piątek, 23 stycznia 2015

Rozdział 74

*12 dni później*
*Jennifer*
Wszystko jest już dobrze, a może i nie? Nie, nic nie jest dobrze. Wypadek, nasza kruszynka... To wszystko moja wina. Oczywiście, Neymar się z tym nie zgadza. Ja jednak uważam inaczej.
Przez cały mój pobyt w szpitalu, mój chłopak cały czas był przy mnie. Na początku - cały czas. Dopiero później zorientowałam się, że piłkarz przecież ma treningi, a siedzi cały czas przy mnie, więc wyganiałam go wieczorami, aby pojechał do domu, wyspał się, następnie rano pojechał na trening. Zawsze niechętnie wychodził z sali, w której leżałam. Po treningu przyjeżdżał do mnie i siedział tak do późnego wieczora.
Właśnie jedziemy do naszego domu, gdyż właśnie dzisiaj otrzymałam wypis ze szpitala. Byłam bardzo szczęśliwa, że w końcu mogę pojechać do domu, że w końcu mogę opuścić to miejsce.
Oczywiście prowadził Neymar. Na początku chciałam kierować ja, ale chłopak bał się, że jestem jeszcze osłabiona, więc zaoferował się, że to on poprowadzi. Zgodziłam się - miał rację, nie czułam się jeszcze na siłach.
Po około 20 minutach, piłkarz parkował pod naszym domem. Wysiadł z samochodu, obszedł go, otworzył drzwiczki po mojej stronie i pomógł mi wysiąść. Z bagażnika wyjął moją torbę i weszliśmy do domu. Przywitał mnie Poker, który zaczął skakać i machać energicznie ogonem. Uklęknęłam i pogłaskałam pieska, a on polizał mnie po dłoni. Dopiero teraz spostrzegłam, że piesek jest większy.
Neymar położył moją torbę w przedpokoju, podszedł do mnie i złapał za rękę. Udaliśmy się do salonu, gdzie usiedliśmy na kanapie.
- Może pójdziemy na spacer? - zaproponowałam.
- A jak się czujesz? - zapytał z troską, spoglądając na mnie.
- Dobrze. - odpowiedziałam. - Więc jak?
- Jeśli dobrze się czujesz, to możemy iść. - uśmiechnął się, a ja odwzajemniłam uśmiech.
- No to chodźmy. - wstaliśmy z kanapy, ubraliśmy buty i wyszliśmy na dwór.
Poker poszedł z nami. Poszliśmy na plażę. Szliśmy brzegiem, trzymając się za ręce, a woda, która była jeszcze ciepła, obmywała nasze stopy. Neymar trzymał w ręce koc oraz smycz, do której był przypięty Poker, a ja koszyk pełen jedzenia. Odeszliśmy kawałek od brzegu i rozłożyliśmy koc. Usiedliśmy na nim. Wyjęłam różne przekąski z koszyka i je położyłam. Neymar, cały czas trzymając Pokera, patrzył przed siebie. Przybliżyłam się do niego i pocałowałam w policzek. Piłkarz uśmiechnął się i odwrócił w moją stronę, spojrzał na mnie tymi swoimi oczami, które powodowały, że robiło mi się słabo. Wpatrywał się we mnie intensywnie, w jego oczach widziałam szczęście i miłość. Pocałowałam go, tym razem był to namiętny pocałunek w usta, który on oczywiście odwzajemnił. Po oderwaniu się od siebie, uśmiechnęłam się szeroko, a on odwzajemnił uśmiech.
- Kocham cię. - powiedział z czułością w głosie.
- A ja kocham ciebie. - odpowiedziałam.
Tym razem to on mnie zaczął całować. Przerwał nam Poker, który stał przed nami i energicznie machał ogonem. Zaczął na nas szczekać. Wybuchnęliśmy śmiechem.
- Może go puszczę ze smyczy? - zapytał Ney. - Niech sobie trochę pobiega.
- Okej, ale jak coś to ty go będziesz potem gonił, jeśli ucieknie. - zaśmiałam się.
- Nie ucieknie. - powiedział pewny siebie, po czym odpiął smycz, a Poker zaczął biegać dookoła nas. Potem pobiegł w stronę wody i zaczął skakać, potem przybiegł do nas, popatrzył na Neymara i zaczął uciekać, był coraz dalej, aż w końcu zniknął za zakrętem. Zaczęłam się śmiać, tak głośno, że cieszyłam się, że jesteśmy sami i nikt tego nie słyszy. Spojrzałam na Neymara. Mój wzrok wyrażał "A nie mówiłam?". Piłkarz wywrócił oczami, ciężko westchnął i wstał.
- Zaraz będę. - mruknął i pobiegł w stronę, gdzie zniknął Poker.
Cały czas chichotałam. Po paru minutach udało mi się uspokoić. Położyłam się na kocu i wpatrywałam się w niebo. Leżałam tak przez dłuższy czas, aż w końcu podniosłam się do pozycji siedzącej i spojrzałam w kierunku, w którym zniknął Neymar wraz z naszymi psiakiem - nie widziałam go. Zaczynałam coraz bardziej się niepokoić. Wzięłam telefon i zadzwoniłam do piłkarza, ale usłyszałam dzwonek jego telefonu, który leżał na kocu. Westchnęłam głośno, wstałam i zaczęłam nerwowo chodzić, zastanawiając się czy coś się stało. Po około godzinie, zobaczyłam Neymara, który szedł w moją stronę z Pokerem na rękach. Podszedł do mnie, przypiął psa na smycz. Dopiero teraz zauważyłam, że piłkarz ciężko dyszy i jest cały spocony. Znowu zachichotałam, a on na mnie spojrzał.
- No co? - odparł, ledwo łapiąc oddech.
- Co ci się stało? - spytałam i zakryłam usta dłonią, starając się nie zaśmiać, ale i tak zaśmiałam się po cichu.
- A ja mu zaufałem! - powiedział. - No kurde... To był ostatni raz, kiedy go puściłem bez smyczy! Biegnę za nim, wołam go, a on nic! Biegnie dalej. Ja nie wiem... Żeby taki szczeniak miał tyle energii? Normalnie czuję się, jakbym skończył przed chwilą trening, a nawet gorzej.
- A co? Kondycja wysiada? - zażartowałam i poklepałam go po ramieniu.
- Oj, no to nie jest śmieszne!
- No wiesz... Dla mnie jest. - po raz kolejny się zaśmiałam. - To co teraz robimy?
- Nie mam już siły na nic. Chociaż, w sumie... Wiem! Weźmiemy kąpiel, ale taką inną kąpiel. - uśmiechnął się łobuzersko.
- Dobra, to w takim razie chodźmy do domu... - nie dokończyłam, bo mi przerwał.
- Ale po co do domu? - nie czekając na moją odpowiedź, przywiązał Pokera, a mnie wziął na ręce i ruszył w stronę wody. - Ty chyba sobie żartujesz, co nie?
- Nie? - wrzucił mnie do wody, który wcale (mimo moich obaw) zimna nie była, ale mimo tego zaczęłam chlapać chłopaka. Chlapaliśmy się siebie nawzajem, śmialiśmy się, aż w końcu zrobiło się na tyle późno, że musieliśmy już wracać do domu. Neymar dał mi swoją bluzę, którą pomógł mi założyć. Posprzątaliśmy wszystko, wytrzepaliśmy koc i ruszyliśmy do domu. Tym razem to ja trzymałam Pokera. Po kilkunastu minutach, byliśmy już w domu, leżeliśmy w łóżku, przytuleni do siebie. Piłkarz był bardzo zmęczony, bo już dawno zasnął, ja też robiłam się coraz bardziej senna, aż w końcu zasnęłam.

