niedziela, 11 stycznia 2015

Rozdział 71

*Neymar*
Gdy ją ujrzałem, przeraziłem się. Była blada, ciało miała w siniakach, była cała poturbowana. Usiadłem niepewnie na krzesełku, które stało obok jej łóżka. Złapałem jej dłoń, która wydawała mi się teraz o wiele bardziej krucha. Ścisnąłem delikatnie jej palce i wpatrywałem się w nią jak w obrazek. Była nieprzytomna. Nagle usłyszałem dźwięk otwieranych drzwi. Spojrzałem w tamtą stronę i zobaczyłem pielęgniarkę.
- Co pan tu robi? Proszę stąd wyjść! - powiedziała stanowczo. Puściłem dłoń dziewczyny, pocałowałem ją delikatnie w czoło i wyszedłem. Na korytarzu zobaczyłem przyjaciółkę Jennifer, która siedziała na krześle i patrzyła w punkt za oknem. Usiadłem obok niej. Nagle usłyszałem, że dzwoni mi mój telefon. Wyciągnąłem telefon z kieszeni i spojrzałem na wyświetlacz. Dzwonił Dani Alves. Odebrałem.
- Neymar? - usłyszałem.
- Tak. - powiedziałem łamiącym głosem.
- Nie miałeś dziś konferencji prasowej? Może być przyszedł dzisiaj z Jenn... zaraz, zaraz! Co się stało? - zapytał.
- Jestem w szpitalu. - odpowiedziałem.
- Co ci się stało? - zaniepokoił się.
- Mi nic. Jennifer wpadła pod samochód.
- Co?! Zaraz będę. - rozłączył się. Camila musiała już jechać do domu, więc zostałem sam. Nie wiem jak Dani to zrobił, że tak szybko przyjechał, ale po chwili zobaczyłem go, jak szedł w moją stronę. Usiadł obok mnie i zaczął pocieszać.
- Nie martw się Neymar. - mówił. - Wszystko będzie dobrze, zobaczysz.
- Mam nadzieję. - odparłem. Po chwili zobaczyłem jak jakiś lekarz, wchodzi do sali, w której leżała moja dziewczyna. Podbiegłem do niego.
- Przepraszam... - zacząłem, ale po raz kolejny ktoś mi dzisiaj już przerwał.
- Momencik. - powiedział, wszedł i zamknął za sobą drzwi. Stałem tak przez dobre pół godziny. Po tym czasie wyszedł. Odszedłem z nim kawałek.
- Co z nią? - zapytałem.
- Cóż, pani Jennifer żyje. Ma złamaną lewą nogę i prawą rękę.
- Czy mogę teraz do niej wejść? - zapytałem.
- Dzisiaj już niestety nie.
- A jutro?
- Jutro jak najbardziej. - odparł.
- Dobrze, dziękuję. Do widzenia! - podszedłem do Daniego, który wstał.
- I co? - opowiedziałem mu wszystko, to co powiedział mi lekarz. Postanowiłem, że muszę jechać do domu. Dani też musiał. Pożegnałem się z kumplem i pojechałem do domu.

5 komentarzy:

  1. Super <3 Błagam, powiedz że nie straci dziecka :-(

    OdpowiedzUsuń
  2. stan krytyczny i tylko 2 złamania ? hahaha

    OdpowiedzUsuń
  3. Super !♥
    Jeśli masz aska, to jakbyś mogła powiadamiaj mnie o nowych rozdziałach:):*
    http://ask.fm/JoanaOhGod

    OdpowiedzUsuń

Szablon by
InginiaXoXo