- I jak ci się podoba? - zapytały równocześnie dziewczyny, a ja otworzyłam oczy.
Wpatrywałam się w lustro z wielkim zaskoczeniem. Nie poznawałam własnej siebie.
- Czy to aby na pewno ja? - spytałam.
- Oczywiście. - odpowiedziała Martina.
- Dziewczyny, jak ja ślicznie wyglądam. To wszystko dzięki wam. Dziękuję. - wstałam i przytuliłam każdą po kolei z wdzięcznością.
Obok pokoju były słychać czyjeś kroki. Cami wyjrzała zza drzwi.
- Czy moja ukochana już gotowa ? - usłyszałam głos mojego ukochanego.
- Jeszcze chwilka i będzie cala błyszczała. Ale ty już lepiej idź, zobaczysz ją dopiero przed ołtarzem. - powiedziała przyjaciółka, po czym zamknęła drzwi i podeszła do mnie.
- Twój ukochany się niecierpliwi. - zaśmiała się. - No to teraz zakładamy sukienkę, parę poprawek i wszystko będzie okej.
Gdy założyłam białą suknię ślubną, wyglądałam jeszcze piękniej. W oczach miałam łzy, ale dziewczyny kazały mi się nie rozpłakać, ponieważ nie chciały, abym się rozmazała. A to by popsuło cały efekt ich ciężkiej pracy, którą w to włożyły.
Podeszłam do okna i wyjrzałam przez nie. Moje oczy spostrzegły jego. Przyglądałam się jemu dyskretnie, żeby mnie nie zobaczył.
Na dole słychać było, że panował wielki ruch. Spojrzałam na zegar i zaczęłam panikować.
- Za chwile ceremonia, jak ja się denerwuję. - szepnęłam sama do siebie.
Zachowałam jednak zimną krew i starałam się uspokoić. Nadeszła pora na którą czekałam całe życie. Ja i Ney staniemy przed ołtarzem i powiemy sobie sakramentalne "tak".
Podszedł do mnie mój tata i złapał mnie za rękę.
- Córeczko, wiem, że z nim będziesz szczęśliwa.
- Tak tato, wiem. - przytaknęłam.
Z lekkim poddenerwowaniem podążyłam w stronę ołtarza.
Jednak kiedy ujrzałam mojego narzeczonego, a za chwilę już męża, cały niepokój uciekł z moich myśli.
Jego obecność dawała mi poczucie całkowitego bezpieczeństwa. W końcu znalazłam się u boku Neymara.
Po wypowiedzeniu przez księdza ważnych słów, przyszedł czas na te najważniejsze.
Z jego i z moich ust wypłynęło "tak". Ujął mnie w boku i pocałował mnie.
Przyszedł czas na długo wyczekiwaną zabawę. Po poczęstunku, wszyscy ruszyli na parkiet. Ja i Ney tańczyliśmy na samym środku.
Ney przybliżył swoją twarz do mojego ucha.
- Pamiętaj, na zawsze razem. - powiedział.
- Na zawsze. - potwierdzeniem tego wyznania był gorący pocałunek.
----------
THE END :*
Epilog pisałam razem z przyjaciółką, za co bardzo jej dziękuję, za to, że mi pomogła, bo bez niej nie byłoby tego epilogu. Jeszcze raz bardzo Ci dziękuję. :*
No i to koniec tego opowiadania. Jest mi strasznie smutno, bo to opowiadanie było moim pierwszym opowiadaniem, które skończyłam pisać całe. :D Nie mogę uwierzyć, że to już koniec tego opowiadania.... Nie mogę również uwierzyć w to, że dokończyłam go pisać. :)
Bloga nie usuwam. :)
W takim razie... Skoro już koniec tego opowiadania to zapraszam na kolejne, na którym jest już prolog. Anonimy już mogą dodawać tam komentarze. :) Zapraszam serdecznie, a oto link:
http://nie-pozwole-ci-umrzec.blogspot.com/
http://nie-pozwole-ci-umrzec.blogspot.com/
(opowiadanie jest również o Neymarze)