*Jennifer*
- Może chodźmy do mojego domu? Wysuszymy się. - zaproponowałam. - Bo chyba nie chcesz być chory? Na sam początek wakacji?
- Okey. A potem na trening?
- Co? Już? To która to już godzina?
-No dzisiaj mamy trening o piętnastej.
- A która jest ?
- Czternasta. - powiedział. - Wiesz co? Mam lepszy pomysł. Zrobimy tak: odprowadzę cię do twojego domu, przebierzesz się, ja pójdę do swojego i przyjdę po ciebie i potem pójdziemy do klubu. Co ty na to?
- Dobra to chodźmy.
Tak jak według jego pomysłu, Neymar odprowadził mnie do mojego domu, a on poszedł do swojego. Przebrałam się, uczesałam i poszłam do swojego pokoju, aby wziąć torbę. Zadzwoniłam jeszcze szybko do Martiny, żeby powiedzieć jej, że trening zaczyna się o piętnastej. Powiedziała mi, że wiedziała o tym, bo Oscar jej już powiedział i chciała też do mnie zadzwonić, żeby mi powiedzieć. Oczywiście zaczęła wypytywać mnie, że czemu nie było mnie dzisiaj w szkole, ale powiedziałam jej, że pogadamy później, bo się po prostu śpieszę.
Gdy schodziłam na dół, usłyszałam dzwonek do drzwi. Wiedziałam kto to. No bo kogo innego mogłabym się spodziewać jak nie jego? Poszłam otworzyć. Oczywiście był to Neymar.
- Chodźmy, bo się spóźnimy. - powiedziałam.
Do klubu weszliśmy troszeczkę spóźnieni, ale na szczęście tylko "troszeczkę". Gdy weszliśmy, wszyscy skierowali swój wzrok na nas, na mnie i na Neymara. Widziałam jak Diego patrzy się na nas z uśmiechem, kątem oka widziałam Martinę, która była skora do rozmowy. Podeszłam do Martiny. Nie było jeszcze trenera, ale po krótkiej chwili przyszedł. Kazał nam iść do szatni, więc wszyscy poszliśmy. Gdy weszłam z Tini do szatni i gdy tylko zamknęłam drzwi, zapytała:
- Czemu nie było cię dziś w szkole?
- Wagary. - odpowiedziałam krótko.
- A Neymara też nie widziałam dzisiaj w szkole, Oscar również go dzisiaj nie widział.
- No bo on był ze mną na tych wagarach.
- Serio? Opowiadaj!
W między czasie się przebierając, opowiedziałam jej o dzisiejszym dniu. Potem weszłyśmy na stadion. Oczywiście chłopaków nie było, bo się pewnie jeszcze przebierali. No ale po chwili przyszli. Wszyscy podeszliśmy do trenera. Kazał Neymarowi poprowadzić rozgrzewkę. Podeszłam do Neymara.
- Mam się bać tej rozgrzewki? - zapytałam.
- Chyba raczej nie. - powiedział z uśmiechem.
I zaczął prowadzić rozgrzewkę - na początku była łatwa, oczywiście moim zdaniem, ale potem była dla mnie o wiele za trudna i męcząca. Gdy Neymar na mnie spojrzał, posłałam mu błagalne, a zarazem pełne złości spojrzenie. Chłopak widząc to, postanowił zakończyć rozgrzewkę. I całe szczęście. Potem ćwiczyliśmy sobie podania i strzały. No a teraz mecz.
- Jennifer, Martina, będziecie wybierać. - powiedział trener.
Najpierw wybierała Martina - oczywiście jako pierwszego wybrała Oscara. Później przyszła moja kolej na wybranie któregoś z zawodników - bez jakiegokolwiek wahania, wybrałam Neymara do swojej drużyny. Ney pomógł mi wybrać resztę zawodników. Do mojej drużyny dołączył także Diego no i inni. Pierwsza połowa zleciała bardzo szybko. Później zaczęła się druga. Nie miałam już siły biegać, ale musiałam, bo gra toczyła się nadal. Neymar podał mi piłkę, byłam blisko bramki, więc zaczęłam biec z całych sił. Koło mnie zaczął biec jakiś zawodnik, który nie był z mojej drużyny, więc zaczęłam biec jeszcze szybciej. Zawodnik, rzecz jasna, chciał mi odebrać piłkę. Nagle poczułam mocne kopnięcie i ogromny ból prawej nogi. Z bólu aż upadłam. Nie mogłam wytrzymać. Wiłam się z bólu. Nagle wszyscy do mnie podbiegli.
- Jennifer? Co cię boli? - zapytał trener.
- Ppprawa nnoga. - wyjąkałam z trudem.
Nie wiem co się potem działo, bo straciłam przytomność...
------------------
Rozdział 16 pojawi się 31 sierpnia. :)
Proszę o komentarze. <3
Za kilka dni do szkoły ... :/
czwartek, 28 sierpnia 2014
wtorek, 26 sierpnia 2014
Rozdział 14
*Jennifer*
Gdy się przebrałyśmy, wyszłyśmy przed klub i poczekałyśmy na chłopaków. Jeszcze raz: Diego, Neymar, Oscar i Tini mi pogratulowali.
- Zaimponowałaś mi, Jenn. - powiedział Oscar.
- Dzięki. - powiedziałam to i kątem oka zobaczyłam, że Neymar patrzył z... taką jakby nienawiścią na Oscara. Ale dlaczego? Zadawałam sobie to pytanie przez całą drogę do domu. Gdy tylko weszłam do domu, poszłam do kuchni. Nalałam sobie do szklanki soku i wypiłam całą zawartość szklanki. Potem poszłam do łazienki i wzięłam szybki prysznic. Następnie gotowa i ubrana w piżamę, udałam się do swojego pokoju. Pierwsze co zrobiłam po wejściu do pokoju to spojrzałam na zegarek - 22! Wow, kompletnie straciłam poczucie czasu. Myślałam, że jest przed 21, a tu 22! Zgasiłam światło i położyłam się spać. Zmęczona, szybko zasnęłam.
Rano obudziłam się koło 7 - akurat, żeby wstać i uszykować się do szkoły. Ubrałam czarne getry, długą, różową bluzkę na ramiączkach oraz różowe trampki. Zeszłam na śniadanie. Po przepysznym śniadaniu poszłam jeszcze na górę po torbę. Gdy zeszłam na dół, nikogo już nie było. Wyszłam i zakluczyłam drzwi. Gdy się odwróciłam, spostrzegłam, że ktoś stoi pod bramą. Zaczęłam iść w kierunku bramy. Był to Neymar. Ale zaraz! Co on tutaj robi? Podeszłam do niego.
- Hej? - zapytałam zaskoczona. - Co ty tu robisz?
- Cześć. Przyszedłem po ciebie, pójdziemy razem do szkoły. - Powiedział. - No chyba, że nie chcesz. - odwrócił się w drugą stronę i zaczął udawać obrażonego.
- No jasne, że chcę. - nie odpowiedział. - Neymar?
Odwrócił się w moją stronę. Miał poważny wyraz twarzy. Zaczął patrzeć w moje oczy. Po chwili wybuchnął śmiechem. Wpatrywałam się w niego zdezorientowana.
- Nie umiem być poważny. - wyjaśnił ze śmiechem. - No to jak? Idziemy do szkoły czy zostajemy tutaj?
- Wiesz co? Nie wiem czy idę dzisiaj do szkoły. Jutro i tak jest zakończenie...
- Czyli wagary? - zapytał z uśmiechem. - Spoko. No to gdzie idziemy?
- Ale ty idziesz ze mną na wagary? - zapytałam, bo nie byłam pewna, co przed chwilą usłyszałam.
- No tak. No chyba, że nie chcesz?
- Chcę, chcę. - powiedziałam. - No to może chodźmy na początek do parku?
Nic nie powiedział tylko uśmiechnął się ciepło i zaczął iść w stronę parku. Poszłam za nim.
- A do której miałbyś dzisiaj lekcje? - zapytałam.
- Do tej samej co ty. - odpowiedział. - A przyjdziesz dzisiaj na trening?
- Przyjdę. Fajnie mi się wczoraj grało.
- O to super! - powiedział z entuzjazmem.
Potem gdy doszliśmy do parku, usiedliśmy na jednej z brązowych ławeczek. Chwilę porozmawialiśmy. Gadaliśmy o wszystkim i o niczym. Potem Neymar wypatrzył budkę z watą cukrową, więc poszliśmy sobie kupić. Na szczęście wzięłam ze sobą portfel, ale gdy tylko go wyciągnęłam, Neymar zabrał mi go i włożył go do mojej torby. Powiedział, że on stawia. W między czasie, gdy jedliśmy watę, oboje wyciągnęliśmy nasze telefony i zaczęliśmy robić zdjęcia. Zrobiłam kilka sobie, ale zrobiłam także kilka Neymarowi. Uchwyciłam ciekawe ujęcia, gdy jadł watę. Gdy zjedliśmy watę, mieliśmy klejące ręce, więc ruszyliśmy w stronę fontanny. Umyłam dokładnie ręce. Spojrzałam na Ney'a. Uśmiechał się. Zaczął chlapać mnie wodą. Zaczęłam uciekać, a darłam się przy tym jak głupia. Niestety, ale Neymar jest bardzo szybki, więc z łatwością mnie dogonił. Wziął mnie na ręce i zaczął iść w stronę fontanny. Domyśliłam się co chciał zrobić. Zaczęłam się wyrywać i prosić go, żeby tego nie robił. Wrzucił mnie do fontanny. Miał jednak odrobinę szczęścia, bo woda był ciepła. Myślałam jakby się tu odwdzięczyć.
- Pomożesz mi? - spytałam.
Chłopak wyciągnął do mnie rękę. Złapałam ją mocno i wciągnęłam go do fontanny.
- Ej! - krzyknął.
- Masz za swoje!
Neymar wstał i wyszedł z fontanny. Wyciągnął do mnie rękę. Spojrzałam na niego podejrzliwie, a on wywrócił oczami.
- Chcę ci tylko pomóc. - wyjaśnił.
Złapałam go za rękę. Pomógł mi wyjść z fontanny.
--------------
Dziękuję bardzo za komentarze <3
Pod tym rozdziałem też mam nadzieję, że bedą komentarze :)
Rozdział 15 pojawi się w czwartek albo piątek ;)
Gdy się przebrałyśmy, wyszłyśmy przed klub i poczekałyśmy na chłopaków. Jeszcze raz: Diego, Neymar, Oscar i Tini mi pogratulowali.
- Zaimponowałaś mi, Jenn. - powiedział Oscar.
- Dzięki. - powiedziałam to i kątem oka zobaczyłam, że Neymar patrzył z... taką jakby nienawiścią na Oscara. Ale dlaczego? Zadawałam sobie to pytanie przez całą drogę do domu. Gdy tylko weszłam do domu, poszłam do kuchni. Nalałam sobie do szklanki soku i wypiłam całą zawartość szklanki. Potem poszłam do łazienki i wzięłam szybki prysznic. Następnie gotowa i ubrana w piżamę, udałam się do swojego pokoju. Pierwsze co zrobiłam po wejściu do pokoju to spojrzałam na zegarek - 22! Wow, kompletnie straciłam poczucie czasu. Myślałam, że jest przed 21, a tu 22! Zgasiłam światło i położyłam się spać. Zmęczona, szybko zasnęłam.
