środa, 20 sierpnia 2014

Rozdział 11

*Jennifer*
- Hej. - powiedział.
- Hej. - powiedziałam. - Wiesz, przyjdę dzisiaj na trening.
- Tak? Naprawdę? To super!
- I tak nie mam co robić w domu, więc chętnie przyjdę.
- Cieszę się. - oznajmił. - Ej, czemu nie masz włączonej kamerki?
- A ty masz włączoną? - spytałam.
- No jasne, że mam.
        I ja się dopiero teraz o tym dowiaduję?! A ja przeglądam facebook'a, a on ma włączoną kamerkę! Szybko wylogowałam się z facebook'a i zamknęłam stronę. Faktycznie - Neymar miał włączoną kamerkę, dzięki której mogłam go widzieć. Byłam bardzo zadowolona. Dobrze, że miałam wyłączoną kamerkę - inaczej zobaczyłby jaka jestem hmm szczęśliwa?
- Hej, hej! Jesteś tam jeszcze? - zaśmiał się.
- Tak, tak. Coś się zamyśliłam. - wyjaśniłam.
- A włączyłbyś swoją kamerkę? - zapytał.
- Ale po co? - wyjąkałam.
        Dopiero po dłuższej chwili usłyszałam odpowiedź:
- No bo chciałbym cię zobaczyć. - powiedział.
        Zupełnie nie wiedziałam co mam odpowiedzieć. Czy on naprawdę powiedział, że chce mnie zobaczyć? Myślałam, że mi się to przesłyszało, ale jednak nie. On to powiedział.
- Aha. No wiesz... no dobra, włączę.
        Włączyłam swoją kamerkę. Pomachałam mu ręką, a on mi. Gadaliśmy jeszcze z jakieś dwie czy trzy godziny. Potem oznajmiłam Neymarowi, że muszę już kończyć, bo muszę zadzwonić jeszcze do Tini i się uszykować. Z Martiną uzgodniłyśmy, że spotkamy się na miejscu. Potem napisałam jeszcze na skype do Neymara, że uzgodniłam z Martiną, że wszyscy spotkamy się na miejscu przed klubem. Neymar zaproponował, że przyjdzie po mnie, ale napisałam mu, że nie ma takiej potrzeby. Powiedział, że spoko, ale pod jednym warunkiem, że potem mnie odprowadzi do domu. Zgodziłam się. Zaczęłam się szykować. Swoje ciemnobrązowe włosy, wyprostowałam na prostownicę. Ubrałam czarną bluzkę z napisem, do tego krótkie jeansowe spodenki. Ubrałam bransoletkę, którą podarowała mi Tini. Zrobiłam lekki makijaż. Gdy podeszłam do lustra, pisnęłam z zachwytu. Bardzo mi się podobało! Wzięłam torebkę ze swojego pokoju, w której miałam telefon, słuchawki (lubiłam posłuchać sobie muzyki), portfel, klucze od domu i inne rzeczy. Zeszłam na dół. Udałam się do kuchni. Z szafki wyjęłam szklankę, następnie nalałam soku pomarańczowego. Wszystko wypiłam. Do kuchni weszła mama.
- A gdzie ty się wybierasz? - zapytała.
- No na trening Diego...
- Ale żeby na zwykły trening aż tak się stroić? Nie idziesz przypadkiem na randkę?
        No tak. W sumie to miała rację - nie wyglądałam jakbym miała iść na trening, tylko właśnie jakbym miała iść na randkę, no ale cóż.
- Nie idę na żadną randkę! No w sumie to masz rację, żeby aż tak się stroić na zwykły trening, ale ja naprawdę idę na trening. Z Diego. A no właśnie, gdzie jest Diego?
        Jak na zawołanie, do kuchni wszedł Diego. Spojrzałam na niego uśmiechnięta.
- Cześć. - przywitał się. - idziemy? - spytał.
- Jasne. - powiedziałam. - Jestem już nawet uszykowana.
- Widzę. - powiedział z uśmiechem.
        Wyszliśmy z domu. Około 15 minut później byliśmy już na miejscu, przed klubem. Przed klubem czekali już na nas: Martina, Oscar i Neymar. Pomachałam im, oni również mi pomachali. Razem z Diego ruszyliśmy w stronę przyjaciół.
- Cześć wszystkim. - powiedziałam.
- Hej. - odpowiedzieli.
- No to my idziemy się ubrać, a... - powiedział Diego.
- A my idziemy na trybuny. - dokończyła Tini.
- Dokładnie. - mruknął Diego.
        Ktoś do nas podszedł. Jakiś mężczyzna, lat około 45.
- Dzień dobry, trenerze. - Odezwał się Oscar.
        A, czyli to był ich trener!
- Dzień dobry. - powiedzieliśmy.
- Dzień dobry. - powiedział.
- My już idziemy do szatni. - oznajmił Diego. - Trenerze, to moja siostra Jennifer, a to Martina, nasza przyjaciółka.
        Trener uśmiechnął się do mnie i do Tini.
- Dziewczyny, lubicie sport? - zapytał trener.
- Tak. - powiedziałyśmy równocześnie.
- A piłkę nożną?
- Bardzo. - przyznałyśmy obie.
- A może chciałybyście potrenować dzisiaj z nami? - zapytał trener.
        Popatrzyłam się na Martinę. Pokiwała lekko twierdząco głową, uśmiechając się szeroko.
- Tak, bardzo chętnie. - powiedziałam.
- No to zapraszam do szatni.
        Spojrzałam przerażona na Martinę.
- Spokojnie, mamy też tutaj szatnię dla dziewczyn. -  powiedział trener, widząc nasze przerażone miny. - Tutaj też trenują dziewczyny, ale że akurat wyjechały na jakieś tam zawody, więc będziecie trenowały z chłopakami. Najpierw rozgrzewka, potem poćwiczycie sobie podania, a potem zagracie mecz, który będzie trwał 40 minut, dobrze? Jedna połowa 20 minut, druga też 20 minut.
- Tak, dobrze. - powiedzieliśmy wszyscy.

---------
Tak jak obiecałam - rozdział 11 :)
Proszę o komentarze <3
Rozdział 12 pojawi się 25 sierpnia ;)

3 komentarze:

Szablon by
InginiaXoXo