-------------------
Przepraszam, że tak długo nie dodawałam, ale nie miałam czasu :/
Mam nadzieję, że się podoba?
Bardzo proszę o komentarze :*

12 komentarzy:

  1. No nareszcie! :D
    Rozdział super *-*
    Dodawaj częściej! ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Mega mega mega.. Ale szkoda ze tak późno :) Poker miszczu... Zmęczenie piłkarza to nie lada wyczyn, wiec piesiu gratulacje :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowny :) Czekam na nexta ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Hahahah Poker <3 uwielbiam cię hahaha
    Zajebisteee !! <3
    Czekam na next <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Taki słodki ten rozdział *-*
    I zabawny haha ;3
    Warto było czekać <3 /Zuza

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny i jeszcze do tego ta sytuacja z Pokerek haha :) Czekam na kolejny i zapraszam do siebie :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Kurcze :D chcę takiego psa i oczywiście takiego chłopaka ;c w moim przypadku marzenia się nie spełniają ;c mam pytanie :) Będziesz mnie informowała o tych nowych rozdziałach jak masz aska? ;d. --> http://ask.fm/NataliaForys

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mam już aska, ale z tego co pamiętam to można wysyłać też z anonima, więc jeśli nie będę zapomniała to mogę Cię informować. ;)

      Usuń
  8. Pisz dalej prosze, całe twoje opowiadanie przecprzeczytałam w jeden dzień. Tak sie fajnie czytalo. ��

    OdpowiedzUsuń

Szablon by
InginiaXoXo