Rano obudziłam się koło 7 - akurat, żeby wstać i uszykować się do szkoły. Ubrałam czarne getry, długą, różową bluzkę na ramiączkach oraz różowe trampki. Zeszłam na śniadanie. Po przepysznym śniadaniu poszłam jeszcze na górę po torbę. Gdy zeszłam na dół, nikogo już nie było. Wyszłam i zakluczyłam drzwi. Gdy się odwróciłam, spostrzegłam, że ktoś stoi pod bramą. Zaczęłam iść w kierunku bramy. Był to Neymar. Ale zaraz! Co on tutaj robi? Podeszłam do niego.
- Hej? - zapytałam zaskoczona. - Co ty tu robisz?
- Cześć. Przyszedłem po ciebie, pójdziemy razem do szkoły. - Powiedział. - No chyba, że nie chcesz. - odwrócił się w drugą stronę i zaczął udawać obrażonego.
- No jasne, że chcę. - nie odpowiedział. - Neymar?
Odwrócił się w moją stronę. Miał poważny wyraz twarzy. Zaczął patrzeć w moje oczy. Po chwili wybuchnął śmiechem. Wpatrywałam się w niego zdezorientowana.
- Nie umiem być poważny. - wyjaśnił ze śmiechem. - No to jak? Idziemy do szkoły czy zostajemy tutaj?
- Wiesz co? Nie wiem czy idę dzisiaj do szkoły. Jutro i tak jest zakończenie...
- Czyli wagary? - zapytał z uśmiechem. - Spoko. No to gdzie idziemy?
- Ale ty idziesz ze mną na wagary? - zapytałam, bo nie byłam pewna, co przed chwilą usłyszałam.
- No tak. No chyba, że nie chcesz?
- Chcę, chcę. - powiedziałam. - No to może chodźmy na początek do parku?
Nic nie powiedział tylko uśmiechnął się ciepło i zaczął iść w stronę parku. Poszłam za nim.
- A do której miałbyś dzisiaj lekcje? - zapytałam.
- Do tej samej co ty. - odpowiedział. - A przyjdziesz dzisiaj na trening?
- Przyjdę. Fajnie mi się wczoraj grało.
- O to super! - powiedział z entuzjazmem.
Potem gdy doszliśmy do parku, usiedliśmy na jednej z brązowych ławeczek. Chwilę porozmawialiśmy. Gadaliśmy o wszystkim i o niczym. Potem Neymar wypatrzył budkę z watą cukrową, więc poszliśmy sobie kupić. Na szczęście wzięłam ze sobą portfel, ale gdy tylko go wyciągnęłam, Neymar zabrał mi go i włożył go do mojej torby. Powiedział, że on stawia. W między czasie, gdy jedliśmy watę, oboje wyciągnęliśmy nasze telefony i zaczęliśmy robić zdjęcia. Zrobiłam kilka sobie, ale zrobiłam także kilka Neymarowi. Uchwyciłam ciekawe ujęcia, gdy jadł watę. Gdy zjedliśmy watę, mieliśmy klejące ręce, więc ruszyliśmy w stronę fontanny. Umyłam dokładnie ręce. Spojrzałam na Ney'a. Uśmiechał się. Zaczął chlapać mnie wodą. Zaczęłam uciekać, a darłam się przy tym jak głupia. Niestety, ale Neymar jest bardzo szybki, więc z łatwością mnie dogonił. Wziął mnie na ręce i zaczął iść w stronę fontanny. Domyśliłam się co chciał zrobić. Zaczęłam się wyrywać i prosić go, żeby tego nie robił. Wrzucił mnie do fontanny. Miał jednak odrobinę szczęścia, bo woda był ciepła. Myślałam jakby się tu odwdzięczyć.
- Pomożesz mi? - spytałam.
Chłopak wyciągnął do mnie rękę. Złapałam ją mocno i wciągnęłam go do fontanny.
- Ej! - krzyknął.
- Masz za swoje!
Neymar wstał i wyszedł z fontanny. Wyciągnął do mnie rękę. Spojrzałam na niego podejrzliwie, a on wywrócił oczami.
- Chcę ci tylko pomóc. - wyjaśnił.
Złapałam go za rękę. Pomógł mi wyjść z fontanny.
--------------
Dziękuję bardzo za komentarze <3
Pod tym rozdziałem też mam nadzieję, że bedą komentarze :)
Rozdział 15 pojawi się w czwartek albo piątek ;)
sobota, 23 sierpnia 2014
Rozdział 13
*Jennifer*
Wszystko ustaliliśmy co i jak i zaczęła się gra. Na początku nie szło mi chyba za dobrze, ale pomimo tego, grałam dalej. Początki zawsze są przecież trudne. Dopiero później się rozkręciłam. Neymar podał mi piłkę. Biegłam w stronę bramki z całych sił, do której oczywiście miałam strzelać. Byłam coraz bliżej bramki. W pobliżu nie było żadnego zawodnika z mojej drużyny, więc nie miałam komu podać, a sama bałam się strzelać, nawet na pustą bramkę, bojąc się, że coś zrobię nie tak... A tym razem była pusta bramka. Przyspieszyłam jeszcze bardziej. Nagle nie wiadomo skąd, przy mnie znalazł się Oscar - przeciwnik, więc się nie ucieszyłam. Denerwowałam się bardzo, bo przecież on trenuje piłkę nożną, a ja nie, więc jakie ja miałabym niby przy nim szanse?
- Dajesz, Jenn! - usłyszałam głos Neymara, który chyba był niedaleko mnie.
Nie mam pojęcia jak to zrobiłam, jakim cudem ja to zrobiłam, ale jakimś cudem okiwałam Oscara! Widząc, że Neymar jest kilka metrów dalej ode mnie, podałam mu piłkę. Potem on znowu mi podał. Zdziwiłam się lekko. Przecież miał strzelić.
- Strzelaj, dasz radę! - krzyknął Neymar.
Pełna obaw, pobiegłam jeszcze kawałek i strzeliłam. Gdy strzeliłam, zamknęłam oczy, bojąc się, że nie trafiłam do bramki. Usłyszałam krzyki:
- GOOOOL!
Strzeliłam? Strzeliłam gola? Otworzyłam oczy, aby zobaczyć czy to prawda. Faktycznie - strzeliłam gola. Podskoczyłam i zaczęłam klaskać z radości. Szybko podbiegł do mnie uśmiechnięty i szczęśliwy Neymar. Przybiliśmy piątkę.
- Super! Wiedziałem, że dasz sobie radę! - powiedział Ney.
- Dzięki. - powiedziałam z uśmiechem. - Myślałam, że nie dam rady!
- Ale dałaś sobie radę. - zauważył. - Nigdy się nie poddawaj.
- Ale czemu jak okiwałam Oscara i podałam ci piłkę to czemu mi ją znowu podałeś? - zapytałam ciekawa.
- Chciałem żebyś ty strzeliła.
- Ale wiesz, mogłam zrobić coś nie tak i wtedy... - nie dane mi było dokończyć, bo mi przerwał.
- Wiedziałem, że ci się uda. - powiedział i uśmiechnął się serdecznie.
Podbiegli do nas pozostali zawodnicy z naszej drużyny. Wszyscy mi gratulowali i przybijali piątki.
- No super siostrzyczko, gratuluję. - powiedział Diego.
- Dzięki. - powiedziałam.
Zostało nam jeszcze kilka minut do końca pierwszej połowy, więc wróciliśmy do gry. Potem nastąpiła druga połowa. Niestety Oscar strzelił gola, więc było 1:1. Na szczęście Neymar strzelił gola, więc było 2:1 i tak zostało już do końca.
- Super, Jennifer! Super, Neymar! Super, Oscar! - powiedział trener.
Chłopacy rozmawiali o czymś z trenerem, a ja z Martiną udałyśmy się do szatni. Przed pójściem do szatni, trener zaprosił nas serdeczne i na jutrzejszy trening, z czego byłam bardzo zadowolona. Obie się zgodziłyśmy.
- Ale jestem padnięta! - powiedziała Tini.
- No co ty nie powiesz. - powiedziałam.
- Gratuluję. Jesteś bardzo dobra w piłkę nożną. Muszę chyba zapisać się do ciebie na treningi.
- Bez przesady. - mruknęłam. - Nie jestem jakoś specjalnie dobra.
- Jesteś, jesteś.
- Tylko ci się wydaje. Ej ale jutro na pewno przyjdziemy co nie?
- Jasne. Tym bardziej, że byłam z Oscarem... mam nadzieję, że jutro też będę z nim w drużynie. - powiedziała. - A jak tam z Neymarem? - spytała.
- No a co ma być?
- No nie wiem. Ej ale widzisz... On chyba cię naprawdę bardzo lubi... Ba, może on chyba naprawdę się w Tobie zakochał...
- Dlaczego tak myślisz? Wytłumacz mi. - poprosiłam.
- No bo jak Neymar miał wybierać... to wybrał ciebie a mógł wybrać mnie, ale jednak wybrał ciebie. Rozumiesz o co mi chodzi?
- W pewnym sensie. - powiedziałam. - Ale co to ma do rzeczy? To że mnie wybrał... to nie znaczy, że on mnie lubi albo się zakochał. Po prostu mnie wybrał.
- No okej, ale mógł wybrać mnie, tak? A wybrał ciebie, więc wnioskuję...
- Ty już lepiej nic nie wnioskuj. - powiedziałam. - Przebieraj się.
- I kto to mówi. - mruknęła, ale zaczęła się przebierać.
----------------
A oto rozdział 13 ;)
Proszę o komentarze <3
Rozdział 14 pojawi się 25 albo 26 sierpnia :)
Wszystko ustaliliśmy co i jak i zaczęła się gra. Na początku nie szło mi chyba za dobrze, ale pomimo tego, grałam dalej. Początki zawsze są przecież trudne. Dopiero później się rozkręciłam. Neymar podał mi piłkę. Biegłam w stronę bramki z całych sił, do której oczywiście miałam strzelać. Byłam coraz bliżej bramki. W pobliżu nie było żadnego zawodnika z mojej drużyny, więc nie miałam komu podać, a sama bałam się strzelać, nawet na pustą bramkę, bojąc się, że coś zrobię nie tak... A tym razem była pusta bramka. Przyspieszyłam jeszcze bardziej. Nagle nie wiadomo skąd, przy mnie znalazł się Oscar - przeciwnik, więc się nie ucieszyłam. Denerwowałam się bardzo, bo przecież on trenuje piłkę nożną, a ja nie, więc jakie ja miałabym niby przy nim szanse?
- Dajesz, Jenn! - usłyszałam głos Neymara, który chyba był niedaleko mnie.
Nie mam pojęcia jak to zrobiłam, jakim cudem ja to zrobiłam, ale jakimś cudem okiwałam Oscara! Widząc, że Neymar jest kilka metrów dalej ode mnie, podałam mu piłkę. Potem on znowu mi podał. Zdziwiłam się lekko. Przecież miał strzelić.
- Strzelaj, dasz radę! - krzyknął Neymar.
Pełna obaw, pobiegłam jeszcze kawałek i strzeliłam. Gdy strzeliłam, zamknęłam oczy, bojąc się, że nie trafiłam do bramki. Usłyszałam krzyki:
- GOOOOL!
