*Jennifer*
Gdy się ocknęłam, nie byłam w klubie, na boisku lub w jego pobliżu. Starałam się sobie przypomnieć co działo się przed tym, jak straciłam przytomność. Gdy otworzyłam oczy, poraziło mnie światło. Ujrzałam mamę i tatę.
- Jenn! Nic ci nie jest? Jak się czujesz? - zapytali.
- Nic mi nie jest. - powiedziałam. - Boli mnie tylko trochę noga. A tak właściwie to co mi jest?
- Masz złamaną prawą nogę.
- A długo byłam nieprzytomna?
- Nie, tylko chwilkę.
- A ile tutaj zostanę?
- Chyba dwa dni.
- Ale jutro jest zakończenie roku! - zaprotestowałam.
- Spokojnie. Lekarz powiedział, że może wypuszczą cię jutro rano, a zakończenie masz dopiero na 12, więc zdążysz.
- A przywieźlibyście mi jakieś rzeczy?
- Tak, tak. Zaraz pojedziemy. Może już nawet teraz, bo pojedziemy jeszcze do sklepu, żeby zrobić ci jakieś zakupy. I potem podjedziemy do domu, żeby spakować ci jakieś rzeczy, słonko. Pa, za jakieś dwie godzinki powinniśmy być.
- Dobrze, ale nie bierzcie ani nie kupujcie za dużo, bo jutro i tak wychodzę. Pa, czekam.
- Niedługo będziemy. - gdy to powiedzieli to wyszli.
Zaczęłam się przyglądać pomieszczeniu, w którym się znajdowałam. Ściany były zielone, podłoga była biała. Po lewej stronie było całkiem duże okno, a po prawej stary, zwykły telewizor, który miałam nadzieję, że działa. No bo co tu robić? Nudy, nudy i jeszcze raz nudy. Gdy już miałam wstać, aby włączyć telewizor, do pomieszczenia weszła pielęgniarka.
- Dzień dobry, jak się czujemy. - spytała.
- Dzień dobry, dobrze.
- Jeśli będzie cię mocno bolało, przywołaj mnie tym przyciskiem. - wskazała palcem na przycisk, który znajdował się koło mojego łóżka.
- Dobrze.
- Czy chcesz, aby twoi przyjaciele cię odwiedzili?
- Tak, proszę ich tu zawołać. - powiedziałam zdziwiona.
Po chwili do pokoju weszła Martina. Chciała pogadać ze mną na osobności. Gdy spytałam kto jeszcze tu jest, odpowiedziała, że przed salą czeka Diego i... Neymar. Oczywiście trochę się zdziwiłam na wieść, że Neymar też tutaj jest. Chwilę pogadałyśmy i jak Martina poszła, wszedł Diego. No a potem, gdy mój brat wyszedł, wszedł Neymar. Widziałam po nim, że jest lekko zdenerwowany. Usiadł na krześle, które stało obok mojego łóżka.
- Hej. - przywitałam się.
- Cześć. - powiedział i spojrzał na mnie. - Jak się czujesz? - zapytał.
- Dobrze, dziękuję.
- A mocno boli cię noga? - dopytywał.
- Tylko trochę. - odpowiedziałam.
- Poza złamaną nogą to nic ci nie jest?
- Nic mi nie jest.
- To moja wina! - powiedział po chwili.
Spojrzałam na niego zdziwiona a zarazem zszokowana. Co takiego? Czy ja dobrze usłyszałam? To niby jego wina?
- Co takiego? Jaka twoja wina?! To nie jest twoja wina!
- Gdybym nie podał ci wtedy piłki, nic by ci się nie stało.
- To nie jest twoja wina. To piłka nożna, takie rzeczy się zdarzają. - powiedziałam zdenerwowana. - Ty też miałeś pewnie kiedyś kontuzję. Miałeś?
- Miałem.
- No i widzisz. - powiedziałam. - Neymar? To nie twoja wina, okej? Powtarzam ci to jeszcze raz: to piłka nożna i takie rzeczy się zdarzają, tak?
- Tak.
- No to się cieszę, że zrozumiałeś. - uśmiechnęłam się. - A wiesz kto wygrał i ile? - spytałam.
- Wiem tylko tyle, że przegraliśmy.
- Szkoda.
- Wiem, no ale wiesz... nie było pod koniec drugiej połowy najlepszych zawodników. - uśmiechnął się.
- Jak to? - zapytałam. - Kogo?
- Diego i ciebie.
- No i ciebie. Jesteś najlepszy. - powiedziałam. - Mnie? Chyba sobie żartujesz. Nie jestem jakoś specjalnie dobra.
- Jesteś. Wiesz może kiedy stąd wychodzisz?
- Bardzo możliwe, że jutro. Chciałabym jutro, bo wiesz, jutro zakończenie roku, a nie jest to poważne złamanie, więc nie widzę przeszkód, żebym jutro miała nie wyjść. - powiedziałam. - Fajnie, akurat na same wakacje! - powiedziałam z sarkazmem.
Porozmawialiśmy jeszcze chwilę, potem Neymar musiał już iść, no bo wiadomo - jutro zakończenie roku, więc trzeba się przygotować. Po około godzinie przyszli moi rodzice, którzy powiedzieli mi, że dowiedzieli się od lekarza, że jutro na pewno wychodzę do domu, z czego się ucieszyłam. Diego też przyjechał z rodzicami.Potem musieli już jechać, więc zostałam sama. Co jakiś czas zaglądała do mnie pielęgniarka. Po dłuższym czasie postanowiłam włączyć telewizor. Przełączałam z kanału na kanał, no ale oczywiście nic ciekawego nie było, jak to zwykle bywa, no ale cóż poradzić? Zaczynałam robić się coraz bardziej senna, więc wyłączyłam telewizor i położyłam się spać. Po chwili zasnęłam.
--------------
Przepraszam, że nie dodałam wczoraj, ale zupełnie nie miałam czasu
Mam nadzieję, że się podoba. :)
Hm, może dzisiaj dodam rozdział 17.
Chcielibyście ? :)
A i mam taką informację...
Od dzisiaj rozdziały będą pojawiać się bardzo rzadko. Może co tydzień, co dwa tygodnie... Nie wiem. To zależy czy będę miała czas coś dodać i napisać. Dlaczego będą pojawiać się bardzo rzadko? Odpowiedź jest prosta: szkoła, a co za tym idzie to również nauka, treningi (trenuję wioślarstwo) no i życie prywatne, więc wiecie. :( Mam nadzieję, że nadal będziecie czytać moje opowiadanie, bo rozdziały będą się pojawiać, ale rzadko. :)
Świetny rozdział. Gips na wakacje współczuje jej. Dawaj kolejny :)
OdpowiedzUsuńBaardzo fajny rozdział :) Nie ma to jak złamać sobie nogę przed samymi wakacjami :p Wiem coś o tym, masakra :p Dawaj kolejny! Proszęęę :3 :D
OdpowiedzUsuń