już osiemnasta!
- Że co?! - przestraszyłam się.
- Nie no, żartuję. - zaśmiała się. - Ale się pośpiesz.
- Weź ludzi nie strasz kobieto. - mruknęłam.
         Cami bardzo uważnie mi się przyglądała. Cały czas mnie obserwowała. Śledziła każdy mój ruch. Nie powiem - trochę mnie to krępowało.
         W końcu skończyłam się szykować. Odwróciłam się w stronę przyjaciółki, która patrzyła coś w telefonie.
- Już jestem gotowa. Możemy iść. - oświadczyłam.
- Okej, no to idziemy. - oznajmiła i ruszyłyśmy w stronę drzwi.
         Gdy byłyśmy w połowie drogi, Cami się odezwała:
- A kto tam w ogóle będzie?
- Ja, ty, Diego, kumple z drużyny Diego, chłopaki z Barcy, ich siostry, dziewczyny.
- Mhm. Ten Twój Neymar też będzie, prawda? - zapytała z uśmiechem.
- Przestań! On nie jest mój.
- Może i nie jest, ale będzie. Zobaczysz.
- Czy ty coś sugerujesz? - spytałam wkurzona.
- Nie... Może... Nie wiem.
- Okej...
- Coś czuję, że coś się ciekawego wydarzy na tej imprezie. - oznajmiła.
- Ciekawe co? - mruknęłam.
          Przyjaciółka patrzyła na mnie znacząco.
- O nie, nie nie! Chyba ciebie pogięło!
- Wszystko jest możliwe. - uśmiechnęła się szeroko.
- Mogę cię o coś prosić? - zapytałam.
- Jasne. Słucham?
- Nie rób niczego głupiego okej?! - poprosiłam.
- To znaczy?
- Nie udawaj, że nie wiesz o co mi chodzi.
- No dobra, dobra. Obiecuję.
          Resztę drogi przeszłyśmy praktycznie w milczeniu. Gdy stanęłyśmy pod klubem, spojrzałam znacząco na Cami. Ona tylko się uśmiechnęła i kiwnęła głową. Weszłyśmy do klubu. Grała głośna muzyka, wszędzie było pełno ludzi. Większość tańczyła. Kilka osób siedziało przy dużych, brązowych stolikach. Wszyscy pili jakiś tam alkohol.
         Rozpoznałam mojego brata, który siedział przy jednym ze stolików i rozmawiał z kilkoma kumplami. Postanowiłyśmy, że pójdziemy do Diego. I tak też zrobiłyśmy. Gdy stanęłam przed nim, on nawet mnie nie zauważył. Klepnęłam go lekko w ramię, odwrócił się z szerokim uśmiechem.
- Hej! Siadajcie! - powiedział i wskazał na wolne siedzenia.
          Usiadłyśmy. Trochę się krępowałam, bo praktycznie nikogo tutaj nie znałam. W końcu Diego raczył nas sobie przedstawić.
- Aaa, przepraszam. Chłopaki to jest Jennifer, moja siostra - wskazał na mnie - a to jest Cami, jej przyjaciółka - wskazał na moją przyjaciółkę, która grzecznie siedziała sobie obok mnie. Wiedziałam, że to tylko pozory. - Jennifer, Cami, to jest Gerard Pique, Cesc Fabregas i Alexis Sanchez.
- Cześć. - powiedziałam równocześnie z moją towarzyszką.
          Na początku, w ogóle prawie z nimi nie rozmawiałyśmy, ale potem się tak rozkręciłyśmy, że nie mogłyśmy się zamknąć.
          Rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Bardzo spodobał mi się Cesc. Mieliśmy wspólne zainteresowania. Ogólnie to całą trójkę polubiłam.
          Chłopacy postawili nam drinki. Wszyscy dobrze się bawiliśmy.
          Postanowiłyśmy, że usiądziemy sobie na trochę we dwie i ruszyłyśmy ku wolnego stolika.
          Taka byłam zajęta, że zapomniałam, że przecież Neymar też tutaj jest, a raczej powinien być. Zaczęłam się dyskretnie rozglądać. Może i nie robiłam tego tak dyskretnie, jak mi się wydawało, bo Cami zapytała:
- Za kim się tak rozglądasz?
- Za nikim. Tak po prostu sobie patrzę. - skłamałam.
- Ta, jasne. Za Neymarem.
- No...
- Jennifer!
- No tak, za Neymarem. Widziałaś go?
- Tak.
- A gdzie?
- Jest dokładnie za tobą. - zaczęła się śmiać.
          A ja się odwróciłam - i faktycznie. Za mną stał uśmiechnięty Neymar, który był ubrany w ciemne jeansy i czarną koszulkę.
- Hej. - powiedział. - Czy mógłbym ją porwać na trochę? - zwrócił się do mojej przyjaciółki.
- Jasne. Ja pójdę do Diego, Pique i Sanchez'a. - uśmiechnęła się, puściła mi oczko i poszła w stronę stolika, gdzie siedziała cała trójka.
          Neymar usiadł na miejsce Cami - dokładnie na przeciwko.
- Hej. - przywitał się i uśmiechnął się łobuzersko.
-----------
A oto rozdział 37 ;)
Proszę o komentarze <3
Chyba jutro dodam rozdział 38 :P

1 komentarz:

  1. Czasami popełniasz błędy ortograficzne :/ i zbyt często przy pisaniu nie spiesz się bo to nie wchodzi i w grę :/

    OdpowiedzUsuń

Szablon by
InginiaXoXo