Strzeliłam? Strzeliłam gola? Otworzyłam oczy, aby zobaczyć czy to prawda. Faktycznie - strzeliłam gola. Podskoczyłam i zaczęłam klaskać z radości. Szybko podbiegł do mnie uśmiechnięty i szczęśliwy Neymar. Przybiliśmy piątkę.
- Super! Wiedziałem, że dasz sobie radę! - powiedział Ney.
- Dzięki. - powiedziałam z uśmiechem. - Myślałam, że nie dam rady!
- Ale dałaś sobie radę. - zauważył. - Nigdy się nie poddawaj.
- Ale czemu jak okiwałam Oscara i podałam ci piłkę to czemu mi ją znowu podałeś? - zapytałam ciekawa.
- Chciałem żebyś ty strzeliła.
- Ale wiesz, mogłam zrobić coś nie tak i wtedy... - nie dane mi było dokończyć, bo mi przerwał.
- Wiedziałem, że ci się uda. - powiedział i uśmiechnął się serdecznie.
Podbiegli do nas pozostali zawodnicy z naszej drużyny. Wszyscy mi gratulowali i przybijali piątki.
- No super siostrzyczko, gratuluję. - powiedział Diego.
- Dzięki. - powiedziałam.
Zostało nam jeszcze kilka minut do końca pierwszej połowy, więc wróciliśmy do gry. Potem nastąpiła druga połowa. Niestety Oscar strzelił gola, więc było 1:1. Na szczęście Neymar strzelił gola, więc było 2:1 i tak zostało już do końca.
- Super, Jennifer! Super, Neymar! Super, Oscar! - powiedział trener.
Chłopacy rozmawiali o czymś z trenerem, a ja z Martiną udałyśmy się do szatni. Przed pójściem do szatni, trener zaprosił nas serdeczne i na jutrzejszy trening, z czego byłam bardzo zadowolona. Obie się zgodziłyśmy.
- Ale jestem padnięta! - powiedziała Tini.
- No co ty nie powiesz. - powiedziałam.
- Gratuluję. Jesteś bardzo dobra w piłkę nożną. Muszę chyba zapisać się do ciebie na treningi.
- Bez przesady. - mruknęłam. - Nie jestem jakoś specjalnie dobra.
- Jesteś, jesteś.
- Tylko ci się wydaje. Ej ale jutro na pewno przyjdziemy co nie?
- Jasne. Tym bardziej, że byłam z Oscarem... mam nadzieję, że jutro też będę z nim w drużynie. - powiedziała. - A jak tam z Neymarem? - spytała.
- No a co ma być?
- No nie wiem. Ej ale widzisz... On chyba cię naprawdę bardzo lubi... Ba, może on chyba naprawdę się w Tobie zakochał...
- Dlaczego tak myślisz? Wytłumacz mi. - poprosiłam.
- No bo jak Neymar miał wybierać... to wybrał ciebie a mógł wybrać mnie, ale jednak wybrał ciebie. Rozumiesz o co mi chodzi?
- W pewnym sensie. - powiedziałam. - Ale co to ma do rzeczy? To że mnie wybrał... to nie znaczy, że on mnie lubi albo się zakochał. Po prostu mnie wybrał.
- No okej, ale mógł wybrać mnie, tak? A wybrał ciebie, więc wnioskuję...
- Ty już lepiej nic nie wnioskuj. - powiedziałam. - Przebieraj się.
- I kto to mówi. - mruknęła, ale zaczęła się przebierać.
----------------
A oto rozdział 13 ;)
Proszę o komentarze <3
Rozdział 14 pojawi się 25 albo 26 sierpnia :)
Rozdział 12
*Jennifer*
- To zapraszam do szatni.
Trener zaprowadził mnie i Tini do szatni. Dał nam stroje i wyszedł, zostawiając nas same, abyśmy się przebrały.
- Wow, ale fajnie!!! - krzyknęłam podekscytowana.
- No super będzie! - powiedziała przyjaciółka.
Przebrałyśmy się w stroje. Martina wyjęła telefon. Porobiłyśmy sobie kilka zdjęć. I potem weszłyśmy na murawę. Jako pierwsze się przebrałyśmy. Podeszłyśmy do trenera. Trochę zdziwiło go to, że jako pierwsze przebrałyśmy się my, my dziewczyny.
- O, już się przebrałyście?
- Tak. - powiedziałam.
Po około 5 minutach na murawę zaczęli wchodzić chłopacy.
- Gorzej niż z babami. - skomentowałam.
- Dokładnie! - potwierdził trener i się zaśmiał.
Podeszli do nas chłopacy. Spojrzałam się na Neymara. Uśmiechnął się do mnie, a ja odwzajemniłam uśmiech, ale spuściłam wzrok. Trener sprawdził obecność. Po sprawdzeniu obecności, powiedział:
- No to teraz czas na rozgrzewkę. Może dziewczyny chciałyby poprowadzić dzisiejszą rozgrzewkę?
- Chętnie. - powiedziałyśmy.
- Dobrze to poprowadźcie, a ja za chwilkę wracam. - gdy to powiedział to poszedł.
Martina spojrzała na mnie błagalnym wzrokiem.
- Eee nie mam żadnego pomysłu na rozgrzewkę. - szepnęła mi do ucha Tini.
- Spokojnie, coś wymyślę. - powiedziałam do przyjaciółki.
Chwilę się zastanawiałam, bo nie wiedziałam co na początek. Stwierdziłam, że bieganie.
- No to może na początek... Pięć razy przebiegnijmy boisko.
Chłopacy zaczęli biegać. Po chwili dołączyłam do nich z Martiną. Po przebiegnięciu tych pięciu kółek wokół boiska, byłam padnięta. Pff, padnięta to mało powiedziane! Ponoć miałam bardzo dobrą kondycję... Biedna Tini, chyba nie ma za bardzo dobrej kondycji, bo miała mocną zadyszkę. Podeszła do mnie.
- Jennifer, musiałaś aż tyle?!
- No co? - spytałam.
- Wiesz jaka ja jestem padnięta?
- Mogłaś zrobić tylko dwa kółka. - uśmiechnęłam się złośliwie.
- I ty mi dopiero teraz o tym mówisz? - zapytała zrezygnowana.
Zignorowałam jej pytanie i wróciłam do prowadzenia rozgrzewki. Potem poćwiczyliśmy jeszcze podania. Akurat gdy skończyliśmy ćwiczyć podania, przyszedł trener.
- I jak tam? - spytał ciekawy. - Już po rozgrzewce?
- Tak i podania też już poćwiczyliśmy. - oznajmiłam.
- O to dobrze. No to teraz czas na mecz! Tak jak mówiłem, mecz będzie trwał 40 minut. Jedna połowa będzie trwała 20 minut. - przypomniał. - No to podzielmy się na drużyny! - powiedział. - Oscar i Neymar, będziecie wybierać.
Oscar i Neymar wyszli na środek, pozostali zawodnicy, w tym ja i Tini, ustawiliśmy się tak, że każdy stał obok drugiego, aby łatwiej było chłopakom wybierać.
- Okey, Neymar zacznij wybierać. Najpierw proszę wybierz którąś z dziewczyn. - powiedział trener.
- Jennifer. - powiedział Ney.
Serce zaczęło mi szybciej bić. Myślałam, że się przesłyszałam. Ale jak to? Neymar wybrał mnie? On naprawdę mnie wybrał! Nie wybrał Tini, tylko mnie, a mógł wybrać ją, ale jednak nie... wybrał mnie! Co? Jenn, ogarnij się! Po co ty się tak cieszysz? On cię wybrał tylko dlatego, bo pewnie cię dłużej zna...
Podeszłam do Neymara. Stanęłam przy nim.
- Martina. - oznajmił Oscar.
Potem zaczęli wybierać chłopaków. Diego był też ze mną w drużynie. Neymar wybrał na pewno dobrą drużynę.
---------------------
Postanowiłam, że dzisiaj dodam już rozdział 12 ^^
Rozdział 13 pojawi się nie wiadomo kiedy...
Może nawet dzisiaj dodam rozdział 13? :)
- To zapraszam do szatni.
Trener zaprowadził mnie i Tini do szatni. Dał nam stroje i wyszedł, zostawiając nas same, abyśmy się przebrały.
- Wow, ale fajnie!!! - krzyknęłam podekscytowana.
- No super będzie! - powiedziała przyjaciółka.
Przebrałyśmy się w stroje. Martina wyjęła telefon. Porobiłyśmy sobie kilka zdjęć. I potem weszłyśmy na murawę. Jako pierwsze się przebrałyśmy. Podeszłyśmy do trenera. Trochę zdziwiło go to, że jako pierwsze przebrałyśmy się my, my dziewczyny.
- O, już się przebrałyście?
- Tak. - powiedziałam.
Po około 5 minutach na murawę zaczęli wchodzić chłopacy.
- Gorzej niż z babami. - skomentowałam.
- Dokładnie! - potwierdził trener i się zaśmiał.
Podeszli do nas chłopacy. Spojrzałam się na Neymara. Uśmiechnął się do mnie, a ja odwzajemniłam uśmiech, ale spuściłam wzrok. Trener sprawdził obecność. Po sprawdzeniu obecności, powiedział:
- No to teraz czas na rozgrzewkę. Może dziewczyny chciałyby poprowadzić dzisiejszą rozgrzewkę?
- Chętnie. - powiedziałyśmy.
- Dobrze to poprowadźcie, a ja za chwilkę wracam. - gdy to powiedział to poszedł.
Martina spojrzała na mnie błagalnym wzrokiem.
- Eee nie mam żadnego pomysłu na rozgrzewkę. - szepnęła mi do ucha Tini.
- Spokojnie, coś wymyślę. - powiedziałam do przyjaciółki.
Chwilę się zastanawiałam, bo nie wiedziałam co na początek. Stwierdziłam, że bieganie.
- No to może na początek... Pięć razy przebiegnijmy boisko.
Chłopacy zaczęli biegać. Po chwili dołączyłam do nich z Martiną. Po przebiegnięciu tych pięciu kółek wokół boiska, byłam padnięta. Pff, padnięta to mało powiedziane! Ponoć miałam bardzo dobrą kondycję... Biedna Tini, chyba nie ma za bardzo dobrej kondycji, bo miała mocną zadyszkę. Podeszła do mnie.
- Jennifer, musiałaś aż tyle?!
- No co? - spytałam.
- Wiesz jaka ja jestem padnięta?
- Mogłaś zrobić tylko dwa kółka. - uśmiechnęłam się złośliwie.
- I ty mi dopiero teraz o tym mówisz? - zapytała zrezygnowana.
Zignorowałam jej pytanie i wróciłam do prowadzenia rozgrzewki. Potem poćwiczyliśmy jeszcze podania. Akurat gdy skończyliśmy ćwiczyć podania, przyszedł trener.
- I jak tam? - spytał ciekawy. - Już po rozgrzewce?
- Tak i podania też już poćwiczyliśmy. - oznajmiłam.
- O to dobrze. No to teraz czas na mecz! Tak jak mówiłem, mecz będzie trwał 40 minut. Jedna połowa będzie trwała 20 minut. - przypomniał. - No to podzielmy się na drużyny! - powiedział. - Oscar i Neymar, będziecie wybierać.
