Obudziłam się jako pierwsza, Ney jeszcze spał. Spojrzałam na niego - gdy spał wyglądał tak słodko. Pocałowałam go w policzek. Nagle zrobiło mi się niedobrze. Szybko wstałam z łóżka i pobiegłam do łazienki. Czułam się o wiele, wiele gorzej niż przedtem. Położyłam się na kafelkach, które były zimne, ale sprawiały mi ulgę. Po chwili usłyszałam ciche pukanie do drzwi. Trochę się przestraszyłam, ale powiedziałam "proszę". Zobaczyłam uśmiechniętego Neymara, który wszedł do łazienki, jednak gdy mnie zobaczył, przestał się uśmiechać. Podszedł do mnie, uklęknął przy mnie, ujął moją dłoń i delikatnie ją ścisnął.
- Co się stało? - zapytał troskliwie i mnie do siebie przytulił.
- Nie nic. - odpowiedziałam wyczerpana.
- Przecież widzę. - odparł, w jego oczach widziałam, że się martwi.
- Po prostu źle się czuję. - wyjaśniłam. - I jest mi niedobrze. - ciągnęłam.
- Wymiotowałaś? - spytał.
- Yhy. - tylko to byłam w stanie z siebie wydusić.
- Może powinnaś iść do lekarza? - zaproponował. - Oczywiście pójdę tam z tobą.
- Nie, nie! - szybko zaprotestowałam, gwałtownie zerwałam się z miejsca, przez co zakręciło mi się w głowie. Bym upadła, jednak piłkarz szybko wstał i mnie przytrzymał. - To tylko zatrucie pokarmowe. Zobaczysz, przejdzie mi. - próbowałam się uśmiechnąć, jednak go to nie przekonało i dalej nalegał abym poszła do lekarza. Cały czas protestowałam. W końcu udało mi się go przekonać, że naprawdę, ale to naprawdę nic mi nie jest. Mimo tego, co jakiś czas się mnie wypytywał, jak się czuję...
Poszliśmy na dół przygotować śniadanie. Myślałam, że razem przygotujemy to śniadanie, jednak się myliłam. Neymar wziął mnie na ręce, posadził na blacie, a sam zaczął robić śniadanie. Spojrzałam na niego zdezorientowanym wzrokiem, a on się tylko uśmiechnął. Obserwowałam każdy, nawet najmniejszy ruch piłkarza. Robił to śniadanie z takim skupieniem na twarzy, że aż zachichotałam.
- No co? - zapytał, nie wiedząc o co mi chodzi.
- Nic. - uśmiechnęłam się szeroko.
Gdy Ney skończył, nakrył do stołu, wrócił po mnie, złapał mnie za rękę i poszliśmy jeść. W trakcie posiłku, piłkarz odchrząknął, spojrzał na mnie i uśmiechnął się szeroko.
- Powinnaś kogoś poznać. - powiedział, po czym wziął szklankę, do której był wlany sok pomarańczowy i napił się. Następnie odstawił szklankę na swoje miejsce i znowu na mnie spojrzał.
- Kogo? - zapytałam ciekawa, gdyż nikt, kogo miałabym poznać nie przychodził mi do głowy. Jego rodziców znałam, siostrę przecież też, przyjaciół również, a więc kogo miałabym poznać?
- Zobaczysz. - uśmiechnął się.
----------------
Jeśli uda mi się napisać, dodam dzisiaj jeszcze jeden rozdział <3
Może Daviego ?? <3 czemu ona mu nie powiedziała :(( zawiodłam się będę płakać :'((
OdpowiedzUsuńSuper *.*
OdpowiedzUsuń