*Jennifer*
Obudziłam się w wyjątkowo świetnym humorze, co nie zdarza mi się często. No ale co ja mogę na to poradzić? Dlaczego obudziłam się w świetnym humorze?
Może dlatego, że poniekąd mój sen sprzed kilku dni stał się rzeczywistością? No, prawie. Całe szczęście, że nie było tego chłopaka, który nie chciał mnie puścić... Oscara i kolegów Neymara też nie było... Ciekawe... Ale poniekąd mój sen stał się rzeczywistością.
Gdy wyszłam wtedy z domu Martiny i ruszyłam do swojego domu, ktoś (no teraz to już wiem kto) położyłam rękę na moim ramieniu... Gdy się odwróciłam to zobaczyłam Neymara... Bardzo się wtedy przestraszyłam, bo kurde już myślałam, że to ten chłopak z tego mojego snu... Ale na całe szczęście był to Neymar, więc wtedy odetchnęłam z ulgą. Chciał iść ze mną do parku. Byłam wtedy ciekawa po co on zaciągnął mnie do tego parku? Potem już wiedziałam dlaczego, bo powiedział "Słyszałem, że się we mnie zakochałaś...". Wtedy jednak bałam się jego reakcji, byłam strasznie wkurzona na Oscara, a teraz? A teraz jestem mu bardzo wdzięczna, bo to w sumie dzięki niemu jestem teraz z Neymarem. Gdyby Oscar nie powiedział tego Neymarowi, to byśmy nie byli razem... To dzięki niemu... Tak, muszę mu za to podziękować. Gdy Neymar powiedział, że się we mnie zakochał to byłam w szoku. Potem dowiedziałam się od niego, że bał się mi o tym powiedzieć, bo był przekonany, że go wyśmieję. Natomiast ja też się bałam, że gdybym mu powiedziała o tym, to też bym była przekonana, że mnie wyśmieje... A tu okazuje się inaczej. Naprawdę się bardzo cieszę...
Cały czas, leżąc na łóżku, przewróciłam się na drugi bok. Spojrzałam na zegarek - było po 15. Postanowiłam, że zadzwonię do Martiny. Odebrała po kilku sygnałach.
- Halo? - spytała przymulona.
- Hej, Tini. - przywitałam się. - I jak tam?
- A wszystko dobrze. - powiedziała. - Padnięta po prostu jestem i tyle. Oscar został u mnie na noc, pomógł mi wszystko ogarnąć.
- To o której zasnęliście? - spytałam.
- Gdzieś tak koło piątej. - powiedziała, ziewając. - No ale co się dziwić. Niektórzy goście siedzieli do czwartej. W godzinę wszystko ogarnęliśmy i jest wszystko okej. A co tam u ciebie? - spytała.
- A no wiesz, wszystko dobrze. - powiedziałam szczęśliwa.
- A co ty taka szczęśliwa? - zauważyła.
- Co powiesz, żeby się dzisiaj spotkać? - wpadłam na pomysł. - Muszę ci coś bardzo ważnego powiedzieć. - wyznałam.
- Naprawdę? - spytała zaciekawiona.
- Naprawdę. - potwierdziłam. - To co? Spotkamy się dzisiaj? Może przyjdę po ciebie i gdzieś sobie pójdziemy?
- Jasne, spoko. To może bądź u mnie za tak dwie godzinki, co? - zaproponowała.
- Ok. To do zobaczenia. - powiedziałam.
- Pa, do zobaczenia. - rozłączyłam się.
Po tej krótkiej rozmowie, dostałam sms'a. Zobaczyłam od kogo. Od Neymara. Serce zaczęło mi szybciej bić. Weszłam w wiadomość i odczytałam ją:
- Cześć, słońce. :) Wstałaś już? Mam nadzieję, że Cię nie obudziłem. Może spotkamy się dzisiaj?
Zaczęłam mu odpisywać. Napisałam mu:
- Hej, kochanie. <3 Tak, wstałam... jakieś 5 minut temu, więc mnie nie obudziłeś :) Jasne, możemy się dzisiaj spotkać, ale troszeczkę później, dobrze? Bo umówiłam się za dwie godziny z Martiną, a muszę się jeszcze ogarnąć, więc wiesz... To może jak już nagadam się z Tini, to do Ciebie zadzwonię i się umówimy?
Po chwili dostałam odpowiedź:
- Ok, spoko. Miłego spotkania :* Pa.
Napisałam mu:
-Dzięki, pa. <3
Wstałam leniwie z łóżka, wzięłam ubrania, które dziś ubiorę i w podskokach udałam się do łazienki. Po wykonaniu "porannych" czynności, w sumie to popołudniowych czynności, ubraniu się, uczesaniu i zrobieniu lekkiego makijażu, udałam się na dół do kuchni, aby zrobić sobie śniadanie, znaczy obiad.
W kuchni stał Diego i robił sobie coś do jedzenia. Na mój widok, uśmiechnął się szeroko.
- Dzień dobry, jak się spało? - spytał.
- No, dzień dobry i bardzo. - powiedziałam z uśmiechem. - A bardzo dobrze, a tobie? Ty już wstałeś?
- Wstałem jakieś dwie godziny temu. - oznajmił.
- Ale jak to? - spytałam.
- No tak to. - mruknął. - Kto rano wstaje... - zaczął, ale mu przerwałam.
- No nie wiem czy tak rano. - uśmiechnęłam się sarkastycznie.
Podeszłam do lodówki i chciałam ją otworzyć, ale nie mogłam, ponieważ Diego stanął mi na drodze.
- Co ty robisz? - spytał zdziwiony.
- No jak to co? - spytałam, również zdziwiona. - Chcę zrobić sobie coś na obiad. - wyjaśniłam.
- Popatrz. - wskazał ręką na blat, na którym stały dwa talerze. - Widzisz, też mam dzisiaj dzień dobroci. - zaśmiał się. - Robię nam obiad.
- O, dzięki. - powiedziałam. - A co takiego dobrego będzie dzisiaj na obiad?
- Naleśniki. - powiedział z uśmiechem.
- Mniam. - powiedziałam tylko i udałam się do jadalni.
------------
A oto rozdział 22 ;)
Mam nadzieję, że się podoba :)
Proszę o komentarze♥♥♥
Baaardzo się podoba <3 :D czekam na nexta :3
OdpowiedzUsuńBoskie super :* błagam szybko nastepny daj plisssss
OdpowiedzUsuńSwietny :* Czekam na nexta :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie: http://fly-with-me-baby.blogspot.com/