Oscar i Neymar wyszli na środek, pozostali zawodnicy, w tym ja i Tini, ustawiliśmy się tak, że każdy stał obok drugiego, aby łatwiej było chłopakom wybierać.
- Okey, Neymar zacznij wybierać. Najpierw proszę wybierz którąś z dziewczyn. - powiedział trener.
- Jennifer. - powiedział Ney.
Serce zaczęło mi szybciej bić. Myślałam, że się przesłyszałam. Ale jak to? Neymar wybrał mnie? On naprawdę mnie wybrał! Nie wybrał Tini, tylko mnie, a mógł wybrać ją, ale jednak nie... wybrał mnie! Co? Jenn, ogarnij się! Po co ty się tak cieszysz? On cię wybrał tylko dlatego, bo pewnie cię dłużej zna...
Podeszłam do Neymara. Stanęłam przy nim.
- Martina. - oznajmił Oscar.
Potem zaczęli wybierać chłopaków. Diego był też ze mną w drużynie. Neymar wybrał na pewno dobrą drużynę.
---------------------
Postanowiłam, że dzisiaj dodam już rozdział 12 ^^
Rozdział 13 pojawi się nie wiadomo kiedy...
Może nawet dzisiaj dodam rozdział 13? :)
środa, 20 sierpnia 2014
Rozdział 11
*Jennifer*
- Hej. - powiedział.
- Hej. - powiedziałam. - Wiesz, przyjdę dzisiaj na trening.
- Tak? Naprawdę? To super!
- I tak nie mam co robić w domu, więc chętnie przyjdę.
- Cieszę się. - oznajmił. - Ej, czemu nie masz włączonej kamerki?
- A ty masz włączoną? - spytałam.
- No jasne, że mam.
I ja się dopiero teraz o tym dowiaduję?! A ja przeglądam facebook'a, a on ma włączoną kamerkę! Szybko wylogowałam się z facebook'a i zamknęłam stronę. Faktycznie - Neymar miał włączoną kamerkę, dzięki której mogłam go widzieć. Byłam bardzo zadowolona. Dobrze, że miałam wyłączoną kamerkę - inaczej zobaczyłby jaka jestem hmm szczęśliwa?
- Hej, hej! Jesteś tam jeszcze? - zaśmiał się.
- Tak, tak. Coś się zamyśliłam. - wyjaśniłam.
- A włączyłbyś swoją kamerkę? - zapytał.
- Ale po co? - wyjąkałam.
Dopiero po dłuższej chwili usłyszałam odpowiedź:
- No bo chciałbym cię zobaczyć. - powiedział.
Zupełnie nie wiedziałam co mam odpowiedzieć. Czy on naprawdę powiedział, że chce mnie zobaczyć? Myślałam, że mi się to przesłyszało, ale jednak nie. On to powiedział.
- Aha. No wiesz... no dobra, włączę.
Włączyłam swoją kamerkę. Pomachałam mu ręką, a on mi. Gadaliśmy jeszcze z jakieś dwie czy trzy godziny. Potem oznajmiłam Neymarowi, że muszę już kończyć, bo muszę zadzwonić jeszcze do Tini i się uszykować. Z Martiną uzgodniłyśmy, że spotkamy się na miejscu. Potem napisałam jeszcze na skype do Neymara, że uzgodniłam z Martiną, że wszyscy spotkamy się na miejscu przed klubem. Neymar zaproponował, że przyjdzie po mnie, ale napisałam mu, że nie ma takiej potrzeby. Powiedział, że spoko, ale pod jednym warunkiem, że potem mnie odprowadzi do domu. Zgodziłam się. Zaczęłam się szykować. Swoje ciemnobrązowe włosy, wyprostowałam na prostownicę. Ubrałam czarną bluzkę z napisem, do tego krótkie jeansowe spodenki. Ubrałam bransoletkę, którą podarowała mi Tini. Zrobiłam lekki makijaż. Gdy podeszłam do lustra, pisnęłam z zachwytu. Bardzo mi się podobało! Wzięłam torebkę ze swojego pokoju, w której miałam telefon, słuchawki (lubiłam posłuchać sobie muzyki), portfel, klucze od domu i inne rzeczy. Zeszłam na dół. Udałam się do kuchni. Z szafki wyjęłam szklankę, następnie nalałam soku pomarańczowego. Wszystko wypiłam. Do kuchni weszła mama.
- A gdzie ty się wybierasz? - zapytała.
- No na trening Diego...
- Ale żeby na zwykły trening aż tak się stroić? Nie idziesz przypadkiem na randkę?
No tak. W sumie to miała rację - nie wyglądałam jakbym miała iść na trening, tylko właśnie jakbym miała iść na randkę, no ale cóż.
- Nie idę na żadną randkę! No w sumie to masz rację, żeby aż tak się stroić na zwykły trening, ale ja naprawdę idę na trening. Z Diego. A no właśnie, gdzie jest Diego?
Jak na zawołanie, do kuchni wszedł Diego. Spojrzałam na niego uśmiechnięta.
- Cześć. - przywitał się. - idziemy? - spytał.
- Jasne. - powiedziałam. - Jestem już nawet uszykowana.
- Widzę. - powiedział z uśmiechem.
Wyszliśmy z domu. Około 15 minut później byliśmy już na miejscu, przed klubem. Przed klubem czekali już na nas: Martina, Oscar i Neymar. Pomachałam im, oni również mi pomachali. Razem z Diego ruszyliśmy w stronę przyjaciół.
- Cześć wszystkim. - powiedziałam.
- Hej. - odpowiedzieli.
- No to my idziemy się ubrać, a... - powiedział Diego.
- A my idziemy na trybuny. - dokończyła Tini.
- Dokładnie. - mruknął Diego.
Ktoś do nas podszedł. Jakiś mężczyzna, lat około 45.
- Dzień dobry, trenerze. - Odezwał się Oscar.
A, czyli to był ich trener!
- Dzień dobry. - powiedzieliśmy.
- Dzień dobry. - powiedział.
- My już idziemy do szatni. - oznajmił Diego. - Trenerze, to moja siostra Jennifer, a to Martina, nasza przyjaciółka.
Trener uśmiechnął się do mnie i do Tini.
- Dziewczyny, lubicie sport? - zapytał trener.
- Tak. - powiedziałyśmy równocześnie.
- A piłkę nożną?
- Bardzo. - przyznałyśmy obie.
- A może chciałybyście potrenować dzisiaj z nami? - zapytał trener.
Popatrzyłam się na Martinę. Pokiwała lekko twierdząco głową, uśmiechając się szeroko.
- Tak, bardzo chętnie. - powiedziałam.
- No to zapraszam do szatni.
Spojrzałam przerażona na Martinę.
- Spokojnie, mamy też tutaj szatnię dla dziewczyn. - powiedział trener, widząc nasze przerażone miny. - Tutaj też trenują dziewczyny, ale że akurat wyjechały na jakieś tam zawody, więc będziecie trenowały z chłopakami. Najpierw rozgrzewka, potem poćwiczycie sobie podania, a potem zagracie mecz, który będzie trwał 40 minut, dobrze? Jedna połowa 20 minut, druga też 20 minut.
- Tak, dobrze. - powiedzieliśmy wszyscy.
---------
Tak jak obiecałam - rozdział 11 :)
Proszę o komentarze <3
Rozdział 12 pojawi się 25 sierpnia ;)
- Hej. - powiedział.
- Hej. - powiedziałam. - Wiesz, przyjdę dzisiaj na trening.
- Tak? Naprawdę? To super!
- I tak nie mam co robić w domu, więc chętnie przyjdę.
- Cieszę się. - oznajmił. - Ej, czemu nie masz włączonej kamerki?
- A ty masz włączoną? - spytałam.
- No jasne, że mam.
I ja się dopiero teraz o tym dowiaduję?! A ja przeglądam facebook'a, a on ma włączoną kamerkę! Szybko wylogowałam się z facebook'a i zamknęłam stronę. Faktycznie - Neymar miał włączoną kamerkę, dzięki której mogłam go widzieć. Byłam bardzo zadowolona. Dobrze, że miałam wyłączoną kamerkę - inaczej zobaczyłby jaka jestem hmm szczęśliwa?
- Hej, hej! Jesteś tam jeszcze? - zaśmiał się.
- Tak, tak. Coś się zamyśliłam. - wyjaśniłam.
- A włączyłbyś swoją kamerkę? - zapytał.
- Ale po co? - wyjąkałam.
Dopiero po dłuższej chwili usłyszałam odpowiedź:
- No bo chciałbym cię zobaczyć. - powiedział.
Zupełnie nie wiedziałam co mam odpowiedzieć. Czy on naprawdę powiedział, że chce mnie zobaczyć? Myślałam, że mi się to przesłyszało, ale jednak nie. On to powiedział.
- Aha. No wiesz... no dobra, włączę.
Włączyłam swoją kamerkę. Pomachałam mu ręką, a on mi. Gadaliśmy jeszcze z jakieś dwie czy trzy godziny. Potem oznajmiłam Neymarowi, że muszę już kończyć, bo muszę zadzwonić jeszcze do Tini i się uszykować. Z Martiną uzgodniłyśmy, że spotkamy się na miejscu. Potem napisałam jeszcze na skype do Neymara, że uzgodniłam z Martiną, że wszyscy spotkamy się na miejscu przed klubem. Neymar zaproponował, że przyjdzie po mnie, ale napisałam mu, że nie ma takiej potrzeby. Powiedział, że spoko, ale pod jednym warunkiem, że potem mnie odprowadzi do domu. Zgodziłam się. Zaczęłam się szykować. Swoje ciemnobrązowe włosy, wyprostowałam na prostownicę. Ubrałam czarną bluzkę z napisem, do tego krótkie jeansowe spodenki. Ubrałam bransoletkę, którą podarowała mi Tini. Zrobiłam lekki makijaż. Gdy podeszłam do lustra, pisnęłam z zachwytu. Bardzo mi się podobało! Wzięłam torebkę ze swojego pokoju, w której miałam telefon, słuchawki (lubiłam posłuchać sobie muzyki), portfel, klucze od domu i inne rzeczy. Zeszłam na dół. Udałam się do kuchni. Z szafki wyjęłam szklankę, następnie nalałam soku pomarańczowego. Wszystko wypiłam. Do kuchni weszła mama.
- A gdzie ty się wybierasz? - zapytała.
- No na trening Diego...
- Ale żeby na zwykły trening aż tak się stroić? Nie idziesz przypadkiem na randkę?
No tak. W sumie to miała rację - nie wyglądałam jakbym miała iść na trening, tylko właśnie jakbym miała iść na randkę, no ale cóż.
- Nie idę na żadną randkę! No w sumie to masz rację, żeby aż tak się stroić na zwykły trening, ale ja naprawdę idę na trening. Z Diego. A no właśnie, gdzie jest Diego?
Jak na zawołanie, do kuchni wszedł Diego. Spojrzałam na niego uśmiechnięta.
- Cześć. - przywitał się. - idziemy? - spytał.
- Jasne. - powiedziałam. - Jestem już nawet uszykowana.
- Widzę. - powiedział z uśmiechem.
Wyszliśmy z domu. Około 15 minut później byliśmy już na miejscu, przed klubem. Przed klubem czekali już na nas: Martina, Oscar i Neymar. Pomachałam im, oni również mi pomachali. Razem z Diego ruszyliśmy w stronę przyjaciół.
