poniedziałek, 8 grudnia 2014

Rozdział 41

Cześć wszystkim !! :) Jestem przeziębiona, więc mam trochę wolnego czasu i zabieram się za pisanie rozdziałów ;) Być może dzisiaj dodam więcej niż jeden ??

*Oczami Jennifer*
Gdy dojechaliśmy na Camp Nou, wszyscy piłkarze już byli, ich partnerki również.
Trochę się denerwowałam, ale w sumie sama nie wiem czym? Ney widocznie to zauważył, bo przyciągnął mnie do siebie i namiętnie pocałował. Udaliśmy się wszyscy do szatni, która była podzielona na: szatnię męską i damską. Nikogo praktycznie nie znałam. No, chyba, że z wyglądu. Gdy przebrałam się już w koszulkę Barcy z napisem "Neymar Jr", spodenki i korki, podeszła do mnie śliczna blondynka, którą od razu rozpoznałam - Shakira.
- Cześć. - przywitała się. - Jestem Shakira. - wyciągnęła dłoń w moją stronę.
- Hej. - również się przywitałam. - Jennifer. - odpowiedziałam nieśmiało i uścisnęłam dłoń dziewczyny.
- Będziesz grać? - zapytała.
- Tak. A ty?
- Ja też, chociaż w sumie to nie umiem za bardzo. - powiedziała szczerze.
- Przyznam się, że ja też nie umiem za bardzo grać. Chociaż w sumie to nie wiem. Tyle lat już nie grałam... - uśmiechnęłam się ciepło.
- Damy radę! Przecież wygramy! - oznajmiła pewna siebie.
- Ale jak to "damy"? - spytałam zaskoczona.
- Gramy my, dziewczyny przeciwko chłopakom. - wyjaśniła.
- Przecież my nie damy rady. - zauważyłam. - Oni są zawodowymi piłkarzami...
- Wygramy. Zobaczysz, Jenn. - uśmiechnęła się.
- Przebrałaś się już? - spytałam.
- Tak. Idziemy? - zapytała i nie czekając na moją odpowiedź, złapała mnie za rękę i w podskokach udałyśmy się na boisko.
Gdy weszłyśmy na murawę, ja poszłam w stronę Neymara, który uśmiechał się do mnie szeroko, a moja nowo poznana koleżanka, udała się w stronę swojego ukochanego.
- I jak tam? - zapytał.
- Świetnie. - powiedziałam z nutką sarkazmu w głosie. - I tak wiesz, że wygracie, prawda?
- Nigdy niewiadomo. Przecież bardzo dobrze grasz. Obawiam się raczej, że my przegramy.
- Ta, jasne. - mruknęłam. - Ile minut będzie trwała jedna połowa? - spytałam.
- Tak jak w normalnym meczu - 45 minut.
Rozejrzałam się i z powątpieniem spojrzałam na całe, wielkie boisko. Jęknęłam głośno.
- Żartuję. - zaśmiał się. - Nie wiem. Pewnie z 20 minut.
- Ufff! - odetchnęłam z ulgą.
Neymar chciał mnie już pocałować, ale usłyszeliśmy głos trenera:
- Podejdźcie tu do mnie!
Odsunęłam się od niego z łobuzerskim uśmiechem, tym razem to on jęknął i westchnął. Ja się tylko zaśmiałam, złapałam go za rękę i ruszyłam w stronę trenera.
Uzgodniliśmy, że każda połowa będzie trwać 20 minut, a przerwa 15 minut.
Najpierw trener poprowadził długą i strasznie wyczerpującą rozgrzewkę, że już nie miałam siły grać. Potem dopiero zaczeliśmy grać.
Na początku było ciężko, chociażby odebrać piłkę, ale wiadomo, że początki są zawsze trudne, a potem już jakoś idzie. I tak było też tym razem. Gdy skończyła się pierwsza połowa, wygrywali chłopacy 1:0, ale się nie zmartwiłyśmy i na przerwie wszystko uzgodniłyśmy co i jak. Po przerwie, weszłyśmy na murawę.
Muszę przyznać, że gdy obserwowałam mojego chłopaka jak gra, byłam z niego ogromnie dumna.
W końcu zaczęła się druga połowa. Starałyśmy się, aby nie odbierali nam piłki, ale zawsze szło coś nie tak. I gdy już traciłyśmy nadzieję, że przegramy, zdarzył się po prostu cud! Byłam blisko bramki, gdy Shakira podała mi piłkę, z całej siły kopnęłam piłkę, która oczywiście wleciała do bramki. Cieszyłyśmy się bardzo.
Po meczu, po którym byłam bardzo wykończona, udałam się z dziewczynami do naszej szatni.
Wzięłam prysznic, przebrałam się w swoje ubrania, w których tu przyszłam i jako chyba druga wyszłam z pomieszczenia. Udałam się pod szatnię chłopaków. Zapukałam. Otworzył mi Munir, który uśmiechnął się, gdy mnie zobaczył, odwzajemniłam uśmiech.
- Wejdź. - powiedział i otworzył szerzej drzwi.
- Na pewno mogę? - chciałam się upewnić.
- Pewnie! Wchodź. - weszłam i zobaczyłam Neymara, od razu do niego podeszłam.
On mnie nie widział, bo akurat stał do mnie tyłem. Objęłam go od tyłu. Odwrócił się w moją stronę. Pocałował mnie namiętnie.
- Ej, ej, ej! Bleee. - powiedział Marc Bartra i zaczął się śmiać. - Przestańcie! Nie w miejscu publicznym.
- Zamknij się. - upomniał go Ney i znowu zaczął mnie całować.
Po jakimś czasie oderwaliśmy się od siebie, ale mój ukochany cały czas trzymał mnie za rękę.
- Wszystkich was zapraszam dzisiaj do siebie do domu, ponieważ robię imprezę! - oznajmił nam Munir.
Wyszliśmy z szatni, ze wszystkimi się żegnając. Wyszliśmy na zewnątrz i skierowaliśmy się w stronę samochodu. Wsiedliśmy do pojazdu. Po około 10 minutach byliśmy już pod bramą mojego domu. Weszliśmy do mojego domu, usiedliśmy na kanapie.
- Ja muszę jechać, bo niedługo jest przecież impreza, a muszę się uszykować i w ogóle.
- Okej. A tak w ogóle to gdzie mieszka Munir?
- Nie martw się oto. Przyjadę po ciebie. - uśmiechnął się, pocałował mnie czule, wstał i wyszedł.
Ja zaczęłam szykować się na dzisiejszą imprezę.

------------------
Mam wenę, więc dzisiaj chyba dodam dużo rozdziałów. :D
A tutaj Ney:

2 komentarze:

Szablon by
InginiaXoXo