- Cześć wszystkim. - powiedziałam.
- Hej. - odpowiedzieli.
- No to my idziemy się ubrać, a... - powiedział Diego.
- A my idziemy na trybuny. - dokończyła Tini.
- Dokładnie. - mruknął Diego.
Ktoś do nas podszedł. Jakiś mężczyzna, lat około 45.
- Dzień dobry, trenerze. - Odezwał się Oscar.
A, czyli to był ich trener!
- Dzień dobry. - powiedzieliśmy.
- Dzień dobry. - powiedział.
- My już idziemy do szatni. - oznajmił Diego. - Trenerze, to moja siostra Jennifer, a to Martina, nasza przyjaciółka.
Trener uśmiechnął się do mnie i do Tini.
- Dziewczyny, lubicie sport? - zapytał trener.
- Tak. - powiedziałyśmy równocześnie.
- A piłkę nożną?
- Bardzo. - przyznałyśmy obie.
- A może chciałybyście potrenować dzisiaj z nami? - zapytał trener.
Popatrzyłam się na Martinę. Pokiwała lekko twierdząco głową, uśmiechając się szeroko.
- Tak, bardzo chętnie. - powiedziałam.
- No to zapraszam do szatni.
Spojrzałam przerażona na Martinę.
- Spokojnie, mamy też tutaj szatnię dla dziewczyn. - powiedział trener, widząc nasze przerażone miny. - Tutaj też trenują dziewczyny, ale że akurat wyjechały na jakieś tam zawody, więc będziecie trenowały z chłopakami. Najpierw rozgrzewka, potem poćwiczycie sobie podania, a potem zagracie mecz, który będzie trwał 40 minut, dobrze? Jedna połowa 20 minut, druga też 20 minut.
- Tak, dobrze. - powiedzieliśmy wszyscy.
---------
Tak jak obiecałam - rozdział 11 :)
Proszę o komentarze <3
Rozdział 12 pojawi się 25 sierpnia ;)
wtorek, 19 sierpnia 2014
Rozdział 10
*Jennifer*
Nie miałam pojęcia co powiedzieć. Ulżyło mi, gdy mi powiedział, że nie ma dziewczyny.
- Nic się nie stało. - Uśmiechnęłam się. - Nie przepraszaj.
- To może dzisiaj pójdziemy sobie na spacer? - Zapytał.
- Chętnie. - Powiedziałam. - A o której?
- Hmm może tak o 20? Pasuje Ci?
- Jasne.
Zadzwonił dzwonek. Uśmiechnęliśmy się do siebie.
- O której dzisiaj o kończysz? - Zapytał.
- O 12. - Powiedziałam.
- Ja też. Więc jakbyś chciała to możemy wrócić razem.
- Okej. - Powiedziałam. - Idź, bo się spóźnisz. Pa!
- Pa. - Powiedział i poszedł.
Ja zaś czekałam na nauczycielkę. W sumie to nie tylko ja. Było też kilka osób z mojej klasy, a reszta? Pewnie na wagarach. Hmm może też się jutro wybiorę na wagary? Jeszcze pomyślę nad tym.
Gdy przyszła nauczycielka, otworzyła drzwi do sali, wpuściła nas do środka. Poszłam usiąść w ławce koło okna. Lubiłam podczas lekcji patrzeć przez okno. Spojrzałam od niechcenia przez okno. Zobaczyłam Martinę, która szła w towarzystwie Oscara. No to Tini będzie miała spóźnienie. Zaśmiałam się w duchu.
Po kilku minutach otworzyły się drzwi. Spojrzałam w tamtą stronę. Ujrzałam Tini. Zaczęła szukać kogoś wzrokiem. Chyba mnie, bo gdy mnie zauważyła to od razu ruszyła w stronę ławki, w której siedziałam. Odsunęła krzesło, usiadła i spojrzała w moją stronę.
- Hej. - przywitałam się.
- Cześć. - powiedziała zaspanym głosem.
- A co ty taka niewyspana?
- Do 2 w nocy pisałam z Oscarem, a potem gdy się położyłam to nie mogłam zasnąć. - wyjaśniła.
- Mhm.
- A jak tam z Neymarem? Widziałam, że później zmienił status na wolny.
- A tak. To było zwykłe nieporozumienie.
- Jak to? - zapytała.
Opowiedziałam jej o tej sytuacji. Gdy skończyłam opowiadać, zadzwonił dzwonek, więc razem z Martiną udałyśmy się na następną lekcję. I tak minęły nam lekcje - szybko, w miłej atmosferze. Każdą przerwę spędziłam w towarzystwie Neymara, a Martina w towarzystwie Oscara. Tini była z tego powodu bardzo zadowolona, ja zresztą również... Nie mam pojęcia co będzie dalej. Czy mam się odważyć i powiedzieć Neymarowi o swoich uczuciach? Jeśli zaczął by mnie unikać z tego powodu? Wtedy byłabym bardzo... Nawet nie wiem jak to opisać?? Jaka byłabym gdyby Neymar zaczął by mnie unikać? Na pewno smutna - uwielbiam z nim rozmawiać, świetnie się z nim dogaduję...
Po powrocie do domu udałam się do swojego pokoju, gdyż z Neymarem uzgodniłam na jednej z przerw, że wejdziemy na skype'a i sobie porozmawiamy. To był pomysł Neymara. Ucieszyłam się, bo chciał ze mną porozmawiać!!! Trochę się denerwuję, gdyż wolę rozmowę, że tak powiem w realu. W sumie to nie wiem dlaczego, ale tak wolę. Może dlatego, że łatwiej jest wyczuć kiedy np. ktoś kłamie...
Neymar ma trening dzisiaj o 18, więc jeszcze miał trochę czasu. Ja zatem nie mam nic dziś ciekawego do roboty, więc chyba pójdę z nimi na ten trening. Hm może zadzwonię do Tini? Moje rozmyślania przerwał dzwoniący do mnie mój telefon. Spojrzałam na wyświetlacz, aby zobaczyć kto do mnie dzwoni - Martina.
- O wilku mowa. - powiedziałam sama do siebie i odebrałam. - Halo?
- Hej, Jenn! - przywitała się.
- Właśnie miałam do ciebie dzwonić. - powiedziałam. - Idziesz dzisiaj ze mną na trening? A raczej z nami?
- No jasne, że tak! - wykrzyknęła z entuzjazmem.
- Ok to dzisiaj idziemy. Muszę kończyć, bo zaraz będę rozmawiała z Neymarem.
- Jak to? Przychodzi do ciebie?
- Nie. No wiesz, będziemy gadali przez skype'a.
- Ty! Dobry pomysł kochana! Muszę z Oscarem sobie pogadać przez skype'a.
- Ale to nie mój pomysł, tylko Neymara.
- To znaczy, że to on ci zaproponował żebyście pogadali przez skype'a?
- Tak. Dobra Tini kończę. Pa.
- Pa, tylko tam się nie rozgadaj.
Rozłączyłam się. Zalogowałam się na skype'a. Miałam zaproszenie - na pewno od Neymara. Zaakceptowałam. Po chwili napisał do mnie:
- Hej, możesz rozmawiać?
- Tak, mogę.
Zadzwonił do mnie. Odebrałam.
-----------------------
Dodałam dzisiaj :)
Proszę o komentarze <3 :)
Rozdział 11 dodam 25 sierpnia, chyba, że...
Taki mały szantażyk xd :D
3 komentarze => NEXT :)
Jak będą 3 komentarze, to dodam od razu, gdy je zobaczę :P
Nie miałam pojęcia co powiedzieć. Ulżyło mi, gdy mi powiedział, że nie ma dziewczyny.
- Nic się nie stało. - Uśmiechnęłam się. - Nie przepraszaj.
- To może dzisiaj pójdziemy sobie na spacer? - Zapytał.
- Chętnie. - Powiedziałam. - A o której?
- Hmm może tak o 20? Pasuje Ci?
- Jasne.
Zadzwonił dzwonek. Uśmiechnęliśmy się do siebie.
- O której dzisiaj o kończysz? - Zapytał.
- O 12. - Powiedziałam.
- Ja też. Więc jakbyś chciała to możemy wrócić razem.
- Okej. - Powiedziałam. - Idź, bo się spóźnisz. Pa!
- Pa. - Powiedział i poszedł.
Ja zaś czekałam na nauczycielkę. W sumie to nie tylko ja. Było też kilka osób z mojej klasy, a reszta? Pewnie na wagarach. Hmm może też się jutro wybiorę na wagary? Jeszcze pomyślę nad tym.
Gdy przyszła nauczycielka, otworzyła drzwi do sali, wpuściła nas do środka. Poszłam usiąść w ławce koło okna. Lubiłam podczas lekcji patrzeć przez okno. Spojrzałam od niechcenia przez okno. Zobaczyłam Martinę, która szła w towarzystwie Oscara. No to Tini będzie miała spóźnienie. Zaśmiałam się w duchu.
Po kilku minutach otworzyły się drzwi. Spojrzałam w tamtą stronę. Ujrzałam Tini. Zaczęła szukać kogoś wzrokiem. Chyba mnie, bo gdy mnie zauważyła to od razu ruszyła w stronę ławki, w której siedziałam. Odsunęła krzesło, usiadła i spojrzała w moją stronę.
- Hej. - przywitałam się.
- Cześć. - powiedziała zaspanym głosem.
- A co ty taka niewyspana?
- Do 2 w nocy pisałam z Oscarem, a potem gdy się położyłam to nie mogłam zasnąć. - wyjaśniła.
- Mhm.
- A jak tam z Neymarem? Widziałam, że później zmienił status na wolny.
- A tak. To było zwykłe nieporozumienie.
- Jak to? - zapytała.
Opowiedziałam jej o tej sytuacji. Gdy skończyłam opowiadać, zadzwonił dzwonek, więc razem z Martiną udałyśmy się na następną lekcję. I tak minęły nam lekcje - szybko, w miłej atmosferze. Każdą przerwę spędziłam w towarzystwie Neymara, a Martina w towarzystwie Oscara. Tini była z tego powodu bardzo zadowolona, ja zresztą również... Nie mam pojęcia co będzie dalej. Czy mam się odważyć i powiedzieć Neymarowi o swoich uczuciach? Jeśli zaczął by mnie unikać z tego powodu? Wtedy byłabym bardzo... Nawet nie wiem jak to opisać?? Jaka byłabym gdyby Neymar zaczął by mnie unikać? Na pewno smutna - uwielbiam z nim rozmawiać, świetnie się z nim dogaduję...
Po powrocie do domu udałam się do swojego pokoju, gdyż z Neymarem uzgodniłam na jednej z przerw, że wejdziemy na skype'a i sobie porozmawiamy. To był pomysł Neymara. Ucieszyłam się, bo chciał ze mną porozmawiać!!! Trochę się denerwuję, gdyż wolę rozmowę, że tak powiem w realu. W sumie to nie wiem dlaczego, ale tak wolę. Może dlatego, że łatwiej jest wyczuć kiedy np. ktoś kłamie...
Neymar ma trening dzisiaj o 18, więc jeszcze miał trochę czasu. Ja zatem nie mam nic dziś ciekawego do roboty, więc chyba pójdę z nimi na ten trening. Hm może zadzwonię do Tini? Moje rozmyślania przerwał dzwoniący do mnie mój telefon. Spojrzałam na wyświetlacz, aby zobaczyć kto do mnie dzwoni - Martina.
- O wilku mowa. - powiedziałam sama do siebie i odebrałam. - Halo?
- Hej, Jenn! - przywitała się.
- Właśnie miałam do ciebie dzwonić. - powiedziałam. - Idziesz dzisiaj ze mną na trening? A raczej z nami?
- No jasne, że tak! - wykrzyknęła z entuzjazmem.
- Ok to dzisiaj idziemy. Muszę kończyć, bo zaraz będę rozmawiała z Neymarem.
- Jak to? Przychodzi do ciebie?
- Nie. No wiesz, będziemy gadali przez skype'a.
- Ty! Dobry pomysł kochana! Muszę z Oscarem sobie pogadać przez skype'a.
- Ale to nie mój pomysł, tylko Neymara.
- To znaczy, że to on ci zaproponował żebyście pogadali przez skype'a?
- Tak. Dobra Tini kończę. Pa.
- Pa, tylko tam się nie rozgadaj.
Rozłączyłam się. Zalogowałam się na skype'a. Miałam zaproszenie - na pewno od Neymara. Zaakceptowałam. Po chwili napisał do mnie:
- Hej, możesz rozmawiać?
- Tak, mogę.
Zadzwonił do mnie. Odebrałam.
-----------------------
Dodałam dzisiaj :)
Proszę o komentarze <3 :)
Rozdział 11 dodam 25 sierpnia, chyba, że...
Taki mały szantażyk xd :D
3 komentarze => NEXT :)
Jak będą 3 komentarze, to dodam od razu, gdy je zobaczę :P
poniedziałek, 18 sierpnia 2014
Mecz :)
Hej, hej <3 :)
Oglądacie meczyk ??? :)
FC Barcelona vs. Club Leon
Kto wygra ???
Oczywiście, że FC Barcelona! :)
Aktualnie jest 2:0 !
Tak trzymać, chłopaki !!
Jest Neymar !! Mój przyszły mąż <3
Jeden gol strzelony przez Messiego, a drugi przez Neymara.
A trzeci chcę! I jeszcze potem czwarty... I tak dalej !! :P
Miłego oglądania ;)
AKTUALIZACJA 1 :D
Neymar strzelił !!! <3
3:0 !!!
AKTUALIZACJA 2
4:0
AKTUALIZACJA 3
5:0
AKTUALIZACJA 4
6:0
No i proszę :) FC Barcelona wygrała <3 Ha !! Brawo, chłopaki! Super dziś graliście! A szczególnie Ty, mój słodziaku - Neymar <3
AKTUALIZACJA 2
4:0
AKTUALIZACJA 3
5:0
AKTUALIZACJA 4
6:0
No i proszę :) FC Barcelona wygrała <3 Ha !! Brawo, chłopaki! Super dziś graliście! A szczególnie Ty, mój słodziaku - Neymar <3
piątek, 15 sierpnia 2014
Rozdział 9
*Neymar*
Wiedziałem, że chodzi jej o Jennifer. Zacząłem myśleć - Jennifer bardzo mi się spodobała. Jest miła, uprzejma, śliczna i doskonale mi się z nią rozmawia. Chyba się zakochałem. A może to tylko zauroczenie?
Usiadłem na łóżku. No tak! Przecież jestem dostępny na facebook'u. O, ktoś napisał do mnie. Napisała do mnie Jennifer.
- Cześć.
- Cześć, cześć. Co tam u Ciebie? :) - Odpisałem.
- W porządku. A u Ciebie?
- Też. Wiesz, tak sobie myślałem, że może jutro wieczorkiem pójdziemy na spacer?
- A czy Twoja dziewczyna nie będzie miała nic przeciwko? - Odpisała.
Zamurowało mnie. Co? Jaka dziewczyna?! Przecież ja nie mam dziewczyny! Owszem, kiedyś miałem, nawet kilka, ale to było kiedyś.
- Co? Ja nie mam żadnej dziewczyny.
- Czyżby?
- Nie mam. Skąd Ci przyszedł taki pomysł do głowy?
- Twój status na facebook'u mówi sam za siebie. - Napisała.
- Co?
- Nie udawaj, że nie wiesz. Wejdź po prostu na swój profil.
Zrobiłem to co napisała i faktycznie! Miałem status "w związku"! Spojrzałem na to kiedy to zostało dodane - parę minut temu. A co się działo parę minut temu? Moja kłótnia z siostrą. Widocznie jak wyszedłem z mojego pokoju, a nie wylogowałem się, więc wtedy musiała to zrobić! Wspaniale! Teraz Jennifer, ale nie tylko ona, także Martina i Diego oraz inni moi znajomi myślą, że mam dziewczynę! Szybko zmieniłem status na "wolny". Napisałem do Jennifer:
- Zaraz wracam.Bądź cały czas!
Po chwili otrzymałem odpowiedź.
- Okej. Czekam.
Zdenerwowany ruszyłem do pokoju mojej siostry. Nawet nie zapukałem tylko po prostu wszedłem. Zasypiała.
- No to sobie nie pośpisz. - Pomyślałem.
Zapaliłem światło. Usiadła i zasłoniła ręką oczy, gdyż raziło ją światło.
- Zgaś światło. Chcę spać.
Zignorowałem to co powiedziała i od razu przeszedłem do rzeczy.
- Zmieniłaś mój status na facebook'u! Dodałaś, że jestem w związku!
- No to co? - Spytała. - Masz za swoje!
- Jak to co?!
- Wyluzuj!
- Tak? Ciekaw jestem jak byś Ty się zachowała gdybym zmienił Ci status!
- Wyjdź!
- Z przyjemnością! - Powiedziałem.
Wyszedłem i pobiegłem do swojego pokoju. Dostałem wiadomość. Od Jennifer.
- Wybacz, ale muszę już kończyć.Jestem strasznie zmęczona, a jutro mam na 8 do szkoły, więc pogadamy kiedy indziej. Przepraszam. Dobranoc. Pa!
Mimowolnie posmutniałem. Zacząłem jej odpisywać:
- Szkoda. No to w takim razie pogadamy kiedy indziej. Dobranoc. Miłych snów. Pa! :)
Zobaczyłem, że jest już niedostępna, więc pewnie jutro odczyta tę wiadomość. Spojrzałem na zegarek, zrobiło się późno, a jutro na 8 do szkoły, więc położyłem się. Po chwili zasnąłem.
Zadzwonił mój budzik. Eh, pora wstawać. Nienawidzę wstawać. Najchętniej to bym sobie pospał do 10 czy 11 albo nawet i cały dzień. Jednak pocieszeniem jest to, że dokładnie za dwa dni jest zakończenie roku i... WAKACJE!!!!!! Czyli jeszcze dzisiaj (poniedziałek) i jutro (wtorek) do szkoły, a w środę zakończenie. Na szczęście zakończenie na 10, więc sobie trochę dłużej pośpię.
Wstałem, wziąłem szybki prysznic i zszedłem do jadalni na śniadanie. Potem spakowałem kilka gier do plecaka, bo przecież w środę zakończenie, a pani kazała nam wziąć jakieś gry, żeby nam się nie nudziło.
I ruszyłem do szkoły. Po drodze spotkałem Oscara, więc w swoim towarzystwie udaliśmy się do szkoły. Gdy dotarliśmy zacząłem iść w stronę szafek, a tam stała Jennifer! To ona chodzi do tej samej szkoły co ja? Dziwne, że wcześniej tego nie zauważyłem. Okazało się, że ma obok mojej swoją szafkę.
*Jennifer*
Wczoraj napisałam Neymarowi, że idę już spać, ciekawe co odpisał. Mam nadzieję, że wyjaśni mi tę sprawę.
Jestem już od kilku minut w szkole. Pakuję wszystkie moje z szafki do torby, no bo przecież w środę zakończenie roku szkolnego, więc po co te rzeczy mają być w tej szafce w wakacje, a niektóre z tych rzeczy są mi potrzebne.
Tak się zamyśliłam, że gdy ktoś zasłonił mi oczy, to aż podkosczyłam.
- Zgadnij kto to. - Powiedział.
Ten głos rozpoznałabym wszędzie.
- Neymar. - Powiedziałam tylko.
Odsłonił mi oczy. Odwróciłam się w jego stronę.
- Jak widzisz zgadłaś. - Zaśmiał się.
Wyjął z plecaka jakiś klucz i zaczął otwierać szafkę obok mojej.
Zdziwiłam się.
- Co Ty robisz? - Spytałam.
- Eee otwieram moją szafkę? - Zapytał z uśmiechem.
- Jak to Twoją?
- No to jest moja szafka.
- Jakoś nigdy nie zauważyłam Cię gdy ją otwierałeś, aż do teraz. W szkole też Cię chyba nigdy nie widziałam, aż do teraz. - Powiedziałam i uśmiechnęłam się do niego.
- Wiesz, że też się nad tym zastanawiałem? - Odwzajemnił uśmiech. - Aha, nie mam dziewczyny. Wczoraj pokłóciłem się z siostrą i gdy poszedłem do kuchni, aby się napić, a nie wylogowałem się z facebook'a, gdy wróciłem siostra nadal była w moim pokoju, potem gdy wyszła usiadłem na łóżku i przeglądałem facebook'a. Potem napisałaś Ty... gdy mi o tym powiedziałaś, a raczej napisałaś, to byłem w szoku, bo przecież nie mam żadnej dziewczyny. Sprawdziłem, faktycznie. Udałem się do pokoju mojej siostry i tak oto zaczęła się kolejna awantura. Więc to moja siostra to zrobiła. Przepraszam Cię za nią.
------------
A oto rozdział 9 :)
Wiedziałem, że chodzi jej o Jennifer. Zacząłem myśleć - Jennifer bardzo mi się spodobała. Jest miła, uprzejma, śliczna i doskonale mi się z nią rozmawia. Chyba się zakochałem. A może to tylko zauroczenie?
Usiadłem na łóżku. No tak! Przecież jestem dostępny na facebook'u. O, ktoś napisał do mnie. Napisała do mnie Jennifer.
- Cześć.
- Cześć, cześć. Co tam u Ciebie? :) - Odpisałem.
- W porządku. A u Ciebie?
- Też. Wiesz, tak sobie myślałem, że może jutro wieczorkiem pójdziemy na spacer?
- A czy Twoja dziewczyna nie będzie miała nic przeciwko? - Odpisała.
Zamurowało mnie. Co? Jaka dziewczyna?! Przecież ja nie mam dziewczyny! Owszem, kiedyś miałem, nawet kilka, ale to było kiedyś.
- Co? Ja nie mam żadnej dziewczyny.
- Czyżby?
- Nie mam. Skąd Ci przyszedł taki pomysł do głowy?
- Twój status na facebook'u mówi sam za siebie. - Napisała.
- Co?
- Nie udawaj, że nie wiesz. Wejdź po prostu na swój profil.
Zrobiłem to co napisała i faktycznie! Miałem status "w związku"! Spojrzałem na to kiedy to zostało dodane - parę minut temu. A co się działo parę minut temu? Moja kłótnia z siostrą. Widocznie jak wyszedłem z mojego pokoju, a nie wylogowałem się, więc wtedy musiała to zrobić! Wspaniale! Teraz Jennifer, ale nie tylko ona, także Martina i Diego oraz inni moi znajomi myślą, że mam dziewczynę! Szybko zmieniłem status na "wolny". Napisałem do Jennifer:
- Zaraz wracam.Bądź cały czas!
Po chwili otrzymałem odpowiedź.
- Okej. Czekam.
Zdenerwowany ruszyłem do pokoju mojej siostry. Nawet nie zapukałem tylko po prostu wszedłem. Zasypiała.
- No to sobie nie pośpisz. - Pomyślałem.
Zapaliłem światło. Usiadła i zasłoniła ręką oczy, gdyż raziło ją światło.
- Zgaś światło. Chcę spać.
Zignorowałem to co powiedziała i od razu przeszedłem do rzeczy.
- Zmieniłaś mój status na facebook'u! Dodałaś, że jestem w związku!
- No to co? - Spytała. - Masz za swoje!
- Jak to co?!
- Wyluzuj!
- Tak? Ciekaw jestem jak byś Ty się zachowała gdybym zmienił Ci status!
- Wyjdź!
- Z przyjemnością! - Powiedziałem.
Wyszedłem i pobiegłem do swojego pokoju. Dostałem wiadomość. Od Jennifer.
- Wybacz, ale muszę już kończyć.Jestem strasznie zmęczona, a jutro mam na 8 do szkoły, więc pogadamy kiedy indziej. Przepraszam. Dobranoc. Pa!
Mimowolnie posmutniałem. Zacząłem jej odpisywać:
- Szkoda. No to w takim razie pogadamy kiedy indziej. Dobranoc. Miłych snów. Pa! :)
Zobaczyłem, że jest już niedostępna, więc pewnie jutro odczyta tę wiadomość. Spojrzałem na zegarek, zrobiło się późno, a jutro na 8 do szkoły, więc położyłem się. Po chwili zasnąłem.
Zadzwonił mój budzik. Eh, pora wstawać. Nienawidzę wstawać. Najchętniej to bym sobie pospał do 10 czy 11 albo nawet i cały dzień. Jednak pocieszeniem jest to, że dokładnie za dwa dni jest zakończenie roku i... WAKACJE!!!!!! Czyli jeszcze dzisiaj (poniedziałek) i jutro (wtorek) do szkoły, a w środę zakończenie. Na szczęście zakończenie na 10, więc sobie trochę dłużej pośpię.
Wstałem, wziąłem szybki prysznic i zszedłem do jadalni na śniadanie. Potem spakowałem kilka gier do plecaka, bo przecież w środę zakończenie, a pani kazała nam wziąć jakieś gry, żeby nam się nie nudziło.
I ruszyłem do szkoły. Po drodze spotkałem Oscara, więc w swoim towarzystwie udaliśmy się do szkoły. Gdy dotarliśmy zacząłem iść w stronę szafek, a tam stała Jennifer! To ona chodzi do tej samej szkoły co ja? Dziwne, że wcześniej tego nie zauważyłem. Okazało się, że ma obok mojej swoją szafkę.
*Jennifer*
Wczoraj napisałam Neymarowi, że idę już spać, ciekawe co odpisał. Mam nadzieję, że wyjaśni mi tę sprawę.
Jestem już od kilku minut w szkole. Pakuję wszystkie moje z szafki do torby, no bo przecież w środę zakończenie roku szkolnego, więc po co te rzeczy mają być w tej szafce w wakacje, a niektóre z tych rzeczy są mi potrzebne.
Tak się zamyśliłam, że gdy ktoś zasłonił mi oczy, to aż podkosczyłam.
- Zgadnij kto to. - Powiedział.
Ten głos rozpoznałabym wszędzie.
- Neymar. - Powiedziałam tylko.
Odsłonił mi oczy. Odwróciłam się w jego stronę.
- Jak widzisz zgadłaś. - Zaśmiał się.
Wyjął z plecaka jakiś klucz i zaczął otwierać szafkę obok mojej.
Zdziwiłam się.
- Co Ty robisz? - Spytałam.
- Eee otwieram moją szafkę? - Zapytał z uśmiechem.
- Jak to Twoją?
- No to jest moja szafka.
- Jakoś nigdy nie zauważyłam Cię gdy ją otwierałeś, aż do teraz. W szkole też Cię chyba nigdy nie widziałam, aż do teraz. - Powiedziałam i uśmiechnęłam się do niego.
- Wiesz, że też się nad tym zastanawiałem? - Odwzajemnił uśmiech. - Aha, nie mam dziewczyny. Wczoraj pokłóciłem się z siostrą i gdy poszedłem do kuchni, aby się napić, a nie wylogowałem się z facebook'a, gdy wróciłem siostra nadal była w moim pokoju, potem gdy wyszła usiadłem na łóżku i przeglądałem facebook'a. Potem napisałaś Ty... gdy mi o tym powiedziałaś, a raczej napisałaś, to byłem w szoku, bo przecież nie mam żadnej dziewczyny. Sprawdziłem, faktycznie. Udałem się do pokoju mojej siostry i tak oto zaczęła się kolejna awantura. Więc to moja siostra to zrobiła. Przepraszam Cię za nią.
------------
A oto rozdział 9 :)
piątek, 1 sierpnia 2014
Rozdział 8
*Jennifer*
Po około 5 minutach zobaczyłam, że Diego, Neymar i chłopak - tak, ten chłopak, który podoba się Martinie - idą w naszą stronę. Gdy spojrzałam na Neymara, serce zaczęło mi szybciej bić. Myślałam, że zaraz zemdleję! Czułam jak miękną mi nogi! Nie, nie mogę dalej siebie samej okłamywać - zakochałam się w Neymarze. Nie wiem co mam zrobić! Powiedzieć mu? Nie, ta opcja odpada. Jak niby miałabym mu o tym powiedzieć? "Cześć, Ney. Wiesz, muszę Ci o czymś powiedzieć. Bo ja się w Tobie zakochałam". Nie, to odpada. Może jeszcze zaczął by mnie unikać, a ja tego nie chcę. Nie, nie chcę.
W końcu do nas doszli. Kątem oka spojrzałam na Tini - była mocno podekscytowana, no bo przecież za chwilę pozna chłopaka, który jej się bardzo podoba.
- Hej. - Powiedziałam równocześnie z przyjaciółką.
- Siemka. - Tym razem to oni we trójkę powiedzieli równocześnie.
Wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem.
- Dziewczyny, to jest Oscar. - Powiedział Diego. - Oscar, to jest Jennifer, moja siostra, a to jest Martina, jej najlepsza przyjaciółka. - Przedstawił nas.
- Miło mi Was poznać. - Powiedział Oscar.
- Nam również jest miło.
- Może chodźmy do parku? - Zaproponował Neymar. - Przecież nie będziemy tu tak stać.
- Spoko, dobry pomysł. - Odpowiedziałam.
I zaczęliśmy iść w stronę parku. Zauważyłam, że Martina idzie kawałek dalej od nas z Oscarem. Postanowiłam zrobić to samo co ona i podeszłam do Neymara i Diego.
- Hej, możemy chwilę porozmawiać? - Spytałam Neymara.
- Jasne. - Powiedział i uśmiechnął się szeroko.
Gdy odsłonił swoje białe, proste zęby, zmiękły mi nogi.
Odeszliśmy kawałek od Diego.
- Gratuluję Wam wygranej. - Powiedziałam.
- Dzięki. - Zaśmiał się uroczo.
- Ej, co Cię rozbawiło? - Spytałam zaciekawiona.
- Wiesz, myślałem, że byłaś za drużyną swojego brata. - Po raz kolejny się zaśmiał.
- Aha. No dzisiaj jednak byłam za Twoją drużyną. A co? Masz mi to za złe? - Spytałam ze śmiechem.
- Oczywiście, że nie. - Powiedział. - Widzę, że ktoś tu się chyba zakochał.
O nie! Czy on się domyślił, że się w nim zakochałam?!
- Ale kto? - Spytałam drżącym głosem.
- Martina i Oscar. - Wyjaśnił i się zaśmiał.
Odetchnęłam z ulgą.
- A co Ty taka przestraszona? - Zapytał po chwili.
Czyli wygląda na to, że nic się przed nim nie ukryje.
- Cco? Nie jestem przestraszona.
- Nie? - Widocznie chciał mieć pewność.
- Nie. - Potwierdziłam.
- Przepraszam.
- Nic się nie stało. Nie przepraszaj. Aha, wysłałam Ci zaproszenie facebook'u. - Powiedziałam nieśmiało.
- Jak wrócę do domu to zaakceptuję. - Obiecał.
- Spoko.
Zauważyłam, że Tini i Oscar podeszli już do Diego.
- Hmm może chodźmy do nich? - Spytałam.
- Okej, chodźmy.
Gdy podeszliśmy do nich, Martina uśmiechnęła się do mnie. Odwzajemniłam uśmiech.
Gdy doszliśmy do parku, zaczęłam się rozglądać. Bardzo lubiłam to miejsce. Może dlatego, że była tu cisza i spokój? A może dlatego, bo lubiłam patrzeć na piękną, dużą, białą fontannę?
Usiedliśmy na jednej z ławek. Rozmawialiśmy, wygłupialiśmy się. Diego oznajmił nam, że musi już iść do domu, ponieważ musi zrobić jeszcze zadania domowe, a jutro przecież szkoła. Chociaż nie wiem jakim cudem ma jeszcze zadane jak w środę jest zakończenie roku szkolnego, no ale dobra. Na szczęście ja nic nie miałam zadane, więc mogłam jeszcze z nimi posiedzieć. Po około dwóch godzinach zaczynaliśmy zbierać się do domu. Oscar zaproponował Tini, że ją odprowadzi, a Neymar zaproponował mi, że mnie odprowadzi. Obie się zgodziłyśmy. I poszliśmy.
*Jennifer*
- Twój brat jest dobry. - Powiedział. - Ja to wolę odrabiać lekcje na bieżąco. A jak zadają na weekend to robię w piątek, żeby mieć już z głowy niż potem się martwić. Chociaż dziwne, za kilka dni koniec roku szkolnego, a zadali mu.
- Dokładnie. Mam tak samo. - Powiedziałam. - A masz rodzeństwo? - Spytałam.
- Tak, mam. Siostrę, ma na imię Rafaella.
- O to fajnie. Ja nie mam "fajnie", bo ciągle kłócę się z bratem.
- Nie martw się. Wiem jak to jest, bo też się kłócę ze swoją siostrą.
- Naprawdę?
- Jasne, że tak. - Odparł.
- Mhm.
- A przyjdziesz jutro na trening?
- Hmm postaram się być, ale nie obiecuję.
- Spoko.
Właśnie doszliśmy pod bramę mojego domu.
- Eee no to pa.
- Pa. - Powiedziałam i poszłam do domu.
Byłam strasznie zmęczona. Na szczęście tata poszedł z Abi na spacer, więc nie musiałam już z nią iść. Szybko zjadłam kolację, która już na mnie po powrocie do domu czekała. Następnie udałam się do łazienki, aby umyć zęby i ogólnie żeby wziąć prysznic. Potem poszłam do swojego pokoju. Wzięłam swojego laptopa i położyłam się na łóżku. Zalogowałam się na facebook'a, aby sprawdzić czy Neymar zaakceptował moje zaproszenie. Kliknęłam na "powiadomienia". O, jest! Zaakceptował moje zaproszenie! Dotrzymał słowa. Weszłam jeszcze raz z czystej ciekawości na jego profil. A tam...
A tam co?! Dodał, że jest w związku! Jakieś około 5 minut temu! To znaczy, że ma dziewczynę! Ja się w nim zakochałam, a on... jest w związku! Pięknie! Po prostu super! Jestem zła, wściekła, wkurzona i... Tak, jestem zazdrosna. No ale przecież on ze mną nie jest, więc ma prawo sobie z kimś być... Nie no! Dłużej nie wytrzymam! Sprawdzę czy Martina jest dostępna. Na szczęście jest. Napisałam do niej:
- Cześć.
- O hej, Jenn! Widziałam Was. Ciebie i Neymara. ;)
- Błagam Cię! Nie przypominaj mi o nim, dobra? Chyba muszę o nim zapomnieć :/
- Co się stało? :(
- Zaprosiłaś go do znajomych? - Napisałam.
- Tak. - Odpisała.
- Zaakceptował je?
- No zaakceptował.
- Wejdź na jego profil. - Rozkazałam.
- Okej. - Powiedziała. - Ty! On jest w związku?!
- Właśnie.
- Ej, widzę, że on jest teraz dostępny! Napisz do niego.
- Po co, Tini? Po co?!
- Napisz do niego po prostu "cześć", on odpisze...
- Dobra napiszę do niego.
*Neymar*
Właśnie jestem na facebook'u. Przed chwilą strasznie pokłóciłem się z siostrą. Wparowała do mojego pokoju i tak oto zaczęła się kłótnia! A o co? Na początku kłóciliśmy się o jej laptopa, bo gdy sprawdzałem coś na nim to się wyłączył. I wszystko na mnie! A potem to się kłóciliśmy dosłownie o wszystko! Gdy wyszedłem z pokoju i udałem się na dół, aby się napić, później jak wróciłem to siostra nadal była w moim pokoju! Powiedziała coś w stylu "Zakochałeś się! Widziałam Cię z tą dziewczyną! Twojego kolegi siostra!". I gdy właśnie to powiedziała wyszła z mojego pokoju trzaskając drzwiami.
-------------------------
Okey, rozdziały będą dłuższe, ale rzadziej dodawane. :)
Mam nadzieję, że ten rozdział jest taki... eee... dłuższy? :D
Rozdział 9 pojawi się prawdopodobnie 4 sierpnia albo 15 lub 16 sierpnia. ;)
Dodałam "Zapytaj bohatera" ;)
Proszę o komentarze <3
Po około 5 minutach zobaczyłam, że Diego, Neymar i chłopak - tak, ten chłopak, który podoba się Martinie - idą w naszą stronę. Gdy spojrzałam na Neymara, serce zaczęło mi szybciej bić. Myślałam, że zaraz zemdleję! Czułam jak miękną mi nogi! Nie, nie mogę dalej siebie samej okłamywać - zakochałam się w Neymarze. Nie wiem co mam zrobić! Powiedzieć mu? Nie, ta opcja odpada. Jak niby miałabym mu o tym powiedzieć? "Cześć, Ney. Wiesz, muszę Ci o czymś powiedzieć. Bo ja się w Tobie zakochałam". Nie, to odpada. Może jeszcze zaczął by mnie unikać, a ja tego nie chcę. Nie, nie chcę.
W końcu do nas doszli. Kątem oka spojrzałam na Tini - była mocno podekscytowana, no bo przecież za chwilę pozna chłopaka, który jej się bardzo podoba.
- Hej. - Powiedziałam równocześnie z przyjaciółką.
- Siemka. - Tym razem to oni we trójkę powiedzieli równocześnie.
Wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem.
- Dziewczyny, to jest Oscar. - Powiedział Diego. - Oscar, to jest Jennifer, moja siostra, a to jest Martina, jej najlepsza przyjaciółka. - Przedstawił nas.
- Miło mi Was poznać. - Powiedział Oscar.
- Nam również jest miło.
- Może chodźmy do parku? - Zaproponował Neymar. - Przecież nie będziemy tu tak stać.
- Spoko, dobry pomysł. - Odpowiedziałam.
I zaczęliśmy iść w stronę parku. Zauważyłam, że Martina idzie kawałek dalej od nas z Oscarem. Postanowiłam zrobić to samo co ona i podeszłam do Neymara i Diego.
- Hej, możemy chwilę porozmawiać? - Spytałam Neymara.
- Jasne. - Powiedział i uśmiechnął się szeroko.
Gdy odsłonił swoje białe, proste zęby, zmiękły mi nogi.
Odeszliśmy kawałek od Diego.
- Gratuluję Wam wygranej. - Powiedziałam.
- Dzięki. - Zaśmiał się uroczo.
- Ej, co Cię rozbawiło? - Spytałam zaciekawiona.
- Wiesz, myślałem, że byłaś za drużyną swojego brata. - Po raz kolejny się zaśmiał.
- Aha. No dzisiaj jednak byłam za Twoją drużyną. A co? Masz mi to za złe? - Spytałam ze śmiechem.
- Oczywiście, że nie. - Powiedział. - Widzę, że ktoś tu się chyba zakochał.
O nie! Czy on się domyślił, że się w nim zakochałam?!
- Ale kto? - Spytałam drżącym głosem.
- Martina i Oscar. - Wyjaśnił i się zaśmiał.
Odetchnęłam z ulgą.
- A co Ty taka przestraszona? - Zapytał po chwili.
Czyli wygląda na to, że nic się przed nim nie ukryje.
- Cco? Nie jestem przestraszona.
- Nie? - Widocznie chciał mieć pewność.
- Nie. - Potwierdziłam.
- Przepraszam.
- Nic się nie stało. Nie przepraszaj. Aha, wysłałam Ci zaproszenie facebook'u. - Powiedziałam nieśmiało.
- Jak wrócę do domu to zaakceptuję. - Obiecał.
- Spoko.
Zauważyłam, że Tini i Oscar podeszli już do Diego.
- Hmm może chodźmy do nich? - Spytałam.
- Okej, chodźmy.
Gdy podeszliśmy do nich, Martina uśmiechnęła się do mnie. Odwzajemniłam uśmiech.
Gdy doszliśmy do parku, zaczęłam się rozglądać. Bardzo lubiłam to miejsce. Może dlatego, że była tu cisza i spokój? A może dlatego, bo lubiłam patrzeć na piękną, dużą, białą fontannę?
Usiedliśmy na jednej z ławek. Rozmawialiśmy, wygłupialiśmy się. Diego oznajmił nam, że musi już iść do domu, ponieważ musi zrobić jeszcze zadania domowe, a jutro przecież szkoła. Chociaż nie wiem jakim cudem ma jeszcze zadane jak w środę jest zakończenie roku szkolnego, no ale dobra. Na szczęście ja nic nie miałam zadane, więc mogłam jeszcze z nimi posiedzieć. Po około dwóch godzinach zaczynaliśmy zbierać się do domu. Oscar zaproponował Tini, że ją odprowadzi, a Neymar zaproponował mi, że mnie odprowadzi. Obie się zgodziłyśmy. I poszliśmy.
*Jennifer*
- Twój brat jest dobry. - Powiedział. - Ja to wolę odrabiać lekcje na bieżąco. A jak zadają na weekend to robię w piątek, żeby mieć już z głowy niż potem się martwić. Chociaż dziwne, za kilka dni koniec roku szkolnego, a zadali mu.
- Dokładnie. Mam tak samo. - Powiedziałam. - A masz rodzeństwo? - Spytałam.
- Tak, mam. Siostrę, ma na imię Rafaella.
- O to fajnie. Ja nie mam "fajnie", bo ciągle kłócę się z bratem.
- Nie martw się. Wiem jak to jest, bo też się kłócę ze swoją siostrą.
- Naprawdę?
- Jasne, że tak. - Odparł.
- Mhm.
- A przyjdziesz jutro na trening?
- Hmm postaram się być, ale nie obiecuję.
- Spoko.
Właśnie doszliśmy pod bramę mojego domu.
- Eee no to pa.
- Pa. - Powiedziałam i poszłam do domu.
Byłam strasznie zmęczona. Na szczęście tata poszedł z Abi na spacer, więc nie musiałam już z nią iść. Szybko zjadłam kolację, która już na mnie po powrocie do domu czekała. Następnie udałam się do łazienki, aby umyć zęby i ogólnie żeby wziąć prysznic. Potem poszłam do swojego pokoju. Wzięłam swojego laptopa i położyłam się na łóżku. Zalogowałam się na facebook'a, aby sprawdzić czy Neymar zaakceptował moje zaproszenie. Kliknęłam na "powiadomienia". O, jest! Zaakceptował moje zaproszenie! Dotrzymał słowa. Weszłam jeszcze raz z czystej ciekawości na jego profil. A tam...
A tam co?! Dodał, że jest w związku! Jakieś około 5 minut temu! To znaczy, że ma dziewczynę! Ja się w nim zakochałam, a on... jest w związku! Pięknie! Po prostu super! Jestem zła, wściekła, wkurzona i... Tak, jestem zazdrosna. No ale przecież on ze mną nie jest, więc ma prawo sobie z kimś być... Nie no! Dłużej nie wytrzymam! Sprawdzę czy Martina jest dostępna. Na szczęście jest. Napisałam do niej:
- Cześć.
- O hej, Jenn! Widziałam Was. Ciebie i Neymara. ;)
- Błagam Cię! Nie przypominaj mi o nim, dobra? Chyba muszę o nim zapomnieć :/
- Co się stało? :(
- Zaprosiłaś go do znajomych? - Napisałam.
- Tak. - Odpisała.
- Zaakceptował je?
- No zaakceptował.
- Wejdź na jego profil. - Rozkazałam.
- Okej. - Powiedziała. - Ty! On jest w związku?!
- Właśnie.
- Ej, widzę, że on jest teraz dostępny! Napisz do niego.
- Po co, Tini? Po co?!
- Napisz do niego po prostu "cześć", on odpisze...
- Dobra napiszę do niego.
*Neymar*
Właśnie jestem na facebook'u. Przed chwilą strasznie pokłóciłem się z siostrą. Wparowała do mojego pokoju i tak oto zaczęła się kłótnia! A o co? Na początku kłóciliśmy się o jej laptopa, bo gdy sprawdzałem coś na nim to się wyłączył. I wszystko na mnie! A potem to się kłóciliśmy dosłownie o wszystko! Gdy wyszedłem z pokoju i udałem się na dół, aby się napić, później jak wróciłem to siostra nadal była w moim pokoju! Powiedziała coś w stylu "Zakochałeś się! Widziałam Cię z tą dziewczyną! Twojego kolegi siostra!". I gdy właśnie to powiedziała wyszła z mojego pokoju trzaskając drzwiami.
-------------------------
Okey, rozdziały będą dłuższe, ale rzadziej dodawane. :)
Mam nadzieję, że ten rozdział jest taki... eee... dłuższy? :D
Rozdział 9 pojawi się prawdopodobnie 4 sierpnia albo 15 lub 16 sierpnia. ;)
Dodałam "Zapytaj bohatera" ;)
Proszę o komentarze <3
Subskrybuj:
Posty (Atom)